13.10.2019 roku może być początkiem odzyskiwania pełnej niepodległości Polski. Ty decydujesz kogo wybierzesz.
wtorek, 31 stycznia 2012
Dwa spojrzenia na szczyt UE
Sikorski: udało nam się zapobiec tworzeniu Unii wielu prędkości.
Udało nam się zapobiec tworzeniu Unii wielu prędkości; to był nasz cel i to osiągnęliśmy - w ten sposób ustalenia szczytu UE ws. paktu fiskalnego podsumował we wtorek szef MSZ Radosław Sikorski. - Kompromis jest dobry dla Polski i dla Europy - podkreślił minister.
Złotówki czy euro? - podyskutuj na forum!
- Możemy mieć powody do umiarkowanej satysfakcji z tego, że Unia Europejska stworzyła nowe mechanizmy ratowania strefy euro, a także dzięki Polsce nie wywołuje to niepotrzebnych podziałów w Unii. Kompromis jest dobry dla Polski i dobry dla Europy - powiedział dziennikarzom w Warszawie Sikorski.
Jak wyjaśnił, wypracowany kompromis polega na tym, że państwa takie jak Polska, które chcą wejść do strefy euro, ale jeszcze nie są do tego gotowe, nie mają poczucia wykluczenia, a wręcz odwrotnie, bo będą brały udział w obradach w sprawach ich dotyczących.
Minister podkreślił, że kraje strefy euro w wyniku przyjęcia nowych rozwiązań nie powinny łamać paktu stabilności, bo będzie się to wiązało z dotkliwymi sankcjami. Zwrócił uwagę, że pakt umożliwia uruchomienie dużych, wielomiliardowych funduszy na ratowanie zagrożonych krajów.
Przywódcy 25 państw, w tym Polski, zgodzili się w poniedziałek na szczycie UE na zawarcie traktatu fiskalnego z nową regułą wydatkową. Państwa spoza euro będą uczestniczyć w szczytach "17" ws. konkurencyjności, paktu oraz reform eurolandu.
Traktat ma zostać podpisany w marcu przez 25 krajów UE, z wyjątkiem Wielkiej Brytanii i Czech. Ma wejść w życie 1 stycznia 2013 roku, przy założeniu, że do tego czasu będzie ratyfikowany przez 12 z 17 państw strefy euro.
I druga bardziej realna opinia:
Rządowi PR-owcy wspomagani przez zaprzyjaźnione media ogłoszą, że Premier Tusk osiągnął sukces, Polska ma miejsce przy stole ale za jaką cenę, to już nikogo nie będzie interesowało, tak jak nie interesowało podczas ostatnich 2 miesięcy negocjacji”.
A jakże ogłosili sukces i to jeszcze jaki, Polska zatrzęsła Europą. Nawet Francja nam się poddała. Dlaczego takiego sukcesu nie chcieli odnieść Brytyjczycy i Czesi? Bo Cameron i Neczas prowadzą realną politykę w której rzetelnie pilnują narodowych interesów, a nie politykę opartą tylko i wyłącznie na wszechobecnym PR.
1.Będzie pewnie zgoda Francji na udział krajów spoza strefy euro w szczytach tych krajów ale tylko tych poświęconych wdrażaniu paktu fiskalnego, a taki będzie zwoływany tylko raz, dwa razy w roku.
Chcecie w nich uczestniczyć, podpiszcie i ratyfikujcie pakt fiskalny i zacznijcie wdrażać jego zapisy w życie, to dostaniecie zaproszenie. Posiedzicie sobie parę godzin w roli obserwatora, czasami pozwolimy wam zabrać głos i wrócicie do domu bogatsi o uzyskane informacje na tych posiedzeniach.
2. A teraz ile będzie nas kosztować przyjęcie paktu fiskalnego? W pakcie fiskalnym znalazła się także tzw. złota reguła fiskalna, która pozwala tylko na wynoszący do 0,5% PKB deficyt strukturalny.
Oznacza to w zasadzie konieczność pokrywania tzw. wydatków bieżących tylko z dochodów budżetowych, a wydatków inwestycyjnych tylko z tych samych dochodów, wspomaganych pożyczanymi pieniędzmi ale tylko do wysokości 0,5% PKB (w warunkach roku 2012 byłaby to tylko kwota 7,5 mld zł).
Taki zapis dla krajów z zapóźnioną infrastrukturą (drogową ,kolejową, telekomunikacyjną, informatyczną, edukacyjną) takich właśnie jak Polska, to w zasadzie zdecydowanie się na stagnację, bo z takim deficytem nie będziemy w stanie wykorzystać środków europejskich z następnej perspektywy finansowej, bo nie będzie nas stać nawet na wkład własny. Oczywiście nieprzestrzeganie tej reguły, to kara nakładana przez Europejski Trybunał Sprawiedliwości w wysokości 0,1% PKB.
3.Kolejny koszt to dopuszczenie Komisji Europejskiej do naszej procedury budżetowej. A więc przedstawianie KE założeń do projektu budżetu narodowego na wiosnę każdego roku i projektu budżetu na jesieni. KE będzie wydawała zalecenia, które będzie musiał uwzględnić parlament krajowy, co jest poważnym ograniczeniem kompetencji naszego parlamentu.
Prawdopodobnie także pakt fiskalny będzie podstawą do harmonizacji podatków dochodowych w tym w szczególności podatku od firm. Jak sądzę Niemcy o tej kwestii sobie przypomną zaraz po ratyfikacji paktu fiskalnego przez 12 z 17 krajów strefy euro (a więc wtedy kiedy pakt oficjalnie wejdzie w życie).
No i jest jeszcze koszt, którego oficjalnie nie wiąże się z paktem fiskalnym, a więc pożyczka jakiej mamy udzielić MFW z naszych rezerw dewizowych w wysokości przynajmniej 6 mld euro. Trwają intensywne przygotowania do jej uruchomienia, choć pożyczymy te pieniądze przy symbolicznym oprocentowaniu 0,1-0,2%, choć sami mamy postawioną do dyspozycji linię kredytową MFW oprocentowaną na około 5-6%.
