JUŻ DZIŚ ŻYCZĘ WSZYSTKIM SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU
po Angielsku ... Happy New Year
po Arabsku ... سنة ميلادية مباركة
po Baskijsku ... Urte Berri On
po Bułgarsku ... Щастлива Нова Година
po Chińsku (tradycyjny) ... 新年快樂
po Chorwacku ... Sretna Nova Godina
po Czesku ... Šťastný Nový rok
po Duńsku ... Godt nytår
w Esperanto ... Bonan Novjaron
po Filipińsku ... Manigong Bagong Taon
po Fińsku ... Onnellista Uutta Vuotta
po Francusku ... Bonne Année
po Grecku ... Καλή Χρονιά
po Hebrajsku ... שנה טובה
po Hiszpańsku ... Feliz año nuevo
po Indonezyjsku ... Selamat Tahun Baru
po Islandzku ... Forsælt Komadi ár
po Japońsku ... 明けましておめでとうございます
po Katalońsku ... Bon any nou
po Koreańsku ... 새해 복 많이 받으세요
po Litewsku ... Laimingų Naujųjų Metų
po Łacinie ... Felix sit annus novus
po Łotewsku ... Laimīgu Jauno Gadu
po Malajsku ... Selamat Tahun Baru
po Niemiecku ... Glückliches Neues Jahr
po Norwesku ... Godt nyttår!
po Persku ... سال نو مبارک
PO POLSKU... SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU
po Portugalsku ... Bom ano novo
po Rosyjsku ... Счастливого Нового Года
po Rumuńsku ... La mulţi ani
po Serbsku ... Срећна Нова година
po Słowacku ... Šťastný Nový Rok
w Suahili ... Heri Ya Mwaka Mpya
po Szwedzku ... Gott nytt år
w Urdu ... نيا سال مبارک
po Walijsku ... Blwyddyn Newydd Dda
po Węgiersku ... Boldog Újévet
po Wietnamsku ... Chúc Mừng Năm Mới
po Włosku ... Buon Anno lub Felice Anno Nuovo
Wyspy Owcze ... Eydnurikt nyggjár
13.10.2019 roku może być początkiem odzyskiwania pełnej niepodległości Polski. Ty decydujesz kogo wybierzesz.
piątek, 30 grudnia 2011
wtorek, 20 grudnia 2011
Co stało się z ZIELONĄ WYSPĄ EUROPY?
Jeszcze 5 X 2011 kondycja naszej gospodarki była znakomita. Donald Tusk i inni PO-wcy głosili pochwałę własnych nieomylnych rządów, szczycili się pasmem nieustających sukcesów. A teraz dwa miesiące od tego wydarzenia okazuje się, że trzeba szybko ratować nasze finanse publiczne, należy wprowadzać drastyczne reformy, odbierać jeszcze więcej szczególnie najbardziej wyzyskiwanym i pokrzywdzonym warstwom społecznym. ZIELONA WYSPA stała się PUSTYNIĄ GOSPODARCZĄ. A gdzie był okres przejściowy STEPU GOSPODARCZEGO? Czy znowu zostaliśmy oszukani i zmanipulowani przez D.T. i jego ekipę? Dlaczego ten fakt sprytnie został przerzucony na problemy Europy. A w mediach nie mówi się,że kolejny raz zostaliśmy oszukani przez PO. Nadal 40% społeczeństwa jak konie ma klapki na oczach i nie widzi co z nami zrobił Donald Tuski i jego Platforma Obywatelska. Znowu z nas zakpił. Lubicie być tak robieni w balona? Nadal chcecie za premiera Donalda Tuska? Czym jego postępowanie różni się od potępianych w mediach wyborów w Rosji?
Pierwsze miesiące odnowionego po wyborach rządu to okres niemal całkowitego braku aktywności, poza ruchami czysto pozornymi. Jedynym mocnym punktem było wygłoszone w listopadzie exposé, po którym w części sondaży można było dostrzec spadek poparcia dla rządzącej partii. Potem jednak premier bardzo skutecznie zniknął z pola widzenia, pozostawiając opozycji pole do działania na jego korzyść, aby pojawić się znowu dopiero w kontekście wydarzeń, związanych z końcem polskiej prezydencji oraz propozycjami rozwiązania kryzysu strefy euro.
Do tego możemy dorzucić trzy wydarzenia, z których dwa mają właściwie zerowe znaczenie, są typowymi medialnymi zapychaczami, jedno zaś to niedoszły kryzys. Chodzi o otwarcie Stadionu Narodowego, podczas którego miała okazję zabłysnąć minister Joanna Mucha; o zmianę rozkładu jazdy pociągów i piarowskie zagrywki nowego ministra transportu z tym związane; wreszcie o zażegnane przynajmniej na razie starcie, związane z nowelizacją ustawy refundacyjnej i zapowiadanym przez lekarzy protestem.
Jak w kontekście tych wszystkich zdarzeń zachowuje się poparcie dla Platformy? Po zniżce, związanej z exposé, właściwie stanęło w miejscu na nadal dość wysokim poziomie i z dużą przewagą nad największą partią opozycyjną, a nawet wzrosło o 1 punkt. Wynikałoby z tego, że działania zapychające media, w rodzaju akcji ze stadionem albo rozkładem jazdy, dobrze się sprawdzają w roli stabilizatorów. Kryzys receptowy nie zdążył się zacząć, a jego zażegnanie rząd może sobie poczytać za względny sukces.
Najciekawsze jest, że na elektoracie wydaje się nie robić wrażenia zapowiedź wpłacenia do MFW ponad sześciu miliardów euro z naszych rezerw walutowych, mimo bardzo ostrej krytyki ze strony opozycji. Która, nawiasem mówiąc, ani trochę swojej puli poparcia nie powiększyła, mimo spektakularnego przedsięwzięcia, jakim był marsz 13 grudnia, zorganizowany przecież także wokół tej właśnie sprawy.
Jakie są tego przyczyny? Prawdopodobnie jesteśmy świadkami powstawania nowej osi politycznego konfliktu, która może zdominować scenę polityczną w najbliższych miesiącach, a może nawet latach, jeśli wziąć pod uwagę, że najbliższe planowe wybory to te do Parlamentu Europejskiego w 2013 r. To oś zbudowana wokół koncepcji działania Unii Europejskiej i miejsca Polski w tej strukturze. Platforma będzie się prezentować jako partia europejska (to oczywiście słowo wytrych, tak naprawdę nic nie znaczące), gwarantująca Polsce spokojne przetrwanie burzowego okresu dzięki trzymaniu się największych. Jednocześnie będzie się starała przedstawiać PiS jako partię antyeuropejskich oszołomów, którzy poprzez swoją politykę mogą doprowadzić w najlepszym wypadku do tego, że nasz kraj pozostałby osamotniony w UE, a w najgorszym - do wyjścia z Unii.
To oczywiście wykoślawiony obraz - PiS zawsze podkreślał swoje poparcie dla obecności Polski w UE - jednak partii Jarosława Kaczyńskiego może być trudno walczyć z tak spreparowanymi oskarżeniami, o ile z prawej strony zacznie ją zachodzić Solidarna Polska, która może sobie pozwolić na bardzo ostrą antyunijną retorykę. Kaczyński, aby nie odpuścić prawej flanki, będzie musiał w jakimś stopniu konkurować z Ziobrą, zarazem jednak będzie dawał argumenty Platformie. Pod tym względem byłaby to dla niego sytuacja bardzo niekomfortowa.
Jedno wydaje się oczywiste: zapowiedź dołożenia się do systemu ratowania euro oraz przyjęcia paktu fiskalnego nie powoduje odpływu wyborców od PO, zaś oskarżanie premiera i szefa MSZ o wyprzedaż polskiej suwerenności nie skutkują wzrostem poparcia dla PiS. Być może zresztą nie taki wcale jest ich cel, a chodzi jedynie o uprzedzenie wspomnianych, ewentualnych działań grupy Zbigniewa Ziobry. Ta oś konfliktu w gruncie rzeczy niczego nie zmieni. Spowoduje po raz kolejny zabetonowanie elektoratów, paraliżując zarazem niemal wszelką merytoryczną rozmowę o faktycznie ważnym zagadnieniu zmian w Unii.
Pierwsze miesiące odnowionego po wyborach rządu to okres niemal całkowitego braku aktywności, poza ruchami czysto pozornymi. Jedynym mocnym punktem było wygłoszone w listopadzie exposé, po którym w części sondaży można było dostrzec spadek poparcia dla rządzącej partii. Potem jednak premier bardzo skutecznie zniknął z pola widzenia, pozostawiając opozycji pole do działania na jego korzyść, aby pojawić się znowu dopiero w kontekście wydarzeń, związanych z końcem polskiej prezydencji oraz propozycjami rozwiązania kryzysu strefy euro.
Do tego możemy dorzucić trzy wydarzenia, z których dwa mają właściwie zerowe znaczenie, są typowymi medialnymi zapychaczami, jedno zaś to niedoszły kryzys. Chodzi o otwarcie Stadionu Narodowego, podczas którego miała okazję zabłysnąć minister Joanna Mucha; o zmianę rozkładu jazdy pociągów i piarowskie zagrywki nowego ministra transportu z tym związane; wreszcie o zażegnane przynajmniej na razie starcie, związane z nowelizacją ustawy refundacyjnej i zapowiadanym przez lekarzy protestem.
Jak w kontekście tych wszystkich zdarzeń zachowuje się poparcie dla Platformy? Po zniżce, związanej z exposé, właściwie stanęło w miejscu na nadal dość wysokim poziomie i z dużą przewagą nad największą partią opozycyjną, a nawet wzrosło o 1 punkt. Wynikałoby z tego, że działania zapychające media, w rodzaju akcji ze stadionem albo rozkładem jazdy, dobrze się sprawdzają w roli stabilizatorów. Kryzys receptowy nie zdążył się zacząć, a jego zażegnanie rząd może sobie poczytać za względny sukces.
Najciekawsze jest, że na elektoracie wydaje się nie robić wrażenia zapowiedź wpłacenia do MFW ponad sześciu miliardów euro z naszych rezerw walutowych, mimo bardzo ostrej krytyki ze strony opozycji. Która, nawiasem mówiąc, ani trochę swojej puli poparcia nie powiększyła, mimo spektakularnego przedsięwzięcia, jakim był marsz 13 grudnia, zorganizowany przecież także wokół tej właśnie sprawy.
Jakie są tego przyczyny? Prawdopodobnie jesteśmy świadkami powstawania nowej osi politycznego konfliktu, która może zdominować scenę polityczną w najbliższych miesiącach, a może nawet latach, jeśli wziąć pod uwagę, że najbliższe planowe wybory to te do Parlamentu Europejskiego w 2013 r. To oś zbudowana wokół koncepcji działania Unii Europejskiej i miejsca Polski w tej strukturze. Platforma będzie się prezentować jako partia europejska (to oczywiście słowo wytrych, tak naprawdę nic nie znaczące), gwarantująca Polsce spokojne przetrwanie burzowego okresu dzięki trzymaniu się największych. Jednocześnie będzie się starała przedstawiać PiS jako partię antyeuropejskich oszołomów, którzy poprzez swoją politykę mogą doprowadzić w najlepszym wypadku do tego, że nasz kraj pozostałby osamotniony w UE, a w najgorszym - do wyjścia z Unii.
To oczywiście wykoślawiony obraz - PiS zawsze podkreślał swoje poparcie dla obecności Polski w UE - jednak partii Jarosława Kaczyńskiego może być trudno walczyć z tak spreparowanymi oskarżeniami, o ile z prawej strony zacznie ją zachodzić Solidarna Polska, która może sobie pozwolić na bardzo ostrą antyunijną retorykę. Kaczyński, aby nie odpuścić prawej flanki, będzie musiał w jakimś stopniu konkurować z Ziobrą, zarazem jednak będzie dawał argumenty Platformie. Pod tym względem byłaby to dla niego sytuacja bardzo niekomfortowa.
Jedno wydaje się oczywiste: zapowiedź dołożenia się do systemu ratowania euro oraz przyjęcia paktu fiskalnego nie powoduje odpływu wyborców od PO, zaś oskarżanie premiera i szefa MSZ o wyprzedaż polskiej suwerenności nie skutkują wzrostem poparcia dla PiS. Być może zresztą nie taki wcale jest ich cel, a chodzi jedynie o uprzedzenie wspomnianych, ewentualnych działań grupy Zbigniewa Ziobry. Ta oś konfliktu w gruncie rzeczy niczego nie zmieni. Spowoduje po raz kolejny zabetonowanie elektoratów, paraliżując zarazem niemal wszelką merytoryczną rozmowę o faktycznie ważnym zagadnieniu zmian w Unii.
wtorek, 13 grudnia 2011
wtorek, 29 listopada 2011
29 listopada - rocznica powstania listopadowego
To kolejny bardzo ważny dzień w historii naszego kraju.warto zapoznać się z: http://www.tvn24.pl/0,11294,,,sikorskiego-pomysl-na-europe,raport.html
piątek, 18 listopada 2011
Expose premiera
Dziś premier Donald Tusk przedstawiał w Sejmie program swojego rządu. Skupił się na finansach publicznych, zapowiedział wprowadzenie wielu reform, między innymi podwyższenie wieku emerytalnego oraz likwidację przywilejów służb mundurowych, sędziów, prokuratorów, rolników i księży.
- Obiecuję Polakom bardzo ciężką pracę ( to kpina z narodu, bardzo ciężką pracę większość już ma ) odważne decyzje i gotowość do podjęcia największych wyzwań - deklarował premier po złożeniu przysięgi.
Expose zaczął od podziękowania wszystkim Polakom „bez wyjątku” za wybory, wyraził też uznanie „za wielki wysiłek, wielka odwagę, spokój i determinację, jaki wykazali w ostatnich czterech latach. – Nie było to łatwe, bo czasy w jakich przyszło nam żyć okazały się bardziej skomplikowane niż ktokolwiek mógł pomyśleć cztery lata temu – mówił premier gdyż myślał, że po wygraniu wyborów będzie przez cztery lata lansował się w mediach i głosił populistyczne hasła oraz wprowadzał politykę polegającą na praniu mózgów i wypaczaniu rzeczywistości.
Dodawał: - Chcę skoncentrować się na trudnych wyzwaniach, od których zależy los nie tylko Polski. Teraz rozstrzyga się przyszłość zwykłych ludzi. Wszystkie starania naszego rządu muszą być nakierowane na bezpieczeństwo i dobrobyt każdego Polaka z osobna - czyli oznacza to, że w minionych 4 latach o to nie dbał albo jest to przykład bełkotu politycznego. Ja pytam: kto jak nie Donald Tusk i jego załoga doprowadzili do zapaści finanse publiczne? Narobił bałaganu więc musi to wyprostować, ale nie moim kosztem. Niech wspólnie z tymi, którzy rządził i tymi którzy go poparli w wyborach 2011 ponosi ciężar swoich rządów.
Premier podał dane na temat PKB Polski za lata 2008 – 2011. Wzrost PKB: 15,4 proc., następny kraj w UE – Słowacja – osiągnęła w tym czasie 8 proc., a średnia unijna to - 0,4 proc. – Ten wynik pokazał, że jak nigdy dotąd w historii goniliśmy najlepiej rozwinięte kraje Europy i świata. Był on możliwy dzięki determinacji Polaków – podkreślił. Ale zapomniał powiedzieć o tym, że inflacja w tym czasie wzrosła w 2008r o 4,2%, w 2009 o 3,5%, w 2010 o 2,6% i do końca września 2011 wynosiła 4,3%, a więc realnie PKB w tym okresie wzrósł o 0,8% co jest kiepskim wynikiem.
- Zmiany naznaczone kryzysem finansowym składają się na nowy krajobraz polityczny w Europie. Europa zmienia się na naszych oczach, a perspektywa jest niepewna. W debacie o przyszłości UE nie ma dylematu politycznego, czy być w centrum Europy, czy na ich peryferiach. Prawdziwym dylematem Polski jest jak być w centrum UE – powiedział Tusk. Obiecał, że będzie działał tak, by zbudować jak najsilniejszą pozycję Polski w centrum UE . Wyraził nadzieję, że w dyskusję na ten temat zaangażują się wszystkie siły polityczne. Premier nie mówił jednak wiele o polityce zagranicznej, prorytety rządu w tej kwestii za kilka tygodni przedstawi w Sejmie szef MSZ Radosław Sikorski.
Budżet na 2012
- W budżecie na rok 2012 kilka danych będzie dalece niepewnych, bo zależeć będą od sytuacji wokół Polski. Zobowiązałem ministra finansów do przygotowania mechanizmów, procedur i koncepcji na wypadek, gdyby w ciągu roku wydarzyły się rzeczy nieprzewidywalne, by być przygotowanym na każdą okoliczność – tłumaczył Tusk. - Naszym celem jest wyjście w 2012 r. z nadmiernego deficytu, by osiągnąć poziom około 3 proc. deficytu finansów publicznych i aby dług publiczny spadł do 52 proc., a w 2014 do 47 proc. Na koniec kadencji deficyt finansów publicznych ma osiągnąć 1 proc. PKB. Sam naważył piwa to niech go wypije. Jeszcze przed wyborami zapewniał, że kondycja finansów publicznych jest znakomita. A tuż po wyborach ogłasza, że jest totalna zapaść. Zielona wyspa stała się pustynią. Co takiego zadziało się w ciągu 1 miesiąca, że odmieniło sytuację o 180 stopni? Po prostu kłamstwa propagandy sukcesu PO nie mogły dalej być skrywane nawet przez samych rządzących.
Zapowiedzi reform
Zwiększenie i unowocześnić danin płaconych od bogactw naturalnych – miedzi i srebra. By były stałym strumieniem wspomagającym rozwój polskiej gospodarki. Ma to dotyczyć także eksploatacji gazu łukowego.
Ulgi w podatkach. Podwyższenie o 50 proc. ulgi na każde trzecie i kolejne dziecko. To oznacza, że tylko nieliczne rodziny skorzystają z ulgi. W Polsce przez ostatnie lata był propagowany model rodziny 2 + 1. Zatem najpierw musi nastąpić przejście do modelu 2 + 2 aby wspierać model 2 + 3. Społeczeństwo musi uświadomić, co mówi PO-lityk. Pięknie brzmią słowa o wspieraniu rodzin mających 3 dzieci ale w rzeczywistości jest ich bardzo mało. Jest to zatem tylko kolejny tryk propagandy PO. Ulga na pierwsze i drugie pozostanie bez zmian. Ale w rodzinach, w których dochód przekracza 85 tys. zł rocznie (drugi próg podatkowy) ulga będzie przysługiwać tylko tym, którzy mają przynajmniej dwójkę dzieci. Ta sama zasada będzie obowiązywać w przypadku becikowego (czyli gdy dochody nie przekraczają 85 tys. zł) Odpisanie kosztów uzyskania przychodu z tytułu praw autorskich (50 proc.) będzie możliwe jeśli dochód nie przekroczy 85 tys. zł. rocznie. Powyżej tej sumy opodatkowanie będzie według normalnych zasad. I tutaj widzimy niekonsekwencję Donalda Tuska. Prawo miało być upraszczane a nie bardziej pogmatwane.
Likwidacja ulgi na Internet. Da to oszczędność trochę ponad 1 mld zł. w ciągu czterech lat.
Zamknięcie furtek umożliwiających unikanie płacenia tzw. podatku Belki. Premier zapowiedział przygotowanie przepisów, które uniemożliwią w ogóle unikanie płacenie podatków.
Odchudzanie administracji – ministrowie będą musieli precyzyjnie planować i zdawać raporty o tym, jak wygląda efekt deregulacyjny w każdym projekcie, którym będą się zajmował. Wydawanie pozwoleń na budowę ma trwać najdłużej 100 dni w przypadku wielkich budów i 60 dni – małych.
Usprawnienie pracy sądów – skrócenie średniego czasu postępowania o jedną trzecią.
Połowę zawodów uwolnić od wszelkich regulacji.
Koniec nadprodukcji ustaw – będą przesyłane z rządu do parlamentu po pełnej ocenie ich skutków. Premier zapowiedział osiągnięcie równowagi między likwidacją starych przepisów, a powstaniem nowych.
Usprawnienie pracy administracji przy użyciu najnowocześniejszych technik informatycznych. Już informatyzowali ZUS i nie przyniosło to żadnego skutku. Co najwyżej spowodowało gigantyczne dochody niektórych firm uczestniczących w procederze. Zajmie się tym ministerstwo cyfryzacji.
Podwyższenie składki rentowej o 2 punkty procentowe po stronie pracodawcy. Da to budżetowi około 13 mld zł. rocznie.
Waloryzacja emerytur i rent pozostanie na tym samym poziomie. Ale waloryzacja będzie miała charakter kwotowy, a nie procentowy jak dotąd i raz do roku.
Zmiana zasad płacenia składek zdrowotnych przez rolników – od lutego 2012. Państwo dalej będzie opłacać składki rolnikom o najniższych dochodach, czyli posiadających gospodarstwa o powierzchni do 6 ha. Ci, którzy mają od 6 do 15 ha płacić będzie połowę normalnej składki, a powyżej tego obszaru – pełną sumę. Składka będzie w przyszłości płacona jak w systemie powszechnym. Od 2013 zacznie się wprowadzanie rachunkowości w rolnictwie, a następnie wprowadzone zostanie opodatkowanie dochodów na normalnych zasadach. Najpierw dla największych gospodarstw, potem stopniowo dla mniejszych. - To pozwoli w przyszłości odejść od KRUS. To nie retorsja. Tak jest sprawiedliwiej, dla wielu rolników nie musi to być ze szkodą, może być z korzyścią – stwierdził premier. - Jak słucham takich banałów to nie wiem czy chłopi nie zorganizują się w końcu i nie wywiozą premiera na taczce gnoju jak Jagnę w CHŁOPACH. Najpierw należy uporządkować system przywilejów emerytalnych a dopiero potem przeprowadzać kolejne zmiany. Nigdy nie będzie dobrze w tym kraju jeśli np.: prokurator po 15 latach "pracy" otrzymuje 15 000 PLN / mies emerytury. Ta kwota wystarczy na utrzymanie emerytalne ponad 17 chłopów których emerytura wynosi 850 PLN / mies. Średnia długość życia mężczyzn w rolnictwie wynosi 67 lat. A więc tylko 2 lata świadczeń według starego systemu. Według nowego systemu mężczyzna na wsi tylko dożyje do wieku emerytalnego. Zatem budżet nie poniesie żadnych kosztów związanych ze świadczeniem emerytalnym chłopom. Nie widzę konieczności zmian w tym sektorze gospodarki chyba, że podyktowane są koniecznością wyzysku jednej grupy na rzecz innej, bardziej uprzywilejowanej, która w razie potrzeby stanie zbrojnie i prawnie przeciwko własnemu narodowi.
Kontynuacja reformy systemu emerytalnego. Wydłużenie i zrównanie wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn. – Reforma jest absolutnie niezbędna, jeśli myślimy serio, by polskie finanse publiczne były bezpieczne – podkreślał premier. Podwyższanie wieku emerytalnego zacznie się od roku 2013. Ma przebiegać stopniowo. Na emerytury mamy przechodzić finalnie w 67 roku życia. Co cztery miesiące wiek emerytalny będzie podwyższany o kolejny miesiąc, a z każdym rokiem będziemy pracować o trzy miesiące dłużej. Poziom 67 lat dla mężczyzn zostanie osiągnięty w 2020 r., a dla kobiet w 2040 r. - Dzięki temu państwo przestanie nadmiernie się zadłużać i będzie możliwe wypłacanie emerytur wszystkim. Pójdziemy na emerytury później, ale będą one wyższe – zapewnił Tusk. Jak mówił, kobieta mająca dziś 50 lat będzie pracować trzy lata dłużej, ale będzie miała emeryturę wyższą o 20 procent. 30 latka – o 80 procent.
Zmiany w emeryturach grup uprzywilejowanych – służb mundurowych, górników, prokuratorów i sędziów oraz księży. W mundurówce zmiany obejmą tych, którzy wejdą do służby od 2012 r. By przejść na emeryturę, policjant lub żołnierz będzie musiał mieć ukończone 55 lat lub 25 lat służby za sobą. W przypadku górników przywileje utrzymane będą tylko dla tych, którzy pracują wyłącznie przy wydobyciu.
Do końca roku rząd ma przedstawić propozycje wobec prokuratorów i sędziów. - Rząd nic nie zrobi przeciwko tej grupie i to tylko mydlenie oczu, że coś się zmieni. W Polsce są wyzyskiwani i wyzyskiwacze. Aby prawo stało po stronie wyzyskiwaczy muszą stać za nimi prawnicy - sędziowie i prokuratorzy. W końcu wyroki tzw niezawisłych sądów są podstawą praworządności. Jak zatem utrzymać praworządność nie wspierając "autorytetów" w tej dziedzinie. Nadal będą równi i równiejsi. Konstytucja mówiąca o zasadzie równości w Polsce to banał.
Zlikwidowany zostanie Fundusz Kościelny, z którego wypłacane są emerytury dla duchownych, a do którego dokłada państwo. Duchowni mają wejść do powszechnego systemu ubezpieczeń społecznych. Premier nie wykluczył zmian w konkordacie, jeśli będzie to konieczne
Podwyżki dla policjantów i żołnierzy. Ma wejść w życie od 1 lipca 2012 roku i wyniesie 300 zł. dla każdego żołnierza i policjanta. Rząd chce ją powtórzyć pod koniec kadencji.
Czego zabrakło?
Poza programem ratowania finansów publicznych Donald Tusk nie przedstawił konkretnych planów w innych dziedzinach. Nie powiedział nic prywatyzacji, czy o projektach dotyczących kwestii światopoglądowych - refundacji in vitro czy związków partnerskich. - Zdaję sobie sprawę, że w ostatnich latach obok wyzwań finansowych i gospodarczych są wyzwania obyczajowe, cywilizacyjne, kulturowe. Trzeba rozumieć te wzywania, ale państwo Polskie nie jest od tego aby przeprowadzać obyczajową rewolucję. Jest od tego, aby zapewnić bezpieczne, możliwie dostatnie życie w tych trudnych czasach - tłumaczył.
Na koniec odniósł się do niedawnej dyskusji na temat obecności symboli religijnych w miejscach publicznych. - Nie powinniśmy nikogo na siłę chrystianizować, ale nie powinniśmy też nikogo na siłę laicyzować. Niech żaden polityk nie próbuje bezcześcić świętych znaków i symboli dla większości Polaków. Krzyż nie powinien służyć do łomotania przeciwnika jak maczugą, ale też nie powinien być powodem kolejnej wojny politycznej w Sejmie czy poza budynkiem.
- Obiecuję Polakom bardzo ciężką pracę ( to kpina z narodu, bardzo ciężką pracę większość już ma ) odważne decyzje i gotowość do podjęcia największych wyzwań - deklarował premier po złożeniu przysięgi.
Expose zaczął od podziękowania wszystkim Polakom „bez wyjątku” za wybory, wyraził też uznanie „za wielki wysiłek, wielka odwagę, spokój i determinację, jaki wykazali w ostatnich czterech latach. – Nie było to łatwe, bo czasy w jakich przyszło nam żyć okazały się bardziej skomplikowane niż ktokolwiek mógł pomyśleć cztery lata temu – mówił premier gdyż myślał, że po wygraniu wyborów będzie przez cztery lata lansował się w mediach i głosił populistyczne hasła oraz wprowadzał politykę polegającą na praniu mózgów i wypaczaniu rzeczywistości.
Dodawał: - Chcę skoncentrować się na trudnych wyzwaniach, od których zależy los nie tylko Polski. Teraz rozstrzyga się przyszłość zwykłych ludzi. Wszystkie starania naszego rządu muszą być nakierowane na bezpieczeństwo i dobrobyt każdego Polaka z osobna - czyli oznacza to, że w minionych 4 latach o to nie dbał albo jest to przykład bełkotu politycznego. Ja pytam: kto jak nie Donald Tusk i jego załoga doprowadzili do zapaści finanse publiczne? Narobił bałaganu więc musi to wyprostować, ale nie moim kosztem. Niech wspólnie z tymi, którzy rządził i tymi którzy go poparli w wyborach 2011 ponosi ciężar swoich rządów.
Premier podał dane na temat PKB Polski za lata 2008 – 2011. Wzrost PKB: 15,4 proc., następny kraj w UE – Słowacja – osiągnęła w tym czasie 8 proc., a średnia unijna to - 0,4 proc. – Ten wynik pokazał, że jak nigdy dotąd w historii goniliśmy najlepiej rozwinięte kraje Europy i świata. Był on możliwy dzięki determinacji Polaków – podkreślił. Ale zapomniał powiedzieć o tym, że inflacja w tym czasie wzrosła w 2008r o 4,2%, w 2009 o 3,5%, w 2010 o 2,6% i do końca września 2011 wynosiła 4,3%, a więc realnie PKB w tym okresie wzrósł o 0,8% co jest kiepskim wynikiem.
- Zmiany naznaczone kryzysem finansowym składają się na nowy krajobraz polityczny w Europie. Europa zmienia się na naszych oczach, a perspektywa jest niepewna. W debacie o przyszłości UE nie ma dylematu politycznego, czy być w centrum Europy, czy na ich peryferiach. Prawdziwym dylematem Polski jest jak być w centrum UE – powiedział Tusk. Obiecał, że będzie działał tak, by zbudować jak najsilniejszą pozycję Polski w centrum UE . Wyraził nadzieję, że w dyskusję na ten temat zaangażują się wszystkie siły polityczne. Premier nie mówił jednak wiele o polityce zagranicznej, prorytety rządu w tej kwestii za kilka tygodni przedstawi w Sejmie szef MSZ Radosław Sikorski.
Budżet na 2012
- W budżecie na rok 2012 kilka danych będzie dalece niepewnych, bo zależeć będą od sytuacji wokół Polski. Zobowiązałem ministra finansów do przygotowania mechanizmów, procedur i koncepcji na wypadek, gdyby w ciągu roku wydarzyły się rzeczy nieprzewidywalne, by być przygotowanym na każdą okoliczność – tłumaczył Tusk. - Naszym celem jest wyjście w 2012 r. z nadmiernego deficytu, by osiągnąć poziom około 3 proc. deficytu finansów publicznych i aby dług publiczny spadł do 52 proc., a w 2014 do 47 proc. Na koniec kadencji deficyt finansów publicznych ma osiągnąć 1 proc. PKB. Sam naważył piwa to niech go wypije. Jeszcze przed wyborami zapewniał, że kondycja finansów publicznych jest znakomita. A tuż po wyborach ogłasza, że jest totalna zapaść. Zielona wyspa stała się pustynią. Co takiego zadziało się w ciągu 1 miesiąca, że odmieniło sytuację o 180 stopni? Po prostu kłamstwa propagandy sukcesu PO nie mogły dalej być skrywane nawet przez samych rządzących.
Zapowiedzi reform
Zwiększenie i unowocześnić danin płaconych od bogactw naturalnych – miedzi i srebra. By były stałym strumieniem wspomagającym rozwój polskiej gospodarki. Ma to dotyczyć także eksploatacji gazu łukowego.
Ulgi w podatkach. Podwyższenie o 50 proc. ulgi na każde trzecie i kolejne dziecko. To oznacza, że tylko nieliczne rodziny skorzystają z ulgi. W Polsce przez ostatnie lata był propagowany model rodziny 2 + 1. Zatem najpierw musi nastąpić przejście do modelu 2 + 2 aby wspierać model 2 + 3. Społeczeństwo musi uświadomić, co mówi PO-lityk. Pięknie brzmią słowa o wspieraniu rodzin mających 3 dzieci ale w rzeczywistości jest ich bardzo mało. Jest to zatem tylko kolejny tryk propagandy PO. Ulga na pierwsze i drugie pozostanie bez zmian. Ale w rodzinach, w których dochód przekracza 85 tys. zł rocznie (drugi próg podatkowy) ulga będzie przysługiwać tylko tym, którzy mają przynajmniej dwójkę dzieci. Ta sama zasada będzie obowiązywać w przypadku becikowego (czyli gdy dochody nie przekraczają 85 tys. zł) Odpisanie kosztów uzyskania przychodu z tytułu praw autorskich (50 proc.) będzie możliwe jeśli dochód nie przekroczy 85 tys. zł. rocznie. Powyżej tej sumy opodatkowanie będzie według normalnych zasad. I tutaj widzimy niekonsekwencję Donalda Tuska. Prawo miało być upraszczane a nie bardziej pogmatwane.
Likwidacja ulgi na Internet. Da to oszczędność trochę ponad 1 mld zł. w ciągu czterech lat.
Zamknięcie furtek umożliwiających unikanie płacenia tzw. podatku Belki. Premier zapowiedział przygotowanie przepisów, które uniemożliwią w ogóle unikanie płacenie podatków.
Odchudzanie administracji – ministrowie będą musieli precyzyjnie planować i zdawać raporty o tym, jak wygląda efekt deregulacyjny w każdym projekcie, którym będą się zajmował. Wydawanie pozwoleń na budowę ma trwać najdłużej 100 dni w przypadku wielkich budów i 60 dni – małych.
Usprawnienie pracy sądów – skrócenie średniego czasu postępowania o jedną trzecią.
Połowę zawodów uwolnić od wszelkich regulacji.
Koniec nadprodukcji ustaw – będą przesyłane z rządu do parlamentu po pełnej ocenie ich skutków. Premier zapowiedział osiągnięcie równowagi między likwidacją starych przepisów, a powstaniem nowych.
Usprawnienie pracy administracji przy użyciu najnowocześniejszych technik informatycznych. Już informatyzowali ZUS i nie przyniosło to żadnego skutku. Co najwyżej spowodowało gigantyczne dochody niektórych firm uczestniczących w procederze. Zajmie się tym ministerstwo cyfryzacji.
Podwyższenie składki rentowej o 2 punkty procentowe po stronie pracodawcy. Da to budżetowi około 13 mld zł. rocznie.
Waloryzacja emerytur i rent pozostanie na tym samym poziomie. Ale waloryzacja będzie miała charakter kwotowy, a nie procentowy jak dotąd i raz do roku.
Zmiana zasad płacenia składek zdrowotnych przez rolników – od lutego 2012. Państwo dalej będzie opłacać składki rolnikom o najniższych dochodach, czyli posiadających gospodarstwa o powierzchni do 6 ha. Ci, którzy mają od 6 do 15 ha płacić będzie połowę normalnej składki, a powyżej tego obszaru – pełną sumę. Składka będzie w przyszłości płacona jak w systemie powszechnym. Od 2013 zacznie się wprowadzanie rachunkowości w rolnictwie, a następnie wprowadzone zostanie opodatkowanie dochodów na normalnych zasadach. Najpierw dla największych gospodarstw, potem stopniowo dla mniejszych. - To pozwoli w przyszłości odejść od KRUS. To nie retorsja. Tak jest sprawiedliwiej, dla wielu rolników nie musi to być ze szkodą, może być z korzyścią – stwierdził premier. - Jak słucham takich banałów to nie wiem czy chłopi nie zorganizują się w końcu i nie wywiozą premiera na taczce gnoju jak Jagnę w CHŁOPACH. Najpierw należy uporządkować system przywilejów emerytalnych a dopiero potem przeprowadzać kolejne zmiany. Nigdy nie będzie dobrze w tym kraju jeśli np.: prokurator po 15 latach "pracy" otrzymuje 15 000 PLN / mies emerytury. Ta kwota wystarczy na utrzymanie emerytalne ponad 17 chłopów których emerytura wynosi 850 PLN / mies. Średnia długość życia mężczyzn w rolnictwie wynosi 67 lat. A więc tylko 2 lata świadczeń według starego systemu. Według nowego systemu mężczyzna na wsi tylko dożyje do wieku emerytalnego. Zatem budżet nie poniesie żadnych kosztów związanych ze świadczeniem emerytalnym chłopom. Nie widzę konieczności zmian w tym sektorze gospodarki chyba, że podyktowane są koniecznością wyzysku jednej grupy na rzecz innej, bardziej uprzywilejowanej, która w razie potrzeby stanie zbrojnie i prawnie przeciwko własnemu narodowi.
