niedziela, 21 lipca 2019

Kim jest Adrian Zandberg kroczący do wyborów z SLD i partią homoterrorystów?


Odpowiedzi na to pytanie udziela jeden z towarzyszy partii Razem założonej przez Adriana Zandberga: 

"Jestem komunistą z Razem. I jest nas niezliczona ilość

W oporze wobec polowania na komunistyczne czarownice nie chodzi o obronę facjaty Marksa na koszulce Adriana, jego książek w domowej biblioteczce Marceliny czy jego nazwiska w nazwie ulicy w rodzinnym mieście Maćka. Chociaż prawo do cytowania Engelsa w artykułach naukowych Agnieszki i śpiewania „Międzynarodówki” w chórze rewolucyjnym Mateusza* nie jest całkiem bez znaczenia, to najistotniejsza stawka nie sprowadza się wcale do ocalenia komunistycznej idei, symboliki, teorii i praktyki. Chodzi o utrzymanie samej możliwości uprawiania innej polityki.

Tak się składa, że całkiem sporo przedstawicieli tych komunizujących grup współtworzy Partię Razem, nie działając przy tym w konspiracji i nie knując spisków, które miałyby nawrócić socjaldemokratów na komunizm. Działamy w Razem – piszę w pierwszej osobie, bo się do tej komunistycznej hałastry zaliczam – ponieważ dostrzegamy ciągle sporą zbieżność między orientacją ideową partii a tymi elementami komunistycznej tradycji, z której nie chcemy zrezygnować. A nie chcemy z nich zrezygnować nie tylko dlatego, że wydają nam się one najlepszą przeciwwagą dla wybryków neoliberalnego kapitalizmu i niedostatków liberalnej demokracji w polskim wydaniu, ale także dlatego, że są bezpiecznikiem dla totalitaryzmu, również totalitaryzmu wycierającego sobie swoją zbrodniczą gębę czerwoną flagą.
To dlatego my, komunistki i komuniści z Razem, tłumaczymy na język polski książki komunistycznych filozofów, organizujemy pokazy filmowe reżyserów-komunistów, przypominamy praktyki artystek komunistycznej awangardy czy inicjujemy dyskusje nad nowymi propozycjami programowymi, wysuwanymi i popieranymi m.in. przez ruch komunistyczny. Nasze socjaldemokratyczne towarzyszki i towarzysze doskonale wiedzą, że nie stanowimy żadnego zagrożenia dla porządku demokratycznego i dlatego co najmniej tolerują naszą obecność w jednej organizacji, a zazwyczaj nawet chętnie z nami współpracują. Tam, gdzie socjaldemokracja przywraca pamięć o lewicowych patriotach z Polskiej Partii Socjalistycznej, my dopisujemy rozdział o antyfaszystowskich internacjonalistach walczących w obronie hiszpańskiej republiki. Do Ciołkosza i Lipskiego – socjalistycznych oponentów modelu radzieckiego – my dodajemy antytotalitarne tyrady Róży Luksemburg i pamięć o komunistycznych walkach z partyjną dyktaturą.
Z pragmatycznego punktu widzenia socjaldemokraci mają zapewne rację, że brzydkie słowo na K jest w Polsce balastem, z którego partia polityczna powinna zrezygnować. A ci, którzy tego nie rozumieją, bardziej popisują się swoim pseudoradykalizmem czy też stają jedynie w obronie swojego niszowego hobby, psując wspólną sprawę. Pewnie tak jest"- koniec cytatu.
Tak kończy się pobłażliwość dla najbardziej zbrodniczej ideologii w historii świata, która pochłonęła 100 milionów ofiar. Komunizm czuje się świetnie i sieje spustoszenie wśród kolejnych generacji jego entuzjastów. Co budzi szczególną grozę to fakt, że młodzi komuniści w Polsce wręcz szczycą się mianem „komunista” nie widząc nic zdrożnego w tej ideologii, której jedynym mankamentem jest według nich stalinowski okres „błędów i wypaczeń”. Czyżby nie wiedzieli, że Stalin był wiernym uczniem i realizatorem pomysłów Marksa i Lenina? Czyżby nie mieli świadomości, że propagowanie komunizmu jest w Polsce karalne? Może warto, żeby prokuratura im o tym przypomniała?
Moi drodzy, zbliżają się wybory i powiedzmy stanowcze NIE tej odradzającej się czerwonej i zakamuflowanej kolorowej komunie.