4. Są także jeszcze koszty, których teraz na razie oszacować się nie da. Jak mogą one wyglądać w przyszłości pokazuje przypadek Grecji, której nie dalej jak wczoraj dostała od Niemiec propozycję powołania specjalnego unijnego komisarza ds. budżetowych jeżeli chce otrzymać kolejny pakiet pomocowy.
Komisarz ten miałby prawo „wetowania” greckich decyzji podatkowych i wydatkowych, a także pilnowania aby najpierw Grecja spłacała comiesięczne raty swoich zobowiązań kredytowych a dopiero po ich uregulowaniu, finansowane byłyby pozostałe wydatki budżetowe.
Grecja to ultimatum wprawdzie odrzuciła, a jej minister finansów określił je jako wybór pomiędzy „pomocą finansową”, a „godnością narodową”.
Niestety kolejne PR-owskie sukcesy Premiera Tuska, najprawdopodobniej doprowadzą i nasz kraj do sytuacji kiedy staniemy przed podobnymi wyborami jak Grecy.
wtorek, 24 stycznia 2012
Katolicyzm w Polsce a dostęp do informacji katolickiej
Dane o liczebności katolików w Polsce opierają się na informacjach pallotyńskiego Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego oraz ankietach Centrum Badania Opinii Społecznej nadzorowanej przez Prezesa Rady Ministrów. Badanie CBOS z listopada 2011 wykazało, że 95% mieszkańców Polski deklaruje się jako katolicy, a 92% osób uważa się za osoby wierzące. Według Małego Rocznika Statystycznego GUS z 2010 roku, cytującego dane ISKK z 2008 roku, liczba osób ochrzczonych w poszczególnych obrządkach (rytach) wygląda tak: łaciński (33 693 tys.), bizantyjsko-ukraińskim (55 tys.), ormiańskim (5 tys.) oraz neounickim (195). Oznacza to, że Polska jest, po Malcie, najbardziej katolickim krajem w Europie. Nie licząc dzieci i osób starszych odsetek praktykujących katolików przynajmniej raz w tygodniu wyniósł w 2010 roku ok. 41%[7] (komunię św. przyjmuje 16%[8]). Według sondażu CBOS z 2011 roku praktykuje przynajmniej raz w tygodniu większość Polaków. Młodzieży i dzieci praktykuje 36%, a młodzieży akademickiej - 18%. 80% badanych czuję się związanych ze swoją parafią.
Od 1998 roku 65% badanych dobrze ocenia działalność Kościoła rzymskokatolickiego, a 25% źle. Z Kościołem utożsamia się 55% obywateli Polski. "Na swój sposób wierzy" 33%-40% mieszkańców RP. Cały czas rośnie roczna liczba aborcji i dzieci ze związków pozamałżeńskich, patologii społecznych, przestępstw oraz nietolerancji dla mniejszości. Coraz powszechniejszy staje się relatywizm moralny, własna interpretacja doktryny Kościoła w kwestiach moralności i krytyczne do niej nastawienie. W 2011 roku do Kościoła zaufanie miało 66% obywateli, co oznacza, że spadło ono o 12% od 2004 roku. Większość polskiego społeczeństwa jest za obecnością symboli religijnych w przestrzeni publicznej, ale przeciw obecności duchownych na uroczystościach państwowych i przeciw angażowaniu się ich w politykę. Wielu polityków nie kryje się ze swoją religijnością, święta katolickie są dniami wolnymi od pracy. Duchowni obecni są na uroczystościach państwowych, a także w wojsku i służbie zdrowia jako kapelani. Wspomagany jest ruch pielgrzymkowy a w szkołach, salach szpitalnych, urzędach i Sejmie znajdują się krucyfiksy, a czasami i portrety Jana Pawła II.
Dlaczego zatem niektórym osobom w tym kraju zależy na niszczeniu i ograniczaniu dostępu do zasobów dziedzictwa kulturowego i tradycji narodowej Polaków poprzez dążenie do zniszczenia jedynej katolickiej telewizji TRWAM. Zakres programowy tej telewizji ustalany jest dla grupy wiernych o patriotycznych postawach z uwzględnieniem roli Boga jako wiodącej siły w życiu człowieka. Patrząc na wydarzenia sprzed kilkudziesięciu lat być może gdyby nie kościół i Jan Paweł II nie mielibyśmy tej wolności i demokracji jaką mamy dziś. Dlaczego KRRiT nie widzi pozytywów i przeciwwagi jaką stanowi TV TRWAM dla mediów publicznych i komercyjnych głoszących treści nastawione wyłącznie na popularność informacji a nie jakość intelektualną. Dlaczego popularyzowanie w mediach pedalstwa, kurestwa, nagości, złodziejstwa i bandytyzmu ma być promowane w telewizji a postawy człowieka wierzącego w Boga negowane, wyśmiewane i zabronione? Telewizja Trwam została ostatnim bastionem telewizji niezależnej, jest jedyną liczącą się stacją katolicką w Polsce. Jej obrona jest obroną pryncypiów, wolności, prawdy i uczciwości. Obrona Telewizji TRWAM przed działaniami władz jest dziś nie tylko obowiązkiem jej widzów i słuchaczy, ale też powinnością wszystkich katolików, a nawet więcej - wszystkich ludzi. Broniąc Telewizji Trwam i Radia Maryja, bronimy nie tylko przestrzegania polskiego prawa, lecz także samych siebie i przede wszystkim prawa do wolności słowa i wyznania.
KRRiT odmówiła w lipcu 2011 r. koncesji Telewizji Trwam na nadawanie cyfrowe uznając, że "nie spełnia ona kryterium wiarygodności finansowej", a "jej założenia finansowe nie gwarantują realizacji przedsięwzięcia objętego rozszerzoną koncesją". Przewodniczący Rady nie trudził się szczegółowym, precyzyjnym prawnie udowodnieniem swych tez, a na złożony w sierpniu 2011 r. wniosek o ponowne rozpatrzenie sprawy do tej pory nie odpowiedział.