Kontynuacja reformy systemu emerytalnego. Wydłużenie i zrównanie wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn. – Reforma jest absolutnie niezbędna, jeśli myślimy serio, by polskie finanse publiczne były bezpieczne – podkreślał premier. Podwyższanie wieku emerytalnego zacznie się od roku 2013. Ma przebiegać stopniowo. Na emerytury mamy przechodzić finalnie w 67 roku życia. Co cztery miesiące wiek emerytalny będzie podwyższany o kolejny miesiąc, a z każdym rokiem będziemy pracować o trzy miesiące dłużej. Poziom 67 lat dla mężczyzn zostanie osiągnięty w 2020 r., a dla kobiet w 2040 r. - Dzięki temu państwo przestanie nadmiernie się zadłużać i będzie możliwe wypłacanie emerytur wszystkim. Pójdziemy na emerytury później, ale będą one wyższe – zapewnił Tusk. Jak mówił, kobieta mająca dziś 50 lat będzie pracować trzy lata dłużej, ale będzie miała emeryturę wyższą o 20 procent. 30 latka – o 80 procent.
Zmiany w emeryturach grup uprzywilejowanych – służb mundurowych, górników, prokuratorów i sędziów oraz księży. W mundurówce zmiany obejmą tych, którzy wejdą do służby od 2012 r. By przejść na emeryturę, policjant lub żołnierz będzie musiał mieć ukończone 55 lat lub 25 lat służby za sobą. W przypadku górników przywileje utrzymane będą tylko dla tych, którzy pracują wyłącznie przy wydobyciu.
Do końca roku rząd ma przedstawić propozycje wobec prokuratorów i sędziów. - Rząd nic nie zrobi przeciwko tej grupie i to tylko mydlenie oczu, że coś się zmieni. W Polsce są wyzyskiwani i wyzyskiwacze. Aby prawo stało po stronie wyzyskiwaczy muszą stać za nimi prawnicy - sędziowie i prokuratorzy. W końcu wyroki tzw niezawisłych sądów są podstawą praworządności. Jak zatem utrzymać praworządność nie wspierając "autorytetów" w tej dziedzinie. Nadal będą równi i równiejsi. Konstytucja mówiąca o zasadzie równości w Polsce to banał.
Zlikwidowany zostanie Fundusz Kościelny, z którego wypłacane są emerytury dla duchownych, a do którego dokłada państwo. Duchowni mają wejść do powszechnego systemu ubezpieczeń społecznych. Premier nie wykluczył zmian w konkordacie, jeśli będzie to konieczne
Podwyżki dla policjantów i żołnierzy. Ma wejść w życie od 1 lipca 2012 roku i wyniesie 300 zł. dla każdego żołnierza i policjanta. Rząd chce ją powtórzyć pod koniec kadencji.
Czego zabrakło?
Poza programem ratowania finansów publicznych Donald Tusk nie przedstawił konkretnych planów w innych dziedzinach. Nie powiedział nic prywatyzacji, czy o projektach dotyczących kwestii światopoglądowych - refundacji in vitro czy związków partnerskich. - Zdaję sobie sprawę, że w ostatnich latach obok wyzwań finansowych i gospodarczych są wyzwania obyczajowe, cywilizacyjne, kulturowe. Trzeba rozumieć te wzywania, ale państwo Polskie nie jest od tego aby przeprowadzać obyczajową rewolucję. Jest od tego, aby zapewnić bezpieczne, możliwie dostatnie życie w tych trudnych czasach - tłumaczył.
Na koniec odniósł się do niedawnej dyskusji na temat obecności symboli religijnych w miejscach publicznych. - Nie powinniśmy nikogo na siłę chrystianizować, ale nie powinniśmy też nikogo na siłę laicyzować. Niech żaden polityk nie próbuje bezcześcić świętych znaków i symboli dla większości Polaków. Krzyż nie powinien służyć do łomotania przeciwnika jak maczugą, ale też nie powinien być powodem kolejnej wojny politycznej w Sejmie czy poza budynkiem.
niedziela, 13 listopada 2011
WOJNA INFORMACYJNA PO-lsko Polska
Wojny można podzielić na dwie kategorie: wojny energetyczne i wojny informacyjne.
W wojnach energetycznych pokonuje się wroga fizycznie w otwartej walce, maczugą, mieczem lub pociskiem samosterującym. Skutkiem ubocznym wojny energetycznej są straty w ludziach i zniszczenia substancji materialnej.
W wojnach informacyjnych obezwładnia się przeciwnika informacją – otumania się działaniami wywiadu, podszeptem agentury wpływu, propagandą i manipulacją, a potem bierze się go w poddaństwo.
W wojnie energetycznej walczące strony niszczą przeciwnika na jasno określonym froncie. Uderzenia są szybkie, potężne, widoczne i odczuwalne.
W wojnie informacyjnej zniewala się społeczeństwo stopniowo - przykladem jest PO-lska. Nawet socjalizm nie narobił w świadomości społeczeństwa takich spustoszeń co zabór finansowy zachodu po 1989 roku dokonujący rozbioru gospodarczego kluczowych gałęzi naszej gospodarki. Ogłupianie narodu trwa latami, kpi się z patriotyzmu, wartości jakie dany naród posiadał od wieków - np. wartości chrześcijańskie są niszczone potepiane jako anachroniczne, przestarzałe i niepopularne. Polem walki jest ludzka świadomość, promuje się pedalstwo, lesbijstwo, postawy wolnych związków wcześniej nazywane - kurestwem a teraz wolnością seksualną promowane szczególnie przez młode głupiutkie aktoreczki tzw. celebrytki, które swoje pozycje zdobywają za seks. To jest zgodne z założeniami pierwszej fazy podboju społeczność poprzez demoralizowanie, po to żeby złamać moralny kręgosłup naszego społeczenstwa. W kolejnej fazie burzy się obowiązujący w niej od wieków porządek wartości, potem pozbawia się ją poczucia własnej godności, zakłamuje osiągnięcia przodków, wpaja poczucie ogólnej niemożności, by wreszcie zniechęcić do stawiania oporu tłumacząc, że wszelki sprzeciw jest bezsensowny, bo trzeba płynąć z prądem.
W opinii rosyjskich analityków wojskowych wojna informacyjna, to w szerokim znaczeniu „środki skierowane nie tyle przeciwko siłom zbrojnym, co przeciwko ludności cywilnej i jej świadomości, przeciwko systemowi administracji państwowej, systemowi nadzoru produkcji przemysłowej, nadzoru nauki, kultury, itd.” Te wszystkie cele zostały już osiagnięte przez zachodniego agresora finansowego. Nie mamy naszego rządu gdyż rządzą nami pachołki zachodu, agenci CIA i tzw eksperci do kolonizowania nowych terytoriów. Bolek, Balcerowicz, Bielecki, Buzek, Lewandowski za darmo oddali naszą gospodarkę w ręce zachodnich korporacji. Zostało nam mniej niż 20% udziału w nasze gospodarce.
Jedna z definicji amerykańskich mówi o „ofensywnym i defensywnym wykorzystaniu informacji i systemów informacyjnych w celu odcięcia przeciwnika od dopływu informacji oraz w celu wykorzystania, zniekształcenia lub zniszczenia informacji już przez niego posiadanych”, przy jednoczesnej obronie własnych zasobów i systemów informacyjnych. W węższym, bardziej militarnym niż politycznym znaczeniu, mówi się o „wspartym przez działania wywiadowcze zintegrowanym wykorzystaniu środków operacyjnych, dezinformacji, operacji psychologicznych, walki elektronicznej i niszczenia fizycznego w celu pozbawienia przeciwnika dopływu informacji, wypaczania i degradowania otrzymywanych informacji, a także niszczenia jego zdolności dowodzenia i kontroli wykonywania rozkazów”.
Przekładając mądre definicje na język potoczny, wojna informacyjna sprowadza się to takiego otumanienia ludzi, żeby sami z dobrej woli wpakowali karki w jarzmo niewoli przekonani, że jest to w ich najlepszym interesie. Ale jeszcze Polska nie umarła póki my żyjemy.
Wielcy adwersarze toczonej przez blisko pół wieku „zimnej wojny” zgodnie uważają, że zwycięstwo w wojnie informacyjnej należy do tego, kto opanuje zasoby informacji i wiedzy przeciwnika. Przy czym, przeciwnikiem nie są siły zbrojne, lecz cały naród z jego administracją państwową, aparatem władzy, sferami gospodarczymi, kręgami opiniotwórczymi, naukowymi, kulturalnymi, itp. Przewagę osiąga ta strona, która zniszczy lub wypaczy wiedzę posiadaną przez zaatakowany naród i zmanipuluje tę wiedzę w takim stopniu, że zaatakowane społeczeństwo zacznie zachowywać się zgodnie z zamiarami agresora. Informacyjna ofensywa może koncentrować się na wszystkich obywatelach danego kraju lub tylko na elicie rządzącej i środowiskach opiniotwórczych, które po „przełknięciu” poddanej im informacji wtórnie niejako manipulują współobywatelami. Przy czym to „przełknięcie” może być świadome - w zamian za określone profity, lub nieświadome - wskutek podstępnego podsunięcia sprytnie „ulukrowanej” informacji.
Informacyjna inwazja obejmuje najczęściej zarówno wiedzę o własnym społeczeństwie, jak i o świecie zewnętrznym. Info-agresor chce bowiem pozbawić ofiarę najazdu nie tylko prawdy o sobie, ale także zrujnować jej układ odniesienia, czyli zasób wiadomości, w stosunku do którego ocenia otrzymywaną informację. Konsekwencją braku układu odniesienia (swoistego kamienia probierczego, na którym można ocenić wiarygodność i wartość przyjmowanych wiadomości) jest informacyjny chaos. Kiedy rozpadną się naturalne, nawarstwione przez pokolenia „sita”, dzięki którym odruchowo odsiewa się informacje fałszywe lub nieistotne, nie można trafnie ocenić, czy informacja jest wartościowa, czy też jest to tylko szum informacyjny – atrakcyjne bzdury zamulające umysł.
Spranie mózgów wybranej do zdominowania społeczności jest podstawowym warunkiem zwycięstwa. Przejęcie kontroli musi bowiem odbywać się, nie jak w wojnie energetycznej poprzez okupację i jawny przymus, ale w możliwie niezauważalny sposób, skrycie, najczęściej przy pomocy zwerbowanej w tym społeczeństwie agentury wpływu oraz poprzez umiejętne użycie środków masowego przekazu. Wykorzystuje się przy tym własne media, odpowiednio sterowane globalne organizacje medialne (głównie telewizje i agencje prasowe), a przede wszystkim przejęte potajemnie środki masowego przekazu przeciwnika.
Oddziaływanie musi mieć charakter masowy, bowiem dla przejęcia kontroli nad krajem wielkości Polski konieczne jest posiadanie około 1,5 miliona ludzi o podobnych poglądach, a jeszcze lepiej bez poglądów, których uplasuje się w aparacie administracji państwowej, gospodarce, szkolnictwie, służbach państwowych, itp. Ponieważ trudno jest infiltrować skrycie na teren przeciwnika tak wielką liczbę własnych obywateli, to info-agresor nie ma innego wyjścia jak posłużyć się (przynajmniej w okresie przejściowym) pozyskanymi dla siebie tubylcami, to znaczy wytresowanymi zwolennikami, albo świadomymi lub półświadomymi agentami.
Bez uciekania się do przymusu fizycznego, terroru i zniszczeń substancji państwa tak wielką liczbę zwolenników można zdobyć jedynie drogą sterowania społecznego1.
Sterowanie społeczne, to wywieranie wpływu na społeczeństwo dla osiągnięcia określonego celu. Sterowanie społeczne nie jest niczym złym, pod warunkiem, że wytyczony cel jest dobry. Przykładowo, prowadzony przez rząd program powszechnej edukacji jest sterowaniem społecznym, którego celem jest zwiększenie wiedzy i umiejętności obywateli, działalność ewangelizacyjna Kościoła jest sterowaniem społecznym prowadzącym do zbawienia, propagowanie podstawowych zasad higieny steruje społeczeństwo w kierunku dbałości o własne zdrowie, itp.
Sterować społeczeństwem można jednak również w złej wierze. Można na przykład wpędzać wybraną społeczność w kompleks winy za czyny niepopełnione, można zniechęcać do własnych korzeni, do historii, do tradycji, podsuwając w zamian inne wzorce warte naśladowania albo gloryfikując inne społeczności i modele społeczne.
Formą sterowania społecznego, zwłaszcza w złej wierze, jest manewrowanie społeczne, czyli intencjonalne sterowanie społeczeństwem dla osiągnięcia określonych korzyści. Ta forma sterowania społecznego wykorzystywana jest przede wszystkim w wojnie informacyjnej, kiedy jedno państwo, chce podporządkować sobie obywateli innego państwa i za ich pośrednictwem przejąć kontrolę nad całą strukturą i substancją państwową.
W manewrowaniu społecznym wykorzystuje się manipulację ludźmi, a więc specyficzne sterowanie, w którym prawdziwy cel, a nawet sam fakt sterowania, ukryte są przed sterowanymi. Jest to niesłychanie niebezpieczne działanie, bowiem ludzie poddawani umiejętnej manipulacji wyobrażają sobie często, że działają w najlepszej wierze, walczą o własne interesy i realizują szczytne cele. Przykładowo, budują ponadnarodową strukturę, której harmonizowany system polityczny, prawny i gospodarczy zapewni mieszkańcom lepsze życie oparte na fundamencie stabilizacji ekonomicznej i tolerancji.
Manipulacja ludźmi polega zazwyczaj na takiej inspiracji ludzi, żeby wyobrażali sobie, iż działają samodzielnie i niezależnie, bowiem są wówczas znacznie bardziej efektywni. Ludzi nieświadomi swej roli, marionetki, przekonani, że działają w najlepszej wierze i realizują własny pomysł, walczą skuteczniej o zadaną im przez manipulującego „sprawę” niż najlepsi agenci skaptowani honorarium. Ponadto w przypadku zdemaskowania manipulacji, „kukiełce” trudno jest wiarygodnie zdyskredytować manipulującego, natomiast agent może go po prostu zdradzić, ujawniając fakt i mechanizm werbunku. „Spalony” agent staje się bezużyteczny, natomiast umiejętnie manipulowaną marionetkę można wykorzystać ponownie, gdy ucichnie, lub zostanie wyciszona afera wywołana ujawnieniem manipulacji.
Do sterowania i manipulowania ludźmi wykorzystuje się najczęściej dezinformację, czyli rozpowszechnianie zmanipulowanych lub sfabrykowanych informacji (albo kombinacji jednych i drugich) w celu wywarcia wpływu na odbiorców i skłonienia ich do określonych zachowań korzystnych dla dezinformującego. Im większa liczba ludzi ulegnie dezinformacji i zacznie zachowywać się zgodnie z planami dezinformującego, tym dla niego lepiej. Podstawowym zadaniem info-agresora jest bowiem uzyskanie możliwie jak największego wpływu na ludzi i całe grupy społeczne, a poprzez nie na funkcjonowanie struktur państwowych atakowanego kraju. Celem strategicznym jest zredukowanie ośrodków decyzyjnych atakowanego (np. rządu, parlamentu, najważniejszych instytucji) do roli figurantów, skłóconych, umotanych w rozwiązywanie nieważnych problemów, pozbawionych skutecznego wpływu na obywateli i bieg spraw państwowych.
Manipulacja informacją polega najczęściej na wykorzystaniu prawdziwych informacji, ale w taki sposób, żeby wywołać fałszywe implikacje. Np. drogą pomijania niektórych, istotnych, ale niewygodnych informacji, lub poprzez taki dobór informacji, żeby budziły fałszywe skojarzenia. Niektórzy twierdzą, że olbrzymi procent reklam, to informacje zmanipulowane. Uwypuklają one mniej lub bardziej realne zalety reklamowanego obiektu, natomiast maskują lub przemilczają wady.
Bardziej nachalną i z punktu widzenia info-agresora bardziej ryzykowną metodą, jest fabrykacja informacji, czyli świadome tworzenie fałszywej informacji i podawanie jej za prawdziwą. Do jawnych kłamstw można posuwać się praktycznie bezkarnie po uzyskaniu kontroli nad większością mediów i ośrodków opiniotwórczych przeciwnika. Przy czym istotniejsza jest kontrola nad mediami niż nad ośrodkami opiniotwórczymi. Bez mediów ośrodki opiniotwórcze nie mogą bowiem skutecznie demaskować fabrykacji, gdyż ich krąg oddziaływania jest niewielki, praktycznie nieistotny w skali państwa. Kontrolując media można przy tym wykreować posłuszne sobie ośrodki opiniotwórcze, które będą uwiarygodniać sfabrykowane informacje.
Informacje zmanipulowane i sfabrykowane wykorzystuje się w walce informacyjnej będącej specyficzną, agresywną, formą sterowania społecznego w złej wierze. Zadaniem prowadzącego walkę informacyjną jest zniszczenia przeciwnika za pomocą informacji. Podstawowym orężem w walce informacyjnej jest informacja niszcząca, która spełnia dwojakie funkcje:
a. osłabia strukturę przeciwnika – głównie utrudniając przekaz informacji między kierownictwem a wykonawcami,
b. inspiruje błędne decyzje kierownictwa i błędne działanie wykonawców przeciwnika, – co osłabia go, a w skrajnych przypadkach prowadzi do samozniszczenia.
Przykładem zastosowania informacji niszczącej do osłabienia struktury może być rozpowszechnianie na poły prawdziwych informacji dyskredytujących sprawnego, energicznego i kompetentnego polityka, żeby nie dopuścić go do wejścia w skład rządu, gdzie mógłby objąć resort kluczowy dla interesów państwa. Innym przykładem może być tworzenie takiego szumu informacyjnego wokół konkretnych działań rządu, żeby wykonawcy decyzji nie rozumieli lub rozumieli opacznie intencje ministrów.
Stosowaniem informacji niszczącej do inspirowania błędnych decyzji może być podsunięcie niewprawnym politykom tak spreparowanego programu reform, żeby jego realizacja prowadziła do osłabienia, a nie wzmocnienia państwa. Program może być tak opracowany, żeby po jego wprowadzeniu dawał stopniowo coraz większą kontrolę nad państwem jego prawdziwym autorom, sprowadzając władze państwa do roli pionków pozbawionych realnego wpływu.
Planowe stosowanie informacji niszczących na szeroką skalę składa się na dywersję informacyjną, w której inspiruje się błędne decyzje przeciwnika po to, żeby wykorzystywać ich skutki dla podsunięcia kolejnych informacji niszczących aż do kompletnego sparaliżowania ośrodków decyzyjnych państwa i w konsekwencji do jego samozniszczenia. Dywersja informacyjna jest najniebezpieczniejszą formą walki informacyjnej, gdyż jest to długofalowe ukryte sterowanie przeciwnika ku autodestrukcji, w którym wykorzystuje się manewrowanie społeczne, manipulację ludźmi i dezinformację.
Podstawowymi narzędziami w walce informacyjnej są:
propaganda, czyli planowe oddziaływanie na ludzi zmasowanymi bodźcami o charakterze informacyjnym,
wywiad - wyspecjalizowana służba zbierająca informacje o przeciwniku i prowadząca walkę informacyjną. Zgodnie z definicją NATO celem i zadaniem wywiadu jest dostarczyć potrzebna dane i informacje tym, którzy formułują główne założenia polityczne oraz przygotowują plany i decyzje na każdym szczeblu.2
Analogicznie do obrony przed wrogimi działaniami informacyjnymi przeciwnika służy kontrwywiad, który winien być wspierany przez własną propagandę. Według Brytyjczyków zadaniem kontrwywiadu jest „ochrona bezpieczeństwa państwa...przed działaniami agentów innych państw i działaniami obliczonymi na zniszczenie lub osłabienie ustroju...środkami politycznymi, ekonomicznymi czy z wykorzystaniem środków przemocy. 3
Główna rola w walce informacyjnej przypada kanałom sterowniczym, które oddziałują na strukturę państwową przeciwnika. Są to:
kanały agenturalne – zobowiązane do wykonywania wszystkich poleceń prowadzącego walkę w zamian za korzyści osobiste (materialne lub nie), albo z motywów ideowych, etycznych lub prawnych. Są to agenci wywiadu lub tajni współpracownicy policji i kontrwywiadu. Należy przy tym pamiętać, że agentem jest zwerbowany obywatel innego państwa. Zwerbowany obywatel własnego państwa nie jest agentem! Jest tajnym współpracownikiem służby specjalnej. Obywatel własnego kraju może być pracownikiem kadrowym służby lub jej współpracownikiem tajnym albo jawnym. Nigdy agentem! Terminy te są często mieszane intencjonalnie, celem wywołania szumu informacyjnego lub dla zatarcia różnicy. Takie mieszanie pojęć utrudnia lub wręcz uniemożliwia poprawną kwalifikację moralną działalności pracowników lub współpracowników własnych służb i agentów obcego państwa. Przypisywanie terminu agent pracownikom kadrowym służb specjalnych świetnie maskuje działalność agenturalną na rzecz obcego państwa i w konsekwencji odbiorcy takiej dezinformacji tracą rozeznanie, kto jest kim, a co za tym idzie gubią możliwość dokonania właściwej oceny moralnej.
Z punktu widzenia działalności operacyjnej, agentów można podzielić na dwie kategorie: agentów podstawowych i agentów wspierających.
Do pierwszej kategorii zalicza się:
- rezydentów i szefów siatek agenturalnych,
- agentów stanowiących źródła informacji,
- agentów egzekutorów,
- agentów werbowników.
Do drugiej kategorii należą przede wszystkim:
- agenci legalizacyjni,
- kurierzy,
- właściciele lokali konspiracyjnych,
- prowadzący skrzynki korespondencyjne,
- prowadzący skrzynki kontaktowe i skrytki,
Szefowie siatek lub rezydentur agenturalnych, to doświadczeni agenci o sprawdzonej lojalności, którzy kierują grupami agentów. Mają zazwyczaj sporą władzę i niezależność oraz dysponują budżetem przyznanym im przez tak zwaną Centralę. Podstawową różnicą jest zależność hierarchiczna. Szef siatki podlega zazwyczaj rezydentowi (agenturalnemu lub kadrowemu rezydentowi służby działającemu w danym kraju) natomiast rezydent agenturalny podlega bezpośrednio Centrali służby. W służbach rosyjskich szef siatki agenturalnej nie może też werbować nowych agentów, natomiast rezydent agenturalny może.
Zadaniem agentów będących źródłem informacji jest zbieranie wiadomości, dokumentów i innych materiałów wywiadowczych. Werbuje się ich pod kątem dostępu do tajemnic danego państwa. Zajmowane przez nich stanowisko ma mniejsze znaczenie. Bardzo często agent zatrudniony w powielarni, informatyk obsługujący komputery, czy sekretarka mają znacznie łatwiejszy i szerszy dostęp do tajemnic niż ich szefowie i to nawet najwyższych szczebli.
Agenci-egzekutorzy werbowani są zasadniczo w jednym celu – likwidacji wyznaczonych osób lub przeprowadzenia energetycznych, a nie informacyjnych, aktów sabotażu i dywersji.
Agenci-werbownicy należą do najbardziej zaufanych i bardzo często wywodzą się spośród sprawdzonych i doświadczonych agentów zbierających informacje, którzy z różnych względów utracili dostęp do tajemnic państwowych. Wykorzystuje się ich do wyszukiwania kandydatów na agentów i werbowania ich. Czasami jedynie do wyszukiwania kandydatów i wstępnego ich urabiania, a sama operację werbunku przeprowadza innych agent (np. rezydent agenturalny) lub pracownik kadrowy służby.
Wśród agentów wsparcia najistotniejszą rolę pełnią agenci legalizacyjni. Należą do nich policjanci, celnicy, pracownicy biur paszportowych i urzędów wydających dokumenty, urzędów stanu cywilnego i innych instytucji wydających obywatelom różnego rodzaju dokumenty i prowadzących ewidencję. Działają oni przede wszystkim na rzecz tak zwanych „nielegałów”, czyli kadrowych pracowników służby wysyłanych do obcego państwa, gdzie mają funkcjonować jako obywatele tego kraju. Zadaniem agentów legalizacyjnych jest uwiarygodnić fałszywą tożsamość „nielegała”, zaopatrzyć go w odpowiednie dokumenty na autentycznych blankietach, wpisać do odpowiednich rejestrów i ewidencji, itp. Zadaniem agentów legalizacyjnych jest również pozyskiwanie pustych blankietów dokumentów, czystych formularzy, wzorów pieczątek, papierów firmowych urzędów, itp. Zdobyta przez nich oryginalna „papeteria” wykorzystywana jest później przez Centralę służby do produkcji podrobionych imitacji lub do tworzenia zestawów „autentycznych” dokumentów, w które wyposaża się własnych pracowników kadrowych wysyłanych i działających nielegalnie na terenie danego kraju albo lokalnych agentów. Dla uzyskania wzorów dokumentów werbuje się też kryminalistów, zwłaszcza kieszonkowców.
Agenci kurierzy przewożą materiał wywiadowczy przez granice państwowe i werbuje się ich zazwyczaj w środowiskach zajmujących się zawodowo transportem (kierowcy, obsługa pociągów, marynarze floty handlowej) lub często podróżujących – np. handlowców.
Właściciele lokali konspiracyjnych oddają (zazwyczaj za wynagrodzeniem) posiadane mieszkania lub lokale użytkowe na potrzeby służby. W lokalach tych odbywają się spotkania pracowników kadrowych z tajnymi współpracownikami lub agentami w warunkach gwarantujących wysoki stopień poufności. Lokale takie mogą również służyć za kwatery zastępcze w sytuacjach alarmowych lub za „przebieralnie”, w których pracownik kadrowy lub agent może szybko zmienić swój wygląd zewnętrzny.
Prowadzący skrzynki korespondencyjne, to zwerbowane osoby, które dysponują „bezpiecznym” adresem, telefonem, faksem lub innym środkiem łączności, umożliwiającym skrytą łączność między pracownikami kadrowymi a agentami. Bardzo często pośredniczą oni w korespondencji między Centralą a agentem działającym w innym kraju niż kraj zamieszkania prowadzącego skrzynkę. Przewidujące GRU na prowadzących skrzynki korespondencyjne wybiera najchętniej osoby w starszym wieku, które w przypadku konfliktu zbrojnego (niekoniecznie z Rosją) nie podlegałyby mobilizacji, co mogłoby przerwać łączność.
Rola prowadzących skrzynki kontaktowe i skrytki jest podobna do roli agentów pośredniczących w korespondencji, tyle, że obejmuje przede wszystkim materiały wywiadowcze, instrukcje, pieniądze i różne przedmioty przekazywane agentom przez pracowników kadrowych i odwrotnie. Na agentów prowadzących skrzynki i skrytki werbuje się przede wszystkim właścicieli małych sklepików i punktów usługowych, gdzie łatwo jest coś przekazać pod pozorem zakupów. „Żywe” skrzynki kontaktowe wypierane są coraz częściej przez „martwe”, czyli umówione miejsca, w których można pozostawić rzecz nie widząc się z nikim i nie będąc widzianym.
Specyficznymi rodzajami agentury, istotnymi z punktu widzenia wojny informacyjnej, są agenci wpływu oraz kategoria znana powszechnie w sowieckich służbach pod mało pochlebną nazwą „gównojady”4. Kto wymyślił ten termin, nie wiadomo. Używano go zarówno w KGB jak i w GRU. Mianem tym obdarzano obywateli krajów zachodnich, którzy dobrowolnie, za darmo, niczym nie kaptowani, ani nie straszeni, byli gotowi zdradzać swój kraj i współpracować ze Związkiem Sowieckim. Byli to różnej maści zwolennicy jednostronnego rozbrojenia, postępowi radykałowie, pacyfiści, internacjonaliści, itp. Trudno ich było kwalifikować jako agentów, gdyż nikt ich nie werbował, ale wykorzystywano ich w możliwie najszerszym stopniu, gdyż ochotnie robili to, co im kazano. Z punktu widzenia wojny energetycznej, czy prowadzenia dywersji zbrojnej, „gównojady” nie były wielce przydatne, ale ich rola w wojnie informacyjnej jest nie do przecenienia. Trudno bowiem znaleźć bardziej podatny materiał do manipulacji i medium bardziej żarliwie rozpowszechniające wszelką dezinformację i informację niszczącą. Co więcej „gównojady” są wspaniałymi roznosicielami plotek i pogłosek oraz krzykliwym mięsem armatnim każdej demonstracji, którą można później nagłośnić i wykorzystać we własnych celach. Ponadto łatwo odciąć się od nich bez ryzyka dekonspiracji, gdyż skruszony „gównojad” nie jest w stanie udowodnić, że został zwerbowany np. w drodze szantażu lub za wynagrodzeniem. Wręcz przeciwnie, łatwo jest wiarygodnie przekonywać, że czynił to, co czynił dobrowolnie, samodzielnie, bez podszeptów.
W wojnie informacyjnej najgroźniejsza jest agentura wpływu. Zgodnie z amerykańską definicją, agent wpływu to osoba, która może być wykorzystana do dyskretnego urabiania opinii polityków, środków masowego przekazu i grup nacisku w kierunku przychylnym zamiarom i celom obcego państwa5. W przeciwieństwie do wymienionych wyżej rodzajów agentów, agenci wpływu nie zbierają, lecz rozpowszechniają informacje. Najczęściej prawdziwe, ale z niszczącym komentarzem, także informacje zmanipulowane i sfabrykowane. Można przyjąć, że agentura wpływu prowadzi szczególnie obliczoną na długie lata dywersję informacyjną. Swój jad sączy dyskretnie w środowiskach decyzyjnych i opiniotwórczych, sterując je powoli w kierunku samozniszczenia lub zniszczenia struktur państwa. Wykrycie agentury wpływu jest niezmiernie trudne, a udowodnienie działania na rzecz obcego państwa praktycznie niemożliwe, gdyż każdy ma prawo do głoszenia własnych poglądów. Agent wpływu nie wykrada tajemnic z sejfów i nie sposób go przyłapać na „gorącym uczynku”. Najczęściej nie kontaktuje się potajemnie z oficerem prowadzącym i nie otrzymuje od niego instrukcji wywiadowczej lub wynagrodzenia. Wyjeżdża na jawne seminaria lub konferencje naukowe, pobiera stypendia naukowe lub wykłada na zagranicznym uniwersytecie, zagraniczni wydawcy publikują jego książki, otrzymuje nagrody twórcze, spotyka się z politykami, ludźmi ze świata gospodarki i nauki. Zebrane „wrażenia” ubrane we „własne przemyślenia” publikuje w mediach lub rozpowszechnia w „politycznych salonach” albo podczas spotkań z politykami i decydentami własnego kraju. Formalnie nie robi nic nielegalnego, tylko skutki jego działalności są niszczące.
W przeciwieństwie do kanałów agenturalnych, które obowiązane są do posłuszeństwa wobec prowadzącego, kanały współpracujące wykonują tylko te polecenia prowadzącego walkę informacyjną, które są zbieżne z ich własnymi celami. Przykładowo w latach stanu wojennego podziemna „Solidarność” prowadziła swoją walkę informacyjną ze strukturami władzy PRL korzystając z pomocy finansowej i materiałowej CIA, bowiem obie organizacje miały wspólny cel – demontaż komunizmu.
Pracując na rzecz obcego państwa oba wymienione wyżej kanały działają w pełnej świadomości destrukcyjnego działania przeciwko strukturom państwa, którego są obywatelami. Odmienny jest charakter kanałów inspiracyjnych, które nieświadomie lub półświadomie wykonują polecenia prowadzącego walkę i tworzą chaos w strukturach przeciwnika, prowokując decyzje i działania sprzeczne z jego interesami oraz dostarczają przeciwnikowi informacje prowadzące do „samodzielnego” podejmowania szkodliwych dlań decyzji.
Odpowiednio zainspirowany człowiek, działaniem „w dobrej wierze” może często wyrządzić większe szkody niż agent. Jego działań nie ogranicza bowiem strach przed zdemaskowaniem. Lenin mówił o takich ludziach „pożyteczni idioci”, działacz Kominternu, niemiecki komunista Willi Muenzenberg nazywał ich „niewiniątkami”. Muenzenberg cynicznie wykorzystywał swoje „niewiniątka” – intelektualistów zwabionych duchową solidarnością z proletariatem, tak zwanych niezależnych pisarzy, wykładowców i uczonych do szerzenia komunistycznej propagandy oraz do uwiarygodniania kampanii „agit-prop” Kominternu, a także do kamuflażu sowieckich działań wywiadowczych. Opierając się na otumanionych intelektualistach Muenzenberg zakładał w latach dwudziestych gazety, wydawnictwa i kluby książki kontrolowane przez Komintern, produkował filmy i wystawiał sztuki teatralne gloryfikujące komunizm i Związek Sowiecki. Arthur Koestler pisał, że nawet w Japonii ekipa Muenzenberga kontrolowała bezpośrednio lub pośrednio 19 gazet i czasopism6.
Każdy z wymienionych wyżej kanałów sterowniczych dzieli się z kolei na dwa rodzaje różniące się od siebie postawionymi im zadaniami. Są to:
piony informacyjne, których zadaniem jest zbieranie informacji o przeciwniku i jego otoczeniu oraz przekazywanie zebranego materiału prowadzącemu walkę informacyjną. Pion ten najbliższy jest tradycyjnemu szpiegostwu, chociaż coraz częściej oparty jest na tak zwanym „białym wywiadzie”, czyli na zbieraniu i analizowaniu informacji pochodzących z ogólnie dostępnych źródeł.
piony sterowniczo-dywersyjne wywierające wpływ na system i struktury przeciwnika inspirując decyzje prowadzące do samozniszczenia i blokując decyzje obronne. Tym właśnie pionom powierza się m.in. zadanie opanowania środków masowego przekazu przeciwnika, a jeśli już nie opanowanie, to przynajmniej osiągnięcie maksymalnego wpływu na publikowane przez nie treści. Piony te rozpowszechniają również wszelkie pogłoski, prowadzą lub inspirują kampanie oszczerstw i półprawd, podsuwają informacje zmanipulowane, sfabrykowane i niszczące, plasują agentów na odpowiedzialnych stanowiskach państwowych, wprowadzają agenturę wpływu do środowisk decyzyjnych i opiniotwórczych, inspirują reformy i programy prowadzące do rozpadu struktur i samozniszczenia państwa.
Jednym z podstawowych zadań w walce informacyjnej jest rozpoznanie kanałów przeciwnika oraz ich pionów. Rozpoznanie pionów sterowniczo-dywersyjnych jest łatwiejsze, niż pionów informacyjnych, ponieważ można odwołać się do zasady „po owocach ich poznacie”. Z tego tez względu w każdej profesjonalnej służbie wywiadowczej piony te rozgranicza się konsekwentnie, oddzielając przykładowo agenturę wywiadowczą od agentury wpływu.