Brońmy dziś TV TRWAM bo to nam daje dziś wiarygodny dostęp do uczciwie przekazywanej informacji i inne niż nakazane przez rząd PO spojrzenie na rzeczywistość. Państwo narusza podstawowe prawa i wolności obywatelskie uregulowane w polskiej Konstytucji, narusza ustawę o radiofonii i telewizji oraz powszechne procedury administracyjne mające w założeniu chronić obywateli przed nadużyciami organów państwa. Działająca w imieniu państwa polskiego KRRiT i jej przewodniczący naruszają zwłaszcza wolność religijną, wolność słowa, wolność mediów, zasadę równości wobec prawa oraz liczne zasady dotyczące funkcjonowania władz publicznych i ich obowiązków (służebnych) wobec społeczeństwa i poszczególnych obywateli.
Od 1998 roku 65% badanych dobrze ocenia działalność Kościoła rzymskokatolickiego, a 25% źle. Z Kościołem utożsamia się 55% obywateli Polski. "Na swój sposób wierzy" 33%-40% mieszkańców RP. Cały czas rośnie roczna liczba aborcji i dzieci ze związków pozamałżeńskich, patologii społecznych, przestępstw oraz nietolerancji dla mniejszości. Coraz powszechniejszy staje się relatywizm moralny, własna interpretacja doktryny Kościoła w kwestiach moralności i krytyczne do niej nastawienie. W 2011 roku do Kościoła zaufanie miało 66% obywateli, co oznacza, że spadło ono o 12% od 2004 roku. Większość polskiego społeczeństwa jest za obecnością symboli religijnych w przestrzeni publicznej, ale przeciw obecności duchownych na uroczystościach państwowych i przeciw angażowaniu się ich w politykę. Wielu polityków nie kryje się ze swoją religijnością, święta katolickie są dniami wolnymi od pracy. Duchowni obecni są na uroczystościach państwowych, a także w wojsku i służbie zdrowia jako kapelani. Wspomagany jest ruch pielgrzymkowy a w szkołach, salach szpitalnych, urzędach i Sejmie znajdują się krucyfiksy, a czasami i portrety Jana Pawła II.
Dlaczego zatem niektórym osobom w tym kraju zależy na niszczeniu i ograniczaniu dostępu do zasobów dziedzictwa kulturowego i tradycji narodowej Polaków poprzez dążenie do zniszczenia jedynej katolickiej telewizji TRWAM. Zakres programowy tej telewizji ustalany jest dla grupy wiernych o patriotycznych postawach z uwzględnieniem roli Boga jako wiodącej siły w życiu człowieka. Patrząc na wydarzenia sprzed kilkudziesięciu lat być może gdyby nie kościół i Jan Paweł II nie mielibyśmy tej wolności i demokracji jaką mamy dziś. Dlaczego KRRiT nie widzi pozytywów i przeciwwagi jaką stanowi TV TRWAM dla mediów publicznych i komercyjnych głoszących treści nastawione wyłącznie na popularność informacji a nie jakość intelektualną. Dlaczego popularyzowanie w mediach pedalstwa, kurestwa, nagości, złodziejstwa i bandytyzmu ma być promowane w telewizji a postawy człowieka wierzącego w Boga negowane, wyśmiewane i zabronione? Telewizja Trwam została ostatnim bastionem telewizji niezależnej, jest jedyną liczącą się stacją katolicką w Polsce. Jej obrona jest obroną pryncypiów, wolności, prawdy i uczciwości. Obrona Telewizji TRWAM przed działaniami władz jest dziś nie tylko obowiązkiem jej widzów i słuchaczy, ale też powinnością wszystkich katolików, a nawet więcej - wszystkich ludzi. Broniąc Telewizji Trwam i Radia Maryja, bronimy nie tylko przestrzegania polskiego prawa, lecz także samych siebie i przede wszystkim prawa do wolności słowa i wyznania.
KRRiT odmówiła w lipcu 2011 r. koncesji Telewizji Trwam na nadawanie cyfrowe uznając, że "nie spełnia ona kryterium wiarygodności finansowej", a "jej założenia finansowe nie gwarantują realizacji przedsięwzięcia objętego rozszerzoną koncesją". Przewodniczący Rady nie trudził się szczegółowym, precyzyjnym prawnie udowodnieniem swych tez, a na złożony w sierpniu 2011 r. wniosek o ponowne rozpatrzenie sprawy do tej pory nie odpowiedział.
Brońmy dziś TV TRWAM bo to nam daje dziś wiarygodny dostęp do uczciwie przekazywanej informacji i inne niż nakazane przez rząd PO spojrzenie na rzeczywistość. Państwo narusza podstawowe prawa i wolności obywatelskie uregulowane w polskiej Konstytucji, narusza ustawę o radiofonii i telewizji oraz powszechne procedury administracyjne mające w założeniu chronić obywateli przed nadużyciami organów państwa. Działająca w imieniu państwa polskiego KRRiT i jej przewodniczący naruszają zwłaszcza wolność religijną, wolność słowa, wolność mediów, zasadę równości wobec prawa oraz liczne zasady dotyczące funkcjonowania władz publicznych i ich obowiązków (służebnych) wobec społeczeństwa i poszczególnych obywateli.
środa, 18 stycznia 2012
Odkryj swój talent
Czy zastanawialiście się nad swoim największym talentem?
Co daje mi największą satysfakcję?
Co robię najlepiej?
Jakie mam największe osiągnięcia?
Jakim jestem człowiekiem i menedżerem?
Jeśli chodzi o wyniki menedżerów preferuję następujący podział:
Przeciętni menedżerowie – czyli tacy ani dobrzy ani źli. Zarządzają średnio, mają przeciętne rezultaty. Generalnie możliwe, że się starają, ale im nie wychodzi, trafiają na zły zbieg okoliczności.
Menedżerowie efektywni – ich zespoły realizują z nawiązką to, co mają zrobić. Efektywność, w tej grupie odnosi się do efektów pracy ich załogi. W zarządzanych przez nich zespołach panuje dobra atmosfera a ludzie są zmotywowani i skupieni na rezultatach. O takich menedżerach marzy każda organizacja. Menedżerowie tacy niekoniecznie są jednak awansowani, gdyż firma byłaby narażona na niższe wyniki działalności operacyjnej. Musi być ktoś, kto zarobi na wysokie pensje prezesa i zarządu i być może dywidendy akcjonariuszy.
Menedżerowie odnoszący sukcesy – to ludzie, którzy w organizacji dosyć szybko przesuwają się w górę. Wiedzą jak kierować swoją karierą i zespołem tak by zostać dostrzeżonym przy podwyżkach i awansach. Nie mówię tu tylko o idących po trupach egoistach, chociaż ich jest najwięcej. To menedżerowie, których inni chcą promować i nagradzać. Nie muszą to być menedżerowie efektywni. Ci ludzie po prostu mają lub potrafią zbudować wokół siebie pozytywne wrażenie.
Piszę to w związku z sytuacją jaką obserwuję na scenie politycznej.
Efektywność to ostatnia cecha zarządzających naszym państwem.
Starają się zarządzać w tradycyjny sposób: wyznaczać cele, planować, podejmować decyzje i kontrolować ( choć to ostatnie nie ma odpowiedniej wagi w całym procesie i jest marginalizowane)
Komunikowanie się ma bardzo niski poziom zarówno wewnątrz jak i na zewnątrz ze społeczeństwem.
Zarządzanie polegające na motywowaniu, coachingu, dbaniu o rozwój pracowników w urzędach chyba w ogóle nie występuje.
Natomiast networking – nieformalne kontakty, przynależność do grupy oraz autoprezencja i robienie piaru jest podstawą bytu.
To właśnie on jest odpowiedzialny za osiąganie wysokich stanowisk nie tylko politycznych ale i w firmach państwowych. Droga kariery nie zależy jedynie od efektywności a bardziej od tego jak wielu ludzi ktoś zna i kto jest po jego stronie.
Przede wszystkim ludzi, którzy ich znają, popierają i zapraszają do wspólnych przedsięwzięć będących względem nich lojalnymi. Weźmy np.: minister sportu Joannę Muchę. Totalnie wyalienowana osoba. Strzelająca gafę za gafą, kompletnie nie znająca się na sporcie a pełni tak ważną funkcję.
Co daje mi największą satysfakcję?
Co robię najlepiej?
Jakie mam największe osiągnięcia?
Jakim jestem człowiekiem i menedżerem?
Jeśli chodzi o wyniki menedżerów preferuję następujący podział:
Przeciętni menedżerowie – czyli tacy ani dobrzy ani źli. Zarządzają średnio, mają przeciętne rezultaty. Generalnie możliwe, że się starają, ale im nie wychodzi, trafiają na zły zbieg okoliczności.
Menedżerowie efektywni – ich zespoły realizują z nawiązką to, co mają zrobić. Efektywność, w tej grupie odnosi się do efektów pracy ich załogi. W zarządzanych przez nich zespołach panuje dobra atmosfera a ludzie są zmotywowani i skupieni na rezultatach. O takich menedżerach marzy każda organizacja. Menedżerowie tacy niekoniecznie są jednak awansowani, gdyż firma byłaby narażona na niższe wyniki działalności operacyjnej. Musi być ktoś, kto zarobi na wysokie pensje prezesa i zarządu i być może dywidendy akcjonariuszy.
Menedżerowie odnoszący sukcesy – to ludzie, którzy w organizacji dosyć szybko przesuwają się w górę. Wiedzą jak kierować swoją karierą i zespołem tak by zostać dostrzeżonym przy podwyżkach i awansach. Nie mówię tu tylko o idących po trupach egoistach, chociaż ich jest najwięcej. To menedżerowie, których inni chcą promować i nagradzać. Nie muszą to być menedżerowie efektywni. Ci ludzie po prostu mają lub potrafią zbudować wokół siebie pozytywne wrażenie.
Piszę to w związku z sytuacją jaką obserwuję na scenie politycznej.
Efektywność to ostatnia cecha zarządzających naszym państwem.
Starają się zarządzać w tradycyjny sposób: wyznaczać cele, planować, podejmować decyzje i kontrolować ( choć to ostatnie nie ma odpowiedniej wagi w całym procesie i jest marginalizowane)
Komunikowanie się ma bardzo niski poziom zarówno wewnątrz jak i na zewnątrz ze społeczeństwem.
Zarządzanie polegające na motywowaniu, coachingu, dbaniu o rozwój pracowników w urzędach chyba w ogóle nie występuje.
Natomiast networking – nieformalne kontakty, przynależność do grupy oraz autoprezencja i robienie piaru jest podstawą bytu.
To właśnie on jest odpowiedzialny za osiąganie wysokich stanowisk nie tylko politycznych ale i w firmach państwowych. Droga kariery nie zależy jedynie od efektywności a bardziej od tego jak wielu ludzi ktoś zna i kto jest po jego stronie.
Przede wszystkim ludzi, którzy ich znają, popierają i zapraszają do wspólnych przedsięwzięć będących względem nich lojalnymi. Weźmy np.: minister sportu Joannę Muchę. Totalnie wyalienowana osoba. Strzelająca gafę za gafą, kompletnie nie znająca się na sporcie a pełni tak ważną funkcję.
wtorek, 10 stycznia 2012
Z czym walczył prokurator Przybył
Człowiek honoru i pogromca woskowej mafii - chciał, by tak go zapamiętała Polska. - To jeden z najlepszych prokuratorów - tak o pułkowniku Mikołaju Przybyle mówi jego szef Krzysztof Parulski. Obaj chcą uratować przed likwidacją prokuraturę wojskową, bo ma ona sukcesy w tropieniu grubych afer w wojsku
Straty idą w setki miliony złotych. Chcieliśmy o szczegóły zapytać prokuratorów z Poznania, ale przez cały dzień unikali rozmowy. Na konferencji zdradzili jedynie, że są to sprawy korupcyjne przy zamówieniach sprzętu wojskowego i remontach. Sprawdziliśmy więc sami w prasowych archiwach, jakie to afery i sprawy odkryła poznańska prokuratura wojskowa i pułkownik Przybył.