Metody walki informacyjnej przeciwko państwu
• Promocja centralizacji decyzji w obozie przeciwnika z równoczesnym osłabianiem powiązań poziomych. Jest to swoista wertykalizacja państwa, do której należy dążyć, ponieważ struktury scentralizowane są znacznie podatniejsze na działania sterowniczo-dywersyjne od struktur horyzontalnych, opartych na sieciowych powiązaniach grup społecznych. Scentralizowane struktury odzwyczajają się szybko od samodzielnego myślenia i podejmowania decyzji, przez co paraliżuje je sam brak bodźców płynących od centralnego kierownictwa. Dlatego łatwiej jest rozmontować metodami walki informacyjnej państwo totalitarne, niż państwo oparte na swobodach społecznych z wolnymi obywatelami, mającymi poczucie własnej wartości.
• Inspirowanie błędnej polityki kadrowej, przede wszystkim na szczeblu decyzyjnym. Nie jest przy tym konieczne plasowanie na decyzyjnych stanowiskach własnej agentury. Wystarczy promowanie osób ambitnych, kłótliwych, niekompetentnych i podatnych na szantaż. Cechy te wystarczą, żeby przy odpowiednim sterowaniu osoby te doprowadziły szybko do chaosu decyzyjnego i sporów prowadzących do decyzyjnego paraliżu i w konsekwencji do stopniowej niewydolności struktur państwowych uwikłanych w walki wewnętrzne.
• Penetracja centralnego ośrodka decyzyjnego i rozbudowa własnych kanałów inspiracyjnych, przede wszystkim agentury wpływu. Najlepszymi agentami wpływu są doradcy, którzy inspirują decydentów, ale sami są mniej narażeni na zdemaskowanie, gdyż to nie oni podpisują decyzje i odpowiadają za ich ułomności.
• Inspirowanie błędnych decyzji podejmowanych przez organa centralne przeciwnika, co przy wertykalnej strukturze i braku mechanizmów samokontroli prowadzi do szybkiego przełożenia tych błędów na realne szkody dla interesu państwa
• Inspirowanie nadmiaru decyzji podejmowanych przez organa centralne przeciwnika, co skutecznie blokuje samodzielność i inicjatywę aparatu wykonawczego struktur państwowych i powoduje ich przeciążenie pracą nie przynoszącą wymiernych efektów.
• Inspirowanie tarć i walk wewnętrznych.
• Demontaż mechanizmów samosterowania społecznego, zwłaszcza w centralnym ośrodku decyzyjnym przeciwnika. Szerzenie demoralizacji, dezinformacji, korupcji, indyferentyzmu ideologicznego pod przykryciem apolityczności. Rozkład tradycyjnego systemu prawnego opartego na odwiecznym systemie wartości oraz obywatelskim poczuciu sprawiedliwości i zastąpienie go tworzonymi masowo przepisami prawnymi. Należy pamiętać, że państwo prawa, to coś zupełnie innego niż państwo praworządne. Państwo prawa, to państwo przepisów regulujących wszystko aż do absurdu, ale niekoniecznie zgodnie z prawem naturalnym.
• Blokowanie przepływu informacji i dezorganizacja tych elementów państwa przeciwnika, które zajmują się przetwarzaniem informacji. Może to być przykładowo kampania zasypywania instytucji państwowych fałszywymi donosami, których sprawdzenie pochłania czas, środki i energię.
• Nasyłanie masowej agentury, łatwej stosunkowo do wykrycia, ale odwracającej uwagę i pochłaniającej czas oraz środki kontrwywiadu. Kampania taka pozwala działać swobodniej najcenniejszej agenturze uplasowanej na szczeblu decyzyjnym przeciwnika.
• Przechwytywanie dobrych inicjatyw kierownictwa przeciwnika przez piony informacyjne, a potem wypaczanie ich aż do karykaturalnych rozmiarów przez piony sterowniczo-dywersyjne, co zniechęca do tych inicjatyw atakowane społeczeństwo.
Główne obiekty działań agresywnych w wojnie informacyjnej.
Wprawdzie ilość rozwiązań agresywnych w wojnie informacyjnej jest wielka, to jednak można wyróżnić pewne prawidłowości i ustalić listę obiektów, które są najczęściej atakowane. I takimi są:
Kręgi opiniotwórcze. Początkowo kaptowane są poszczególne osoby, którym powierza się potrójne zadanie: typowanie kolejnych osób wartych skaptowania, urabianie osób wpływowych oraz urabianie szerokiej opinii publicznej drogą publikacji w mediach opinii sygnowanych przez siebie. W pierwszym rzędzie kaptowani są ludzie młodzi i ambitni, których karierą można sterować plasując ich w zaplanowanych miejscach struktur atakowanego państwa i dużym prawdopodobieństwem, że będą, z biegiem czasu, awansować. Jednocześnie drogą jawną i tajną kreuje się skaptowanych na „autorytety”. Sposoby są różne. Od przyznawania prestiżowo brzmiących nagród i honorów, przez stypendia i pomoc w uzyskaniu stopni naukowych, po promowanie w ramach uprawianej profesji przy pomocy już posiadanej agentury wpływu.
Kiedy grupa skaptowanych staje się liczniejsza można przystąpić do urabiania całych środowisk opiniotwórczych tworząc sztucznie „modę” na pewne poglądy oraz organizując profesjonalny ostracyzm wobec myślących inaczej.
Media: W pierwszej fazie przejmowana jest kontrola nad treściami rozpowszechnianymi przez organizacje medialne. Do jej osiągnięcia wykorzystuje się skaptowane wcześniej osoby z kręgów opiniotwórczych oraz w środowiskach dziennikarskich. Wykreowanym przez siebie „autorytetom” poleca się umieszczać w środkach masowego przekazu artykuły, wypowiedzi, wywiady, opinie oraz zabiegać o udział w dyskusjach organizowanych przez media elektroniczne. Skaptowanym wcześniej dziennikarzom poleca się (a nie skaptowanym sugeruje się) publikować materiały wytypowanych osób, zapraszać je do udziału w debatach, robić z nimi wywiady. Wbrew pozorom inspiracja taka nie jest trudna, nawet, jeśli nie ma się licznych dziennikarzy w swojej „stajni”. Środki masowego przekazu przejawiają „instynkt stadny” i z góry można liczyć, że umiejętnie wykreowany autorytet szybko stanie się „modny” i będzie chętnie zapraszany przed kamerę, mikrofon oraz na prasowe łamy. Kiedy moda na jeden „autorytet” minie (trwa zazwyczaj kilka miesięcy), to nie jest trudno podstawić mediom inny.
Na treści publikowane przez media można też wpływać za pośrednictwem własnej agentury wśród dziennikarzy. Taktykę tę od ponad 100 lat stosują Rosjanie. Działająca w Paryżu od lat 80-tych XIX wieku Agentura Zagraniczna carskiej Ochrany miała na swojej liście płac dziesiątki dziennikarzy oraz płaciła tysiące rubli miesięcznie w subsydiach m.in. dla gazet Le Figaro, Echo de Paris i Gaulois7. Równocześnie carskie ministerstwo finansów przepłacało francuskich dziennikarzy, żeby tworzyli przychylny klimat dla rosyjskich starań o kolejne pożyczki zagraniczne. Paryski przedstawiciel ministerstwa Artur Raffałowicz miał w kieszeni wszystkie liczące się gazety francuskie z wyjątkiem socjalistycznej (potem komunistycznej) L’Humanite. Po przegraniu wojny z Japonią w 1905 roku, Raffałowicz wydawał miesięcznie do 200.000 franków na łapówki dla dziennikarzy, żeby minimalizowali porażkę Rosji8.
Z doświadczeń Ochrany korzystała od swoich pierwszych dni CzeKa subsydiując dziesiątkami tysięcy funtów ukazujący się w Wielkiej Brytanii socjalistyczny dziennik Daily Herald9, który „odpłacił się” w 1920 roku medialnym patronatem nad zorganizowanym przez skomunizowany związek zawodowy dokerów bojkotem transportów broni i amunicji dla armii polskiej.
Przygotowując globalne przywództwo Związku Sowieckiego, KGB miało na swych usługach tysiące dziennikarzy na całym świecie, dzięki czemu mogło prowadzić koronkowe operacje dezinformacyjne rozpisane na kilka lub kilkanaście krajów. Skutki tych operacji wracają echem nawet dzisiaj, jak choćby „działania aktywne” Służby A Pierwszego Zarządu Głównego KGB z lat 80-tych XX wieku obliczone na zrzucenie winy za pojawienie się wirusa HIV na amerykański program wojny biologicznej. Sfabrykowaną w Jaseniewie pod Moskwą historię AIDS przedrukowała w pierwszym półroczu 1987 roku prasa ponad 40 krajów rozwijających się. Na fabrykację KGB dały się nawet wziąć konserwatywny dziennik londyński Daily Express, brytyjski kanał telewizyjny Channel 4 oraz niemiecka Deutschland Rundfunk10.
Kupowaniem dziennikarzy zajmują się wyspecjalizowane służby wielu krajów i opis tylko najbardziej drastycznych przykładów zająłby gruby tom formatu książki telefonicznej.
W drugiej fazie przejmowania kontroli nad środkami masowego przekazu danego kraju następuje nabywanie już istniejących organizacji medialnych lub tworzenie własnych. Ponieważ otwarte przejęcie przez instytucje państwowe jednego kraju środków masowego przekazu w innym kraju nieuchronnie doprowadziłoby szybko do zdemaskowania wrogich zamiarów, kontrolę nad mediami zdobywa się za pośrednictwem firm prywatnych pod osłoną swobód gospodarki rynkowej. Można w tym celu założyć specjalnie firmę lub firmy o zakamuflowanym kapitale państwowym lub skłonić do współpracy i wykorzystać prywatne organizacje medialne własnego kraju w zamian za różnego rodzaju mniej lub bardziej utajnione subsydia. Mogą to być przykładowo zwolnienia podatkowe, ulgi celne, ulgi pocztowe, itp.
Kamuflaż można posunąć jeszcze dalej i przejmować media „pod fałszywą flagą”, czyli pozorując, że nabywający organizację medialną jest prywatną firmą z kraju trzeciego, o kapitale zupełnie nie związanym z info-agresorem.
Organizacje medialne, których nie można przejąć albo nie udało się opanować za pośrednictwem szeroko pojętej agentury, można kontrolować poprzez źródła informacji. Koszty pozyskiwania informacji – to znaczy koszty utrzymania korespondentów, współpracowników, wysyłania reporterów, prowadzenia archiwów, itp. – są wysokie i redakcje chętnie korzystają z usług agencji prasowych. Dlatego uzyskanie kontroli nad istniejącymi agencjami prasowymi lub założenie własnych należy do podstawowych zadań w programie przejmowania mediów.
Partie polityczne: Z uwagi na ich zhierarchizowanie oraz wymóg dyscypliny partyjnej opanowanie informacyjne partii najłatwiej przeprowadzić poprzez uzyskanie kontroli nad poszczególnymi działaczami oraz nad finansami ugrupowania. Udzielanie sekretnych subwencji może przybierać różne formy, od wręczonej dyskretnie paczki banknotów, po tani kredyt przed kampanią wyborczą udzielony dla niepoznaki przez bank w kraju trzecim. Bardziej skomplikowane jest kontrolowanie ugrupowania politycznego za pośrednictwem uplasowanej wewnątrz agentury wpływu, gdyż z natury ambitni politycy zazwyczaj z trudem podporządkowują się linii myślenia narzucanej im przez partyjnych kolegów. Bardziej podatni są na opinie doradców, ekspertów, autorytetów, komentarze mediów oraz wyniki sondaży opinii publicznej. Stąd dla pionu sterowniczo-dywersyjnego łatwiej jest manipulować partią z zewnątrz niż wewnątrz. Natomiast wewnątrz powinni działać agenci pionu informacyjnego.
Struktury państwa: Atak na struktury państwa finalizuje agresję informacyjną. Jeżeli bowiem uda się wprowadzić chaos i spowodować erozję instytucji państwowych albo wypaczyć ich funkcjonowanie w takim stopniu, żeby działały przeciwko interesom państwa i jego obywateli, to państwo zostanie ubezwłasnowolnione i praktycznie nic już nie będzie stało na przeszkodzie w całkowitym podporządkowaniu go woli i interesom info-agresora. Dlatego też w działaniach przeciwko strukturom państwa wykorzystuje się wszystkie wymienione dotychczas sposoby i formy walki informacyjnej. Powodzenie zależne jest przede wszystkim od odpowiedniego zgrania różnych elementów w jedną całość, która doprowadzi to rozpadu mechanizmów samosterowania społecznego i do samozniszczenia państwa, do stanu podobnego nieco do wojny domowej wszystkich z wszystkimi. W takiej sytuacji info-agresorowi nie będzie trudno skłonić społeczność międzynarodową do zaaprobowania przejęcia pogrążonego w wewnętrznym chaosie państwa w imię zachowania szeroko pojętego bezpieczeństwa międzynarodowego.
Główne obiekty działań niszczących w wojnie informacyjnej.
W wojnie informacyjnej obiektem wyznaczonym do zniszczenia może być praktycznie każda dziedzina życia społecznego, gdyż celem jest generalne osłabienie atakowanego społeczeństwa, aż do wprowadzenia go w stan uległości. Najczęściej atakowane są:
Materiał ludzki: Podobnie jak w wojnach energetycznych, celem ataków informacyjnych są ludzie. Interes agresora, zarówno energetycznego jak informacyjnego, wymaga biologicznego osłabienia atakowanego społeczeństwa, żeby uruchomić mechanizm instynktu samozachowawczego, który nakazuje podporządkować się posłusznie w imię przetrwania narodu. Stąd bierze się promocja aborcji i eutanazji, zachęcanie do emigracji, lansowanie modelu rodziny 2+1+pies, itp.
Struktury społeczne: Niemal wszystkie działania z zakresu manewrowania społecznego obliczone są na rozbicie porządku społecznego. Od opluwania uznanych autorytetów i podsuwania w zamian wykreowanych przez siebie, przez rozbijanie i niszczenie wpływowych środowisk, niezależnych a cieszących się szacunkiem stowarzyszeń, grup i organizacji profesjonalnych, aż po rozbijanie rodziny. Celem tych działań jest zatomizowanie zaatakowanego społeczeństwa w stopniu wykluczającym spontaniczne zorganizowanie oporu. Ludzie pozbawieni zaplecza w postaci rodziny, krewnych, przyjaciół, sąsiadów są nie tylko podatniejsi na manipulacje, gdyż nie mają z kim skonfrontować własnych poglądów, ale również tracą wolę oporu nie widząc sensu w indywidualnym proteście.
Gospodarka: Ekonomiczne osłabienie atakowanego państwa i wprowadzenie chaosu w jego gospodarce zwiększa skuteczność działań informacyjnych. Zubożone społeczeństwo jest podatniejsze na manipulacje, gdyż dotarcie do informacji prawdziwej wymaga czasu, wysiłku i pieniędzy, a tego brak ludziom goniącym za chlebem. Wojna gospodarcza jest skrzyżowaniem zmagań informacyjnych i energetycznych, a zatem wymaga osobnego omówienia.
Nauka i kultura: Wiedza jest najlepszą tarczą przeciwko informacyjnej agresji, a zatem nauka i kultura są sferami życia społecznego niszczonymi szczególnie zajadle. W czasie II wojny światowej Niemcy starali się fizycznie wyeliminować polską elitę naukową i kulturalną, a życie naukowe i kulturalne ograniczyli do szkół zawodowych i półpornograficznych teatrzyków rewiowych. W latach rządów Stalina w Związku Sowieckim odcięto środowiska kulturalne i naukowe (poza kompleksem zbrojeniowym) od kontaktów międzynarodowych. Współcześni info-agresorzy twórczo przetwarzają niemiecko-sowieckie osiągnięcia rezygnując tylko z działań energetycznych na rzecz stopniowego wymóżdżenia społeczeństw wyznaczonych do podporządkowania. Najbardziej wartościowe jednostki ze świata kultury i nauki skłaniane są do emigracji zachętami ekonomicznymi lub możliwością szerszego rozwoju profesjonalnego. Działaniami z zakresu dywersji informacyjnej i manipulacji oraz kanałami agenturalnymi ogranicza się możliwości rozwoju naukowego i kulturalnego, zamyka instytuty naukowe, otwiera pseudouczelnie stanowiące konkurencję dla uznanych placówek akademickich. Pauperyzuje środowiska naukowe i twórcze, likwiduje biblioteki, placówki kulturalne i naukowe, obniża poziom nauczania w szkołach, itp.
Obrona przez info-agresją.
Z uwagi na nieskończoność rozwiązań agresywnych, trudno jest napisać skrypt obrony przez informacyjną agresją. Ponieważ w wojnie informacyjnej polem walki jest ludzka świadomość, najistotniejszym elementem obrony jest zdać sobie sprawę z tego, że jest się atakowanym. Info-agresor może sączyć swój informacyjny jad bezkarnie tak długo, jak zatruwani nie są świadomi zagrożenia. Potem skuteczność działań sterowniczo-dywersyjnych gwałtownie maleje.
Na poziomie państwa istnieją wyspecjalizowane służby, które winny bronić kraj i obywateli przed informacyjną agresją. Jeżeli robią to skutecznie demontaż struktur państwowych i zniewolenie obywateli metodami walki informacyjnej staje się bardzo trudne lub wręcz niemożliwe. II Rzeczpospolita miała taką wyspecjalizowaną służbę - Oddział II Sztabu Głównego, popularnie zwany „dwójką”. Był on tak skuteczny, że chociaż zniewolić Polskę metodami informacyjnymi usiłowały Niemcy i Związek Sowiecki nie potrafiły doprowadzić do erozji struktur państwowych i trzeba było sojuszu i uderzenia dwóch najpotężniejszych wówczas na świecie armii lądowych, żeby opanować nasz kraj.
Na poziomie obywateli możliwości obrony w sferze prawa są niewielkie. Poza nielicznymi wyjątkami (zeznania pod przysięgą) wolno bezkarnie kłamać publicznie. Konstytucja nie zabrania politykom uciekać się do kłamstw. Nawet prezydentowi i premierowi. „Autorytety” nie mają obowiązku szerzyć prawdy, mogą pleść bzdury pod warunkiem, że będą one mądrze brzmiały i będzie je ktoś publikować. Prawne ograniczenia, które obowiązują media są tak mało precyzyjne, że w zasadzie uchodzi im niemal każde kłamstwo lub inteligentne oszczerstwo.
W sytuacji, gdy brak formalnych zapór dla dezinformacji rośnie gwałtownie znaczenie samoobrony obywateli, indywidualnego oporu przed zalewem kłamstwa. I w tej sferze można wyróżnić następujące czynniki obronne:
• możliwie szeroka wiedza. Im więcej wiemy generalnie i o przeciwniku, tym łatwiej nam rozpoznać i odeprzeć dezinformację, wykryć fabrykację i ustrzec się manipulacji.
• korzystanie z różnorodnych źródeł informacji, ułatwia ich weryfikację, a po wykryciu informacji zmanipulowanych lub sfabrykowanych umożliwia lokalizację źródła dezinformacji.
• wiedza o sobie, o swoich silnych i słabych stronach.
• unikanie myślenia, że przeciwnik myśli i zachowuje się tak jak ja. Takie myślenie, to najpewniejsza droga do samo-dezinformacji. Należy zakładać, że przeciwnik jest inteligentny i przewrotny.
• czujność - należy być zawsze przygotowanym na nieznane techniki, metody i rozwiązania.
• ustawiczne kształtowanie i umacnianie porządku moralnego opartego o system odwiecznych wartości, gdyż jest to najskuteczniejszy mechanizm samosterowania społecznego zarówno na płaszczyźnie ośrodka decyzyjnego jak i całej społeczności (narodu). Porządek ten można i należy wpajać na poziomie rodziny, ponieważ wyniesione z domu solidnie ukształtowane zasady są niezwykle trudne do wykorzenienia.
Wiarygodność informacji sprawdza się w oparciu o posiadaną wiedzę, wiarygodność posiadanej wiedzy w oparciu o przestrzegane zasady moralne, wiarygodność zasad moralnych w oparciu o 10 przykazań.
Rafał Brzeski
W wojnach energetycznych pokonuje się wroga fizycznie w otwartej walce, maczugą, mieczem lub pociskiem samosterującym. Skutkiem ubocznym wojny energetycznej są straty w ludziach i zniszczenia substancji materialnej.
W wojnach informacyjnych obezwładnia się przeciwnika informacją – otumania się działaniami wywiadu, podszeptem agentury wpływu, propagandą i manipulacją, a potem bierze się go w poddaństwo.
W wojnie energetycznej walczące strony niszczą przeciwnika na jasno określonym froncie. Uderzenia są szybkie, potężne, widoczne i odczuwalne.
W wojnie informacyjnej zniewala się społeczeństwo stopniowo - przykladem jest PO-lska. Nawet socjalizm nie narobił w świadomości społeczeństwa takich spustoszeń co zabór finansowy zachodu po 1989 roku dokonujący rozbioru gospodarczego kluczowych gałęzi naszej gospodarki. Ogłupianie narodu trwa latami, kpi się z patriotyzmu, wartości jakie dany naród posiadał od wieków - np. wartości chrześcijańskie są niszczone potepiane jako anachroniczne, przestarzałe i niepopularne. Polem walki jest ludzka świadomość, promuje się pedalstwo, lesbijstwo, postawy wolnych związków wcześniej nazywane - kurestwem a teraz wolnością seksualną promowane szczególnie przez młode głupiutkie aktoreczki tzw. celebrytki, które swoje pozycje zdobywają za seks. To jest zgodne z założeniami pierwszej fazy podboju społeczność poprzez demoralizowanie, po to żeby złamać moralny kręgosłup naszego społeczenstwa. W kolejnej fazie burzy się obowiązujący w niej od wieków porządek wartości, potem pozbawia się ją poczucia własnej godności, zakłamuje osiągnięcia przodków, wpaja poczucie ogólnej niemożności, by wreszcie zniechęcić do stawiania oporu tłumacząc, że wszelki sprzeciw jest bezsensowny, bo trzeba płynąć z prądem.
W opinii rosyjskich analityków wojskowych wojna informacyjna, to w szerokim znaczeniu „środki skierowane nie tyle przeciwko siłom zbrojnym, co przeciwko ludności cywilnej i jej świadomości, przeciwko systemowi administracji państwowej, systemowi nadzoru produkcji przemysłowej, nadzoru nauki, kultury, itd.” Te wszystkie cele zostały już osiagnięte przez zachodniego agresora finansowego. Nie mamy naszego rządu gdyż rządzą nami pachołki zachodu, agenci CIA i tzw eksperci do kolonizowania nowych terytoriów. Bolek, Balcerowicz, Bielecki, Buzek, Lewandowski za darmo oddali naszą gospodarkę w ręce zachodnich korporacji. Zostało nam mniej niż 20% udziału w nasze gospodarce.
Jedna z definicji amerykańskich mówi o „ofensywnym i defensywnym wykorzystaniu informacji i systemów informacyjnych w celu odcięcia przeciwnika od dopływu informacji oraz w celu wykorzystania, zniekształcenia lub zniszczenia informacji już przez niego posiadanych”, przy jednoczesnej obronie własnych zasobów i systemów informacyjnych. W węższym, bardziej militarnym niż politycznym znaczeniu, mówi się o „wspartym przez działania wywiadowcze zintegrowanym wykorzystaniu środków operacyjnych, dezinformacji, operacji psychologicznych, walki elektronicznej i niszczenia fizycznego w celu pozbawienia przeciwnika dopływu informacji, wypaczania i degradowania otrzymywanych informacji, a także niszczenia jego zdolności dowodzenia i kontroli wykonywania rozkazów”.
Przekładając mądre definicje na język potoczny, wojna informacyjna sprowadza się to takiego otumanienia ludzi, żeby sami z dobrej woli wpakowali karki w jarzmo niewoli przekonani, że jest to w ich najlepszym interesie. Ale jeszcze Polska nie umarła póki my żyjemy.
Wielcy adwersarze toczonej przez blisko pół wieku „zimnej wojny” zgodnie uważają, że zwycięstwo w wojnie informacyjnej należy do tego, kto opanuje zasoby informacji i wiedzy przeciwnika. Przy czym, przeciwnikiem nie są siły zbrojne, lecz cały naród z jego administracją państwową, aparatem władzy, sferami gospodarczymi, kręgami opiniotwórczymi, naukowymi, kulturalnymi, itp. Przewagę osiąga ta strona, która zniszczy lub wypaczy wiedzę posiadaną przez zaatakowany naród i zmanipuluje tę wiedzę w takim stopniu, że zaatakowane społeczeństwo zacznie zachowywać się zgodnie z zamiarami agresora. Informacyjna ofensywa może koncentrować się na wszystkich obywatelach danego kraju lub tylko na elicie rządzącej i środowiskach opiniotwórczych, które po „przełknięciu” poddanej im informacji wtórnie niejako manipulują współobywatelami. Przy czym to „przełknięcie” może być świadome - w zamian za określone profity, lub nieświadome - wskutek podstępnego podsunięcia sprytnie „ulukrowanej” informacji.
Informacyjna inwazja obejmuje najczęściej zarówno wiedzę o własnym społeczeństwie, jak i o świecie zewnętrznym. Info-agresor chce bowiem pozbawić ofiarę najazdu nie tylko prawdy o sobie, ale także zrujnować jej układ odniesienia, czyli zasób wiadomości, w stosunku do którego ocenia otrzymywaną informację. Konsekwencją braku układu odniesienia (swoistego kamienia probierczego, na którym można ocenić wiarygodność i wartość przyjmowanych wiadomości) jest informacyjny chaos. Kiedy rozpadną się naturalne, nawarstwione przez pokolenia „sita”, dzięki którym odruchowo odsiewa się informacje fałszywe lub nieistotne, nie można trafnie ocenić, czy informacja jest wartościowa, czy też jest to tylko szum informacyjny – atrakcyjne bzdury zamulające umysł.
Spranie mózgów wybranej do zdominowania społeczności jest podstawowym warunkiem zwycięstwa. Przejęcie kontroli musi bowiem odbywać się, nie jak w wojnie energetycznej poprzez okupację i jawny przymus, ale w możliwie niezauważalny sposób, skrycie, najczęściej przy pomocy zwerbowanej w tym społeczeństwie agentury wpływu oraz poprzez umiejętne użycie środków masowego przekazu. Wykorzystuje się przy tym własne media, odpowiednio sterowane globalne organizacje medialne (głównie telewizje i agencje prasowe), a przede wszystkim przejęte potajemnie środki masowego przekazu przeciwnika.
Oddziaływanie musi mieć charakter masowy, bowiem dla przejęcia kontroli nad krajem wielkości Polski konieczne jest posiadanie około 1,5 miliona ludzi o podobnych poglądach, a jeszcze lepiej bez poglądów, których uplasuje się w aparacie administracji państwowej, gospodarce, szkolnictwie, służbach państwowych, itp. Ponieważ trudno jest infiltrować skrycie na teren przeciwnika tak wielką liczbę własnych obywateli, to info-agresor nie ma innego wyjścia jak posłużyć się (przynajmniej w okresie przejściowym) pozyskanymi dla siebie tubylcami, to znaczy wytresowanymi zwolennikami, albo świadomymi lub półświadomymi agentami.
Bez uciekania się do przymusu fizycznego, terroru i zniszczeń substancji państwa tak wielką liczbę zwolenników można zdobyć jedynie drogą sterowania społecznego1.
Sterowanie społeczne, to wywieranie wpływu na społeczeństwo dla osiągnięcia określonego celu. Sterowanie społeczne nie jest niczym złym, pod warunkiem, że wytyczony cel jest dobry. Przykładowo, prowadzony przez rząd program powszechnej edukacji jest sterowaniem społecznym, którego celem jest zwiększenie wiedzy i umiejętności obywateli, działalność ewangelizacyjna Kościoła jest sterowaniem społecznym prowadzącym do zbawienia, propagowanie podstawowych zasad higieny steruje społeczeństwo w kierunku dbałości o własne zdrowie, itp.
Sterować społeczeństwem można jednak również w złej wierze. Można na przykład wpędzać wybraną społeczność w kompleks winy za czyny niepopełnione, można zniechęcać do własnych korzeni, do historii, do tradycji, podsuwając w zamian inne wzorce warte naśladowania albo gloryfikując inne społeczności i modele społeczne.
Formą sterowania społecznego, zwłaszcza w złej wierze, jest manewrowanie społeczne, czyli intencjonalne sterowanie społeczeństwem dla osiągnięcia określonych korzyści. Ta forma sterowania społecznego wykorzystywana jest przede wszystkim w wojnie informacyjnej, kiedy jedno państwo, chce podporządkować sobie obywateli innego państwa i za ich pośrednictwem przejąć kontrolę nad całą strukturą i substancją państwową.
W manewrowaniu społecznym wykorzystuje się manipulację ludźmi, a więc specyficzne sterowanie, w którym prawdziwy cel, a nawet sam fakt sterowania, ukryte są przed sterowanymi. Jest to niesłychanie niebezpieczne działanie, bowiem ludzie poddawani umiejętnej manipulacji wyobrażają sobie często, że działają w najlepszej wierze, walczą o własne interesy i realizują szczytne cele. Przykładowo, budują ponadnarodową strukturę, której harmonizowany system polityczny, prawny i gospodarczy zapewni mieszkańcom lepsze życie oparte na fundamencie stabilizacji ekonomicznej i tolerancji.
Manipulacja ludźmi polega zazwyczaj na takiej inspiracji ludzi, żeby wyobrażali sobie, iż działają samodzielnie i niezależnie, bowiem są wówczas znacznie bardziej efektywni. Ludzi nieświadomi swej roli, marionetki, przekonani, że działają w najlepszej wierze i realizują własny pomysł, walczą skuteczniej o zadaną im przez manipulującego „sprawę” niż najlepsi agenci skaptowani honorarium. Ponadto w przypadku zdemaskowania manipulacji, „kukiełce” trudno jest wiarygodnie zdyskredytować manipulującego, natomiast agent może go po prostu zdradzić, ujawniając fakt i mechanizm werbunku. „Spalony” agent staje się bezużyteczny, natomiast umiejętnie manipulowaną marionetkę można wykorzystać ponownie, gdy ucichnie, lub zostanie wyciszona afera wywołana ujawnieniem manipulacji.
Do sterowania i manipulowania ludźmi wykorzystuje się najczęściej dezinformację, czyli rozpowszechnianie zmanipulowanych lub sfabrykowanych informacji (albo kombinacji jednych i drugich) w celu wywarcia wpływu na odbiorców i skłonienia ich do określonych zachowań korzystnych dla dezinformującego. Im większa liczba ludzi ulegnie dezinformacji i zacznie zachowywać się zgodnie z planami dezinformującego, tym dla niego lepiej. Podstawowym zadaniem info-agresora jest bowiem uzyskanie możliwie jak największego wpływu na ludzi i całe grupy społeczne, a poprzez nie na funkcjonowanie struktur państwowych atakowanego kraju. Celem strategicznym jest zredukowanie ośrodków decyzyjnych atakowanego (np. rządu, parlamentu, najważniejszych instytucji) do roli figurantów, skłóconych, umotanych w rozwiązywanie nieważnych problemów, pozbawionych skutecznego wpływu na obywateli i bieg spraw państwowych.
Manipulacja informacją polega najczęściej na wykorzystaniu prawdziwych informacji, ale w taki sposób, żeby wywołać fałszywe implikacje. Np. drogą pomijania niektórych, istotnych, ale niewygodnych informacji, lub poprzez taki dobór informacji, żeby budziły fałszywe skojarzenia. Niektórzy twierdzą, że olbrzymi procent reklam, to informacje zmanipulowane. Uwypuklają one mniej lub bardziej realne zalety reklamowanego obiektu, natomiast maskują lub przemilczają wady.
Bardziej nachalną i z punktu widzenia info-agresora bardziej ryzykowną metodą, jest fabrykacja informacji, czyli świadome tworzenie fałszywej informacji i podawanie jej za prawdziwą. Do jawnych kłamstw można posuwać się praktycznie bezkarnie po uzyskaniu kontroli nad większością mediów i ośrodków opiniotwórczych przeciwnika. Przy czym istotniejsza jest kontrola nad mediami niż nad ośrodkami opiniotwórczymi. Bez mediów ośrodki opiniotwórcze nie mogą bowiem skutecznie demaskować fabrykacji, gdyż ich krąg oddziaływania jest niewielki, praktycznie nieistotny w skali państwa. Kontrolując media można przy tym wykreować posłuszne sobie ośrodki opiniotwórcze, które będą uwiarygodniać sfabrykowane informacje.
Informacje zmanipulowane i sfabrykowane wykorzystuje się w walce informacyjnej będącej specyficzną, agresywną, formą sterowania społecznego w złej wierze. Zadaniem prowadzącego walkę informacyjną jest zniszczenia przeciwnika za pomocą informacji. Podstawowym orężem w walce informacyjnej jest informacja niszcząca, która spełnia dwojakie funkcje:
a. osłabia strukturę przeciwnika – głównie utrudniając przekaz informacji między kierownictwem a wykonawcami,
b. inspiruje błędne decyzje kierownictwa i błędne działanie wykonawców przeciwnika, – co osłabia go, a w skrajnych przypadkach prowadzi do samozniszczenia.
Przykładem zastosowania informacji niszczącej do osłabienia struktury może być rozpowszechnianie na poły prawdziwych informacji dyskredytujących sprawnego, energicznego i kompetentnego polityka, żeby nie dopuścić go do wejścia w skład rządu, gdzie mógłby objąć resort kluczowy dla interesów państwa. Innym przykładem może być tworzenie takiego szumu informacyjnego wokół konkretnych działań rządu, żeby wykonawcy decyzji nie rozumieli lub rozumieli opacznie intencje ministrów.
Stosowaniem informacji niszczącej do inspirowania błędnych decyzji może być podsunięcie niewprawnym politykom tak spreparowanego programu reform, żeby jego realizacja prowadziła do osłabienia, a nie wzmocnienia państwa. Program może być tak opracowany, żeby po jego wprowadzeniu dawał stopniowo coraz większą kontrolę nad państwem jego prawdziwym autorom, sprowadzając władze państwa do roli pionków pozbawionych realnego wpływu.
Planowe stosowanie informacji niszczących na szeroką skalę składa się na dywersję informacyjną, w której inspiruje się błędne decyzje przeciwnika po to, żeby wykorzystywać ich skutki dla podsunięcia kolejnych informacji niszczących aż do kompletnego sparaliżowania ośrodków decyzyjnych państwa i w konsekwencji do jego samozniszczenia. Dywersja informacyjna jest najniebezpieczniejszą formą walki informacyjnej, gdyż jest to długofalowe ukryte sterowanie przeciwnika ku autodestrukcji, w którym wykorzystuje się manewrowanie społeczne, manipulację ludźmi i dezinformację.
Podstawowymi narzędziami w walce informacyjnej są:
propaganda, czyli planowe oddziaływanie na ludzi zmasowanymi bodźcami o charakterze informacyjnym,
wywiad - wyspecjalizowana służba zbierająca informacje o przeciwniku i prowadząca walkę informacyjną. Zgodnie z definicją NATO celem i zadaniem wywiadu jest dostarczyć potrzebna dane i informacje tym, którzy formułują główne założenia polityczne oraz przygotowują plany i decyzje na każdym szczeblu.2
Analogicznie do obrony przed wrogimi działaniami informacyjnymi przeciwnika służy kontrwywiad, który winien być wspierany przez własną propagandę. Według Brytyjczyków zadaniem kontrwywiadu jest „ochrona bezpieczeństwa państwa...przed działaniami agentów innych państw i działaniami obliczonymi na zniszczenie lub osłabienie ustroju...środkami politycznymi, ekonomicznymi czy z wykorzystaniem środków przemocy. 3
Główna rola w walce informacyjnej przypada kanałom sterowniczym, które oddziałują na strukturę państwową przeciwnika. Są to:
kanały agenturalne – zobowiązane do wykonywania wszystkich poleceń prowadzącego walkę w zamian za korzyści osobiste (materialne lub nie), albo z motywów ideowych, etycznych lub prawnych. Są to agenci wywiadu lub tajni współpracownicy policji i kontrwywiadu. Należy przy tym pamiętać, że agentem jest zwerbowany obywatel innego państwa. Zwerbowany obywatel własnego państwa nie jest agentem! Jest tajnym współpracownikiem służby specjalnej. Obywatel własnego kraju może być pracownikiem kadrowym służby lub jej współpracownikiem tajnym albo jawnym. Nigdy agentem! Terminy te są często mieszane intencjonalnie, celem wywołania szumu informacyjnego lub dla zatarcia różnicy. Takie mieszanie pojęć utrudnia lub wręcz uniemożliwia poprawną kwalifikację moralną działalności pracowników lub współpracowników własnych służb i agentów obcego państwa. Przypisywanie terminu agent pracownikom kadrowym służb specjalnych świetnie maskuje działalność agenturalną na rzecz obcego państwa i w konsekwencji odbiorcy takiej dezinformacji tracą rozeznanie, kto jest kim, a co za tym idzie gubią możliwość dokonania właściwej oceny moralnej.
Z punktu widzenia działalności operacyjnej, agentów można podzielić na dwie kategorie: agentów podstawowych i agentów wspierających.
Do pierwszej kategorii zalicza się:
- rezydentów i szefów siatek agenturalnych,
- agentów stanowiących źródła informacji,
- agentów egzekutorów,
- agentów werbowników.
Do drugiej kategorii należą przede wszystkim:
- agenci legalizacyjni,
- kurierzy,
- właściciele lokali konspiracyjnych,
- prowadzący skrzynki korespondencyjne,
- prowadzący skrzynki kontaktowe i skrytki,
Szefowie siatek lub rezydentur agenturalnych, to doświadczeni agenci o sprawdzonej lojalności, którzy kierują grupami agentów. Mają zazwyczaj sporą władzę i niezależność oraz dysponują budżetem przyznanym im przez tak zwaną Centralę. Podstawową różnicą jest zależność hierarchiczna. Szef siatki podlega zazwyczaj rezydentowi (agenturalnemu lub kadrowemu rezydentowi służby działającemu w danym kraju) natomiast rezydent agenturalny podlega bezpośrednio Centrali służby. W służbach rosyjskich szef siatki agenturalnej nie może też werbować nowych agentów, natomiast rezydent agenturalny może.
Zadaniem agentów będących źródłem informacji jest zbieranie wiadomości, dokumentów i innych materiałów wywiadowczych. Werbuje się ich pod kątem dostępu do tajemnic danego państwa. Zajmowane przez nich stanowisko ma mniejsze znaczenie. Bardzo często agent zatrudniony w powielarni, informatyk obsługujący komputery, czy sekretarka mają znacznie łatwiejszy i szerszy dostęp do tajemnic niż ich szefowie i to nawet najwyższych szczebli.
Agenci-egzekutorzy werbowani są zasadniczo w jednym celu – likwidacji wyznaczonych osób lub przeprowadzenia energetycznych, a nie informacyjnych, aktów sabotażu i dywersji.
Agenci-werbownicy należą do najbardziej zaufanych i bardzo często wywodzą się spośród sprawdzonych i doświadczonych agentów zbierających informacje, którzy z różnych względów utracili dostęp do tajemnic państwowych. Wykorzystuje się ich do wyszukiwania kandydatów na agentów i werbowania ich. Czasami jedynie do wyszukiwania kandydatów i wstępnego ich urabiania, a sama operację werbunku przeprowadza innych agent (np. rezydent agenturalny) lub pracownik kadrowy służby.
Wśród agentów wsparcia najistotniejszą rolę pełnią agenci legalizacyjni. Należą do nich policjanci, celnicy, pracownicy biur paszportowych i urzędów wydających dokumenty, urzędów stanu cywilnego i innych instytucji wydających obywatelom różnego rodzaju dokumenty i prowadzących ewidencję. Działają oni przede wszystkim na rzecz tak zwanych „nielegałów”, czyli kadrowych pracowników służby wysyłanych do obcego państwa, gdzie mają funkcjonować jako obywatele tego kraju. Zadaniem agentów legalizacyjnych jest uwiarygodnić fałszywą tożsamość „nielegała”, zaopatrzyć go w odpowiednie dokumenty na autentycznych blankietach, wpisać do odpowiednich rejestrów i ewidencji, itp. Zadaniem agentów legalizacyjnych jest również pozyskiwanie pustych blankietów dokumentów, czystych formularzy, wzorów pieczątek, papierów firmowych urzędów, itp. Zdobyta przez nich oryginalna „papeteria” wykorzystywana jest później przez Centralę służby do produkcji podrobionych imitacji lub do tworzenia zestawów „autentycznych” dokumentów, w które wyposaża się własnych pracowników kadrowych wysyłanych i działających nielegalnie na terenie danego kraju albo lokalnych agentów. Dla uzyskania wzorów dokumentów werbuje się też kryminalistów, zwłaszcza kieszonkowców.
Agenci kurierzy przewożą materiał wywiadowczy przez granice państwowe i werbuje się ich zazwyczaj w środowiskach zajmujących się zawodowo transportem (kierowcy, obsługa pociągów, marynarze floty handlowej) lub często podróżujących – np. handlowców.
Właściciele lokali konspiracyjnych oddają (zazwyczaj za wynagrodzeniem) posiadane mieszkania lub lokale użytkowe na potrzeby służby. W lokalach tych odbywają się spotkania pracowników kadrowych z tajnymi współpracownikami lub agentami w warunkach gwarantujących wysoki stopień poufności. Lokale takie mogą również służyć za kwatery zastępcze w sytuacjach alarmowych lub za „przebieralnie”, w których pracownik kadrowy lub agent może szybko zmienić swój wygląd zewnętrzny.
Prowadzący skrzynki korespondencyjne, to zwerbowane osoby, które dysponują „bezpiecznym” adresem, telefonem, faksem lub innym środkiem łączności, umożliwiającym skrytą łączność między pracownikami kadrowymi a agentami. Bardzo często pośredniczą oni w korespondencji między Centralą a agentem działającym w innym kraju niż kraj zamieszkania prowadzącego skrzynkę. Przewidujące GRU na prowadzących skrzynki korespondencyjne wybiera najchętniej osoby w starszym wieku, które w przypadku konfliktu zbrojnego (niekoniecznie z Rosją) nie podlegałyby mobilizacji, co mogłoby przerwać łączność.
Rola prowadzących skrzynki kontaktowe i skrytki jest podobna do roli agentów pośredniczących w korespondencji, tyle, że obejmuje przede wszystkim materiały wywiadowcze, instrukcje, pieniądze i różne przedmioty przekazywane agentom przez pracowników kadrowych i odwrotnie. Na agentów prowadzących skrzynki i skrytki werbuje się przede wszystkim właścicieli małych sklepików i punktów usługowych, gdzie łatwo jest coś przekazać pod pozorem zakupów. „Żywe” skrzynki kontaktowe wypierane są coraz częściej przez „martwe”, czyli umówione miejsca, w których można pozostawić rzecz nie widząc się z nikim i nie będąc widzianym.
Specyficznymi rodzajami agentury, istotnymi z punktu widzenia wojny informacyjnej, są agenci wpływu oraz kategoria znana powszechnie w sowieckich służbach pod mało pochlebną nazwą „gównojady”4. Kto wymyślił ten termin, nie wiadomo. Używano go zarówno w KGB jak i w GRU. Mianem tym obdarzano obywateli krajów zachodnich, którzy dobrowolnie, za darmo, niczym nie kaptowani, ani nie straszeni, byli gotowi zdradzać swój kraj i współpracować ze Związkiem Sowieckim. Byli to różnej maści zwolennicy jednostronnego rozbrojenia, postępowi radykałowie, pacyfiści, internacjonaliści, itp. Trudno ich było kwalifikować jako agentów, gdyż nikt ich nie werbował, ale wykorzystywano ich w możliwie najszerszym stopniu, gdyż ochotnie robili to, co im kazano. Z punktu widzenia wojny energetycznej, czy prowadzenia dywersji zbrojnej, „gównojady” nie były wielce przydatne, ale ich rola w wojnie informacyjnej jest nie do przecenienia. Trudno bowiem znaleźć bardziej podatny materiał do manipulacji i medium bardziej żarliwie rozpowszechniające wszelką dezinformację i informację niszczącą. Co więcej „gównojady” są wspaniałymi roznosicielami plotek i pogłosek oraz krzykliwym mięsem armatnim każdej demonstracji, którą można później nagłośnić i wykorzystać we własnych celach. Ponadto łatwo odciąć się od nich bez ryzyka dekonspiracji, gdyż skruszony „gównojad” nie jest w stanie udowodnić, że został zwerbowany np. w drodze szantażu lub za wynagrodzeniem. Wręcz przeciwnie, łatwo jest wiarygodnie przekonywać, że czynił to, co czynił dobrowolnie, samodzielnie, bez podszeptów.
W wojnie informacyjnej najgroźniejsza jest agentura wpływu. Zgodnie z amerykańską definicją, agent wpływu to osoba, która może być wykorzystana do dyskretnego urabiania opinii polityków, środków masowego przekazu i grup nacisku w kierunku przychylnym zamiarom i celom obcego państwa5. W przeciwieństwie do wymienionych wyżej rodzajów agentów, agenci wpływu nie zbierają, lecz rozpowszechniają informacje. Najczęściej prawdziwe, ale z niszczącym komentarzem, także informacje zmanipulowane i sfabrykowane. Można przyjąć, że agentura wpływu prowadzi szczególnie obliczoną na długie lata dywersję informacyjną. Swój jad sączy dyskretnie w środowiskach decyzyjnych i opiniotwórczych, sterując je powoli w kierunku samozniszczenia lub zniszczenia struktur państwa. Wykrycie agentury wpływu jest niezmiernie trudne, a udowodnienie działania na rzecz obcego państwa praktycznie niemożliwe, gdyż każdy ma prawo do głoszenia własnych poglądów. Agent wpływu nie wykrada tajemnic z sejfów i nie sposób go przyłapać na „gorącym uczynku”. Najczęściej nie kontaktuje się potajemnie z oficerem prowadzącym i nie otrzymuje od niego instrukcji wywiadowczej lub wynagrodzenia. Wyjeżdża na jawne seminaria lub konferencje naukowe, pobiera stypendia naukowe lub wykłada na zagranicznym uniwersytecie, zagraniczni wydawcy publikują jego książki, otrzymuje nagrody twórcze, spotyka się z politykami, ludźmi ze świata gospodarki i nauki. Zebrane „wrażenia” ubrane we „własne przemyślenia” publikuje w mediach lub rozpowszechnia w „politycznych salonach” albo podczas spotkań z politykami i decydentami własnego kraju. Formalnie nie robi nic nielegalnego, tylko skutki jego działalności są niszczące.
W przeciwieństwie do kanałów agenturalnych, które obowiązane są do posłuszeństwa wobec prowadzącego, kanały współpracujące wykonują tylko te polecenia prowadzącego walkę informacyjną, które są zbieżne z ich własnymi celami. Przykładowo w latach stanu wojennego podziemna „Solidarność” prowadziła swoją walkę informacyjną ze strukturami władzy PRL korzystając z pomocy finansowej i materiałowej CIA, bowiem obie organizacje miały wspólny cel – demontaż komunizmu.
Pracując na rzecz obcego państwa oba wymienione wyżej kanały działają w pełnej świadomości destrukcyjnego działania przeciwko strukturom państwa, którego są obywatelami. Odmienny jest charakter kanałów inspiracyjnych, które nieświadomie lub półświadomie wykonują polecenia prowadzącego walkę i tworzą chaos w strukturach przeciwnika, prowokując decyzje i działania sprzeczne z jego interesami oraz dostarczają przeciwnikowi informacje prowadzące do „samodzielnego” podejmowania szkodliwych dlań decyzji.
Odpowiednio zainspirowany człowiek, działaniem „w dobrej wierze” może często wyrządzić większe szkody niż agent. Jego działań nie ogranicza bowiem strach przed zdemaskowaniem. Lenin mówił o takich ludziach „pożyteczni idioci”, działacz Kominternu, niemiecki komunista Willi Muenzenberg nazywał ich „niewiniątkami”. Muenzenberg cynicznie wykorzystywał swoje „niewiniątka” – intelektualistów zwabionych duchową solidarnością z proletariatem, tak zwanych niezależnych pisarzy, wykładowców i uczonych do szerzenia komunistycznej propagandy oraz do uwiarygodniania kampanii „agit-prop” Kominternu, a także do kamuflażu sowieckich działań wywiadowczych. Opierając się na otumanionych intelektualistach Muenzenberg zakładał w latach dwudziestych gazety, wydawnictwa i kluby książki kontrolowane przez Komintern, produkował filmy i wystawiał sztuki teatralne gloryfikujące komunizm i Związek Sowiecki. Arthur Koestler pisał, że nawet w Japonii ekipa Muenzenberga kontrolowała bezpośrednio lub pośrednio 19 gazet i czasopism6.
Każdy z wymienionych wyżej kanałów sterowniczych dzieli się z kolei na dwa rodzaje różniące się od siebie postawionymi im zadaniami. Są to:
piony informacyjne, których zadaniem jest zbieranie informacji o przeciwniku i jego otoczeniu oraz przekazywanie zebranego materiału prowadzącemu walkę informacyjną. Pion ten najbliższy jest tradycyjnemu szpiegostwu, chociaż coraz częściej oparty jest na tak zwanym „białym wywiadzie”, czyli na zbieraniu i analizowaniu informacji pochodzących z ogólnie dostępnych źródeł.
piony sterowniczo-dywersyjne wywierające wpływ na system i struktury przeciwnika inspirując decyzje prowadzące do samozniszczenia i blokując decyzje obronne. Tym właśnie pionom powierza się m.in. zadanie opanowania środków masowego przekazu przeciwnika, a jeśli już nie opanowanie, to przynajmniej osiągnięcie maksymalnego wpływu na publikowane przez nie treści. Piony te rozpowszechniają również wszelkie pogłoski, prowadzą lub inspirują kampanie oszczerstw i półprawd, podsuwają informacje zmanipulowane, sfabrykowane i niszczące, plasują agentów na odpowiedzialnych stanowiskach państwowych, wprowadzają agenturę wpływu do środowisk decyzyjnych i opiniotwórczych, inspirują reformy i programy prowadzące do rozpadu struktur i samozniszczenia państwa.
Jednym z podstawowych zadań w walce informacyjnej jest rozpoznanie kanałów przeciwnika oraz ich pionów. Rozpoznanie pionów sterowniczo-dywersyjnych jest łatwiejsze, niż pionów informacyjnych, ponieważ można odwołać się do zasady „po owocach ich poznacie”. Z tego tez względu w każdej profesjonalnej służbie wywiadowczej piony te rozgranicza się konsekwentnie, oddzielając przykładowo agenturę wywiadowczą od agentury wpływu.
Metody walki informacyjnej przeciwko państwu
• Promocja centralizacji decyzji w obozie przeciwnika z równoczesnym osłabianiem powiązań poziomych. Jest to swoista wertykalizacja państwa, do której należy dążyć, ponieważ struktury scentralizowane są znacznie podatniejsze na działania sterowniczo-dywersyjne od struktur horyzontalnych, opartych na sieciowych powiązaniach grup społecznych. Scentralizowane struktury odzwyczajają się szybko od samodzielnego myślenia i podejmowania decyzji, przez co paraliżuje je sam brak bodźców płynących od centralnego kierownictwa. Dlatego łatwiej jest rozmontować metodami walki informacyjnej państwo totalitarne, niż państwo oparte na swobodach społecznych z wolnymi obywatelami, mającymi poczucie własnej wartości.
• Inspirowanie błędnej polityki kadrowej, przede wszystkim na szczeblu decyzyjnym. Nie jest przy tym konieczne plasowanie na decyzyjnych stanowiskach własnej agentury. Wystarczy promowanie osób ambitnych, kłótliwych, niekompetentnych i podatnych na szantaż. Cechy te wystarczą, żeby przy odpowiednim sterowaniu osoby te doprowadziły szybko do chaosu decyzyjnego i sporów prowadzących do decyzyjnego paraliżu i w konsekwencji do stopniowej niewydolności struktur państwowych uwikłanych w walki wewnętrzne.
• Penetracja centralnego ośrodka decyzyjnego i rozbudowa własnych kanałów inspiracyjnych, przede wszystkim agentury wpływu. Najlepszymi agentami wpływu są doradcy, którzy inspirują decydentów, ale sami są mniej narażeni na zdemaskowanie, gdyż to nie oni podpisują decyzje i odpowiadają za ich ułomności.
• Inspirowanie błędnych decyzji podejmowanych przez organa centralne przeciwnika, co przy wertykalnej strukturze i braku mechanizmów samokontroli prowadzi do szybkiego przełożenia tych błędów na realne szkody dla interesu państwa
• Inspirowanie nadmiaru decyzji podejmowanych przez organa centralne przeciwnika, co skutecznie blokuje samodzielność i inicjatywę aparatu wykonawczego struktur państwowych i powoduje ich przeciążenie pracą nie przynoszącą wymiernych efektów.
• Inspirowanie tarć i walk wewnętrznych.
• Demontaż mechanizmów samosterowania społecznego, zwłaszcza w centralnym ośrodku decyzyjnym przeciwnika. Szerzenie demoralizacji, dezinformacji, korupcji, indyferentyzmu ideologicznego pod przykryciem apolityczności. Rozkład tradycyjnego systemu prawnego opartego na odwiecznym systemie wartości oraz obywatelskim poczuciu sprawiedliwości i zastąpienie go tworzonymi masowo przepisami prawnymi. Należy pamiętać, że państwo prawa, to coś zupełnie innego niż państwo praworządne. Państwo prawa, to państwo przepisów regulujących wszystko aż do absurdu, ale niekoniecznie zgodnie z prawem naturalnym.
• Blokowanie przepływu informacji i dezorganizacja tych elementów państwa przeciwnika, które zajmują się przetwarzaniem informacji. Może to być przykładowo kampania zasypywania instytucji państwowych fałszywymi donosami, których sprawdzenie pochłania czas, środki i energię.
• Nasyłanie masowej agentury, łatwej stosunkowo do wykrycia, ale odwracającej uwagę i pochłaniającej czas oraz środki kontrwywiadu. Kampania taka pozwala działać swobodniej najcenniejszej agenturze uplasowanej na szczeblu decyzyjnym przeciwnika.
• Przechwytywanie dobrych inicjatyw kierownictwa przeciwnika przez piony informacyjne, a potem wypaczanie ich aż do karykaturalnych rozmiarów przez piony sterowniczo-dywersyjne, co zniechęca do tych inicjatyw atakowane społeczeństwo.
Główne obiekty działań agresywnych w wojnie informacyjnej.
Wprawdzie ilość rozwiązań agresywnych w wojnie informacyjnej jest wielka, to jednak można wyróżnić pewne prawidłowości i ustalić listę obiektów, które są najczęściej atakowane. I takimi są:
Kręgi opiniotwórcze. Początkowo kaptowane są poszczególne osoby, którym powierza się potrójne zadanie: typowanie kolejnych osób wartych skaptowania, urabianie osób wpływowych oraz urabianie szerokiej opinii publicznej drogą publikacji w mediach opinii sygnowanych przez siebie. W pierwszym rzędzie kaptowani są ludzie młodzi i ambitni, których karierą można sterować plasując ich w zaplanowanych miejscach struktur atakowanego państwa i dużym prawdopodobieństwem, że będą, z biegiem czasu, awansować. Jednocześnie drogą jawną i tajną kreuje się skaptowanych na „autorytety”. Sposoby są różne. Od przyznawania prestiżowo brzmiących nagród i honorów, przez stypendia i pomoc w uzyskaniu stopni naukowych, po promowanie w ramach uprawianej profesji przy pomocy już posiadanej agentury wpływu.
Kiedy grupa skaptowanych staje się liczniejsza można przystąpić do urabiania całych środowisk opiniotwórczych tworząc sztucznie „modę” na pewne poglądy oraz organizując profesjonalny ostracyzm wobec myślących inaczej.
Media: W pierwszej fazie przejmowana jest kontrola nad treściami rozpowszechnianymi przez organizacje medialne. Do jej osiągnięcia wykorzystuje się skaptowane wcześniej osoby z kręgów opiniotwórczych oraz w środowiskach dziennikarskich. Wykreowanym przez siebie „autorytetom” poleca się umieszczać w środkach masowego przekazu artykuły, wypowiedzi, wywiady, opinie oraz zabiegać o udział w dyskusjach organizowanych przez media elektroniczne. Skaptowanym wcześniej dziennikarzom poleca się (a nie skaptowanym sugeruje się) publikować materiały wytypowanych osób, zapraszać je do udziału w debatach, robić z nimi wywiady. Wbrew pozorom inspiracja taka nie jest trudna, nawet, jeśli nie ma się licznych dziennikarzy w swojej „stajni”. Środki masowego przekazu przejawiają „instynkt stadny” i z góry można liczyć, że umiejętnie wykreowany autorytet szybko stanie się „modny” i będzie chętnie zapraszany przed kamerę, mikrofon oraz na prasowe łamy. Kiedy moda na jeden „autorytet” minie (trwa zazwyczaj kilka miesięcy), to nie jest trudno podstawić mediom inny.
Na treści publikowane przez media można też wpływać za pośrednictwem własnej agentury wśród dziennikarzy. Taktykę tę od ponad 100 lat stosują Rosjanie. Działająca w Paryżu od lat 80-tych XIX wieku Agentura Zagraniczna carskiej Ochrany miała na swojej liście płac dziesiątki dziennikarzy oraz płaciła tysiące rubli miesięcznie w subsydiach m.in. dla gazet Le Figaro, Echo de Paris i Gaulois7. Równocześnie carskie ministerstwo finansów przepłacało francuskich dziennikarzy, żeby tworzyli przychylny klimat dla rosyjskich starań o kolejne pożyczki zagraniczne. Paryski przedstawiciel ministerstwa Artur Raffałowicz miał w kieszeni wszystkie liczące się gazety francuskie z wyjątkiem socjalistycznej (potem komunistycznej) L’Humanite. Po przegraniu wojny z Japonią w 1905 roku, Raffałowicz wydawał miesięcznie do 200.000 franków na łapówki dla dziennikarzy, żeby minimalizowali porażkę Rosji8.
Z doświadczeń Ochrany korzystała od swoich pierwszych dni CzeKa subsydiując dziesiątkami tysięcy funtów ukazujący się w Wielkiej Brytanii socjalistyczny dziennik Daily Herald9, który „odpłacił się” w 1920 roku medialnym patronatem nad zorganizowanym przez skomunizowany związek zawodowy dokerów bojkotem transportów broni i amunicji dla armii polskiej.
Przygotowując globalne przywództwo Związku Sowieckiego, KGB miało na swych usługach tysiące dziennikarzy na całym świecie, dzięki czemu mogło prowadzić koronkowe operacje dezinformacyjne rozpisane na kilka lub kilkanaście krajów. Skutki tych operacji wracają echem nawet dzisiaj, jak choćby „działania aktywne” Służby A Pierwszego Zarządu Głównego KGB z lat 80-tych XX wieku obliczone na zrzucenie winy za pojawienie się wirusa HIV na amerykański program wojny biologicznej. Sfabrykowaną w Jaseniewie pod Moskwą historię AIDS przedrukowała w pierwszym półroczu 1987 roku prasa ponad 40 krajów rozwijających się. Na fabrykację KGB dały się nawet wziąć konserwatywny dziennik londyński Daily Express, brytyjski kanał telewizyjny Channel 4 oraz niemiecka Deutschland Rundfunk10.
Kupowaniem dziennikarzy zajmują się wyspecjalizowane służby wielu krajów i opis tylko najbardziej drastycznych przykładów zająłby gruby tom formatu książki telefonicznej.
W drugiej fazie przejmowania kontroli nad środkami masowego przekazu danego kraju następuje nabywanie już istniejących organizacji medialnych lub tworzenie własnych. Ponieważ otwarte przejęcie przez instytucje państwowe jednego kraju środków masowego przekazu w innym kraju nieuchronnie doprowadziłoby szybko do zdemaskowania wrogich zamiarów, kontrolę nad mediami zdobywa się za pośrednictwem firm prywatnych pod osłoną swobód gospodarki rynkowej. Można w tym celu założyć specjalnie firmę lub firmy o zakamuflowanym kapitale państwowym lub skłonić do współpracy i wykorzystać prywatne organizacje medialne własnego kraju w zamian za różnego rodzaju mniej lub bardziej utajnione subsydia. Mogą to być przykładowo zwolnienia podatkowe, ulgi celne, ulgi pocztowe, itp.
Kamuflaż można posunąć jeszcze dalej i przejmować media „pod fałszywą flagą”, czyli pozorując, że nabywający organizację medialną jest prywatną firmą z kraju trzeciego, o kapitale zupełnie nie związanym z info-agresorem.
Organizacje medialne, których nie można przejąć albo nie udało się opanować za pośrednictwem szeroko pojętej agentury, można kontrolować poprzez źródła informacji. Koszty pozyskiwania informacji – to znaczy koszty utrzymania korespondentów, współpracowników, wysyłania reporterów, prowadzenia archiwów, itp. – są wysokie i redakcje chętnie korzystają z usług agencji prasowych. Dlatego uzyskanie kontroli nad istniejącymi agencjami prasowymi lub założenie własnych należy do podstawowych zadań w programie przejmowania mediów.
Partie polityczne: Z uwagi na ich zhierarchizowanie oraz wymóg dyscypliny partyjnej opanowanie informacyjne partii najłatwiej przeprowadzić poprzez uzyskanie kontroli nad poszczególnymi działaczami oraz nad finansami ugrupowania. Udzielanie sekretnych subwencji może przybierać różne formy, od wręczonej dyskretnie paczki banknotów, po tani kredyt przed kampanią wyborczą udzielony dla niepoznaki przez bank w kraju trzecim. Bardziej skomplikowane jest kontrolowanie ugrupowania politycznego za pośrednictwem uplasowanej wewnątrz agentury wpływu, gdyż z natury ambitni politycy zazwyczaj z trudem podporządkowują się linii myślenia narzucanej im przez partyjnych kolegów. Bardziej podatni są na opinie doradców, ekspertów, autorytetów, komentarze mediów oraz wyniki sondaży opinii publicznej. Stąd dla pionu sterowniczo-dywersyjnego łatwiej jest manipulować partią z zewnątrz niż wewnątrz. Natomiast wewnątrz powinni działać agenci pionu informacyjnego.
Struktury państwa: Atak na struktury państwa finalizuje agresję informacyjną. Jeżeli bowiem uda się wprowadzić chaos i spowodować erozję instytucji państwowych albo wypaczyć ich funkcjonowanie w takim stopniu, żeby działały przeciwko interesom państwa i jego obywateli, to państwo zostanie ubezwłasnowolnione i praktycznie nic już nie będzie stało na przeszkodzie w całkowitym podporządkowaniu go woli i interesom info-agresora. Dlatego też w działaniach przeciwko strukturom państwa wykorzystuje się wszystkie wymienione dotychczas sposoby i formy walki informacyjnej. Powodzenie zależne jest przede wszystkim od odpowiedniego zgrania różnych elementów w jedną całość, która doprowadzi to rozpadu mechanizmów samosterowania społecznego i do samozniszczenia państwa, do stanu podobnego nieco do wojny domowej wszystkich z wszystkimi. W takiej sytuacji info-agresorowi nie będzie trudno skłonić społeczność międzynarodową do zaaprobowania przejęcia pogrążonego w wewnętrznym chaosie państwa w imię zachowania szeroko pojętego bezpieczeństwa międzynarodowego.
Główne obiekty działań niszczących w wojnie informacyjnej.
W wojnie informacyjnej obiektem wyznaczonym do zniszczenia może być praktycznie każda dziedzina życia społecznego, gdyż celem jest generalne osłabienie atakowanego społeczeństwa, aż do wprowadzenia go w stan uległości. Najczęściej atakowane są:
Materiał ludzki: Podobnie jak w wojnach energetycznych, celem ataków informacyjnych są ludzie. Interes agresora, zarówno energetycznego jak informacyjnego, wymaga biologicznego osłabienia atakowanego społeczeństwa, żeby uruchomić mechanizm instynktu samozachowawczego, który nakazuje podporządkować się posłusznie w imię przetrwania narodu. Stąd bierze się promocja aborcji i eutanazji, zachęcanie do emigracji, lansowanie modelu rodziny 2+1+pies, itp.
Struktury społeczne: Niemal wszystkie działania z zakresu manewrowania społecznego obliczone są na rozbicie porządku społecznego. Od opluwania uznanych autorytetów i podsuwania w zamian wykreowanych przez siebie, przez rozbijanie i niszczenie wpływowych środowisk, niezależnych a cieszących się szacunkiem stowarzyszeń, grup i organizacji profesjonalnych, aż po rozbijanie rodziny. Celem tych działań jest zatomizowanie zaatakowanego społeczeństwa w stopniu wykluczającym spontaniczne zorganizowanie oporu. Ludzie pozbawieni zaplecza w postaci rodziny, krewnych, przyjaciół, sąsiadów są nie tylko podatniejsi na manipulacje, gdyż nie mają z kim skonfrontować własnych poglądów, ale również tracą wolę oporu nie widząc sensu w indywidualnym proteście.
Gospodarka: Ekonomiczne osłabienie atakowanego państwa i wprowadzenie chaosu w jego gospodarce zwiększa skuteczność działań informacyjnych. Zubożone społeczeństwo jest podatniejsze na manipulacje, gdyż dotarcie do informacji prawdziwej wymaga czasu, wysiłku i pieniędzy, a tego brak ludziom goniącym za chlebem. Wojna gospodarcza jest skrzyżowaniem zmagań informacyjnych i energetycznych, a zatem wymaga osobnego omówienia.
Nauka i kultura: Wiedza jest najlepszą tarczą przeciwko informacyjnej agresji, a zatem nauka i kultura są sferami życia społecznego niszczonymi szczególnie zajadle. W czasie II wojny światowej Niemcy starali się fizycznie wyeliminować polską elitę naukową i kulturalną, a życie naukowe i kulturalne ograniczyli do szkół zawodowych i półpornograficznych teatrzyków rewiowych. W latach rządów Stalina w Związku Sowieckim odcięto środowiska kulturalne i naukowe (poza kompleksem zbrojeniowym) od kontaktów międzynarodowych. Współcześni info-agresorzy twórczo przetwarzają niemiecko-sowieckie osiągnięcia rezygnując tylko z działań energetycznych na rzecz stopniowego wymóżdżenia społeczeństw wyznaczonych do podporządkowania. Najbardziej wartościowe jednostki ze świata kultury i nauki skłaniane są do emigracji zachętami ekonomicznymi lub możliwością szerszego rozwoju profesjonalnego. Działaniami z zakresu dywersji informacyjnej i manipulacji oraz kanałami agenturalnymi ogranicza się możliwości rozwoju naukowego i kulturalnego, zamyka instytuty naukowe, otwiera pseudouczelnie stanowiące konkurencję dla uznanych placówek akademickich. Pauperyzuje środowiska naukowe i twórcze, likwiduje biblioteki, placówki kulturalne i naukowe, obniża poziom nauczania w szkołach, itp.
Obrona przez info-agresją.
Z uwagi na nieskończoność rozwiązań agresywnych, trudno jest napisać skrypt obrony przez informacyjną agresją. Ponieważ w wojnie informacyjnej polem walki jest ludzka świadomość, najistotniejszym elementem obrony jest zdać sobie sprawę z tego, że jest się atakowanym. Info-agresor może sączyć swój informacyjny jad bezkarnie tak długo, jak zatruwani nie są świadomi zagrożenia. Potem skuteczność działań sterowniczo-dywersyjnych gwałtownie maleje.
Na poziomie państwa istnieją wyspecjalizowane służby, które winny bronić kraj i obywateli przed informacyjną agresją. Jeżeli robią to skutecznie demontaż struktur państwowych i zniewolenie obywateli metodami walki informacyjnej staje się bardzo trudne lub wręcz niemożliwe. II Rzeczpospolita miała taką wyspecjalizowaną służbę - Oddział II Sztabu Głównego, popularnie zwany „dwójką”. Był on tak skuteczny, że chociaż zniewolić Polskę metodami informacyjnymi usiłowały Niemcy i Związek Sowiecki nie potrafiły doprowadzić do erozji struktur państwowych i trzeba było sojuszu i uderzenia dwóch najpotężniejszych wówczas na świecie armii lądowych, żeby opanować nasz kraj.
Na poziomie obywateli możliwości obrony w sferze prawa są niewielkie. Poza nielicznymi wyjątkami (zeznania pod przysięgą) wolno bezkarnie kłamać publicznie. Konstytucja nie zabrania politykom uciekać się do kłamstw. Nawet prezydentowi i premierowi. „Autorytety” nie mają obowiązku szerzyć prawdy, mogą pleść bzdury pod warunkiem, że będą one mądrze brzmiały i będzie je ktoś publikować. Prawne ograniczenia, które obowiązują media są tak mało precyzyjne, że w zasadzie uchodzi im niemal każde kłamstwo lub inteligentne oszczerstwo.
W sytuacji, gdy brak formalnych zapór dla dezinformacji rośnie gwałtownie znaczenie samoobrony obywateli, indywidualnego oporu przed zalewem kłamstwa. I w tej sferze można wyróżnić następujące czynniki obronne:
• możliwie szeroka wiedza. Im więcej wiemy generalnie i o przeciwniku, tym łatwiej nam rozpoznać i odeprzeć dezinformację, wykryć fabrykację i ustrzec się manipulacji.
• korzystanie z różnorodnych źródeł informacji, ułatwia ich weryfikację, a po wykryciu informacji zmanipulowanych lub sfabrykowanych umożliwia lokalizację źródła dezinformacji.
• wiedza o sobie, o swoich silnych i słabych stronach.
• unikanie myślenia, że przeciwnik myśli i zachowuje się tak jak ja. Takie myślenie, to najpewniejsza droga do samo-dezinformacji. Należy zakładać, że przeciwnik jest inteligentny i przewrotny.
• czujność - należy być zawsze przygotowanym na nieznane techniki, metody i rozwiązania.
• ustawiczne kształtowanie i umacnianie porządku moralnego opartego o system odwiecznych wartości, gdyż jest to najskuteczniejszy mechanizm samosterowania społecznego zarówno na płaszczyźnie ośrodka decyzyjnego jak i całej społeczności (narodu). Porządek ten można i należy wpajać na poziomie rodziny, ponieważ wyniesione z domu solidnie ukształtowane zasady są niezwykle trudne do wykorzenienia.
Wiarygodność informacji sprawdza się w oparciu o posiadaną wiedzę, wiarygodność posiadanej wiedzy w oparciu o przestrzegane zasady moralne, wiarygodność zasad moralnych w oparciu o 10 przykazań.
Rafał Brzeski
piątek, 11 listopada 2011
11 listopada
11 listopada to Narodowe Święto Niepodległości – polskie święto państwowe, obchodzone dla upamiętnienia rocznicy odzyskania przez Naród Polski niepodległego bytu państwowego w 1918 roku po 123 latach od rozbiorów dokonanych przez Austrię, Prusy i Rosję. Ustanowione w ostatnich latach II RP, przywrócone w roku 1989. Odzyskiwanie przez Polskę niepodległości było procesem stopniowym i wybór 11 listopada jest dość arbitralny. Uzasadnieniem może być zbiegnięcie się wydarzeń w Polsce z końcem I wojny światowej na świecie (tego samego dnia miała miejsce kapitulacja Niemiec na froncie zachodnim).