Okradanie marynarki wojennej
Przybył wytropił grupę, która okradała magazyny wojskowe z części i potem odsprzedawała je wojsku. W takie części - jak pisał w 2006 r. "Wprost" - wyposażono np. okręt wsparcia logistycznego "Kontradmirał Xawery Czernicki". O okradanie floty prokuratura wojskowa z Poznania oskarżyła 28 osób. Grupa działała w latach 1999-2002, a jej mózgiem byli oficerowie logistyki marynarki. - Zyskami dzielili się według hierarchii - mówił wówczas płk Mikołaj Przybył. Na innych przekręconych dostawach dla marynarki wojennej mieli też zarabiać oficerowie rosyjscy. Dostarczali części, a przy okazji mieli wiedzę o planach modernizacyjnych naszej floty.
Przetargi ustawiano też w Centrum Wsparcia Teleinformatycznego i Dowodzenia Marynarki Wojennej. Chodziło o wyłudzenia pieniędzy przeznaczonych na inwestycje, zmowy przetargowe i fałszowanie dokumentacji. W tej sprawie zatrzymano do tej pory siedem osób - straty 6 mln zł.
Przybył śledził zlecenia dla upadającej Stoczni Marynarki Wojennej w Gdyni. Jego zespół doszukał się nieprawidłowości przy modernizacji trzech kutrów rakietowych klasy Orkan. Oskarżony został były szef logistyki Marynarki Wojennej. Dobrowolnie poddał się karze i został skazany. Według prokuratury remont zlecono, choć stocznia miała kłopoty finansowe i to Marynarka Wojenna musiała pokryć koszty kredytu. Straty wyceniono na 17 mln. W ubiegłym roku Przybył mówił, że to jedno z najważniejszych śledztw. Ale można się spierać, czy wojsko nie powinno wspierać zamówieniami rodzimych stoczni.
Podobne zarzuty pojawiły się w śledztwie dotyczącym zlecenia tej samej stoczni budowy nowoczesnej korwety Gawron. Budowa trwa już wiele lat i ciągle nie widać końca, bo jej koszty rosną. Do tej pory wydano na nią 400 mln zł. Straty oszacowano na 30 mln zł.
Wysyłali do Afganistanu buble
W ubiegłym roku doszło do przełomu w śledztwie ws. remontów sprzętu, który trafiał dla naszego wojska w Afganistanie. Sprzęt był naprawiany byle jak, albo wcale. Za lipne naprawy i buble zarzuty przedstawiono 22 osobom. Straty 16 mln zł.
Zespół Przybyła wytropił też wadliwe odbiorniki GPS, które wysłano na misję do Czadu. O sprawie pisała "Gazeta Wyborcza". Na przełomie 2006 i 2007 r. firma Hertz Systems, zajmująca się wcześniej ochroną budynków, dostarczyła wojsku partię 40 odbiorników GPS. Testowali je żołnierze kilku jednostek. Okazały się nieprzydatne, bo zamiast np. Afganistanu pokazują okolice Zielonej Góry. Mimo to wojsko kupiło kolejne odbiorniki i za całość zapłaciło milion złotych. Odbiorniki pojechały z wojskiem na misję do Czadu, a do Afganistanu kupiono dobre, ale innej firmy. Jeden z bardzo wysokiej rangi oficerów, który był z pierwszą zmianą w Afganistanie, podsumowuje: - Znam sprawę. Dobrze, że kupiono wtedy nowe GPS-y, bo z tamtymi byśmy się po prostu pogubili w Afganistanie. Sprawa GPS-ów to wątek większego śledztwa. "GW" pisała, że prokuratura uważa, że firma Hertz była zamieszana w ustawienie przetargu na 300 mln zł na systemy dla łączności piechoty. CBA podsłuchało rozmowę płk. Marka G., szefa polsko-amerykańskiego komitetu, który miał wdrożyć w naszym wojsku nowoczesny system łączności. Płk G. dzwonił do szefa firmy Hertz Systems Zygmunta T. i mówił: "Dobrze, że był ten wypadek w Afganistanie, bo to pozwoli na uzyskanie więcej pieniędzy". Chodziło o śmierć kpt. Daniela Ambrozińskiego, który zginął w zasadzce talibów w sierpniu zeszłego roku.
Nangar Khel i Casa
Prokuratorzy z Poznania wyjaśniali dwie największe tragedie ostatnich lat - oprócz katastrofy smoleńskiej - z udziałem wojskowych.
Po raz pierwszy w historii Polski postawili naszych żołnierzy przed sądem za masakrę cywilów w afgańskiej wiosce Nangar Khel. Sprawa była precedensowa, bo nikt do tej pory nie stawiał polskim żołnierzom tak poważnych zarzutów. Nangar Khel podzielił Polskę na obrońców honoru mundurowych i na tych, co chcieli surowego rozliczenia śmierci afgańskich wieśniaków. Wyrok sądu pierwszej instancji okazał się jednak porażką poznańskiej prokuratury. Sąd uniewinnił żołnierzy. Ale nie dlatego, że nie są bez winy (bronili się, że był to wypadek, choć były zeznania, że mieli "rozpier... wioskę" w zemście za atak talibów na polski patrol). W sądzie okazało się, że prokuratorzy źle zebrali dowody na miejscu w Afganistanie.
Precedensowa była też sprawa rozbicia wojskowej Casy w 2008 r. Zginęło 20 osób. W ubiegłym roku powstał akt oskarżenia. Oskarżono kontrolera lotów, który odpowie za umyślne niedopełnienie obowiązków, bo nie wyegzekwował od załogi meldowania i kwitowania wysokości. Winę za katastrofę prokuratura przypisała dowódcy rozbitej maszyny Robertowi K., ale ze względu na jego śmierć sprawę umorzyła.
Lewe zaopatrzenie, ustawione remonty
Prokuratorzy z Poznania rozbili wiele "grup przestępczych", które ustawiały przetargi na remonty i dostawy w jednostkach wojskowych. Takich jak w jednostkach wojskowych podległych Rejonowemu Zarządowi Infrastruktury w Zielonej Górze. Trzy lata temu zarzuty postawiono szefowi Rejonu i pięciu innym osobom. O łapówkach opowiedział lokalny biznesmen, który sam je płacił. Straty kilka milionów złotych. Niektóre prace były tylko na papierze. - Dochodziło do takich przypadków, że budowano drogi bez śladu cementu, kładąc kostkę betonową bezpośrednio na ziemię - mówił wtedy płk Przybył. Podobnie śledztwa były w Rejonach w Szczecinie, Gdyni, Bydgoszczy.
Podobnych śledztw jest więcej, wyliczyliśmy te najbardziej głośne. Prokuratura mówi, że pracuje obecnie nad grubą aferą, w którą są zamieszani wysocy rangą oficerowie. - Nasze śledztwa obejmują coraz większy zakres i prowadzą do ujawniania nowych nieprawidłowości oraz systemu przestępczych powiązań, na styku działania prywatnej przedsiębiorczości i funkcjonariuszy państwowych decydujących o dystrybucji środków finansowych. Ujawniliśmy przestępstwa korupcyjne, mechanizmy ustawiania przetargów i wyłudzania ogromnych kwot z budżetu Wojska Polskiego. Moim zdaniem to właśnie z tego powodu jesteśmy bezpodstawnie atakowani - mówił przed postrzeleniem się Przybył. Zapytaliśmy w Prokuraturze Generalnej, która rozważa wcielenie prokuratury wojskowej do pionu cywilnego, czy sukcesy Przybyła i jego kolegów z Poznania robią na nich wrażenie. - Chodzą i chwalą się. Tak jakby prokuratorzy cywilni nie mieli sukcesów, jakby nie tropili mafii i przekrętów. A do tego mają jeszcze więcej spraw niż wojskowi [w 2010 r. na cywilnego prokuratora przypadało 175 spraw, wojskowego 20 - red.]. To normalna praca - mówi anonimowo cywilny śledczy z Warszawy. A co z zastraszaniem Przybyła? - Mnie też uszkodzono samochód. I się z tym nie obnoszę.
Pierwsza rozmowa z płk. Mikołajem Przybyłem
Zdemolowali mi samochód, zabili psa, wyznaczyli nagrodę za moją głowę
płk Mikołaj Przybył
"Chciałem popełnić samobójstwo, ale źle wymierzyłem, bo ktoś próbował wejść do pokoju. Uratował mnie człowiek, który poprawiał kable, bo przestraszyłem się tego, że wejdzie. Źle wymierzyłem, strzał padł zbyt szybko. Padł strzał w policzek, a nie w głowę, spieszyłem się. Broniłem honoru ludzi, których znałem i którzy świetnie pracują. Chciałem, aby prokuratura przetrwała i to pod dowództwem gen. Parulskiego. To jest człowiek, który gwarantuje uczciwe prowadzenie spraw. Zawsze, kiedy była jakaś konieczność, lub potrzeba udzielenia pomocy, taką pomoc otrzymywałem. Nigdy nie było żadnych nacisków, człowiek ten zawsze parł do tego, żeby wyjaśnić każdą sprawę do końca.
Na mój krok miały wpływ sprawy, które prowadzę. Jedne z najpoważniejszych, jeżeli chodzi o kwestie finansowe w Wojsku Polskim. To one spowodowały bezpośredni nacisk na to, żeby przyspieszyć kroki w kierunku likwidacji prokuratury wojskowej.
Mogłem pogodzić się z tym, że demolowali mi samochód, że odkręcono mi koła, chcąc, bym się zabił. Wiem, że za moją głowę była nagroda miliona złotych. Mogłem się pogodzić z tym, że zabito mi psa. Nie mogłem się pogodzić z bezpodstawnym atakiem, z zarzucaniem nam nieprawidłowego lub bezprawnego działania".
za PAP
poniedziałek, 2 stycznia 2012
10 strategii manipulacji Polakami
Oto oparta o prace amerykańskiego lingwisty Noama Chomskiego lista „10 strategii manipulacji” stosowana przez establishment i wykorzystywana również przez rząd Donalda Tuska przeciwko Polakom w imię realizacji NWO - Nowego Porządku Świata:
1 – ODWRÓĆ UWAGĘ
Kluczowym elementem kontroli społeczeństwa jest strategia polegająca na odwróceniu uwagi publicznej od istotnych spraw i zmian dokonywanych przez polityczne i ekonomiczne elity, poprzez technikę ciągłego rozpraszania uwagi i nagromadzenia nieistotnych informacji. Strategia odwrócenia uwagi jest również niezbędna aby zapobiec zainteresowaniu społeczeństwa podstawową wiedzą z zakresu nauki, ekonomii, psychologii, neurobiologii i cybernetyki. „Opinia publiczna odwrócona od realnych problemów społecznych, zniewolona przez nieważne sprawy. Spraw, by społeczeństwo było zajęte, zajęte, zajęte, bez czasu na myślenie, wciąż na roli ze zwierzętami (cyt. tłum. za „Silent Weapons for Quiet Wars”).