Ważne daty tego okresu:
5 listopada 1916 – wydanie aktu gwarantującego powstanie Królestwa Polskiego, w bliżej nieokreślonych jeszcze granicach.
14 stycznia 1917 – rozpoczęcie działalności przez Tymczasową Radę Stanu.
12 września 1917 – przejęcie obowiązków głowy państwa przez Radę Regencyjną.
7 października 1918 – ogłoszenie niepodległości Polski przez Radę Regencyjną[2].
25 października 1918 – powołanie rządu Józefa Świeżyńskiego.
z 6 na 7 listopada 1918 – powstanie w Lublinie Tymczasowego Rządu Ludowego Republiki Polskiej z Ignacym Daszyńskim na czele.
10 listopada 1918 – przyjazd Józefa Piłsudskiego do Warszawy.
11 listopada 1918
przekazanie przez Radę Regencyjną władzy wojskowej (będącej częścią zwierzchniej władzy państwowej) Józefowi Piłsudskiemu. Piłsudski zostaje Naczelnym Dowódcą Wojsk Polskich.
po pertraktacjach Piłsudskiego z Centralną Radą Żołnierską wojska niemieckie zaczęły wycofywać się z Królestwa Polskiego.
rozbrojenie w nocy niemieckiego garnizonu stacjonującego w Warszawie.
objęcie nadburmistrzostwa miasta Poznania przez Polaka, Jarogniewa Drwęskiego.
12 listopada 1918 - Rada Regencyjna powierza Józefowi Piłsudskiemu misję stworzenia rządu narodowego.
14 listopada 1918 – rozwiązanie się Rady Regencyjnej i przekazanie zwierzchniej władzy państwowej w ręce Józefa Piłsudskiego. Piłsudski zostaje głową państwa (na razie bez formalnego określenia nazwy urzędu).
15 listopada 1918 - Nr 204 „Monitora Polskiego” otrzymuje podtytuł „Dziennik Urzędowy Republiki Polskiej”. Zmiana nazwy państwa polskiego z „Królestwa Polskiego” na „Republika Polska”.
17 listopada 1918 - Józef Piłsudski mianuje Jędrzeja Moraczewskiego prezydentem ministrów Tymczasowego Rządu Ludowego Republiki Polskiej.
19 listopada 1918 – wojska niemieckie zakończyły wycofywanie się z Republiki Polskiej.
22 listopada 1918 – podpisanie dekretu o podstawach ustrojowych państwa polskiego. Józef Piłsudski obejmuje urząd Tymczasowego Naczelnika Państwa.
27 grudnia 1918 – wybuch powstania wielkopolskiego w Poznaniu.
11 listopada 2011 - napad PO-wców na pokojowy marsz niepodległości w Warszawie
Pamiętajmy o tym aby nigdy nie dopuścić do ponownych rozbiorów Polski. Mądre wybory i odpowiedni rządzący to podstawa suwerenności. Obecnie poruszamy się na granicy rozsądku i to mnie niepokoi. PJN jest po to aby ostrzegać przed niebezpieczeństwem oraz wrogami wewnętrznymi i zewnętrznymi Polski.
Ważne daty tego okresu:
5 listopada 1916 – wydanie aktu gwarantującego powstanie Królestwa Polskiego, w bliżej nieokreślonych jeszcze granicach.
14 stycznia 1917 – rozpoczęcie działalności przez Tymczasową Radę Stanu.
12 września 1917 – przejęcie obowiązków głowy państwa przez Radę Regencyjną.
7 października 1918 – ogłoszenie niepodległości Polski przez Radę Regencyjną[2].
25 października 1918 – powołanie rządu Józefa Świeżyńskiego.
z 6 na 7 listopada 1918 – powstanie w Lublinie Tymczasowego Rządu Ludowego Republiki Polskiej z Ignacym Daszyńskim na czele.
10 listopada 1918 – przyjazd Józefa Piłsudskiego do Warszawy.
11 listopada 1918
przekazanie przez Radę Regencyjną władzy wojskowej (będącej częścią zwierzchniej władzy państwowej) Józefowi Piłsudskiemu. Piłsudski zostaje Naczelnym Dowódcą Wojsk Polskich.
po pertraktacjach Piłsudskiego z Centralną Radą Żołnierską wojska niemieckie zaczęły wycofywać się z Królestwa Polskiego.
rozbrojenie w nocy niemieckiego garnizonu stacjonującego w Warszawie.
objęcie nadburmistrzostwa miasta Poznania przez Polaka, Jarogniewa Drwęskiego.
12 listopada 1918 - Rada Regencyjna powierza Józefowi Piłsudskiemu misję stworzenia rządu narodowego.
14 listopada 1918 – rozwiązanie się Rady Regencyjnej i przekazanie zwierzchniej władzy państwowej w ręce Józefa Piłsudskiego. Piłsudski zostaje głową państwa (na razie bez formalnego określenia nazwy urzędu).
15 listopada 1918 - Nr 204 „Monitora Polskiego” otrzymuje podtytuł „Dziennik Urzędowy Republiki Polskiej”. Zmiana nazwy państwa polskiego z „Królestwa Polskiego” na „Republika Polska”.
17 listopada 1918 - Józef Piłsudski mianuje Jędrzeja Moraczewskiego prezydentem ministrów Tymczasowego Rządu Ludowego Republiki Polskiej.
19 listopada 1918 – wojska niemieckie zakończyły wycofywanie się z Republiki Polskiej.
22 listopada 1918 – podpisanie dekretu o podstawach ustrojowych państwa polskiego. Józef Piłsudski obejmuje urząd Tymczasowego Naczelnika Państwa.
27 grudnia 1918 – wybuch powstania wielkopolskiego w Poznaniu.
11 listopada 2011 - napad PO-wców na pokojowy marsz niepodległości w Warszawie
Pamiętajmy o tym aby nigdy nie dopuścić do ponownych rozbiorów Polski. Mądre wybory i odpowiedni rządzący to podstawa suwerenności. Obecnie poruszamy się na granicy rozsądku i to mnie niepokoi. PJN jest po to aby ostrzegać przed niebezpieczeństwem oraz wrogami wewnętrznymi i zewnętrznymi Polski.
wtorek, 18 października 2011
Sukcesy Platformy Obywatelskiej
Nielegalny proceder w PO. Zapisywali "martwe dusze"
Prokuratura potwierdza ustalenia "Rzeczpospolitej", że do Platformy Obywatelskiej w Gorzowie Wielkopolskim zapisywano ludzi bez ich wiedzy. Dziennik ujawnił sprawę w lipcu.
Blisko 200 z 500 osób przesłuchanych od tamtej pory przez prokuraturę zeznało, że nigdy nie zapisywało się do PO. Dzięki "martwym duszom" znacznie wzrosła liczebność gorzowskich kół partii.
Według gazety kilka miesięcy temu, przed wyborami w regionalnych strukturach w Gorzowie, do Platformy zapisało się 261 osób. Okazało się, że część z nich nic o tym nie wiedziała, a przy wielu nazwiskach był ten sam adres.
Większa liczba członków w kole to większa liczba delegatów i większa szansa na zwycięstwo w partyjnych wyborach. Jak wynika z ustaleń gazety, większość "martwych dusz" to słuchacze dwóch gorzowskich szkół policealnych. Wykładowca jednej z nich miał opowiadać uczniom o Platformie mówiąc, że sam do niej należy.
Prokuratura potwierdza ustalenia "Rzeczpospolitej", że do Platformy Obywatelskiej w Gorzowie Wielkopolskim zapisywano ludzi bez ich wiedzy. Dziennik ujawnił sprawę w lipcu.
Blisko 200 z 500 osób przesłuchanych od tamtej pory przez prokuraturę zeznało, że nigdy nie zapisywało się do PO. Dzięki "martwym duszom" znacznie wzrosła liczebność gorzowskich kół partii.
Według gazety kilka miesięcy temu, przed wyborami w regionalnych strukturach w Gorzowie, do Platformy zapisało się 261 osób. Okazało się, że część z nich nic o tym nie wiedziała, a przy wielu nazwiskach był ten sam adres.
Większa liczba członków w kole to większa liczba delegatów i większa szansa na zwycięstwo w partyjnych wyborach. Jak wynika z ustaleń gazety, większość "martwych dusz" to słuchacze dwóch gorzowskich szkół policealnych. Wykładowca jednej z nich miał opowiadać uczniom o Platformie mówiąc, że sam do niej należy.
niedziela, 16 października 2011
Propaganda sukcesu
Najwięksi uczestnicy propagandy sukcesu w Białymstoku w wyborach 2011r.
Ile kosztuje budżet państwa ten spektakularne sukces?
Ile kosztuje budżet państwa ten spektakularne sukces?
sobota, 1 października 2011
Tak zmanipulowano wybory 2007 roku
Wybory do parlamentu RP 2007 roku - nie pozwólmy na powtórkę!
Polacy, nie pozwólmy aby Polską rządzili polonofobi i ich pacynki!!!
Fundacja Konrada Adenauera należy do najważniejszych zagranicznych instytucji wpływu działających w Polsce. W minionych kilkunastu latach silnie oddziaływała na polskich polityków, przyczyniając się pośrednio do powstania III Rzeczypospolitej w jej obecnym półkolonialnym kształcie. Określenie to nie jest przesadą, jeśli wziąć pod uwagę kolosalne zaangażowanie niemieckiego kapitału w polskiej bankowości, w biznesie i mediach.
Fundacja Konrada Adenauera nie lubi jawności – najchętniej działa zakulisowo i w cieniu. Na stronie internetowej FKA http://www.kas.de/proj/home/home/48/8/index.html daremnie szukać wymaganych przez prawo informacji o jej władzach, personelu i Polakach współpracujących z tą instytucją. Nie ma też informacji, ile pieniędzy wydaje rocznie FKA , co właściwie finansuje i jakie są jej związki z prominentami polskiego życia publicznego. Jedyną informacją jest wykaz kilkunastu instytucji, które FKA nazywa swymi partnerami. Na ostatnim miejscu wymieniono Forum für Bürgerschaftliche Entwicklung in Warschau [ http://www.for.org.pl ] Kliknąłem z ciekawości – i tu zaczyna się naprawdę interesujący trop. Spróbuję zabawić się w dziennikarza śledczego.
Forum für Bürgerschaftliche Entwicklung in Warschau pod polskim adresem internetowym nosi nazwę Forum Obywatelskiego Rozwoju. Strona http://www.for.org.pl podaje, że FOR rozpoczęło swoją działalność we wrześniu 2007 r. (a więc na miesiąc przed wyborami do Sejmu) i jest rzekomo instytucją niezależną (do tej sprawy wrócimy za chwilę). Niestety, nie ma żadnej informacji o włożonym kapitale i o jego pochodzeniu – poza zdaniem, że „jego wyłącznym fundatorem jest prof. L. Balcerowicz”. L. Balcerowicz jest też przewodniczącym pięcioosobowej Rady, w której skład wchodzi m.in. były minister i bankowiec Tadeusz Syryjczyk oraz Jan Wejchert współwłaściciel TVN, człowiek najbogatszy z wszystkich ludzi polskich mediów. W Komitecie Programowym FOR znajdujemy nazwiska Wł. Bartoszewskiego, Andrzeja Olechowskiego, Marka Safjana, Andrzeja Zolla, Jacka Fedorowicza i wielu innych postaci o powszechnie znanej orientacji politycznej. Po przeczytaniu listy kilkudziesięciu nazwisk członków komitetu w deklarację niezależności i apolityczności Forum uwierzyć może tylko polityczny analfabeta.
Na swojej stronie głównej Forum chwali się, że „FOR przystąpiło do szerokiej koalicji organizacji pozarządowych, które wsparły kampanię społeczną: Zmień kraj. Idź na wybory. Na stronie FOR zostały umieszczone filmy wykorzystywane w kampanii. FOR prowadziło również sekretariat kampanii.” Okazuje się więc, że krótko przed wyborami 2007 r. Balcerowicz wyjął z kieszeni swoje własne pieniądze (nie korzystał oczywiście z niczyjego wsparcia) i rozpoczął niezależną, bezpartyjną i apolityczną kampanię „Zmień kraj. Idź na wybory”.
Informacje ogłoszone na stronie FOR są, o ile mi wiadomo, pierwszą tak obszerną informacją o gigantycznej wyborczej manipulacji, która przyniosła zwycięstwo Platformie Obywatelskiej. Znajduje się tam sensacyjny Raport o przebiegu kampanii i rekomendacje na przyszłość. (http://www.for.org.pl/pl/zmien-kraj). Raport informuje, że dla obalenia rządu Kaczyńskiego powołano – cytuję: „koalicję «21października.pl». Organizatorami koalicji byli: Forum Obywatelskiego Rozwoju – FOR, Fundacja im. Stefana Batorego, Polska Konfederacja Pracodawców Prywatnych Lewiatan, Stowarzyszenie Agencji Reklamowych, Związek Firm Public Relations, Instytut Spraw Publicznych, Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy, Fundacja dla Wolności, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Stowarzyszenie Szkoła Liderów, Forum Inicjatyw pozarządowych, Fundacja Projekt: Polska oraz Parlament Studentów RP. W skład koalicji weszło również około 150 innych organizacji pozarządowych z całej Polski.
W ramach kampanii - pisze dalej omawiany Raport - przygotowano reklamy telewizyjne, radiowe i prasowe, które bezpłatnie emitowały największe stacje telewizyjne (Telewizja Polska, TVN, TVN 24, Polsat) i telewizje adresowane do młodzieży (MTV, Viva), rozgłośnie radiowe (Polskie Radio, Radio Zet, Radiostacja, RMF, TOK FM), dzienniki (m.in. Dziennik, Fakt, Gazeta Wyborcza, Przegląd Sportowy),tygodniki (Newsweek, Gala, Angora), dzienniki regionalne (Dziennik Wschodni, Echo Dnia,Gazeta Współczesna, Gazeta Lubuska, Gazeta Pomorska, Głos Szczeciński, Głos Koszaliński,Kurier Poranny, Nowa Trybuna Opolska, Nowiny) oraz portale internetowe (Wirtualna Polska,Gazeta.pl, Onet.pl, O2, ngo.pl). Kampanię wspierały również media lokalne. Całkowity koszt cennikowy reklam, które ukazały się w mediach wyniósł ponad trzy miliony zł. W pozyskiwaniu bezpłatnych emisji i publikacji bardzo pomogły firmy zrzeszone w PKPP Lewiatan, domy mediowe – Universal McCann i CR Media oraz członkowie Związku Pracodawców Prywatnych Mediów. W przygotowaniu strategii uczestniczyły firmy DDB, Satchi&Satchi oraz MillwardBrown SMG/KRC. Hasła kampanii oraz wszystkie kreacje bezpłatnie zaprojektowała agencja reklamowa PZL.”
Strategicznym celem koordynowanej przez FOR kampanii było maksymalne zwiększenie frekwencji w grupie młodych wyborców, ustalono bowiem, że „dwudziestolatkowie wykazują się największą akceptacją liberalizmu” i są grupą najsilniej popierającą Platformę. Na pozornie neutralne politycznie mobilizowanie młodych wyborców wydatkowano olbrzymie sumy. Manipulowano też zachowaniami członków organizacji społecznych, którzy często nie zdawali sobie sprawy, że uczestniczą w kampanii wyborczej PO. Raport o kampanii podaje:„poparcie dla działań koalicji zgłosiło prawie 300 instytucji non-profit, mediów lokalnych, portali internetowych, szkół, oraz innych instytucji i nieformalnych grup. Wiele z nich czynnie zachęcało do udziału w wyborach z wykorzystaniem materiałów kampanii (...) Dla potrzeb kampanii wydrukowane zostały plakaty oraz naklejki, które wraz instrukcją jak głosować poza miejscem zamieszkania zostały rozesłane do ponad 700 szkół w całej Polsce. Plakaty i naklejki kampanii były rozpowszechniane lokalnie przez uczniów szkół (...)
Strategię rzekomo apolitycznej kampanii profrekwencyjnej opracowano na podstawie badań prowadzonych przy Instytucie Nauk Politycznych PAN, które gwałtownie przyspieszono w 2007 roku dzięki środkom różnych instytucji - m.in. Fundacji Batorego, Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan, ale także dzięki pomocy z Niemiec (Wissenschaftszentrum Berlin für Sozialforschung).
Ogłoszony na stronie FOR raport zdradza, że elementem kampanii były także działania mające doprowadzić do wyłączenia lub zniechęcenia wyborców starszych wiekiem, wierzących i in. To właśnie w koalicji 21 października.pl, zrodził się haniebny pomysł ukrycia dowodu osobistego babci - raport stwierdza to wprost na s. 13: „Kampania koalicji 21 października miała kilka odsłon: od 30 sekundowych filmów (Zmień kraj; Idź na wybory; parlament. Zrób to sam, Babcia) puszczanych zarówno w telewizji, jak i w internecie, poprzez reklamy prasowe i radiowe, aż po stronę internetową...
Wynik wyborów potwierdził założenia kampanii zaprojektowanej przez koalicję 21 października. W raporcie czytamy: „3 mln wyborców, którzy zagłosowali pod wpływem kampanii, pokrywają się prawie całkowicie z wielkością grupy docelowej kampanii.”
Strona Forum Obywatelskiego Rozwoju (a może raczej Forum für Bürgerschaftliche Entwicklung in Warschau?) ujawnia jeszcze jeden wstydliwy szczegół. Link do strony www.21pazdziernika.org.pl świadczy o tym, że brutalne „antykaczystowskie” hasła były produkowane centralnie w biurach koalicji i rozpowszechniane na cały kraj.
Propagandziści ze sztabu Balcerowicza i Smolara, którym z pychy przewróciło się we łbie, mimowolnie zdradzili, czym były naprawdę wybory 21 października. Były medialnym zamachem stanu! Nie do wiary, ale sami tak to zdefiniowali
Rewelacje zawarte w „Raporcie o kampanii Zmień kraj. Idź na wybory” zmuszają do postawienia paru pytań. Myślę, że powinni się nimi zająć posłowie opozycji i przedstawiciele europejskich grup nadzorujących prawidłowy przebieg wyborów w krajach OSCE.
Po pierwsze – jakie konsekwencje prawne zostaną wyciągnięte w stosunku do organizatorów i wykonawców manipulatorskiej kampanii wyborczej koalicji 21 października?
Po drugie – kto i w jakim trybie dokona finansowego rozliczenia ukrytych wydatków na kampanię wyborczą 2007 roku?
Po trzecie - kto rozliczy organizacje pozarządowe – np. Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy – z wydatków i działań niezgodnych z ich statutem?
Po czwarte – jaka jest odpowiedzialność szkół za tolerowanie wykorzystywania niepełnoletnich w kampanii politycznej?
I wreszcie po piąte – czy Sejm zajmie się podejrzeniem zagranicznej ingerencji w przebieg procesu wyborczego w Polsce?
Nie chciałbym, aby ten artykuł był głosem wołającego na puszczy. Apeluję do wszystkich ludzi, którym zależy na przestrzeganiu w Polsce standardów demokracji, aby pomogli nagłośnić opisane w nim fakty.
Raport można ściągnąć ze strony:
http://www.sendspace.pl/file/3suPhHXy/raport-o-kampanii-zmien-kraj-idz-na-wybory-final
Polacy, nie pozwólmy aby Polską rządzili polonofobi i ich pacynki!!!
Fundacja Konrada Adenauera należy do najważniejszych zagranicznych instytucji wpływu działających w Polsce. W minionych kilkunastu latach silnie oddziaływała na polskich polityków, przyczyniając się pośrednio do powstania III Rzeczypospolitej w jej obecnym półkolonialnym kształcie. Określenie to nie jest przesadą, jeśli wziąć pod uwagę kolosalne zaangażowanie niemieckiego kapitału w polskiej bankowości, w biznesie i mediach.
Fundacja Konrada Adenauera nie lubi jawności – najchętniej działa zakulisowo i w cieniu. Na stronie internetowej FKA http://www.kas.de/proj/home/home/48/8/index.html daremnie szukać wymaganych przez prawo informacji o jej władzach, personelu i Polakach współpracujących z tą instytucją. Nie ma też informacji, ile pieniędzy wydaje rocznie FKA , co właściwie finansuje i jakie są jej związki z prominentami polskiego życia publicznego. Jedyną informacją jest wykaz kilkunastu instytucji, które FKA nazywa swymi partnerami. Na ostatnim miejscu wymieniono Forum für Bürgerschaftliche Entwicklung in Warschau [ http://www.for.org.pl ] Kliknąłem z ciekawości – i tu zaczyna się naprawdę interesujący trop. Spróbuję zabawić się w dziennikarza śledczego.
Forum für Bürgerschaftliche Entwicklung in Warschau pod polskim adresem internetowym nosi nazwę Forum Obywatelskiego Rozwoju. Strona http://www.for.org.pl podaje, że FOR rozpoczęło swoją działalność we wrześniu 2007 r. (a więc na miesiąc przed wyborami do Sejmu) i jest rzekomo instytucją niezależną (do tej sprawy wrócimy za chwilę). Niestety, nie ma żadnej informacji o włożonym kapitale i o jego pochodzeniu – poza zdaniem, że „jego wyłącznym fundatorem jest prof. L. Balcerowicz”. L. Balcerowicz jest też przewodniczącym pięcioosobowej Rady, w której skład wchodzi m.in. były minister i bankowiec Tadeusz Syryjczyk oraz Jan Wejchert współwłaściciel TVN, człowiek najbogatszy z wszystkich ludzi polskich mediów. W Komitecie Programowym FOR znajdujemy nazwiska Wł. Bartoszewskiego, Andrzeja Olechowskiego, Marka Safjana, Andrzeja Zolla, Jacka Fedorowicza i wielu innych postaci o powszechnie znanej orientacji politycznej. Po przeczytaniu listy kilkudziesięciu nazwisk członków komitetu w deklarację niezależności i apolityczności Forum uwierzyć może tylko polityczny analfabeta.
Na swojej stronie głównej Forum chwali się, że „FOR przystąpiło do szerokiej koalicji organizacji pozarządowych, które wsparły kampanię społeczną: Zmień kraj. Idź na wybory. Na stronie FOR zostały umieszczone filmy wykorzystywane w kampanii. FOR prowadziło również sekretariat kampanii.” Okazuje się więc, że krótko przed wyborami 2007 r. Balcerowicz wyjął z kieszeni swoje własne pieniądze (nie korzystał oczywiście z niczyjego wsparcia) i rozpoczął niezależną, bezpartyjną i apolityczną kampanię „Zmień kraj. Idź na wybory”.
Informacje ogłoszone na stronie FOR są, o ile mi wiadomo, pierwszą tak obszerną informacją o gigantycznej wyborczej manipulacji, która przyniosła zwycięstwo Platformie Obywatelskiej. Znajduje się tam sensacyjny Raport o przebiegu kampanii i rekomendacje na przyszłość. (http://www.for.org.pl/pl/zmien-kraj). Raport informuje, że dla obalenia rządu Kaczyńskiego powołano – cytuję: „koalicję «21października.pl». Organizatorami koalicji byli: Forum Obywatelskiego Rozwoju – FOR, Fundacja im. Stefana Batorego, Polska Konfederacja Pracodawców Prywatnych Lewiatan, Stowarzyszenie Agencji Reklamowych, Związek Firm Public Relations, Instytut Spraw Publicznych, Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy, Fundacja dla Wolności, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Stowarzyszenie Szkoła Liderów, Forum Inicjatyw pozarządowych, Fundacja Projekt: Polska oraz Parlament Studentów RP. W skład koalicji weszło również około 150 innych organizacji pozarządowych z całej Polski.
W ramach kampanii - pisze dalej omawiany Raport - przygotowano reklamy telewizyjne, radiowe i prasowe, które bezpłatnie emitowały największe stacje telewizyjne (Telewizja Polska, TVN, TVN 24, Polsat) i telewizje adresowane do młodzieży (MTV, Viva), rozgłośnie radiowe (Polskie Radio, Radio Zet, Radiostacja, RMF, TOK FM), dzienniki (m.in. Dziennik, Fakt, Gazeta Wyborcza, Przegląd Sportowy),tygodniki (Newsweek, Gala, Angora), dzienniki regionalne (Dziennik Wschodni, Echo Dnia,Gazeta Współczesna, Gazeta Lubuska, Gazeta Pomorska, Głos Szczeciński, Głos Koszaliński,Kurier Poranny, Nowa Trybuna Opolska, Nowiny) oraz portale internetowe (Wirtualna Polska,Gazeta.pl, Onet.pl, O2, ngo.pl). Kampanię wspierały również media lokalne. Całkowity koszt cennikowy reklam, które ukazały się w mediach wyniósł ponad trzy miliony zł. W pozyskiwaniu bezpłatnych emisji i publikacji bardzo pomogły firmy zrzeszone w PKPP Lewiatan, domy mediowe – Universal McCann i CR Media oraz członkowie Związku Pracodawców Prywatnych Mediów. W przygotowaniu strategii uczestniczyły firmy DDB, Satchi&Satchi oraz MillwardBrown SMG/KRC. Hasła kampanii oraz wszystkie kreacje bezpłatnie zaprojektowała agencja reklamowa PZL.”
Strategicznym celem koordynowanej przez FOR kampanii było maksymalne zwiększenie frekwencji w grupie młodych wyborców, ustalono bowiem, że „dwudziestolatkowie wykazują się największą akceptacją liberalizmu” i są grupą najsilniej popierającą Platformę. Na pozornie neutralne politycznie mobilizowanie młodych wyborców wydatkowano olbrzymie sumy. Manipulowano też zachowaniami członków organizacji społecznych, którzy często nie zdawali sobie sprawy, że uczestniczą w kampanii wyborczej PO. Raport o kampanii podaje:„poparcie dla działań koalicji zgłosiło prawie 300 instytucji non-profit, mediów lokalnych, portali internetowych, szkół, oraz innych instytucji i nieformalnych grup. Wiele z nich czynnie zachęcało do udziału w wyborach z wykorzystaniem materiałów kampanii (...) Dla potrzeb kampanii wydrukowane zostały plakaty oraz naklejki, które wraz instrukcją jak głosować poza miejscem zamieszkania zostały rozesłane do ponad 700 szkół w całej Polsce. Plakaty i naklejki kampanii były rozpowszechniane lokalnie przez uczniów szkół (...)
Strategię rzekomo apolitycznej kampanii profrekwencyjnej opracowano na podstawie badań prowadzonych przy Instytucie Nauk Politycznych PAN, które gwałtownie przyspieszono w 2007 roku dzięki środkom różnych instytucji - m.in. Fundacji Batorego, Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan, ale także dzięki pomocy z Niemiec (Wissenschaftszentrum Berlin für Sozialforschung).
Ogłoszony na stronie FOR raport zdradza, że elementem kampanii były także działania mające doprowadzić do wyłączenia lub zniechęcenia wyborców starszych wiekiem, wierzących i in. To właśnie w koalicji 21 października.pl, zrodził się haniebny pomysł ukrycia dowodu osobistego babci - raport stwierdza to wprost na s. 13: „Kampania koalicji 21 października miała kilka odsłon: od 30 sekundowych filmów (Zmień kraj; Idź na wybory; parlament. Zrób to sam, Babcia) puszczanych zarówno w telewizji, jak i w internecie, poprzez reklamy prasowe i radiowe, aż po stronę internetową...
Wynik wyborów potwierdził założenia kampanii zaprojektowanej przez koalicję 21 października. W raporcie czytamy: „3 mln wyborców, którzy zagłosowali pod wpływem kampanii, pokrywają się prawie całkowicie z wielkością grupy docelowej kampanii.”
Strona Forum Obywatelskiego Rozwoju (a może raczej Forum für Bürgerschaftliche Entwicklung in Warschau?) ujawnia jeszcze jeden wstydliwy szczegół. Link do strony www.21pazdziernika.org.pl świadczy o tym, że brutalne „antykaczystowskie” hasła były produkowane centralnie w biurach koalicji i rozpowszechniane na cały kraj.
Propagandziści ze sztabu Balcerowicza i Smolara, którym z pychy przewróciło się we łbie, mimowolnie zdradzili, czym były naprawdę wybory 21 października. Były medialnym zamachem stanu! Nie do wiary, ale sami tak to zdefiniowali
Rewelacje zawarte w „Raporcie o kampanii Zmień kraj. Idź na wybory” zmuszają do postawienia paru pytań. Myślę, że powinni się nimi zająć posłowie opozycji i przedstawiciele europejskich grup nadzorujących prawidłowy przebieg wyborów w krajach OSCE.
Po pierwsze – jakie konsekwencje prawne zostaną wyciągnięte w stosunku do organizatorów i wykonawców manipulatorskiej kampanii wyborczej koalicji 21 października?
Po drugie – kto i w jakim trybie dokona finansowego rozliczenia ukrytych wydatków na kampanię wyborczą 2007 roku?
Po trzecie - kto rozliczy organizacje pozarządowe – np. Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy – z wydatków i działań niezgodnych z ich statutem?
Po czwarte – jaka jest odpowiedzialność szkół za tolerowanie wykorzystywania niepełnoletnich w kampanii politycznej?
I wreszcie po piąte – czy Sejm zajmie się podejrzeniem zagranicznej ingerencji w przebieg procesu wyborczego w Polsce?
Nie chciałbym, aby ten artykuł był głosem wołającego na puszczy. Apeluję do wszystkich ludzi, którym zależy na przestrzeganiu w Polsce standardów demokracji, aby pomogli nagłośnić opisane w nim fakty.
Raport można ściągnąć ze strony:
http://www.sendspace.pl/file/3suPhHXy/raport-o-kampanii-zmien-kraj-idz-na-wybory-final
wtorek, 27 września 2011
Zenon Zalewski - Głos rozsądku
Dziękuję wszystkim moim wyborcom za głosy poparcia. To wielkie zobowiązanie.
Nie zawiodę Was i dalej będę aktywnie działał dla Waszego dobra.
Pięknie ułożone, 98% Polaków tego nie wie, nie rozumie, nie wierzy i NIGDY NIE UWIERZY, że PO-PSL robi ich na szaro. Jak odczarować tych ludzi? Czy to w ogóle możliwe? To nie będzie łatwe, ale spodziewany (niestety, bo nie życzę tego Polsce, Polakom) kryzys gospodarczy może pomóc obudzić Polaków, wyleczyć ostatecznie z PO - PSL i innego dziadostwa typu Palikoty. Tu są szkodnicy, fani prywatyzacji STRATEGICZNYCH SEKTORÓW albo autostrad żebyśby mieli największe opłaty na świecie przy najbardziej dziurawych, spękanych odcinkach i co 10 km bramki... Całą III RP idzie taki model przekształceń własnościowych, żebyśmy stali się krajem USŁUG, bez produkcji, co najwyżej montaż czyli de usługa. Importować wszystko. Zauważacie, że każdy "wolnorynkowiec" jest przeciwny produkcji i zwolennikiem usług. To jest SYNDROM SEKTY, intensywnego PROGRAMOWANIA - elementy wojny informacyjnej, metodami myślę mocno wbijającym w łeb kotwice: USŁUGI - ok, PRODUKCJA - zło. Oczywiście największe potęgi gospodarcze takie jak Chiny produkują na potęgę, u nas zaś stawiane są hipermarkety mordujące mniejsze sklepy. Kupujcie, ale za co? Czytałem że emeryci, rencisci 600-1000zł zwykle nie jedliby niektórzy jarzyn, wczesnych ziemniaków gdyby nie własne działki czy rodzina na wsi. Kupować będziemy wodę, piasek, kamienie, cement, cegły, dosłownie wszystko, węgiel też, bo tak zmniejszono moce wydobywcze, że już kupujemy. Deficyt będzie coraz większy.
Rząd Donalda Tuska prowadził Polskę w złym kierunku. W ciągu swej kadencji wyhamowany został wzrost gospodarczy. Rząd nie potrafił sprostać żadnym oczekiwaniom grup zawodowych i społecznych. Nie przeprowadził reform gospodarczych. Nie przeciwdziałał wzrostowi cen. Nie zrealizował żadnych ważnych zobowiązań przedwyborczych. W dziedzinie polityki zagranicznej najwyższy niepokój budzi marginalizacja Polski wobec państw Europy i świata. Rząd postępował nieodpowiedzialnie w kwestiach obronności kraju jak i bezpieczeństwa energetycznego. Rząd Donalda Tuska nie potrafił i nie chce harmonijnie współpracować z pozostałymi siłami politycznymi w budowie pozycji Polski na arenie międzynarodowej. Koncentrował się natomiast na lansowaniu własnej osoby i ministra finansów, koncentrował się na sprawach niskiej wagi co przybierało często karykaturalne formy. Nie potrzebujemy takich. Potrzebujemy silnego państwa i mądrych przywódców. Wierzę, że niebawem Polacy otrząsną się z amoku jaki zafundowała nam znowu propaganda PO i przekonają się, że oszust jak raz oszukał to zrobi to drugi raz. Czy Polskę na to stać? Czy Polacy nie mają własnego rozumu i muszą ulegać manipulacji mediów i opłacanych agentów pracujących na rzecz obcego wywiadu? Kto będzie spłacał długi? Na pewno nie Donald Tusk i jego agenci. Ciężar odpowiedzialności spadnie na niewinne, oszukane i wykorzystane społeczeństwo.
Nie zawiodę Was i dalej będę aktywnie działał dla Waszego dobra.
Pięknie ułożone, 98% Polaków tego nie wie, nie rozumie, nie wierzy i NIGDY NIE UWIERZY, że PO-PSL robi ich na szaro. Jak odczarować tych ludzi? Czy to w ogóle możliwe? To nie będzie łatwe, ale spodziewany (niestety, bo nie życzę tego Polsce, Polakom) kryzys gospodarczy może pomóc obudzić Polaków, wyleczyć ostatecznie z PO - PSL i innego dziadostwa typu Palikoty. Tu są szkodnicy, fani prywatyzacji STRATEGICZNYCH SEKTORÓW albo autostrad żebyśby mieli największe opłaty na świecie przy najbardziej dziurawych, spękanych odcinkach i co 10 km bramki... Całą III RP idzie taki model przekształceń własnościowych, żebyśmy stali się krajem USŁUG, bez produkcji, co najwyżej montaż czyli de usługa. Importować wszystko. Zauważacie, że każdy "wolnorynkowiec" jest przeciwny produkcji i zwolennikiem usług. To jest SYNDROM SEKTY, intensywnego PROGRAMOWANIA - elementy wojny informacyjnej, metodami myślę mocno wbijającym w łeb kotwice: USŁUGI - ok, PRODUKCJA - zło. Oczywiście największe potęgi gospodarcze takie jak Chiny produkują na potęgę, u nas zaś stawiane są hipermarkety mordujące mniejsze sklepy. Kupujcie, ale za co? Czytałem że emeryci, rencisci 600-1000zł zwykle nie jedliby niektórzy jarzyn, wczesnych ziemniaków gdyby nie własne działki czy rodzina na wsi. Kupować będziemy wodę, piasek, kamienie, cement, cegły, dosłownie wszystko, węgiel też, bo tak zmniejszono moce wydobywcze, że już kupujemy. Deficyt będzie coraz większy.