2 – STWÓRZ PROBLEMY, PO CZYM ZAPROPONUJ ROZWIĄZANIE
Ta metoda jest również nazywana „problem – reakcja – rozwiązanie”. Tworzy problem, „sytuację”, mającą na celu wywołanie reakcji u odbiorców, którzy będą się domagali podjęcia pewnych kroków zapobiegawczych. Na przykład: pozwól na rozprzestrzenienie się przemocy, lub zaaranżuj krwawe ataki tak, aby społeczeństwo przyjęło zaostrzenie norm prawnych i przepisów za cenę własnej wolności. Lub: wykreuj kryzys ekonomiczny aby usprawiedliwić radykalne cięcia praw społeczeństwa i demontaż świadczeń społecznych.
3 – STOPNIUJ ZMIANY
Akceptacja aż do nieakceptowalnego poziomu. Przesuwaj granicę stopniowo, krok po kroku, przez kolejne lata. W ten sposób przeforsowano radykalnie nowe warunki społeczno-ekonomiczne (neoliberalizm) w latach 1980. i 1990.: minimum świadczeń, prywatyzacja, niepewność jutra, elastyczność, masowe bezrobocie, poziom płac, brak gwarancji godnego zarobku – zmiany, które wprowadzone naraz wywołałyby rewolucję.
4 – ODWLEKAJ ZMIANY
Kolejny sposób na wywołanie akceptacji niemile widzianej zmiany to przedstawienie jej jako „bolesnej konieczności” i otrzymanie przyzwolenia społeczeństwa na wprowadzenie jej w życie w przyszłości. Łatwiej zaakceptować przyszłe poświęcenie, niż poddać się mu z miejsca. Do tego społeczeństwo, masy, mają zawsze naiwną tendencję do zakładania, że „wszystko będzie dobrze” i że być może uda się uniknąć poświęcenia. Taka strategia daje społeczeństwu więcej czasu na oswojenie się ze świadomością zmiany, a także na akceptację tej zmiany w atmosferze rezygnacji, kiedy przyjdzie czas.
5 – MÓW DO SPOŁECZEŃSTWA JAK DO MAŁEGO DZIECKA
Większość treści skierowanych do opinii publicznej wykorzystuje sposób wysławiania się, argumentowania czy wręcz tonu protekcjonalnego, jakiego używa się przemawiając do dzieci lub umysłowo chorych. Im bardziej usiłuje się zamglić obraz swojemu rozmówcy, tym chętniej sięga się po taki ton. Dlaczego? „Jeśli będziesz mówić do osoby tak, jakby miała ona 12 lat, to wtedy, z powodu sugestii, osoba ta prawdopodobnie odpowie lub zareaguje bezkrytycznie, tak jakby rzeczywiście miała 12 lub mniej lat” (zob. Silent Weapons for Quiet War).
6 – SKUP SIĘ NA EMOCJACH, NIE NA REFLEKSJI
Wykorzystywanie aspektu emocjonalnego to klasyczna technika mająca na celu obejście racjonalnej analizy i zdrowego rozsądku jednostki. Co więcej, użycie mowy nacechowanej emocjonalnie otwiera drzwi do podświadomego zaszczepienia danych idei, pragnień, lęków i niepokojów, impulsów i wywołania określonych zachowań.
7 – UTRZYMAJ SPOŁECZEŃSTWO W IGNORANCJI I PRZECIĘTNOŚCI
Spraw, aby społeczeństwo było niezdolne do zrozumienia technik oraz metod kontroli i zniewolenia. „Edukacja oferowana niższym klasom musi być na tyle uboga i przeciętna na ile to możliwe, aby przepaść ignorancji pomiędzy niższymi a wyższymi klasami była dla niższych klas niezrozumiała (zob. Silent Weapons for Quiet War).
8 – UTWIERDŹ SPOŁECZEŃSTWO W PRZEKONANIU, ŻE DOBRZE JEST BYĆ PRZECIĘTNYM
Spraw, aby społeczeństwo uwierzyło, że to „cool” być głupim, wulgarnym i niewykształconym.
9 – ZAMIEŃ BUNT NA POCZUCIE WINY
Pozwól, aby jednostki uwierzyły, że są jedynymi winnymi swoich niepowodzeń, a to przez niedostatek inteligencji, zdolności, starań. Tak więc, zamiast buntować się przeciwko systemowi ekonomicznemu, jednostka będzie żyła w poczuciu dewaluacji własnej wartości, winy, co prowadzi do depresji, a ta do zahamowania działań. A bez działań nie ma rewolucji!
10 – POZNAJ LUDZI LEPIEJ NIŻ ONI SAMYCH SIEBIE
Przez ostatnich 50 lat szybki postęp w nauce wygenerował rosnącą przepaść pomiędzy wiedzą dostępną szerokim masom a tą zarezerwowaną dla wąskich elit. Dzięki biologii, neurobiologii i psychologii stosowanej „system” osiągnął zaawansowaną wiedzę na temat istnień ludzkich, zarówno fizyczną jak i psychologiczną. Obecnie system zna lepiej jednostkę niż ona sama siebie. Oznacza to, że w większości przypadków ma on większą kontrolę nad jednostkami, niż jednostki nad sobą.
Zatem wszyscy PO-wcy to jedynie manipulatorzy, którzy ogłupili 40% społeczeństwa. Najgorszym jednak jest fakt, że owe społeczeństwo nie ma świadomości swojej głupoty i jest przekonane o słuszności decyzji podczas głosowań w wyborach do parlamentu. Dużo lat upłynie zanim zmądrzeją, może nawet pokoleń. Ich głupota nie ma granic a techniki manipulacji coraz skuteczniejsze.
1 – ODWRÓĆ UWAGĘ
Kluczowym elementem kontroli społeczeństwa jest strategia polegająca na odwróceniu uwagi publicznej od istotnych spraw i zmian dokonywanych przez polityczne i ekonomiczne elity, poprzez technikę ciągłego rozpraszania uwagi i nagromadzenia nieistotnych informacji. Strategia odwrócenia uwagi jest również niezbędna aby zapobiec zainteresowaniu społeczeństwa podstawową wiedzą z zakresu nauki, ekonomii, psychologii, neurobiologii i cybernetyki. „Opinia publiczna odwrócona od realnych problemów społecznych, zniewolona przez nieważne sprawy. Spraw, by społeczeństwo było zajęte, zajęte, zajęte, bez czasu na myślenie, wciąż na roli ze zwierzętami (cyt. tłum. za „Silent Weapons for Quiet Wars”).