Rząd Donalda Tuska prowadził Polskę w złym kierunku. W ciągu swej kadencji wyhamowany został wzrost gospodarczy. Rząd nie potrafił sprostać żadnym oczekiwaniom grup zawodowych i społecznych. Nie przeprowadził reform gospodarczych. Nie przeciwdziałał wzrostowi cen. Nie zrealizował żadnych ważnych zobowiązań przedwyborczych. W dziedzinie polityki zagranicznej najwyższy niepokój budzi marginalizacja Polski wobec państw Europy i świata. Rząd postępował nieodpowiedzialnie w kwestiach obronności kraju jak i bezpieczeństwa energetycznego. Rząd Donalda Tuska nie potrafił i nie chce harmonijnie współpracować z pozostałymi siłami politycznymi w budowie pozycji Polski na arenie międzynarodowej. Koncentrował się natomiast na lansowaniu własnej osoby i ministra finansów, koncentrował się na sprawach niskiej wagi co przybierało często karykaturalne formy. Nie potrzebujemy takich. Potrzebujemy silnego państwa i mądrych przywódców. Wierzę, że niebawem Polacy otrząsną się z amoku jaki zafundowała nam znowu propaganda PO i przekonają się, że oszust jak raz oszukał to zrobi to drugi raz. Czy Polskę na to stać? Czy Polacy nie mają własnego rozumu i muszą ulegać manipulacji mediów i opłacanych agentów pracujących na rzecz obcego wywiadu? Kto będzie spłacał długi? Na pewno nie Donald Tusk i jego agenci. Ciężar odpowiedzialności spadnie na niewinne, oszukane i wykorzystane społeczeństwo.
piątek, 16 września 2011
Polską rządzą komuniści i tajni współpracownicy SB
Historia zmian we współczesnej Polsce jawnie rozpoczęła się od dwóch fal strajków w maju i sierpniu 1988 roku. Druga z nich została uśmierzona przez zaproszenie do negocjacji, skierowane przez ministra spraw wewnętrznych generała Czesława Kiszczaka, w l. 1945-79 (z dwiema krótkimi przerwami) żołnierza komunistycznego kontrwywiadu wojskowego. Poufne spotkania miedzy przedstawicielami reżymu komunistycznego a przedstawicielami "strony społecznej" odbywały się w miejscowości Magdalenka koło Warszawy, w obiekcie należącym do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.
Podczas publicznej debaty telewizyjnej (30 listopada 1988 r.) z przywódcą pro-reżymowego Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych Alfredem Miodowiczem przywódca ciągle formalnie nielegalnego Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego "Solidarność" Lech Wałęsa zadeklarował z góry, że "Solidarność" będzie zupełnie innym związkiem, niż była przed stanem wojennym, który w grudniu 1981 r. przerwał jej legalne istnienie, że wejdą do niej zupełnie nowi ludzie i będzie gotowa do akceptowania wielkich wyrzeczeń.
Celem spotkań w Magdalence było przygotowanie obrad konferencji okrągłego stołu, których uwiarygodnieniu służyła przejściowo okazywana niechęć władz do zaproszenia na te obrady dwóch znanych długoletnich więźniów politycznych Jacka Kuronia i Adama Michnika. Konferencja trwała od 6 lutego do 5 kwietnia 1989 r., wszyscy jej uczestnicy przybyli tam na zaproszenie ministra spraw wewnętrznych. W rzeczywistości proces przemian został zaprojektowany przez reżym komunistyczny. Koncepcję procesu (sformułowaną już 3 stycznia 1981 r. przez Jerzego Urbana w poufnym liście do ówczesnego I sekretarza KC PZPR, Stanisława Kani, opublikowanym w tygodniku "Polityka" z 22 lipca 1989 r.) wypracował w środkowych latach osiemdziesiątych tzw. "zespół trzech" złożony z: gen. Władysława Pożogi (wiceministra spraw wewnętrznych, kierującego wywiadem i kontrwywiadem cywilnym), Stanisława Cioska (członka Biura Politycznego KC PZPR) i Jerzego Urbana, rzecznika rządu.
Przy okrągłym stole wynegocjowano nie tylko ponowną rejestrację NSZZ "Solidarność", ale także pewne zmiany ustrojowe. Jeszcze w kwietniu 1989 r. Sejm uchwalił zmianę konstytucji PRL, a po 10 dniach Sąd Najwyższy ponownie zarejestrował "Solidarność". Rozpoczęła się kampania wyborcza do tzw. kontraktowych wyborów, w których rywalizacji poddano 35% mandatów w Sejmie, czyli 161 mandatów poselskich, i 100% mającego na nowo powstać Senatu, czyli 100 mandatów senatorskich.
Spośród 299 mandatów poselskich, zastrzeżonych w myśl nowej ordynacji wyborczej (uchwalonej razem ze zmianą konstytucji) dla dotychczasowej tzw. "koalicji rządowej" (pod nazwą "Patriotyczny Ruch Odrodzenia Narodowego", skupiającej partię komunistyczną oraz kilka tzw. stronnictw sojuszniczych), 35 miało być obsadzonych z tzw. listy krajowej (czyli poddanych głosowaniu na terenie całej Polski). W pośpiechu nie przewidziano, jak te mandaty miałyby zostać obsadzone w razie odrzucenia kandydatów PRON przez wyborców. Pomiędzy pierwszą a drugą turami wyborów (4 i 18 czerwca) okazało się, że 33 spośród tych 35 mandatów pozostało nie obsadzonych. Zmieniono jednak reguły gry w czasie jej trwania przy akceptacji ("pacta sunt servanda") Bronisława Geremka, jednego z czołowych negocjatorów przy okrągłym stole w imieniu "strony społecznej": Rada Państwa dokonała zmiany ordynacji wyborczej. Emocje w tym czasie dotyczyły także przyszłej obsady mającego zostać przywróconym stanowiska prezydenta: sugestii rzecznika rządu min. Jerzego Urbana, jakoby uzgodniono, że prezydentem będzie gen. Wojciech Jaruzelski, zaprzeczał Janusz Onyszkiewicz, rzecznik prasowy strony "opozycyjno-solidarnościowej". Za prezydenturą Jaruzelskiego opowiadali się także Amerykanie: ambasador USA w Warszawie (w czerwcu namawiał w ambasadzie grupę posłów OKP do oddania głosów nieważnych) i odwiedzający Polskę prezydent USA (w lipcu). Jaruzelski ― jako jedyny kandydat ― 19 lipca 1989 r. został "wybrany" 270 głosami uczestników Zgromadzenia Narodowego (Sejmu i Senatu obradujących wspólnie). Oddano 7 głosów nieważnych, 233 przeciw, 34 wstrzymujących się, 15 posłów i senatorów było nieobecnych. Gdyby głosów było 269, to (przy ilości obecnych na sali) nie zostałby wybrany. Do takiego wyniku przyczynili się także niektórzy członkowie Obywatelskiego Klubu Parlamentarnego, zwanego "drużyną Wałęsy", niektórzy poprzez nieobecność (Paweł Chrupek, Adela Dankowska, Marek Jurek, Lech Kozaczko, Jerzy Pietkiewicz, Maria Stępniak, Henryk Wujec, Zdzisław Nowicki, Krzysztof Pawłowski, Mieczysław Ustasiak i Andrzej Szczepkowski ― ten ostatni z przyczyn losowych), niektórzy poprzez wstrzymanie się od głosu lub oddanie głosów nieważnych (Andrzej Wielowiejski, Wiktor Kulerski, Andrzej Miłkowski, Aleksander Paszyński, Andrzej Stelmachowski, Stanisław Stomma i Witold Trzeciakowski), a jeden także (sen. Stanisław Bernatowicz) przez głosowanie za tą kandydaturą.
Tymczasem trwały przygotowania do sformowania nowego rządu. Na początku lipca 1989 r. w "Gazecie Wyborczej" (też powstałej na mocy uzgodnień przy okrągłym stole) ukazał się artykuł jej redaktora naczelnego (wtedy także posła z OKP) Adama Michnika pt. "Wasz prezydent nasz premier" , ta koncepcja (prezydent komunista, premier opozycjonista) została mu zasugerowana przez ludzi ancien régime'u. Gen. Jaruzelski był za powołaniem "wielkiej koalicji" czyli dokooptowaniem OKP do dotychczasowej koalicji rządowej. Koalicja taka powstała, jednak ogłoszono, że w jej skład poza OKP (161 posłów) wchodzą tylko dwa kluby poselskie, reprezentujące dotychczasowe tzw. "stronnictwa sojusznicze", od ponad 40 lat współpracujące z partią komunistyczną, tj. Zjednoczone Stronnictwo Ludowe (76 posłów) i Stronnictwo Demokratyczne (27 posłów). Dzięki rekomendacji Lecha Wałęsy prez. Jaruzelski desygnował na stanowisko premiera Tadeusza Mazowieckiego (jeszcze kilka tygodni wcześniej przeciwnego takiej koncepcji). Mazowiecki 24 sierpnia 1989 r. podczas głosowania w Sejmie otrzymał poparcie 378 posłów. W dwa dni później odbył w obecności min. Kiszczaka spotkanie z gen. Władimirem Kriuczkowem, przewodniczącym sowieckiego KGB. W dniu 12 września dla zaproponowanego przez siebie rządu Mazowiecki uzyskał poparcie jeszcze większe: 402 głosy. Wyniki obu głosowań znacznie przekraczały łączną liczebność (264 głosy) trzech klubów poselskich, składających się na jawną koalicję rządową. Stosownie do tego w składzie nowego rządu znaleźli się nie tylko dwaj byli (Jacek Kuroń i Leszek Balcerowicz), ale także czterej aktualni (gen. Czesław Kiszczak, gen. Florian Siwicki, Marcin Święcicki i Franciszek Wielądek) członkowie PZPR. Oto osoby zarejestrowane jako tajni współpracownicy komunistycznej Służby Bezpieczeństwa w ekipie Mazowieckiego: Jan Janowski, wicepremier (pseud. "Janek"), Witold Trzeciakowski, członek Rady Ministrów, (pseud. "Savoy"), Krzysztof Skubiszewski, minister spraw zagranicznych (pseud. "Kosk"), Jan Majewski, podsekretarz stanu w MSZ (pseud. "Michalik"), Wojciech Misiąg, podsekretarz stanu w Min. Finansów (pseud. "Jacek"), Andrzej Podsiadło, podsekretarz stanu w Min. Finansów. (pseud. "Bułgar"), Janusz Sawicki, wiceminister finansów (agent, następnie oficer wywiadu wojskowego), Michał Jagiełło, podsekretarz stanu w Ministerstwie Kultury i Sztuki (pseud. "Jot"), Małgorzata Niezabitowska, rzecznik rządu. (pseud. "Nowak").
Nowy minister finansów i wicepremier Leszek Balcerowicz (w l. 1978-80 adiunkt w Instytucie Podstawowych Problemów Marksizmu-Leninizmu przy KC PZPR, w 1982 r. komisaryczny zarządca Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego, zawieszonego w stanie wojennym) przygotował "program dostosowawczy" mający zreformować gospodarkę. Zarys tego programu został zasugerowany w Warszawie (22 sierpnia 1989 r.) przez amerykańskiego ekonomistę Jeffreya Sachsa. Formalnym wyrazem "programu dostosowawczego" był pakiet 10 ustaw uchwalonych 29 grudnia 1989 r., wchodzących w życie z początkiem 1990 r. (28 grudnia po raz kolejny zmieniono konstytucję PRL, przywracając nazwę i herb państwa z czasów II Rzeczypospolitej.) Jednym z elementów tego programu było ustanowienie na czas nieokreślony sztywnego kursu dolara: 9500 złotych. Dostęp do (tajnej) informacji, jak długo ten kurs będzie obowiązywał, dawał szansę na spekulację walutową na wielka skalę, kosztem polskiego społeczeństwa. Ponadto rozporządzenie rządu z dnia 12 stycznia 1990 r. umożliwiło dokonywanie przez następne kilka miesięcy spekulacji na tzw. "rublu transferowym", dającej 609% czystego zysku (tzw. "afera rublowa", która wyrządziła Polsce szkodę w wysokości nie mniejszej niż 1,5 mld dolarów).
W kwietniu 1990 r. w kilka dni po uchwaleniu ustawy, rozwiązującej Służbę Bezpieczeństwa i ustanawiającej w jej miejsce Urząd Ochrony Państwa, "Gazeta Wyborcza" poinformowała, że jej redaktor naczelny Adam Michnik przegląda dokumenty w archiwum MSW. W tej kwerendzie w okresie od 12 kwietnia do 27 czerwca uczestniczyły cztery osoby (poza posłem Michnikiem: prof. Andrzej Ajnenkiel, prof. Jerzy Holzer i prof. Bogdan Kroll). Dwu spośród czterech członków komisji było zarejestrowanych jako TW SB. Wkrótce potem Lech Wałęsa przywódca NSZZ "Solidarność" na wiecu zaczął mówić o "wojnie na górze". 28 kwietnia 1990 r. Adam Michnik wygłosił emocjonalne przemówienie sprzeciwiając pomysłowi upaństwowienia majątku byłej PZPR (skutecznie! ― przy poparciu posłów Jacka Kuronia i Adama Michnika utrzymano emerytury specjalne dla funkcjonariuszy komunistycznych tajnych służb). Opinia publiczna odnosiła wrażenie, że przywódca "Solidarności" ― wbrew premierowi ― chce rzeczywistej dekomunizacji.
Gen. Jaruzelski, "wybrany" na kadencję 1989-1995, pod naciskiem społecznym zadeklarował gotowość rezygnacji. O miejsce po nim w pierwszych w dziejach Polski powszechnych wyborach prezydenckich rywalizowało 6 kandydatów, z czego tylko trzej liczyli się naprawdę. Trzecim poza Mazowieckim i Wałęsą był nie znany wcześniej prawie nikomu Polak z Kanady, Stanisław Tymiński. Wałęsie zwolennicy Mazowieckiego zarzucali antysemityzm. Tymiński zarzucił Mazowieckiemu zdradę narodową. Minister spraw wewnętrznych w rządzie Mazowieckiego (Krzysztof Kozłowski) straszył Tymińskiego zdemaskowaniem jako człowieka o podejrzanych (jakoby libijsko-sowieckich) powiązaniach (po wyborach odwołano to, powołując się na pomyłkę komputera). Z kolei Tymiński, pokonawszy (23,1%) w pierwszej turze (25 listopada 1990 r.) Mazowieckiego (18,%), straszył Wałęsę (40%) posiadaniem materiałów kompromitujących przeciwko niemu. turami wyborów. W drugiej turze (9 grudnia) Wałęsa (74,2%) zwyciężył Tymińskiego (25,8%). Pierwszym ambasadorem, z którym jeszcze w grudniu 1990 r., po swym zaprzysiężeniu, spotkał się (i to bez świadków spoza Belwederu) prez. Wałęsa, był sowiecki ambasador Jurij Kaszlew.
Mazowiecki, rozgoryczony przegraną, zrezygnował z funkcji premiera pełnionej przezeń w okresie od 24 sierpnia 1989 do 14 grudnia 1990 r.
Na miejsce Mazowieckiego nowy prezydent desygnował Jana Krzysztofa Bieleckiego. Pierwotnie proponował to stanowisko mec. Janowi Olszewskiemu, jednak Wałęsa ― wbrew swoim obietnicom przedwyborczym ― chciał, aby nadal ministrem finansów był Leszek Balcerowicz, na co nie godził się mec. Olszewski. Oto osoby zarejestrowane jako tajni współpracownicy Służby Bezpieczeństwa w ekipie Bieleckiego: Krzysztof Skubiszewski, minister spraw zagranicznych (pseud. "Kosk"), Jan Majewski, podsekretarz stanu w MSZ (pseud. "Michalik"), Andrzej Podsiadło, podsekretarz stanu w Min. Finansów. (pseud. "Bułgar"), Wojciech Misiąg, podsekretarz stanu w Min. Finansów (pseud. "Jacek"), Andrzej Olechowski, sekretarz stanu w Ministerstwie Współpracy Gospodarczej z Zagranicą (pseud. "Must"), Michał Boni, minister pracy i polityki socjalnej (pseud. "Znak"), Dariusz Ledworowski, minister współpracy gospodarczej z zagranicą (pseud. "Ledwor").
Za czasów urzędowania premiera Bieleckiego (4 stycznia ― 5 grudnia 1991 r.) nastąpiła ― wtedy nieudana ― próba zdemaskowania afery FOZZ (Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego). Pracownik Najwyższej Izby Kontroli, Michał Tadeusz Falzmann, który wykrył sprzeniewierzenie pieniędzy publicznych na wielką skalę w FOZZ, informował o tym swoich służbowych przełożonych, a następnie (pisemnie) ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego, prezydenta, premiera, marszałka sejmu, odbył także rozmowę z pracownikami kancelarii prezydenta, Jarosławem i Lechem Kaczyńskimi oraz, w czerwcu 1991 r., bardzo dramatyczną ― z premierem Bieleckim i ministrem Balcerowiczem. W miesiąc później 18 lipca 1991 r. 37-letni zdrowy Falzmann nieoczekiwanie zmarł jakoby na serce (przedtem otrzymywał anonimowe telefoniczne pogróżki). 7 października 1991 w dziwnym wypadku samochodowym, dzień przed wystąpieniem sejmowym na temat FOZZ, zginął prof. Walerian Pańko, prezes NIK od 23 maja 1991 r.
Według raportu Wydziału Studiów MSW z maja 1992 r. dla premiera Jana F. Olszewskiego dyrektor FOZZ Grzegorz Żemek był w PRL tajnym współpracownikiem wywiadu wojskowego, a prezes Rady Nadzorczej FOZZ, wiceminister Janusz Sawicki (u ministra Balcerowicza), najpierw był tajnym współpracownikiem, a następnie kadrowym pracownikiem tegoż wywiadu. Inny członek tej Rady, prezes NBP Grzegorz Wójtowicz, był tajnym współpracownikiem wywiadu MSW. Wg jednej z notatek służbowych Falzmanna z kwietnia 1991 r. istotną rolę w tej aferze pełniła także firma "Universal" i jej właściciel Dariusz Tytus Przywieczerski (obecnie poszukiwany listem gończym), określony tam jako "rezydent KGB". Ten sam raport ostrzegał przed ryzykiem dla państwa, płynącym z faktu zatrudnienia wielu byłych funkcjonariuszy komunistycznych służb w prywatnych firmach ochroniarskich i detektywistycznych.
Nazajutrz po zgonie Falzmanna (bez związku z tym faktem) Senat podjął uchwałę lustracyjną, której skutkiem było skontrolowanie przez ministra spraw wewnętrznych Andrzeja Milczanowskiego, kto spośród posłów i senatorów był konfidentem Służby Bezpieczeństwa i kontrwywiadu wojskowego PRL. Wynik tej kontroli (odnoszący się do nowego składu izb parlamentu, wybranego w jesieni 1991 r.) stał się znany pod nazwą "listy Milczanowskiego", gdy po niespełna trzech latach przeciekł do prasy (zawiera nazwiska 11 senatorów oraz 49 posłanek i posłów, a więc nieco ponad 10% składu obu izb parlamentu).
W dniu 27 października 1991 r. odbyły się pierwsze w pełni wolne wybory parlamentarne z następującymi wynikami: Unia Demokratyczna (partia Tadeusza Mazowieckiego, powstała po jego odejściu z funkcji premiera) 12,3%/62 mandaty, Sojusz Lewicy Demokratycznej (d. PZPR) 12%/60, Wyborcza Akcja Katolicka (głównie: Zjednoczenie Chrześcijańsko-Narodowe) 8,7%/49, Porozumienie Obywatelskie Centrum (głównie: Porozumienie Centrum) 8,7%/44, Polskie Stronnictwo Ludowe ― Sojusz Programowy (d. ZSL) 8,7%/48, Konfederacja Polski Niepodległej 7,5%/46, Kongres Liberalno-Demokratyczny 7,5%/37, Polskie Stronnictwo Ludowe ― Porozumienie Ludowe (partia powstała wskutek przejęcia kontroli nad PSL przez Waldemara Pawlaka i innych zwolenników d. ZSL) 5,5%/28, NSZZ "Solidarność" 5%/27, Polska Partia Przyjaciół Piwa 3,3%/16, Chrześcijańska Demokracja 2,4%,5, Unia Polityki Realnej (partia konserwatywno-liberalna) 2,3%/3, Solidarność Pracy (lewica post-solidarnościowa) 2%/4, Stronnictwo Demokratyczne 1,4%/1, Mniejszość Niemiecka 1,2%/7 i inni.
23 grudnia 1991 r. został powołany rząd mec. Jana Ferdynanda Olszewskiego, który dwa dni wcześniej w exposé zapowiedział "początek końca komunizmu w Polsce". Antoni Macierewicz, już jako kandydat na ministra spraw wewnętrznych, budził sprzeciw wielu polityków, gdyż był zwolennikiem lustracji. Rząd Olszewskiego, odszedłszy od programu Balcerowicza, spowodował pierwsze po 1989 roku zahamowanie spadku produkcji. Wszczął także rokowania o przyjęcie Polski do NATO. Jan Olszewski jako premier okazał się jednak także podatny na naciski w sprawach personalnych: co prawda, nie powołał na ministra finansów Leszka Balcerowicza, lecz Karola Lutkowskiego, ale po jego rezygnacji Międzynarodowy Fundusz Walutowy wymógł na premierze, aby ministrem finansów został Andrzej Olechowski („Must”). Rząd Olszewskiego był skonfliktowany z prezydentem Wałęsą.
Dwie partie opozycyjne (Polskie Stronnictwo Ludowe i Unia Demokratyczna) już od 9 maja projektowały nowy rząd z przywódca PSL Waldemarem Pawlakiem jako premierem. Kulminacja konfliktu między premierem a prezydentem nastąpiła 22 maja 1992 r. podczas wizyty prez. Wałęsy w Moskwie, gdzie prez. Wałęsa podpisywał z prez. Jelcynem polsko-rosyjski traktat o przyjaźni i współpracy. Szyfrogram premiera Olszewskiego do przebywającego w Moskwie prezydenta Wałęsy przypominał, że rząd nie zgadza się na (zamierzone przez Wałęsę) odstąpienie od punktu siódmego tej umowy, w myśl którego nie mogłyby w b. bazach sowieckich w Polsce powstawać polsko-rosyjskie spółki. Cztery dni później prez. Wałęsa wycofał swoje poparcie dla rządu.
28 maja Sejm nieoczekiwanie z inicjatywy posła Janusza Korwin-Mikkego, lidera Unia Polityki Realnej, podjął uchwałę lustracyjną, zobowiązującą ministra spraw wewnętrznych do przedstawienia Sejmowi w terminie do 6 czerwca informacji o tym, kto w składzie obu izb parlamentu, rządzie i kancelarii prezydenta zaliczał się do konfidentów komunistycznych tajnych służb. Tego dnia Henryk Wujec i Władysław Frasyniuk z UD zarzucili A. Macierewiczowi ugodę z Kiszczakiem w latach 80., a Piotrowi Naimskiemu, szefowi UOP, złożenie deklaracji lojalności po powrocie z Zachodu. Po dwóch dniach Unia Demokratyczna zgłosiła wniosek o odwołanie rządu Olszewskiego. Minister Macierewicz dostarczył Sejmowi informacje 4 czerwca 1992 r., w znacznej mierze zbieżne z powstałą wcześniej "listą Milczanowskiego". Tzw. "lista Macierewicza" liczy 66 nazwisk, w tym 40 posłów i 10 senatorów (w tym jednak np. nikogo z PC i UPR). Największą sensacją w niej była informacja o współpracy (w l. 1970-76) Lecha Wałęsy ze Służbą Bezpieczeństwa.
A to pozostałe osoby zarejestrowane jako tajni współpracownicy Służby Bezpieczeństwa w ekipie Olszewskiego: Krzysztof Skubiszewski, minister spraw zagranicznych (pseud. "Kosk"), Jan Majewski, podsekretarz stanu w MSZ (pseud. "Michalik"), Aleksander Krzymiński, podsekretarza stanu w MSZ (pseud. "Alek", "Henryk"), Andrzej Olechowski, minister finansów (pseud. "Must"), Andrzej Podsiadło, podsekretarz stanu w Min. Finansów. (pseud. "Bułgar"), Wojciech Misiąg, podsekretarz stanu w Min. Finansów (pseud. "Jacek"), Andrzej Siciński, minister kultury i sztuki (pseud. "Sotos"), Jan Komornicki, podsekretarz stanu w min. ochrony środowiska (pseud. "Nałęcz"), Michał Jagiełło, podsekretarz stanu w Ministerstwie Kultury i Sztuki (pseud. "Jot"), Jacek Stankiewicz, sekretarz stanu w URM (TW "Jacek").W nocy z 4 na 5 czerwca rząd Olszewskiego został przez Sejm odwołany (273 głosami, przeciw głosował 119 posłów, wstrzymało się 33), na premiera został powołany Waldemar Pawlak (za tą kandydaturą głosowało 261 posłów, przeciwko 149 wstrzymało się 7 posłów).
Wkrótce potem środki przekazu przeciwne lustracji oskarżały ekipę Olszewskiego o zamiar dokonania zbrojnego przewrotu przy użyciu Nadwiślańskich Jednostek Wojskowych podległych MSW (jakoby Olszewski miał zostać prezydentem, a Macierewicz premierem), jednak te oskarżenia po latach w postępowaniu sądowym nie ostały się.
Premier Waldemar Pawlak nie sformował rządu (5.06-10.07.1992). Udało się to Hannie Suchockiej, pierwszej kobiecie będącej premierem w Polsce (10.07.1992-18.10.1993), wspieranej przez Unię Demokratyczną i Zjednoczenie Chrześcijańsko-Narodowe. Oto osoby zarejestrowane jako tajni współpracownicy Służby Bezpieczeństwa w ekipie Suchockiej: Krzysztof Skubiszewski, minister spraw zagranicznych (pseud. "Kosk"), Robert Mroziewicz, podsekretarz stanu w MSZ, Andrzej Byrt, wiceminister współpracy gospodarczej z zagranicą, Wojciech Misiąg, podsekretarz stanu w Min. Finansów (pseud. "Jacek"), Jan Komornicki, podsekretarz stanu w min. ochrony środowiska (pseud. "Nałęcz"), Michał Jagiełło, podsekretarz stanu w Ministerstwie Kultury i Sztuki (pseud. "Jot"). W czasie funkcjonowania tego rządu na podstawie tzw. instrukcji 0015/92 funkcjonariusze UOP (zespół pułkownika Jana Lesiaka z dawnej SB) rozpoczęli inwigilowanie centroprawicowych partii antywałęsowskich w celu ich dezintegracji.
Votum nieufności uchwalone przeciwko temu rządowi przez Sejm wiosną 1993 roku z inicjatywy posłów NSZZ "Solidarność" spowodowało rozwiązanie Sejmu przez prez. Wałęsę i przedterminowe wybory parlamentarne 19 września 1993 r. (w dwa dni po zakończeniu ewakuacji b. Armii Czerwonej z obszaru Polski). Wyniki wyborów: Sojusz Lewicy Demokratycznej (d. PZPR) 20,4%/171 mandaty, Polskie Stronnictwo Ludowe (d. ZSL) 15,4%/132, Unia Demokratyczna 10,6%/74, Unia Pracy (kontynuacja Solidarności Pracy) 7,3%/41, KPN 5,8%/22, Bezpartyjny Blok Wspierania Reform (pro-wałęsowska partia założona przez Andrzeja Olechowskiego – TW „Must”) 5,4%/16, Mniejszość Niemiecka 0,6%/4. Nową koalicję rządową utworzyły formalnie dwie partie: SLD i PSL. Mimo posiadania ponad 300 mandatów poselskich koalicjanci nie kwapili się do demontażu programu Balcerowicza, chociaż sprzeciw wobec niego przynosił im sukcesy wyborcze w październiku 1991 i zwłaszcza wrześniu 1993 r. Koalicja przetrwała cztery lata, jako zaplecze trzech kolejnych rządów: Waldemara Pawlaka ((26.10.1993-1.03.1995), Józefa Oleksego SLD (7.03.1995-26.01.1996) i Włodzimierza Cimoszewicza z SLD (7.02.1996-31.10.1997). Wszyscy ci trzej premierzy 18 lutego 1995 r., 18 sierpnia 1995 r. i 25 września 1996 r. podpisali z Rosją kolejne umowy, będące kontynuacją pierwszej, zawartej w sierpniu 1993 r. przez wicepremiera Henryka Goryszewskiego (ZCh-N) w rządzie premier Suchockiej; wszystkie one dotyczyły budowy gazociągu z Półwyspu Jamalskiego do Europy Zachodniej, jaskrawo niekorzystnie uzależniającej Polskę od Rosji w dziedzinie zaopatrzenia w gaz ziemny.
Nieformalnym koalicjantem dla pierwszego z tych trzech rządów była także Unia Pracy w osobie ministra Marka Pola, jej przywódcy. Oto osoby zarejestrowane jako tajni współpracownicy Służby Bezpieczeństwa w ekipie premiera Pawlaka: Andrzej Olechowski, minister spraw zagranicznych (pseud. "Must"), Robert Mroziewicz, podsekretarz stanu w MSZ, Wojciech Misiąg, podsekretarz stanu w Min. Finansów (pseud. "Jacek"), Włodzimierz Cimoszewicz, minister sprawiedliwości (pseud. "Carex"), Jerzy Milewski, zastępca ministra obrony (pseud. "Franciszek"), Michał Jagiełło, podsekretarz stanu w Ministerstwie Kultury i Sztuki (pseud. "Jot").
Nieoczekiwanie jednak prezydent Wałęsa doprowadził do upadku tego rządu i powołania rządu Józefa Oleksego, b. agenta Agenturalnego Wywiadu Operacyjnego (jednostka komunistycznego wywiadu wojskowego) o pseud. „Piotr”. Oto osoby zarejestrowane jako tajni współpracownicy Służby Bezpieczeństwa w ekipie premiera Oleksego (TW „Piotr”): Jerzy Jaskiernia, minister sprawiedliwości (pseud. "Prym", "Prymus"), Andrzej Byrt, wiceminister współpracy gospodarczej z zagranicą, Roman Jagieliński, minister rolnictwa i gospodarki żywnościowej (pseud. "Ogrodnik"), Michał Jagiełło, podsekretarz stanu w Ministerstwie Kultury i Sztuki (pseud. "Jot").
Tymczasem późną jesienią 1995 r. w dramatycznych okolicznościach zakończyła się kampania prezydencka. W drugiej turze (19 listopada) niewielką przewagą (51,7%) nad ubiegającym się o reelekcję Lechem Wałęsą (48,3%) wygrał wybory dotychczasowy przywódca SLD Aleksander Kwaśniewski (TW „Alek”). Na trzy dni przed drugą turą wyszło na jaw, że wbrew temu, co jeszcze na kilka tygodni przed wyborami o sobie twierdził, Kwaśniewski nie posiada pełnego wyższego wykształcenia. 9 grudnia Sąd Najwyższy rozpatrując protesty wyborcze uznał, że to kłamstwo nie wpłynęło na wynik wyborów. 21 grudnia, na dwa dni przed zaprzysiężeniem Kwaśniewskiego na prezydenta, minister spraw wewnętrznych Andrzej Milczanowski powiedział z trybuny Sejmu, że urzędujący premier Józef Oleksy jest szpiegiem rosyjskiego FSB (a poprzednio sowieckiego KGB) o pseudonimie "Olin", co po 5 tygodniach spowodowało rezygnację Oleksego ze stanowiska premiera (i niemal natychmiast objęcie roli przywódcy SLD); nazajutrz (25 stycznia) lewicowy satyryczny tygodnik "Nie" zasugerował, że są jeszcze dwaj szpiedzy KGB wśród czołowych polityków postkomunistycznych: Aleksander Kwaśniewski (pseud. "Kat") i Leszek Miller (pseud. "Minim"), 1 czerwca powtórzył tę sugestię lewicowy, ale nie satyryczny, tygodnik "Wprost". Po kilku latach Józef Oleksy został sądownie uznany za kłamcę lustracyjnego (i z tego powodu musiał w styczniu 2005 r. odejść ze stanowiska marszałka Sejmu).
Tymczasem na stanowisku premiera zastąpił go Włodzimierz Cimoszewicz (TW „Carex”). Oto osoby zarejestrowane jako tajni współpracownicy Służby Bezpieczeństwa w ekipie premiera Cimoszewicza: Marek Belka, wicepremier i minister finansów (pseud. "Belch"), Roman Jagieliński, wiceprezes Rady Ministrów, minister rolnictwa i gospodarki żywnościowej (pseud. "Ogrodnik"), Marek Wagner, sekretarz stanu, szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, Robert Mroziewicz, podsekretarz stanu w MSZ, Janusz Kaczurba, podsekretarz stanu w Ministerstwie Gospodarki, Michał Jagiełło, podsekretarz stanu w Ministerstwie Kultury i Sztuki (pseud. "Jot").
W dniu 18 lutego 1996 r. odbyły się jednocześnie dwa referenda dotyczące powszechnego uwłaszczenia, jedno zarządzone jeszcze przez prez. Wałęsę, drugie przez Sejm (tuż po zakończeniu prezydentury Wałęsy). Pomimo znacznego sukcesu (94,5%) zwolenników uwłaszczenia referendum zostało uznane za niewiążące z powodu frekwencji (32,4%) nie osiągającej wymaganego progu (50%). W dniu 25 maja 1997 r. odbyło się referendum konstytucyjne. Głosowaniu poddano jeden projekt, przygotowany przez komisję sejmową pod przewodnictwem Aleksandra Kwaśniewskiego (gdy jeszcze był posłem) i wspierany przez cztery partie "centrolewicowe": SLD, PSL, Unię Wolności i Unię Pracy. Emocjonalna kampania na rzecz projektu tzw. obywatelskiego, wspieranego przez NSZZ "Solidarność", Ruch Odbudowy Polski (partię b. premiera Olszewskiego, powstałą po jego znaczącym sukcesie w I turze wyborów prezydenckich 1995 r.: czwarte miejsce, poparcie 6,9%) a także podpisami około miliona obywateli, nie doprowadziła do głosowania nad dwoma projektami. Poparcie projektu nowej konstytucji wyniosło 52,7%, a referendum zostało oficjalnie uznane za wiążące pomimo nieosiągnięcia także tym razem wymaganego progu (frekwencja 42,9%). Konstytucja (w przeciwieństwie do projektu obywatelskiego) podtrzymywała ciągłość prawną z reżymem PRL, nie zaś z niepodległą II Rzecząpospolitą z okresu międzywojennego.
Niebawem, 21 września 1997 r. kolejne wybory parlamentarne przyniosły sukces Akcji Wyborczej "Solidarność". AWS powstała w czerwcu 1996 r. z inicjatywy i pod przywództwem Mariana Krzaklewskiego, przewodniczącego Komisji Krajowej NSZZ "Solidarność", ze zjednoczenia kilku partii centroprawicowych (m. in. Porozumienia Centrum, Zjednoczenia Chrześcijańsko-Narodowego i Konfederacji Polski Niepodległej) i różnych organizacji antykomunistycznych (m. in. NSZZ "Solidarność" i Niezależnego Zrzeszenia Studentów) pod wspólnym hasłem "odsunąć SLD od władzy". Samo powstanie AWS uchodziło za wielki sukces zjednoczenia dotychczas podzielonej prawicy.
Wyniki wyborów: Akcja Wyborcza Solidarność 33,8%/201 mandatów, Sojusz Lewicy Demokratycznej (d. PZPR) 27,1%/164, Unia Wolności (wynik połączenia UD i KL-D) 13,4%/60, PSL (d. ZSL) 7,3%/27, Ruch Odbudowy Polski 5,6%/6. Marian Krzaklewski został także przewodniczącym klubu poselskiego AWS, która utworzyła nową koalicję rządową z Unią Wolności; premierem został prof. Jerzy Buzek (31.10.1997-19.10.2001), wicepremierem Leszek Balcerowicz ― tym razem jako lider UW (latem, w trakcie kampanii wyborczej, lansował drugi plan Balcerowicza, nazywając go "drugim planem Unii Wolności"). Oto osoby zarejestrowane jako tajni współpracownicy Służby Bezpieczeństwa w ekipie premiera Buzka: Robert Mroziewicz, podsekretarz stanu w MON, Janusz Kaczurba, podsekretarz stanu w Ministerstwie Gospodarki (1997) i w MSZ, Krzysztof Luks, podsekretarz stanu w b. Min. Transportu i Gospodarki Morskiej, Tadeusz Donocik, podsekretarz stanu w ministerstwie gospodarki. Rząd Jerzego Buzka podjął cztery wielkie reformy, dotyczące szkolnictwa (zmiana systemu dwustopniowego na trójstopniowy), ubezpieczeń emerytalnych (przeniesienie pewnych kategorii wiekowych osób poza zakres dotychczasowego jedynego, państwowego ubezpieczyciela), podziału administracyjnego kraju (zmiana systemu dwustopniowego na trójstopniowy) i ubezpieczeń zdrowotnych (oddzielenie od ubezpieczeń emerytalnych oraz ich rejonizacja). Ostatnie dwie reformy były projektowane lub rozpoczęte już za kadencji rządu Włodzimierza Cimoszewicza.
Również pod koniec poprzedniej kadencji uchwalono ustawę przewidująca procedurę lustracyjną. W 1999 r., poseł KPN Tomasz Karwowski dążył do zlustrowania premiera Buzka, przypisując mu bycie konfidentem tajnych służb PRL o pseudonimach "Docent" i "Karol". Nie doszło do wszczęcia procedury lustracyjnej w tym wypadku, a droga prawna, mająca do tego doprowadzić, została wyczerpana.
Wcześniej, w marcu 1999 r., Polska znalazła się w gronie państw, przyjętych w skład NATO.
Po wycofaniu się w 2000 r. Unii Wolności z koalicji rządowej Sejm uchwalił ustawę o powszechnym uwłaszczeniu (jej zapowiedź była jednym z powodów sukcesu wyborczego AWS w 1997 r.), zawetowaną we wrześniu 2000 r. przez prez. Kwaśniewskiego, sprzeciwu głowy państwa Sejm jednak nie oddalił z powodu niemożności uzyskania kwalifikowanej większości potrzebnej w takim wypadku.
8 października 2000 r. Aleksander Kwaśniewski ponownie wygrał wybory prezydenckie, pokonując w pierwszej turze głównego rywala, lidera AWS Mariana Krzaklewskiego i uzyskując 53,9% głosów. Latem prez. Kwaśniewski i kandydujący także w tych wyborach b. prez. Wałęsa, zadeklarowawszy, że nie współpracowali z tajnymi służbami PRL, uzyskali wyroki, stwierdzające, że nie są kłamcami lustracyjnymi. Marian Krzaklewski (15,6%) zajął w tej rywalizacji trzecie miejsce, wyprzedzony przez Andrzeja Olechowskiego (17,3%) mimo, że ten w postępowaniu lustracyjnym przyznał, że współpracował z wywiadem PRL. Wykorzystując swoją popularność Olechowski razem z Donaldem Tuskiem i Maciejem Płażyńskim założył na początku 2001 r. nowa partię ― Platformę Obywatelską. Po latach okazało się, że prawdziwym inicjatorem powstania PO był dawny oficer prowadzący Olechowskiego w PRL-owskim wywiadzie, a w l. 1993-96 szef Urzędu Ochrony Państwa (powstałego w miejsce dawnej SB), gen. Gromosław Czempiński.
Dopiero u schyłku swej popularności rząd powrócił do zaniechanej (na mocy umowy z Rosją) przez rząd Hanny Suchockiej koncepcji importu gazu ziemnego z Rosji. Spodziewając się powtórzenia sukcesu wyborczego sprzed 8 lat, lider SLD Leszek Miller zapowiedział latem 2001 r. ponowne zerwanie negocjacji z Norwegami.
Wybory odbyły się 23 września 2001 r. Wyniki wyborów: Sojusz Lewicy Demokratycznej z Unią Pracy 41%/216 mandatów, Platforma Obywatelska 12,7%/65, Samoobrona 10,2%/53, Prawo i Sprawiedliwość 9,5%/44, PSL (d. ZSL) 9%/42, Liga Polskich Rodzin 7,9%/38. W październiku 2001 roku powstała ponownie koalicja rządowa SLD i PSL, z Leszkiem Millerem jako premierem (19.10.2001-2.05.2004). Oto osoby zarejestrowane jako tajni współpracownicy Służby Bezpieczeństwa w ekipie premiera Millera: Marek Belka, wicepremier i minister finansów (pseud. "Belch"), Józef Oleksy, wicepremier, minister spraw wewnętrznych i administracji (pseud. "Piotr"), Włodzimierz Cimoszewicz, minister spraw zagranicznych (pseud. "Carex"), Jan Truszczyński, sekretarz stanu w MSZ, Janusz Kaczurba, podsekretarz stanu w MSZ, Jacek Piechota, minister gospodarki i pracy minister (pseud. "Robert"), Sławomir Cytrycki, minister skarbu, Marek Wagner, sekretarz stanu, szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów..
Jedną z pierwszych decyzji nowego rządu było wycofanie się Polski z planów importu norweskiego gazu. W grudniu 2002 r. udziałem premiera Millera było podpisanie traktatu akcesyjnego o przystąpieniu Polski (i kilku innych państw) do Unii Europejskiej. W 2003 roku PSL zostało usunięte z koalicji rządowej przez premiera. W czerwcu 2003 r. w referendum (o frekwencji prawie 59%, a więc wystarczającej dla ważności tego aktu) ponad trzy czwarte głosujących poparło przystąpienie Polski do UE, które formalnie nastąpiło z początkiem maja 2004 r.
Na stanowisku premiera Leszka Millera zastąpił prof. Marek Belka (2.05.2004-31.10.2005). Oto osoby zarejestrowane jako tajni współpracownicy Służby Bezpieczeństwa w ekipie premiera Belki (TW „Belch”): Sławomir Cytrycki, członek Rady Ministrów, szef Kancelarii Premiera, Jan Truszczyński, sekretarz stanu w MSZ, Jakub Wolski, podsekretarz stanu w MSZ, Bogusław Zaleski, podsekretarz stanu w MSZ, Jacek Piechota, wiceminister gospodarki i pracy minister (pseud. "Robert"). W latach 2002-2004 opinia publiczna była epatowana "aferą Rywina", polegającą na propozycji korupcyjnej złożonej przez Lwa Rywina w imieniu polityków SLD właścicielom "Gazety Wyborczej"; w zamian za łapówkę w wysokości 17,5 mln dolarów zostanie dokonana zmiana w prawie zmiana w ustawie, pozwalająca właścicielowi „Gazety Wyborczej” na zakup stacji telewizyjnej. Była to pierwsza ze słynnych afer w Polsce lat 1989-2010, która została poddana badaniu przez powołane do tego instytucje publiczne stosunkowo krótko po jej ujawnieniu przez prasę.
25 września 2005 r. odbyły się wybory parlamentarne, a 9 i 23 października prezydenckie. W wyniku wyborów kandydat PiS, prof. Lech Kaczyński (54% w drugiej turze przeciwko Donaldowi Tuskowi, przywódcy Platformy Obywatelskiej) został głową państwa. Wyniki wyborów parlamentarnych: Prawo i Sprawiedliwość 27%/155 mandatów, Platforma Obywatelska 24,1%/133, Samoobrona 11,4%/56, SLD (d. PZPR) 11,3%/55, Liga Polskich Rodzin 8%/34, Mniejszość Niemiecka 0,3%/2. PiS stał się głównym członem koalicji rządowej, wspierającej dwa kolejne rządy, Kazimierza Marcinkiewicza (31.10.2005-14.07.2006) i Jarosława Kaczyńskiego (14.07.2006-16.11.2007).
Różnicę w podejściu nowego prezydenta do PRL-owskiej przeszłości pokazuje stosunek do przywilejów funkcjonariuszy komunistycznego aparatu władzy i represji. Generał Jaruzelski jako prezydent zablokował decyzję odebrania byłym prominentom komunistycznym rent specjalnych. Jego dwaj następcy zachowali się podobnie: w styczniu 1993 r. prez. Wałęsa zawetował ustawę o emeryturach, odbierającą esbekom przywileje; po mniej więcej 5 latach ustawę, zmieniającą zasady waloryzacji takich emerytur, zawetował prez. Aleksander Kwaśniewski. Prez. Kaczyński w 2009 r. nie wniósł sprzeciwu wobec ustawy obniżającej przywileje emerytalne byłych funkcjonariuszy PRL-owskiego aparatu przemocy.
Jesień 2005 r. była jednak także momentem, kiedy b. prezydent Lech Wałęsa odniósł dodatkową korzyść z korzystnego dlań wyroku sądu lustracyjnego z lata 2000 roku: wskutek orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego (październik) Instytut Pamięci Narodowej był zobowiązany przyznać Wałęsie tzw. status pokrzywdzonego (listopad), co w myśl poprzedniego stanu prawnego oznaczałoby, że dana osoba nie była konfidentem tajnych służb PRL, jednak kryteria rozpoznawania przeszłości były w pracy IPN odmienne od stosowanych w postępowaniu lustracyjnym: Wałęsa mógłby w myśl sądu lustracyjnego nie zostać ― ale w myśl IPN zostać ― uznanym za ex-konfidenta bezpieki.
W kadencji parlamentarnej rozpoczętej w 2005 r. przystąpiono do dokończenia dzieła dekomunizacji, którego prez. Wałęsa nie podjął, a premier Olszewski nie zdążył należycie rozwinąć. Głównym dokonaniem tego okresu była likwidacja wojskowych tajnych służb, de facto nadal komunistycznych, które, doznawszy powierzchownych zmian, istniały w latach 1990-2006 jako "Wojskowe Służby Informacyjne", i zdemaskowanie ich faktycznej natury, a także powołanie w ich miejsce z początkiem października 2006 r. nowych instytucji (Służby Wywiadu Wojskowego i Służby Kontrwywiadu Wojskowego).
Emocje polityczne, rozgrzane polemiką wokół ujawnienia (pod koniec sierpnia 2006 r.) w wysokonakładowej prasie codziennej informacji o odbywających się w połowie lat 80. rokowaniach Jacka Kuronia z ówczesnym majorem SB Janem Lesiakiem, ale zwłaszcza towarzyszące spodziewanemu opublikowaniu tzw. "raportu Macierewicza", dokumentującego działalność WSI, osiągnęły kulminacyjny przejaw w postaci demonstracji przeciwników rządu Jarosława Kaczyńskiego z 7 października 2006 r. (jest to zarazem rocznica trzech wydarzeń z powojennej historii komunizmu w Sowietach, Polsce i Niemczech).
Wzniecono także nagonkę przeciwko wiceministrowi obrony Macierewiczowi z powodu jego wypowiedzi (z sierpnia 2006 r.) o b. ministrach spraw zagranicznych (sygnatariuszach listu krytykującego prez. Kaczyńskiego) jako o będących w większości agentami sowieckimi (o ile tajne służby PRL były służbami sensu largo sowieckimi, to większość ― pięciu spośród ośmiu ― owych b. ministrów rzeczywiście była w przeszłości tak uwikłana: Krzysztof Skubiszewski, pseud. "Kosk", Andrzej Olechowski, pseud. "Must", Dariusz Rosati, pseud. "Buyer", Włodzimierz Cimoszewicz, pseud. "Carex", oraz Adam Daniel Rotfeld, pseud. "Rauf", "Rad", "Ralf", "Serb"). Raport Macierewicza opublikowany w lutym 2007 roku rzucił nowe światło na powiązanie funkcjonariuszy i konfidentów komunistycznych tajnych służb ze zorganizowaną przestępczością. W czasie sprawowania władzy rządowej przez PiS nadal trwało jednak umacnianie szczególnych powiązań obronnych Polski z USA w projekcie tzw. "tarczy antyrakietowej" oraz demaskowanie afer. W 2007 roku rozpracowywanie kolejnej afery korupcyjnej, zwanej "aferą gruntową", a rzucającej niekorzystne światło na polityków Samoobrony, spowodowało rozpad trójczłonowej koalicji rządowej (Liga Polskich Rodzin i Samoobrona znalazły się poza koalicją) oraz decyzję o samorozwiązaniu się Sejmu i przedterminowych wyborach parlamentarnych, które odbyły się 21 października 2007 r. Wyniki wyborów: Platforma Obywatelska 41,5%/209 mandatów Prawo i Sprawiedliwość 32,1%/166, Lewica i Demokraci (SLD z Partią Demokratyczną, kontynuacja UW) 13,2%/53, PSL (d. ZSL) 8,9%/31 i Mniejszość Niemiecka 0,2%/1.
Po wyborach powstała koalicja rządowa złożona z PO i PSL i (16.11.2007); premierem został Donald Tuskiem, a wicepremierem Waldemar Pawlak, który rozpoczął odwrót od polityki prowadzonej przez rządy z kadencji 2005-2007. Wśród członków tego rządu w styczniu 2009 r. znalazł się Michał Boni, od 1992 r. znany jako konfident Służby Bezpieczeństwa pseud. "Znak". Odwrót od polsko-amerykańskiego projektu "tarczy antyrakietowej" nastąpił po stronie polskiej wcześniej niż po stronie amerykańskiej. Nowy rząd poświęcił wiele uwagi przejęciu kontroli nad publicznymi radiofonią i telewizją oraz nad Instytutem Pamięci Narodowej. Opublikowane wyniki dociekań historyków z IPN pokazały, że ― wbrew wyrokom sądu lustracyjnego z 2000 r. ― dwaj ex-prezydenci (Wałęsa i Kwaśniewski) jednak byli tajnymi współpracownikami policji politycznej PRL (pseud. "Bolek" i pseud. "Alek", odpowiednio), a w strukturze wojskowej był w przeszłości takowym również przyszły generał i prezydent Jaruzelski (pseud. "Wolski"), zwerbowany jeszcze w czasach stalinowskich przez przyszłego generała i ministra Kiszczaka.
Ostatni okres prezydentury Lecha Kaczyńskiego był czasem trudnych starań o utrzymanie samodzielnej pozycji Polski na arenie międzynarodowej, m. in. w odniesieniu do konfliktu rosyjsko-gruzińskiego latem 2008 roku oraz do procedury akceptowania Traktatu Reformującego (zwanego "Lizbońskim") w Unii Europejskiej (ostatecznie ratyfikowanego przez prezydenta 10 października 2009 r.). Znaczącym momentem tego okresu były uroczystości w Gdańsku z okazji rocznicy wybuchu II wojny światowej z udziałem szefów rządów Niemiec i Rosji. Polsce aluzyjnie dano do zrozumienia (wypowiedź Władimira Putina, premiera Rosji), że przyczyną wybuchu II wojny światowej był porządek wersalski, przywracający niepodległość Polsce i innym państwom leżącym na obszarze miedzy Rosja a Niemcami.
Ten okres prezydentury Lecha Kaczyńskiego został przerwany przez katastrofę w dniu 10 kwietnia 2010 r., kiedy w bardzo niejasnych okolicznościach doszło do śmierci prez. Lecha Kaczyńskiego i wszystkich pozostałych 95 osób znajdujących się na pokładzie samolotu, mającego lądować w Smoleńsku, skąd delegacja polska miała udać się do pobliskiego Katynia na uroczystości upamiętniające wymordowanie przez Sowiety polskich jeńców 70 lat wcześniej. Zginęli najwyżsi dowódcy Wojska Polskiego, prezes IPN prof. Janusz Kurtyka i różne inne osoby, pełniące ważne role państwowe i społeczne. Marszałek Sejmu Bronisław Komorowski, już uprzednio przewidziany jako kandydat Platformy Obywatelskiej w (przewidzianych na jesień 2010 r.) wyborach prezydenckich, z urzędu przejął funkcję tymczasowej głowy państwa jeszcze przed nadejściem oficjalnego potwierdzenia zgonu prez. Kaczyńskiego. Między innymi wszedł w posiadanie aneksu do "raportu Macierewicza" (dot. WSI), z którego ujawnieniem prez. Kaczyński zwlekał. Wkrótce potem dokończono w Sejmie nowelizację ustawy o IPN, będącą w rzeczywistości zemstą PO za ukazanie się książki, obrazującej agenturalną przeszłość Lecha Wałęsy.
Wybory prezydenckie przyspieszono, obyły się w dwóch turach, w czerwcu i lipcu 2010 r. W drugiej turze Komorowski (z poparciem 53%) pokonał Jarosława Kaczyńskiego, który kandydował zamiast nieżyjącego brata. Platforma Obywatelska de facto przejęła pełnię władzy nad krajem.
I jak tu się dziwić komunistom, że Polska popada w coraz większe problemy. Nie potrafili rządzić po wojnie i nadal nie potrafią. Jedynie co potrafią to głosić propagandę i okłamywać naród. To straszne. Żródło: http://niezalezna.pl/4651-iii-rp-1989-―-2010
Podczas publicznej debaty telewizyjnej (30 listopada 1988 r.) z przywódcą pro-reżymowego Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych Alfredem Miodowiczem przywódca ciągle formalnie nielegalnego Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego "Solidarność" Lech Wałęsa zadeklarował z góry, że "Solidarność" będzie zupełnie innym związkiem, niż była przed stanem wojennym, który w grudniu 1981 r. przerwał jej legalne istnienie, że wejdą do niej zupełnie nowi ludzie i będzie gotowa do akceptowania wielkich wyrzeczeń.
Celem spotkań w Magdalence było przygotowanie obrad konferencji okrągłego stołu, których uwiarygodnieniu służyła przejściowo okazywana niechęć władz do zaproszenia na te obrady dwóch znanych długoletnich więźniów politycznych Jacka Kuronia i Adama Michnika. Konferencja trwała od 6 lutego do 5 kwietnia 1989 r., wszyscy jej uczestnicy przybyli tam na zaproszenie ministra spraw wewnętrznych. W rzeczywistości proces przemian został zaprojektowany przez reżym komunistyczny. Koncepcję procesu (sformułowaną już 3 stycznia 1981 r. przez Jerzego Urbana w poufnym liście do ówczesnego I sekretarza KC PZPR, Stanisława Kani, opublikowanym w tygodniku "Polityka" z 22 lipca 1989 r.) wypracował w środkowych latach osiemdziesiątych tzw. "zespół trzech" złożony z: gen. Władysława Pożogi (wiceministra spraw wewnętrznych, kierującego wywiadem i kontrwywiadem cywilnym), Stanisława Cioska (członka Biura Politycznego KC PZPR) i Jerzego Urbana, rzecznika rządu.
Przy okrągłym stole wynegocjowano nie tylko ponowną rejestrację NSZZ "Solidarność", ale także pewne zmiany ustrojowe. Jeszcze w kwietniu 1989 r. Sejm uchwalił zmianę konstytucji PRL, a po 10 dniach Sąd Najwyższy ponownie zarejestrował "Solidarność". Rozpoczęła się kampania wyborcza do tzw. kontraktowych wyborów, w których rywalizacji poddano 35% mandatów w Sejmie, czyli 161 mandatów poselskich, i 100% mającego na nowo powstać Senatu, czyli 100 mandatów senatorskich.
Spośród 299 mandatów poselskich, zastrzeżonych w myśl nowej ordynacji wyborczej (uchwalonej razem ze zmianą konstytucji) dla dotychczasowej tzw. "koalicji rządowej" (pod nazwą "Patriotyczny Ruch Odrodzenia Narodowego", skupiającej partię komunistyczną oraz kilka tzw. stronnictw sojuszniczych), 35 miało być obsadzonych z tzw. listy krajowej (czyli poddanych głosowaniu na terenie całej Polski). W pośpiechu nie przewidziano, jak te mandaty miałyby zostać obsadzone w razie odrzucenia kandydatów PRON przez wyborców. Pomiędzy pierwszą a drugą turami wyborów (4 i 18 czerwca) okazało się, że 33 spośród tych 35 mandatów pozostało nie obsadzonych. Zmieniono jednak reguły gry w czasie jej trwania przy akceptacji ("pacta sunt servanda") Bronisława Geremka, jednego z czołowych negocjatorów przy okrągłym stole w imieniu "strony społecznej": Rada Państwa dokonała zmiany ordynacji wyborczej. Emocje w tym czasie dotyczyły także przyszłej obsady mającego zostać przywróconym stanowiska prezydenta: sugestii rzecznika rządu min. Jerzego Urbana, jakoby uzgodniono, że prezydentem będzie gen. Wojciech Jaruzelski, zaprzeczał Janusz Onyszkiewicz, rzecznik prasowy strony "opozycyjno-solidarnościowej". Za prezydenturą Jaruzelskiego opowiadali się także Amerykanie: ambasador USA w Warszawie (w czerwcu namawiał w ambasadzie grupę posłów OKP do oddania głosów nieważnych) i odwiedzający Polskę prezydent USA (w lipcu). Jaruzelski ― jako jedyny kandydat ― 19 lipca 1989 r. został "wybrany" 270 głosami uczestników Zgromadzenia Narodowego (Sejmu i Senatu obradujących wspólnie). Oddano 7 głosów nieważnych, 233 przeciw, 34 wstrzymujących się, 15 posłów i senatorów było nieobecnych. Gdyby głosów było 269, to (przy ilości obecnych na sali) nie zostałby wybrany. Do takiego wyniku przyczynili się także niektórzy członkowie Obywatelskiego Klubu Parlamentarnego, zwanego "drużyną Wałęsy", niektórzy poprzez nieobecność (Paweł Chrupek, Adela Dankowska, Marek Jurek, Lech Kozaczko, Jerzy Pietkiewicz, Maria Stępniak, Henryk Wujec, Zdzisław Nowicki, Krzysztof Pawłowski, Mieczysław Ustasiak i Andrzej Szczepkowski ― ten ostatni z przyczyn losowych), niektórzy poprzez wstrzymanie się od głosu lub oddanie głosów nieważnych (Andrzej Wielowiejski, Wiktor Kulerski, Andrzej Miłkowski, Aleksander Paszyński, Andrzej Stelmachowski, Stanisław Stomma i Witold Trzeciakowski), a jeden także (sen. Stanisław Bernatowicz) przez głosowanie za tą kandydaturą.
Tymczasem trwały przygotowania do sformowania nowego rządu. Na początku lipca 1989 r. w "Gazecie Wyborczej" (też powstałej na mocy uzgodnień przy okrągłym stole) ukazał się artykuł jej redaktora naczelnego (wtedy także posła z OKP) Adama Michnika pt. "Wasz prezydent nasz premier" , ta koncepcja (prezydent komunista, premier opozycjonista) została mu zasugerowana przez ludzi ancien régime'u. Gen. Jaruzelski był za powołaniem "wielkiej koalicji" czyli dokooptowaniem OKP do dotychczasowej koalicji rządowej. Koalicja taka powstała, jednak ogłoszono, że w jej skład poza OKP (161 posłów) wchodzą tylko dwa kluby poselskie, reprezentujące dotychczasowe tzw. "stronnictwa sojusznicze", od ponad 40 lat współpracujące z partią komunistyczną, tj. Zjednoczone Stronnictwo Ludowe (76 posłów) i Stronnictwo Demokratyczne (27 posłów). Dzięki rekomendacji Lecha Wałęsy prez. Jaruzelski desygnował na stanowisko premiera Tadeusza Mazowieckiego (jeszcze kilka tygodni wcześniej przeciwnego takiej koncepcji). Mazowiecki 24 sierpnia 1989 r. podczas głosowania w Sejmie otrzymał poparcie 378 posłów. W dwa dni później odbył w obecności min. Kiszczaka spotkanie z gen. Władimirem Kriuczkowem, przewodniczącym sowieckiego KGB. W dniu 12 września dla zaproponowanego przez siebie rządu Mazowiecki uzyskał poparcie jeszcze większe: 402 głosy. Wyniki obu głosowań znacznie przekraczały łączną liczebność (264 głosy) trzech klubów poselskich, składających się na jawną koalicję rządową. Stosownie do tego w składzie nowego rządu znaleźli się nie tylko dwaj byli (Jacek Kuroń i Leszek Balcerowicz), ale także czterej aktualni (gen. Czesław Kiszczak, gen. Florian Siwicki, Marcin Święcicki i Franciszek Wielądek) członkowie PZPR. Oto osoby zarejestrowane jako tajni współpracownicy komunistycznej Służby Bezpieczeństwa w ekipie Mazowieckiego: Jan Janowski, wicepremier (pseud. "Janek"), Witold Trzeciakowski, członek Rady Ministrów, (pseud. "Savoy"), Krzysztof Skubiszewski, minister spraw zagranicznych (pseud. "Kosk"), Jan Majewski, podsekretarz stanu w MSZ (pseud. "Michalik"), Wojciech Misiąg, podsekretarz stanu w Min. Finansów (pseud. "Jacek"), Andrzej Podsiadło, podsekretarz stanu w Min. Finansów. (pseud. "Bułgar"), Janusz Sawicki, wiceminister finansów (agent, następnie oficer wywiadu wojskowego), Michał Jagiełło, podsekretarz stanu w Ministerstwie Kultury i Sztuki (pseud. "Jot"), Małgorzata Niezabitowska, rzecznik rządu. (pseud. "Nowak").
Nowy minister finansów i wicepremier Leszek Balcerowicz (w l. 1978-80 adiunkt w Instytucie Podstawowych Problemów Marksizmu-Leninizmu przy KC PZPR, w 1982 r. komisaryczny zarządca Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego, zawieszonego w stanie wojennym) przygotował "program dostosowawczy" mający zreformować gospodarkę. Zarys tego programu został zasugerowany w Warszawie (22 sierpnia 1989 r.) przez amerykańskiego ekonomistę Jeffreya Sachsa. Formalnym wyrazem "programu dostosowawczego" był pakiet 10 ustaw uchwalonych 29 grudnia 1989 r., wchodzących w życie z początkiem 1990 r. (28 grudnia po raz kolejny zmieniono konstytucję PRL, przywracając nazwę i herb państwa z czasów II Rzeczypospolitej.) Jednym z elementów tego programu było ustanowienie na czas nieokreślony sztywnego kursu dolara: 9500 złotych. Dostęp do (tajnej) informacji, jak długo ten kurs będzie obowiązywał, dawał szansę na spekulację walutową na wielka skalę, kosztem polskiego społeczeństwa. Ponadto rozporządzenie rządu z dnia 12 stycznia 1990 r. umożliwiło dokonywanie przez następne kilka miesięcy spekulacji na tzw. "rublu transferowym", dającej 609% czystego zysku (tzw. "afera rublowa", która wyrządziła Polsce szkodę w wysokości nie mniejszej niż 1,5 mld dolarów).
W kwietniu 1990 r. w kilka dni po uchwaleniu ustawy, rozwiązującej Służbę Bezpieczeństwa i ustanawiającej w jej miejsce Urząd Ochrony Państwa, "Gazeta Wyborcza" poinformowała, że jej redaktor naczelny Adam Michnik przegląda dokumenty w archiwum MSW. W tej kwerendzie w okresie od 12 kwietnia do 27 czerwca uczestniczyły cztery osoby (poza posłem Michnikiem: prof. Andrzej Ajnenkiel, prof. Jerzy Holzer i prof. Bogdan Kroll). Dwu spośród czterech członków komisji było zarejestrowanych jako TW SB. Wkrótce potem Lech Wałęsa przywódca NSZZ "Solidarność" na wiecu zaczął mówić o "wojnie na górze". 28 kwietnia 1990 r. Adam Michnik wygłosił emocjonalne przemówienie sprzeciwiając pomysłowi upaństwowienia majątku byłej PZPR (skutecznie! ― przy poparciu posłów Jacka Kuronia i Adama Michnika utrzymano emerytury specjalne dla funkcjonariuszy komunistycznych tajnych służb). Opinia publiczna odnosiła wrażenie, że przywódca "Solidarności" ― wbrew premierowi ― chce rzeczywistej dekomunizacji.
Gen. Jaruzelski, "wybrany" na kadencję 1989-1995, pod naciskiem społecznym zadeklarował gotowość rezygnacji. O miejsce po nim w pierwszych w dziejach Polski powszechnych wyborach prezydenckich rywalizowało 6 kandydatów, z czego tylko trzej liczyli się naprawdę. Trzecim poza Mazowieckim i Wałęsą był nie znany wcześniej prawie nikomu Polak z Kanady, Stanisław Tymiński. Wałęsie zwolennicy Mazowieckiego zarzucali antysemityzm. Tymiński zarzucił Mazowieckiemu zdradę narodową. Minister spraw wewnętrznych w rządzie Mazowieckiego (Krzysztof Kozłowski) straszył Tymińskiego zdemaskowaniem jako człowieka o podejrzanych (jakoby libijsko-sowieckich) powiązaniach (po wyborach odwołano to, powołując się na pomyłkę komputera). Z kolei Tymiński, pokonawszy (23,1%) w pierwszej turze (25 listopada 1990 r.) Mazowieckiego (18,%), straszył Wałęsę (40%) posiadaniem materiałów kompromitujących przeciwko niemu. turami wyborów. W drugiej turze (9 grudnia) Wałęsa (74,2%) zwyciężył Tymińskiego (25,8%). Pierwszym ambasadorem, z którym jeszcze w grudniu 1990 r., po swym zaprzysiężeniu, spotkał się (i to bez świadków spoza Belwederu) prez. Wałęsa, był sowiecki ambasador Jurij Kaszlew.
Mazowiecki, rozgoryczony przegraną, zrezygnował z funkcji premiera pełnionej przezeń w okresie od 24 sierpnia 1989 do 14 grudnia 1990 r.
Na miejsce Mazowieckiego nowy prezydent desygnował Jana Krzysztofa Bieleckiego. Pierwotnie proponował to stanowisko mec. Janowi Olszewskiemu, jednak Wałęsa ― wbrew swoim obietnicom przedwyborczym ― chciał, aby nadal ministrem finansów był Leszek Balcerowicz, na co nie godził się mec. Olszewski. Oto osoby zarejestrowane jako tajni współpracownicy Służby Bezpieczeństwa w ekipie Bieleckiego: Krzysztof Skubiszewski, minister spraw zagranicznych (pseud. "Kosk"), Jan Majewski, podsekretarz stanu w MSZ (pseud. "Michalik"), Andrzej Podsiadło, podsekretarz stanu w Min. Finansów. (pseud. "Bułgar"), Wojciech Misiąg, podsekretarz stanu w Min. Finansów (pseud. "Jacek"), Andrzej Olechowski, sekretarz stanu w Ministerstwie Współpracy Gospodarczej z Zagranicą (pseud. "Must"), Michał Boni, minister pracy i polityki socjalnej (pseud. "Znak"), Dariusz Ledworowski, minister współpracy gospodarczej z zagranicą (pseud. "Ledwor").
Za czasów urzędowania premiera Bieleckiego (4 stycznia ― 5 grudnia 1991 r.) nastąpiła ― wtedy nieudana ― próba zdemaskowania afery FOZZ (Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego). Pracownik Najwyższej Izby Kontroli, Michał Tadeusz Falzmann, który wykrył sprzeniewierzenie pieniędzy publicznych na wielką skalę w FOZZ, informował o tym swoich służbowych przełożonych, a następnie (pisemnie) ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego, prezydenta, premiera, marszałka sejmu, odbył także rozmowę z pracownikami kancelarii prezydenta, Jarosławem i Lechem Kaczyńskimi oraz, w czerwcu 1991 r., bardzo dramatyczną ― z premierem Bieleckim i ministrem Balcerowiczem. W miesiąc później 18 lipca 1991 r. 37-letni zdrowy Falzmann nieoczekiwanie zmarł jakoby na serce (przedtem otrzymywał anonimowe telefoniczne pogróżki). 7 października 1991 w dziwnym wypadku samochodowym, dzień przed wystąpieniem sejmowym na temat FOZZ, zginął prof. Walerian Pańko, prezes NIK od 23 maja 1991 r.
Według raportu Wydziału Studiów MSW z maja 1992 r. dla premiera Jana F. Olszewskiego dyrektor FOZZ Grzegorz Żemek był w PRL tajnym współpracownikiem wywiadu wojskowego, a prezes Rady Nadzorczej FOZZ, wiceminister Janusz Sawicki (u ministra Balcerowicza), najpierw był tajnym współpracownikiem, a następnie kadrowym pracownikiem tegoż wywiadu. Inny członek tej Rady, prezes NBP Grzegorz Wójtowicz, był tajnym współpracownikiem wywiadu MSW. Wg jednej z notatek służbowych Falzmanna z kwietnia 1991 r. istotną rolę w tej aferze pełniła także firma "Universal" i jej właściciel Dariusz Tytus Przywieczerski (obecnie poszukiwany listem gończym), określony tam jako "rezydent KGB". Ten sam raport ostrzegał przed ryzykiem dla państwa, płynącym z faktu zatrudnienia wielu byłych funkcjonariuszy komunistycznych służb w prywatnych firmach ochroniarskich i detektywistycznych.
Nazajutrz po zgonie Falzmanna (bez związku z tym faktem) Senat podjął uchwałę lustracyjną, której skutkiem było skontrolowanie przez ministra spraw wewnętrznych Andrzeja Milczanowskiego, kto spośród posłów i senatorów był konfidentem Służby Bezpieczeństwa i kontrwywiadu wojskowego PRL. Wynik tej kontroli (odnoszący się do nowego składu izb parlamentu, wybranego w jesieni 1991 r.) stał się znany pod nazwą "listy Milczanowskiego", gdy po niespełna trzech latach przeciekł do prasy (zawiera nazwiska 11 senatorów oraz 49 posłanek i posłów, a więc nieco ponad 10% składu obu izb parlamentu).
W dniu 27 października 1991 r. odbyły się pierwsze w pełni wolne wybory parlamentarne z następującymi wynikami: Unia Demokratyczna (partia Tadeusza Mazowieckiego, powstała po jego odejściu z funkcji premiera) 12,3%/62 mandaty, Sojusz Lewicy Demokratycznej (d. PZPR) 12%/60, Wyborcza Akcja Katolicka (głównie: Zjednoczenie Chrześcijańsko-Narodowe) 8,7%/49, Porozumienie Obywatelskie Centrum (głównie: Porozumienie Centrum) 8,7%/44, Polskie Stronnictwo Ludowe ― Sojusz Programowy (d. ZSL) 8,7%/48, Konfederacja Polski Niepodległej 7,5%/46, Kongres Liberalno-Demokratyczny 7,5%/37, Polskie Stronnictwo Ludowe ― Porozumienie Ludowe (partia powstała wskutek przejęcia kontroli nad PSL przez Waldemara Pawlaka i innych zwolenników d. ZSL) 5,5%/28, NSZZ "Solidarność" 5%/27, Polska Partia Przyjaciół Piwa 3,3%/16, Chrześcijańska Demokracja 2,4%,5, Unia Polityki Realnej (partia konserwatywno-liberalna) 2,3%/3, Solidarność Pracy (lewica post-solidarnościowa) 2%/4, Stronnictwo Demokratyczne 1,4%/1, Mniejszość Niemiecka 1,2%/7 i inni.
23 grudnia 1991 r. został powołany rząd mec. Jana Ferdynanda Olszewskiego, który dwa dni wcześniej w exposé zapowiedział "początek końca komunizmu w Polsce". Antoni Macierewicz, już jako kandydat na ministra spraw wewnętrznych, budził sprzeciw wielu polityków, gdyż był zwolennikiem lustracji. Rząd Olszewskiego, odszedłszy od programu Balcerowicza, spowodował pierwsze po 1989 roku zahamowanie spadku produkcji. Wszczął także rokowania o przyjęcie Polski do NATO. Jan Olszewski jako premier okazał się jednak także podatny na naciski w sprawach personalnych: co prawda, nie powołał na ministra finansów Leszka Balcerowicza, lecz Karola Lutkowskiego, ale po jego rezygnacji Międzynarodowy Fundusz Walutowy wymógł na premierze, aby ministrem finansów został Andrzej Olechowski („Must”). Rząd Olszewskiego był skonfliktowany z prezydentem Wałęsą.