2 – STWÓRZ PROBLEMY, PO CZYM ZAPROPONUJ ROZWIĄZANIE
Ta metoda jest również nazywana „problem – reakcja – rozwiązanie”. Tworzy problem, „sytuację”, mającą na celu wywołanie reakcji u odbiorców, którzy będą się domagali podjęcia pewnych kroków zapobiegawczych. Na przykład: pozwól na rozprzestrzenienie się przemocy, lub zaaranżuj krwawe ataki tak, aby społeczeństwo przyjęło zaostrzenie norm prawnych i przepisów za cenę własnej wolności. Lub: wykreuj kryzys ekonomiczny aby usprawiedliwić radykalne cięcia praw społeczeństwa i demontaż świadczeń społecznych.
3 – STOPNIUJ ZMIANY
Akceptacja aż do nieakceptowalnego poziomu. Przesuwaj granicę stopniowo, krok po kroku, przez kolejne lata. W ten sposób przeforsowano radykalnie nowe warunki społeczno-ekonomiczne (neoliberalizm) w latach 1980. i 1990.: minimum świadczeń, prywatyzacja, niepewność jutra, elastyczność, masowe bezrobocie, poziom płac, brak gwarancji godnego zarobku – zmiany, które wprowadzone naraz wywołałyby rewolucję.
4 – ODWLEKAJ ZMIANY
Kolejny sposób na wywołanie akceptacji niemile widzianej zmiany to przedstawienie jej jako „bolesnej konieczności” i otrzymanie przyzwolenia społeczeństwa na wprowadzenie jej w życie w przyszłości. Łatwiej zaakceptować przyszłe poświęcenie, niż poddać się mu z miejsca. Do tego społeczeństwo, masy, mają zawsze naiwną tendencję do zakładania, że „wszystko będzie dobrze” i że być może uda się uniknąć poświęcenia. Taka strategia daje społeczeństwu więcej czasu na oswojenie się ze świadomością zmiany, a także na akceptację tej zmiany w atmosferze rezygnacji, kiedy przyjdzie czas.
5 – MÓW DO SPOŁECZEŃSTWA JAK DO MAŁEGO DZIECKA
Większość treści skierowanych do opinii publicznej wykorzystuje sposób wysławiania się, argumentowania czy wręcz tonu protekcjonalnego, jakiego używa się przemawiając do dzieci lub umysłowo chorych. Im bardziej usiłuje się zamglić obraz swojemu rozmówcy, tym chętniej sięga się po taki ton. Dlaczego? „Jeśli będziesz mówić do osoby tak, jakby miała ona 12 lat, to wtedy, z powodu sugestii, osoba ta prawdopodobnie odpowie lub zareaguje bezkrytycznie, tak jakby rzeczywiście miała 12 lub mniej lat” (zob. Silent Weapons for Quiet War).
6 – SKUP SIĘ NA EMOCJACH, NIE NA REFLEKSJI
Wykorzystywanie aspektu emocjonalnego to klasyczna technika mająca na celu obejście racjonalnej analizy i zdrowego rozsądku jednostki. Co więcej, użycie mowy nacechowanej emocjonalnie otwiera drzwi do podświadomego zaszczepienia danych idei, pragnień, lęków i niepokojów, impulsów i wywołania określonych zachowań.
7 – UTRZYMAJ SPOŁECZEŃSTWO W IGNORANCJI I PRZECIĘTNOŚCI
Spraw, aby społeczeństwo było niezdolne do zrozumienia technik oraz metod kontroli i zniewolenia. „Edukacja oferowana niższym klasom musi być na tyle uboga i przeciętna na ile to możliwe, aby przepaść ignorancji pomiędzy niższymi a wyższymi klasami była dla niższych klas niezrozumiała (zob. Silent Weapons for Quiet War).
8 – UTWIERDŹ SPOŁECZEŃSTWO W PRZEKONANIU, ŻE DOBRZE JEST BYĆ PRZECIĘTNYM
Spraw, aby społeczeństwo uwierzyło, że to „cool” być głupim, wulgarnym i niewykształconym.
9 – ZAMIEŃ BUNT NA POCZUCIE WINY
Pozwól, aby jednostki uwierzyły, że są jedynymi winnymi swoich niepowodzeń, a to przez niedostatek inteligencji, zdolności, starań. Tak więc, zamiast buntować się przeciwko systemowi ekonomicznemu, jednostka będzie żyła w poczuciu dewaluacji własnej wartości, winy, co prowadzi do depresji, a ta do zahamowania działań. A bez działań nie ma rewolucji!
10 – POZNAJ LUDZI LEPIEJ NIŻ ONI SAMYCH SIEBIE
Przez ostatnich 50 lat szybki postęp w nauce wygenerował rosnącą przepaść pomiędzy wiedzą dostępną szerokim masom a tą zarezerwowaną dla wąskich elit. Dzięki biologii, neurobiologii i psychologii stosowanej „system” osiągnął zaawansowaną wiedzę na temat istnień ludzkich, zarówno fizyczną jak i psychologiczną. Obecnie system zna lepiej jednostkę niż ona sama siebie. Oznacza to, że w większości przypadków ma on większą kontrolę nad jednostkami, niż jednostki nad sobą.
Zatem wszyscy PO-wcy to jedynie manipulatorzy, którzy ogłupili 40% społeczeństwa. Najgorszym jednak jest fakt, że owe społeczeństwo nie ma świadomości swojej głupoty i jest przekonane o słuszności decyzji podczas głosowań w wyborach do parlamentu. Dużo lat upłynie zanim zmądrzeją, może nawet pokoleń. Ich głupota nie ma granic a techniki manipulacji coraz skuteczniejsze.
Subskrybuj:
Posty (Atom)