Dwie partie opozycyjne (Polskie Stronnictwo Ludowe i Unia Demokratyczna) już od 9 maja projektowały nowy rząd z przywódca PSL Waldemarem Pawlakiem jako premierem. Kulminacja konfliktu między premierem a prezydentem nastąpiła 22 maja 1992 r. podczas wizyty prez. Wałęsy w Moskwie, gdzie prez. Wałęsa podpisywał z prez. Jelcynem polsko-rosyjski traktat o przyjaźni i współpracy. Szyfrogram premiera Olszewskiego do przebywającego w Moskwie prezydenta Wałęsy przypominał, że rząd nie zgadza się na (zamierzone przez Wałęsę) odstąpienie od punktu siódmego tej umowy, w myśl którego nie mogłyby w b. bazach sowieckich w Polsce powstawać polsko-rosyjskie spółki. Cztery dni później prez. Wałęsa wycofał swoje poparcie dla rządu.
28 maja Sejm nieoczekiwanie z inicjatywy posła Janusza Korwin-Mikkego, lidera Unia Polityki Realnej, podjął uchwałę lustracyjną, zobowiązującą ministra spraw wewnętrznych do przedstawienia Sejmowi w terminie do 6 czerwca informacji o tym, kto w składzie obu izb parlamentu, rządzie i kancelarii prezydenta zaliczał się do konfidentów komunistycznych tajnych służb. Tego dnia Henryk Wujec i Władysław Frasyniuk z UD zarzucili A. Macierewiczowi ugodę z Kiszczakiem w latach 80., a Piotrowi Naimskiemu, szefowi UOP, złożenie deklaracji lojalności po powrocie z Zachodu. Po dwóch dniach Unia Demokratyczna zgłosiła wniosek o odwołanie rządu Olszewskiego. Minister Macierewicz dostarczył Sejmowi informacje 4 czerwca 1992 r., w znacznej mierze zbieżne z powstałą wcześniej "listą Milczanowskiego". Tzw. "lista Macierewicza" liczy 66 nazwisk, w tym 40 posłów i 10 senatorów (w tym jednak np. nikogo z PC i UPR). Największą sensacją w niej była informacja o współpracy (w l. 1970-76) Lecha Wałęsy ze Służbą Bezpieczeństwa.
- Lech Wałęsa był agentem SB o numerze ewidencyjnym 12535 zarejestrowanym 29 XII 1970 jako tajny współpracownik "Bolek" i zwerbowanym prawdopodobnie 19 XII 1970 na zasadzie dobrowolności przez kpt. SB Edwarda Graczyka. Wyrejestrowano go z ewidencji operacyjnej SB 19 VI 1976 z powodu "niechęci do współpracy".
- "Bolek" przekazywał SB m.in. informacje o nastrojach na wydziale W-4 stoczni, okolicznościach podpalenia siedziby PZPR w Gdańsku, o odszkodowaniach za grudzień 1970 r, o próbie zakłócenia pochodu 1 maja w 1971 r. Ponadto identyfikował na filmie uczestników protestu grudniowego.
- "Bolek" donosił także na kolegów z pracy. Łącznie donosy objęły co najmniej 24 osoby, a przede wszystkim Józefa Szyllera. W rezultacie ofiary donosów były w rozmaity sposób prześladowane i szykanowane.
- "Bolek" kontaktował się z trzema oficerami SB – kpt. Edwardem Graczykiem, kpt. Henrykiem Rapaczyńskim i kpt. Zenonem Ratkiewiczem. W spotkaniu kontrolnym z "Bolkiem" wziął również udział kpt. Czesław Wojtalik. Donosy przekazywane były także za pośrednictwem rezydenta SB na terenie Stoczni Gdańskiej kpt. Józefa Dąbka.
- "Bolek" był oceniany pozytywnie przez funkcjonariuszy SB. Zwracano uwagę na jego punktualność, zdyscyplinowanie, chęć współpracy, skrupulatność, pomysłowość i zaangażowanie. Wykonywał zadania operacyjne także w trakcie choroby.
- Zachowana dokumentacja dotycząca działalności TW "Bolek" jest na tyle skąpa, że nie pozwala na całościowy opis i ocenę jego aktywności.
- W latach 70. gdańska SB miała czterech agentów o kryptonimie "Bolek", ale tylko jeden z nich mieszkał w Gdańsku i pracował w Stoczni Gdańskiej
- W latach 1980-1981 Wałęsa utrzymywał poufne kontakty z władzami komunistycznymi, m.in. spotykał się skrycie z wiceministrem Spraw Wewnętrznych Adamem Krzysztoporskim.
- Podczas internowania Wałęsy w stanie wojennym zainicjowano działania operacyjne, których celem było skompromitowanie go ujawnieniem współpracy z SB w oczach podziemia oraz świata zachodniego (tak by nie dostał pokojowej Nagrody Nobla).
- W latach 90. z pomocą m.in. szefa MSW Andrzeja Milczanowskiego, zgromadzona na temat TW "Bolka" dokumentacja SB została dwukrotnie wypożyczona do Kancelarii Prezydenta i zdekompletowana przez Lecha Wałęsę.
- W latach 90. zarzuty wobec Andrzeja Milczanowskiego, Jerzego Koniecznego i Gromosława Czempińskiego dotyczące utraty dokumentów dotyczących sprawy TW "Bolka" (zarzuty zgodne z art. 262 d.kk) zostały prawomocnym postanowieniem umorzone. Działanie to było podyktowanie zmianami w prawie karnym.
- W latach 1992-1995 w miejsce niektórych oryginalnych dokumentów dotyczących sprawy TW "Bolka" pojawiły się fałszywki.
- Komplet informacji na temat agenturalnej przeszłości osób publicznych w Polsce dziś znajduje się zapewne tylko w jednym miejscu. Nie w Warszawie, bo tu znaczną część zniszczono, a w Moskwie. Najprawdopodobniej tam właśnie znajduje się oryginalna teczka "Bolka".
A to pozostałe osoby zarejestrowane jako tajni współpracownicy Służby Bezpieczeństwa w ekipie Olszewskiego: Krzysztof Skubiszewski, minister spraw zagranicznych (pseud. "Kosk"), Jan Majewski, podsekretarz stanu w MSZ (pseud. "Michalik"), Aleksander Krzymiński, podsekretarza stanu w MSZ (pseud. "Alek", "Henryk"), Andrzej Olechowski, minister finansów (pseud. "Must"), Andrzej Podsiadło, podsekretarz stanu w Min. Finansów. (pseud. "Bułgar"), Wojciech Misiąg, podsekretarz stanu w Min. Finansów (pseud. "Jacek"), Andrzej Siciński, minister kultury i sztuki (pseud. "Sotos"), Jan Komornicki, podsekretarz stanu w min. ochrony środowiska (pseud. "Nałęcz"), Michał Jagiełło, podsekretarz stanu w Ministerstwie Kultury i Sztuki (pseud. "Jot"), Jacek Stankiewicz, sekretarz stanu w URM (TW "Jacek").W nocy z 4 na 5 czerwca rząd Olszewskiego został przez Sejm odwołany (273 głosami, przeciw głosował 119 posłów, wstrzymało się 33), na premiera został powołany Waldemar Pawlak (za tą kandydaturą głosowało 261 posłów, przeciwko 149 wstrzymało się 7 posłów).
Wkrótce potem środki przekazu przeciwne lustracji oskarżały ekipę Olszewskiego o zamiar dokonania zbrojnego przewrotu przy użyciu Nadwiślańskich Jednostek Wojskowych podległych MSW (jakoby Olszewski miał zostać prezydentem, a Macierewicz premierem), jednak te oskarżenia po latach w postępowaniu sądowym nie ostały się.
Premier Waldemar Pawlak nie sformował rządu (5.06-10.07.1992). Udało się to Hannie Suchockiej, pierwszej kobiecie będącej premierem w Polsce (10.07.1992-18.10.1993), wspieranej przez Unię Demokratyczną i Zjednoczenie Chrześcijańsko-Narodowe. Oto osoby zarejestrowane jako tajni współpracownicy Służby Bezpieczeństwa w ekipie Suchockiej: Krzysztof Skubiszewski, minister spraw zagranicznych (pseud. "Kosk"), Robert Mroziewicz, podsekretarz stanu w MSZ, Andrzej Byrt, wiceminister współpracy gospodarczej z zagranicą, Wojciech Misiąg, podsekretarz stanu w Min. Finansów (pseud. "Jacek"), Jan Komornicki, podsekretarz stanu w min. ochrony środowiska (pseud. "Nałęcz"), Michał Jagiełło, podsekretarz stanu w Ministerstwie Kultury i Sztuki (pseud. "Jot"). W czasie funkcjonowania tego rządu na podstawie tzw. instrukcji 0015/92 funkcjonariusze UOP (zespół pułkownika Jana Lesiaka z dawnej SB) rozpoczęli inwigilowanie centroprawicowych partii antywałęsowskich w celu ich dezintegracji.
Votum nieufności uchwalone przeciwko temu rządowi przez Sejm wiosną 1993 roku z inicjatywy posłów NSZZ "Solidarność" spowodowało rozwiązanie Sejmu przez prez. Wałęsę i przedterminowe wybory parlamentarne 19 września 1993 r. (w dwa dni po zakończeniu ewakuacji b. Armii Czerwonej z obszaru Polski). Wyniki wyborów: Sojusz Lewicy Demokratycznej (d. PZPR) 20,4%/171 mandaty, Polskie Stronnictwo Ludowe (d. ZSL) 15,4%/132, Unia Demokratyczna 10,6%/74, Unia Pracy (kontynuacja Solidarności Pracy) 7,3%/41, KPN 5,8%/22, Bezpartyjny Blok Wspierania Reform (pro-wałęsowska partia założona przez Andrzeja Olechowskiego – TW „Must”) 5,4%/16, Mniejszość Niemiecka 0,6%/4. Nową koalicję rządową utworzyły formalnie dwie partie: SLD i PSL. Mimo posiadania ponad 300 mandatów poselskich koalicjanci nie kwapili się do demontażu programu Balcerowicza, chociaż sprzeciw wobec niego przynosił im sukcesy wyborcze w październiku 1991 i zwłaszcza wrześniu 1993 r. Koalicja przetrwała cztery lata, jako zaplecze trzech kolejnych rządów: Waldemara Pawlaka ((26.10.1993-1.03.1995), Józefa Oleksego SLD (7.03.1995-26.01.1996) i Włodzimierza Cimoszewicza z SLD (7.02.1996-31.10.1997). Wszyscy ci trzej premierzy 18 lutego 1995 r., 18 sierpnia 1995 r. i 25 września 1996 r. podpisali z Rosją kolejne umowy, będące kontynuacją pierwszej, zawartej w sierpniu 1993 r. przez wicepremiera Henryka Goryszewskiego (ZCh-N) w rządzie premier Suchockiej; wszystkie one dotyczyły budowy gazociągu z Półwyspu Jamalskiego do Europy Zachodniej, jaskrawo niekorzystnie uzależniającej Polskę od Rosji w dziedzinie zaopatrzenia w gaz ziemny.
Nieformalnym koalicjantem dla pierwszego z tych trzech rządów była także Unia Pracy w osobie ministra Marka Pola, jej przywódcy. Oto osoby zarejestrowane jako tajni współpracownicy Służby Bezpieczeństwa w ekipie premiera Pawlaka: Andrzej Olechowski, minister spraw zagranicznych (pseud. "Must"), Robert Mroziewicz, podsekretarz stanu w MSZ, Wojciech Misiąg, podsekretarz stanu w Min. Finansów (pseud. "Jacek"), Włodzimierz Cimoszewicz, minister sprawiedliwości (pseud. "Carex"), Jerzy Milewski, zastępca ministra obrony (pseud. "Franciszek"), Michał Jagiełło, podsekretarz stanu w Ministerstwie Kultury i Sztuki (pseud. "Jot").
Nieoczekiwanie jednak prezydent Wałęsa doprowadził do upadku tego rządu i powołania rządu Józefa Oleksego, b. agenta Agenturalnego Wywiadu Operacyjnego (jednostka komunistycznego wywiadu wojskowego) o pseud. „Piotr”. Oto osoby zarejestrowane jako tajni współpracownicy Służby Bezpieczeństwa w ekipie premiera Oleksego (TW „Piotr”): Jerzy Jaskiernia, minister sprawiedliwości (pseud. "Prym", "Prymus"), Andrzej Byrt, wiceminister współpracy gospodarczej z zagranicą, Roman Jagieliński, minister rolnictwa i gospodarki żywnościowej (pseud. "Ogrodnik"), Michał Jagiełło, podsekretarz stanu w Ministerstwie Kultury i Sztuki (pseud. "Jot").
Tymczasem późną jesienią 1995 r. w dramatycznych okolicznościach zakończyła się kampania prezydencka. W drugiej turze (19 listopada) niewielką przewagą (51,7%) nad ubiegającym się o reelekcję Lechem Wałęsą (48,3%) wygrał wybory dotychczasowy przywódca SLD Aleksander Kwaśniewski (TW „Alek”). Na trzy dni przed drugą turą wyszło na jaw, że wbrew temu, co jeszcze na kilka tygodni przed wyborami o sobie twierdził, Kwaśniewski nie posiada pełnego wyższego wykształcenia. 9 grudnia Sąd Najwyższy rozpatrując protesty wyborcze uznał, że to kłamstwo nie wpłynęło na wynik wyborów. 21 grudnia, na dwa dni przed zaprzysiężeniem Kwaśniewskiego na prezydenta, minister spraw wewnętrznych Andrzej Milczanowski powiedział z trybuny Sejmu, że urzędujący premier Józef Oleksy jest szpiegiem rosyjskiego FSB (a poprzednio sowieckiego KGB) o pseudonimie "Olin", co po 5 tygodniach spowodowało rezygnację Oleksego ze stanowiska premiera (i niemal natychmiast objęcie roli przywódcy SLD); nazajutrz (25 stycznia) lewicowy satyryczny tygodnik "Nie" zasugerował, że są jeszcze dwaj szpiedzy KGB wśród czołowych polityków postkomunistycznych: Aleksander Kwaśniewski (pseud. "Kat") i Leszek Miller (pseud. "Minim"), 1 czerwca powtórzył tę sugestię lewicowy, ale nie satyryczny, tygodnik "Wprost". Po kilku latach Józef Oleksy został sądownie uznany za kłamcę lustracyjnego (i z tego powodu musiał w styczniu 2005 r. odejść ze stanowiska marszałka Sejmu).
Tymczasem na stanowisku premiera zastąpił go Włodzimierz Cimoszewicz (TW „Carex”). Oto osoby zarejestrowane jako tajni współpracownicy Służby Bezpieczeństwa w ekipie premiera Cimoszewicza: Marek Belka, wicepremier i minister finansów (pseud. "Belch"), Roman Jagieliński, wiceprezes Rady Ministrów, minister rolnictwa i gospodarki żywnościowej (pseud. "Ogrodnik"), Marek Wagner, sekretarz stanu, szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, Robert Mroziewicz, podsekretarz stanu w MSZ, Janusz Kaczurba, podsekretarz stanu w Ministerstwie Gospodarki, Michał Jagiełło, podsekretarz stanu w Ministerstwie Kultury i Sztuki (pseud. "Jot").
W dniu 18 lutego 1996 r. odbyły się jednocześnie dwa referenda dotyczące powszechnego uwłaszczenia, jedno zarządzone jeszcze przez prez. Wałęsę, drugie przez Sejm (tuż po zakończeniu prezydentury Wałęsy). Pomimo znacznego sukcesu (94,5%) zwolenników uwłaszczenia referendum zostało uznane za niewiążące z powodu frekwencji (32,4%) nie osiągającej wymaganego progu (50%). W dniu 25 maja 1997 r. odbyło się referendum konstytucyjne. Głosowaniu poddano jeden projekt, przygotowany przez komisję sejmową pod przewodnictwem Aleksandra Kwaśniewskiego (gdy jeszcze był posłem) i wspierany przez cztery partie "centrolewicowe": SLD, PSL, Unię Wolności i Unię Pracy. Emocjonalna kampania na rzecz projektu tzw. obywatelskiego, wspieranego przez NSZZ "Solidarność", Ruch Odbudowy Polski (partię b. premiera Olszewskiego, powstałą po jego znaczącym sukcesie w I turze wyborów prezydenckich 1995 r.: czwarte miejsce, poparcie 6,9%) a także podpisami około miliona obywateli, nie doprowadziła do głosowania nad dwoma projektami. Poparcie projektu nowej konstytucji wyniosło 52,7%, a referendum zostało oficjalnie uznane za wiążące pomimo nieosiągnięcia także tym razem wymaganego progu (frekwencja 42,9%). Konstytucja (w przeciwieństwie do projektu obywatelskiego) podtrzymywała ciągłość prawną z reżymem PRL, nie zaś z niepodległą II Rzecząpospolitą z okresu międzywojennego.
Niebawem, 21 września 1997 r. kolejne wybory parlamentarne przyniosły sukces Akcji Wyborczej "Solidarność". AWS powstała w czerwcu 1996 r. z inicjatywy i pod przywództwem Mariana Krzaklewskiego, przewodniczącego Komisji Krajowej NSZZ "Solidarność", ze zjednoczenia kilku partii centroprawicowych (m. in. Porozumienia Centrum, Zjednoczenia Chrześcijańsko-Narodowego i Konfederacji Polski Niepodległej) i różnych organizacji antykomunistycznych (m. in. NSZZ "Solidarność" i Niezależnego Zrzeszenia Studentów) pod wspólnym hasłem "odsunąć SLD od władzy". Samo powstanie AWS uchodziło za wielki sukces zjednoczenia dotychczas podzielonej prawicy.
Wyniki wyborów: Akcja Wyborcza Solidarność 33,8%/201 mandatów, Sojusz Lewicy Demokratycznej (d. PZPR) 27,1%/164, Unia Wolności (wynik połączenia UD i KL-D) 13,4%/60, PSL (d. ZSL) 7,3%/27, Ruch Odbudowy Polski 5,6%/6. Marian Krzaklewski został także przewodniczącym klubu poselskiego AWS, która utworzyła nową koalicję rządową z Unią Wolności; premierem został prof. Jerzy Buzek (31.10.1997-19.10.2001), wicepremierem Leszek Balcerowicz ― tym razem jako lider UW (latem, w trakcie kampanii wyborczej, lansował drugi plan Balcerowicza, nazywając go "drugim planem Unii Wolności"). Oto osoby zarejestrowane jako tajni współpracownicy Służby Bezpieczeństwa w ekipie premiera Buzka: Robert Mroziewicz, podsekretarz stanu w MON, Janusz Kaczurba, podsekretarz stanu w Ministerstwie Gospodarki (1997) i w MSZ, Krzysztof Luks, podsekretarz stanu w b. Min. Transportu i Gospodarki Morskiej, Tadeusz Donocik, podsekretarz stanu w ministerstwie gospodarki. Rząd Jerzego Buzka podjął cztery wielkie reformy, dotyczące szkolnictwa (zmiana systemu dwustopniowego na trójstopniowy), ubezpieczeń emerytalnych (przeniesienie pewnych kategorii wiekowych osób poza zakres dotychczasowego jedynego, państwowego ubezpieczyciela), podziału administracyjnego kraju (zmiana systemu dwustopniowego na trójstopniowy) i ubezpieczeń zdrowotnych (oddzielenie od ubezpieczeń emerytalnych oraz ich rejonizacja). Ostatnie dwie reformy były projektowane lub rozpoczęte już za kadencji rządu Włodzimierza Cimoszewicza.
Również pod koniec poprzedniej kadencji uchwalono ustawę przewidująca procedurę lustracyjną. W 1999 r., poseł KPN Tomasz Karwowski dążył do zlustrowania premiera Buzka, przypisując mu bycie konfidentem tajnych służb PRL o pseudonimach "Docent" i "Karol". Nie doszło do wszczęcia procedury lustracyjnej w tym wypadku, a droga prawna, mająca do tego doprowadzić, została wyczerpana.
Wcześniej, w marcu 1999 r., Polska znalazła się w gronie państw, przyjętych w skład NATO.
Po wycofaniu się w 2000 r. Unii Wolności z koalicji rządowej Sejm uchwalił ustawę o powszechnym uwłaszczeniu (jej zapowiedź była jednym z powodów sukcesu wyborczego AWS w 1997 r.), zawetowaną we wrześniu 2000 r. przez prez. Kwaśniewskiego, sprzeciwu głowy państwa Sejm jednak nie oddalił z powodu niemożności uzyskania kwalifikowanej większości potrzebnej w takim wypadku.
8 października 2000 r. Aleksander Kwaśniewski ponownie wygrał wybory prezydenckie, pokonując w pierwszej turze głównego rywala, lidera AWS Mariana Krzaklewskiego i uzyskując 53,9% głosów. Latem prez. Kwaśniewski i kandydujący także w tych wyborach b. prez. Wałęsa, zadeklarowawszy, że nie współpracowali z tajnymi służbami PRL, uzyskali wyroki, stwierdzające, że nie są kłamcami lustracyjnymi. Marian Krzaklewski (15,6%) zajął w tej rywalizacji trzecie miejsce, wyprzedzony przez Andrzeja Olechowskiego (17,3%) mimo, że ten w postępowaniu lustracyjnym przyznał, że współpracował z wywiadem PRL. Wykorzystując swoją popularność Olechowski razem z Donaldem Tuskiem i Maciejem Płażyńskim założył na początku 2001 r. nowa partię ― Platformę Obywatelską. Po latach okazało się, że prawdziwym inicjatorem powstania PO był dawny oficer prowadzący Olechowskiego w PRL-owskim wywiadzie, a w l. 1993-96 szef Urzędu Ochrony Państwa (powstałego w miejsce dawnej SB), gen. Gromosław Czempiński.
Dopiero u schyłku swej popularności rząd powrócił do zaniechanej (na mocy umowy z Rosją) przez rząd Hanny Suchockiej koncepcji importu gazu ziemnego z Rosji. Spodziewając się powtórzenia sukcesu wyborczego sprzed 8 lat, lider SLD Leszek Miller zapowiedział latem 2001 r. ponowne zerwanie negocjacji z Norwegami.
Wybory odbyły się 23 września 2001 r. Wyniki wyborów: Sojusz Lewicy Demokratycznej z Unią Pracy 41%/216 mandatów, Platforma Obywatelska 12,7%/65, Samoobrona 10,2%/53, Prawo i Sprawiedliwość 9,5%/44, PSL (d. ZSL) 9%/42, Liga Polskich Rodzin 7,9%/38. W październiku 2001 roku powstała ponownie koalicja rządowa SLD i PSL, z Leszkiem Millerem jako premierem (19.10.2001-2.05.2004). Oto osoby zarejestrowane jako tajni współpracownicy Służby Bezpieczeństwa w ekipie premiera Millera: Marek Belka, wicepremier i minister finansów (pseud. "Belch"), Józef Oleksy, wicepremier, minister spraw wewnętrznych i administracji (pseud. "Piotr"), Włodzimierz Cimoszewicz, minister spraw zagranicznych (pseud. "Carex"), Jan Truszczyński, sekretarz stanu w MSZ, Janusz Kaczurba, podsekretarz stanu w MSZ, Jacek Piechota, minister gospodarki i pracy minister (pseud. "Robert"), Sławomir Cytrycki, minister skarbu, Marek Wagner, sekretarz stanu, szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów..
Jedną z pierwszych decyzji nowego rządu było wycofanie się Polski z planów importu norweskiego gazu. W grudniu 2002 r. udziałem premiera Millera było podpisanie traktatu akcesyjnego o przystąpieniu Polski (i kilku innych państw) do Unii Europejskiej. W 2003 roku PSL zostało usunięte z koalicji rządowej przez premiera. W czerwcu 2003 r. w referendum (o frekwencji prawie 59%, a więc wystarczającej dla ważności tego aktu) ponad trzy czwarte głosujących poparło przystąpienie Polski do UE, które formalnie nastąpiło z początkiem maja 2004 r.
Na stanowisku premiera Leszka Millera zastąpił prof. Marek Belka (2.05.2004-31.10.2005). Oto osoby zarejestrowane jako tajni współpracownicy Służby Bezpieczeństwa w ekipie premiera Belki (TW „Belch”): Sławomir Cytrycki, członek Rady Ministrów, szef Kancelarii Premiera, Jan Truszczyński, sekretarz stanu w MSZ, Jakub Wolski, podsekretarz stanu w MSZ, Bogusław Zaleski, podsekretarz stanu w MSZ, Jacek Piechota, wiceminister gospodarki i pracy minister (pseud. "Robert"). W latach 2002-2004 opinia publiczna była epatowana "aferą Rywina", polegającą na propozycji korupcyjnej złożonej przez Lwa Rywina w imieniu polityków SLD właścicielom "Gazety Wyborczej"; w zamian za łapówkę w wysokości 17,5 mln dolarów zostanie dokonana zmiana w prawie zmiana w ustawie, pozwalająca właścicielowi „Gazety Wyborczej” na zakup stacji telewizyjnej. Była to pierwsza ze słynnych afer w Polsce lat 1989-2010, która została poddana badaniu przez powołane do tego instytucje publiczne stosunkowo krótko po jej ujawnieniu przez prasę.
25 września 2005 r. odbyły się wybory parlamentarne, a 9 i 23 października prezydenckie. W wyniku wyborów kandydat PiS, prof. Lech Kaczyński (54% w drugiej turze przeciwko Donaldowi Tuskowi, przywódcy Platformy Obywatelskiej) został głową państwa. Wyniki wyborów parlamentarnych: Prawo i Sprawiedliwość 27%/155 mandatów, Platforma Obywatelska 24,1%/133, Samoobrona 11,4%/56, SLD (d. PZPR) 11,3%/55, Liga Polskich Rodzin 8%/34, Mniejszość Niemiecka 0,3%/2. PiS stał się głównym członem koalicji rządowej, wspierającej dwa kolejne rządy, Kazimierza Marcinkiewicza (31.10.2005-14.07.2006) i Jarosława Kaczyńskiego (14.07.2006-16.11.2007).
Różnicę w podejściu nowego prezydenta do PRL-owskiej przeszłości pokazuje stosunek do przywilejów funkcjonariuszy komunistycznego aparatu władzy i represji. Generał Jaruzelski jako prezydent zablokował decyzję odebrania byłym prominentom komunistycznym rent specjalnych. Jego dwaj następcy zachowali się podobnie: w styczniu 1993 r. prez. Wałęsa zawetował ustawę o emeryturach, odbierającą esbekom przywileje; po mniej więcej 5 latach ustawę, zmieniającą zasady waloryzacji takich emerytur, zawetował prez. Aleksander Kwaśniewski. Prez. Kaczyński w 2009 r. nie wniósł sprzeciwu wobec ustawy obniżającej przywileje emerytalne byłych funkcjonariuszy PRL-owskiego aparatu przemocy.
Jesień 2005 r. była jednak także momentem, kiedy b. prezydent Lech Wałęsa odniósł dodatkową korzyść z korzystnego dlań wyroku sądu lustracyjnego z lata 2000 roku: wskutek orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego (październik) Instytut Pamięci Narodowej był zobowiązany przyznać Wałęsie tzw. status pokrzywdzonego (listopad), co w myśl poprzedniego stanu prawnego oznaczałoby, że dana osoba nie była konfidentem tajnych służb PRL, jednak kryteria rozpoznawania przeszłości były w pracy IPN odmienne od stosowanych w postępowaniu lustracyjnym: Wałęsa mógłby w myśl sądu lustracyjnego nie zostać ― ale w myśl IPN zostać ― uznanym za ex-konfidenta bezpieki.
W kadencji parlamentarnej rozpoczętej w 2005 r. przystąpiono do dokończenia dzieła dekomunizacji, którego prez. Wałęsa nie podjął, a premier Olszewski nie zdążył należycie rozwinąć. Głównym dokonaniem tego okresu była likwidacja wojskowych tajnych służb, de facto nadal komunistycznych, które, doznawszy powierzchownych zmian, istniały w latach 1990-2006 jako "Wojskowe Służby Informacyjne", i zdemaskowanie ich faktycznej natury, a także powołanie w ich miejsce z początkiem października 2006 r. nowych instytucji (Służby Wywiadu Wojskowego i Służby Kontrwywiadu Wojskowego).
Emocje polityczne, rozgrzane polemiką wokół ujawnienia (pod koniec sierpnia 2006 r.) w wysokonakładowej prasie codziennej informacji o odbywających się w połowie lat 80. rokowaniach Jacka Kuronia z ówczesnym majorem SB Janem Lesiakiem, ale zwłaszcza towarzyszące spodziewanemu opublikowaniu tzw. "raportu Macierewicza", dokumentującego działalność WSI, osiągnęły kulminacyjny przejaw w postaci demonstracji przeciwników rządu Jarosława Kaczyńskiego z 7 października 2006 r. (jest to zarazem rocznica trzech wydarzeń z powojennej historii komunizmu w Sowietach, Polsce i Niemczech).
Wzniecono także nagonkę przeciwko wiceministrowi obrony Macierewiczowi z powodu jego wypowiedzi (z sierpnia 2006 r.) o b. ministrach spraw zagranicznych (sygnatariuszach listu krytykującego prez. Kaczyńskiego) jako o będących w większości agentami sowieckimi (o ile tajne służby PRL były służbami sensu largo sowieckimi, to większość ― pięciu spośród ośmiu ― owych b. ministrów rzeczywiście była w przeszłości tak uwikłana: Krzysztof Skubiszewski, pseud. "Kosk", Andrzej Olechowski, pseud. "Must", Dariusz Rosati, pseud. "Buyer", Włodzimierz Cimoszewicz, pseud. "Carex", oraz Adam Daniel Rotfeld, pseud. "Rauf", "Rad", "Ralf", "Serb"). Raport Macierewicza opublikowany w lutym 2007 roku rzucił nowe światło na powiązanie funkcjonariuszy i konfidentów komunistycznych tajnych służb ze zorganizowaną przestępczością. W czasie sprawowania władzy rządowej przez PiS nadal trwało jednak umacnianie szczególnych powiązań obronnych Polski z USA w projekcie tzw. "tarczy antyrakietowej" oraz demaskowanie afer. W 2007 roku rozpracowywanie kolejnej afery korupcyjnej, zwanej "aferą gruntową", a rzucającej niekorzystne światło na polityków Samoobrony, spowodowało rozpad trójczłonowej koalicji rządowej (Liga Polskich Rodzin i Samoobrona znalazły się poza koalicją) oraz decyzję o samorozwiązaniu się Sejmu i przedterminowych wyborach parlamentarnych, które odbyły się 21 października 2007 r. Wyniki wyborów: Platforma Obywatelska 41,5%/209 mandatów Prawo i Sprawiedliwość 32,1%/166, Lewica i Demokraci (SLD z Partią Demokratyczną, kontynuacja UW) 13,2%/53, PSL (d. ZSL) 8,9%/31 i Mniejszość Niemiecka 0,2%/1.
Po wyborach powstała koalicja rządowa złożona z PO i PSL i (16.11.2007); premierem został Donald Tuskiem, a wicepremierem Waldemar Pawlak, który rozpoczął odwrót od polityki prowadzonej przez rządy z kadencji 2005-2007. Wśród członków tego rządu w styczniu 2009 r. znalazł się Michał Boni, od 1992 r. znany jako konfident Służby Bezpieczeństwa pseud. "Znak". Odwrót od polsko-amerykańskiego projektu "tarczy antyrakietowej" nastąpił po stronie polskiej wcześniej niż po stronie amerykańskiej. Nowy rząd poświęcił wiele uwagi przejęciu kontroli nad publicznymi radiofonią i telewizją oraz nad Instytutem Pamięci Narodowej. Opublikowane wyniki dociekań historyków z IPN pokazały, że ― wbrew wyrokom sądu lustracyjnego z 2000 r. ― dwaj ex-prezydenci (Wałęsa i Kwaśniewski) jednak byli tajnymi współpracownikami policji politycznej PRL (pseud. "Bolek" i pseud. "Alek", odpowiednio), a w strukturze wojskowej był w przeszłości takowym również przyszły generał i prezydent Jaruzelski (pseud. "Wolski"), zwerbowany jeszcze w czasach stalinowskich przez przyszłego generała i ministra Kiszczaka.
Ostatni okres prezydentury Lecha Kaczyńskiego był czasem trudnych starań o utrzymanie samodzielnej pozycji Polski na arenie międzynarodowej, m. in. w odniesieniu do konfliktu rosyjsko-gruzińskiego latem 2008 roku oraz do procedury akceptowania Traktatu Reformującego (zwanego "Lizbońskim") w Unii Europejskiej (ostatecznie ratyfikowanego przez prezydenta 10 października 2009 r.). Znaczącym momentem tego okresu były uroczystości w Gdańsku z okazji rocznicy wybuchu II wojny światowej z udziałem szefów rządów Niemiec i Rosji. Polsce aluzyjnie dano do zrozumienia (wypowiedź Władimira Putina, premiera Rosji), że przyczyną wybuchu II wojny światowej był porządek wersalski, przywracający niepodległość Polsce i innym państwom leżącym na obszarze miedzy Rosja a Niemcami.
Ten okres prezydentury Lecha Kaczyńskiego został przerwany przez katastrofę w dniu 10 kwietnia 2010 r., kiedy w bardzo niejasnych okolicznościach doszło do śmierci prez. Lecha Kaczyńskiego i wszystkich pozostałych 95 osób znajdujących się na pokładzie samolotu, mającego lądować w Smoleńsku, skąd delegacja polska miała udać się do pobliskiego Katynia na uroczystości upamiętniające wymordowanie przez Sowiety polskich jeńców 70 lat wcześniej. Zginęli najwyżsi dowódcy Wojska Polskiego, prezes IPN prof. Janusz Kurtyka i różne inne osoby, pełniące ważne role państwowe i społeczne. Marszałek Sejmu Bronisław Komorowski, już uprzednio przewidziany jako kandydat Platformy Obywatelskiej w (przewidzianych na jesień 2010 r.) wyborach prezydenckich, z urzędu przejął funkcję tymczasowej głowy państwa jeszcze przed nadejściem oficjalnego potwierdzenia zgonu prez. Kaczyńskiego. Między innymi wszedł w posiadanie aneksu do "raportu Macierewicza" (dot. WSI), z którego ujawnieniem prez. Kaczyński zwlekał. Wkrótce potem dokończono w Sejmie nowelizację ustawy o IPN, będącą w rzeczywistości zemstą PO za ukazanie się książki, obrazującej agenturalną przeszłość Lecha Wałęsy.
Wybory prezydenckie przyspieszono, obyły się w dwóch turach, w czerwcu i lipcu 2010 r. W drugiej turze Komorowski (z poparciem 53%) pokonał Jarosława Kaczyńskiego, który kandydował zamiast nieżyjącego brata. Platforma Obywatelska de facto przejęła pełnię władzy nad krajem.
Długa lista agentów SB którzy piastują wysokie urzędy w Polsce
I jak tu się dziwić komunistom, że Polska popada w coraz większe problemy. Nie potrafili rządzić po wojnie i nadal nie potrafią. Jedynie co potrafią to głosić propagandę i okłamywać naród. To straszne. Żródło: http://niezalezna.pl/4651-iii-rp-1989-―-2010
Subskrybuj:
Posty (Atom)