Gdzie teraz ucieknie szczur z tonącego okrętu, który spowodował tonięcie tego okrętu?
Jacek Rostowski pozostawił finanse państwa w złym stanie. Uważał, że może je ustabilizować nie głębokimi reformami, ale drobnymi korektami.
Gdy okazało się, że nie osiągnie w ten sposób zapowiadanego celu, jakim było ograniczenie deficytu finansów publicznych do 3 proc. PKB i zdjęci z Polski przez Komisję Europejską procedury nadmiernego deficytu, minister finansów sięgnął po pieniądze Otwartych Funduszy Emerytalnych i w ten sposób okraść i tak biednych Polaków.
Aby usprawiedliwić swój czyn, rozpoczął kampanię propagandową przeciwko OFE oraz jego autorom, która nie przystoi poważnemu politykowi. Nie był jednak w stanie poprawnie napisać nowelizacji ustawy o Otwartych Funduszach Emerytalnych. Doprowadził w ten sposób do poważnego kryzysu politycznego. Przyszłoroczny budżet zależny od pieniędzy zabranych funduszom, a tymczasem ustawa, która pozwalałaby te pieniądze wykorzystać, nie jest gotowa.
13.10.2019 roku może być początkiem odzyskiwania pełnej niepodległości Polski. Ty decydujesz kogo wybierzesz.
sobota, 14 grudnia 2013
wtorek, 10 grudnia 2013
Kliczko werbuje do partii Udar za pieniądze USA
Otrzymawszy nieograniczone finansowanie z USA, Kliczko aktywnie przekupuje deputowanych do Rady Najwyższej. Ile będą kosztować nowe nabytki żyda Etinzona-Witalija Kliczki to dokładnie nie wiadomo. Jednakże w jego partii „Udar” mówią, że za wstąpienie do tej partii proponuje się do 6 milionów hrivien (ponad 730 tysięcy dolarów). Jeden z deputowanych o przyczynach parlamentarnej gorączki i bieganiny powiedział co następuje: „Zaskoczę was ale deputowani okresowo zmieniają partie. Zdrada we właściwym czasie to nie zdrada. Jeżeli deputowani przechodzą z jednej partii do drugiej, to oznacza, że w jednej partii zrealizowali już swoje finansowe interesy i przeszli do drugiej partii żeby w niej zarabiać. Żadnej katastrofy nie ma”. Dziwną wydaje się taka cyniczna filozofia zdrady. To oczywiste, że własnych interesów oni nie zdradzają jednakże zdradzają swoich wyborców, którzy na nich głośno głosowali. Z przecieku od informatora z otoczenia Kliczko stało się wiadomo, że już teraz na jego liście znajduje się około 20 deputowanych, którzy w ten sposób planują „odbić” sobie przelaną krwawicę na wyborach.Teraz Kliczko prowadzi tajne rokowania z pozostałymi zdolnymi do zdrady.
Dzięki amerykańskim pieniądzom „Udar” rozkręca się teraz z pełną szybkością. Zachód traktuje mistrza świata jako „swojego”. Kliczko to nowy „Juszczienko”!.
Tym bardziej, że w sztabie lidera „Udaru” pracują specjaliści z USA, którzy pracowicie zajmują się promocją boksera. Przy takim „Udarowym” przeładunku wraz ze zbliżaniem się wyborów prezydenckich, w Radzie Najwyższej znacznie zwiększyła się liczba „skoczków” (dezerterów) i możliwe, że pojawią się nowe poselskie grupy wpływu. Prawdopodobnie Etinzon-Kliczko, pod sprawnym kierownictwem USA, dostał zadanie sformowania większości parlamentarnej na bazie partii „Udar”. Czy powiodą się inwestycje w nowe „zakupy”, czy będą dla Etinzona-Kliczki jakieś polityczne dywidendy z zakupionych partyjnych „skoczków”, tego na razie nie wiadomo. Z całą pewnością wiadomo tylko tyle, że zjednoczona opozycja już nie jest zjednoczona i już aktywnie zaczęła dzielić się prezydenckim fotelem.
A prosty, oszukany lud marznie na Majdanie-2013, nawet nie podejrzewając, że jest on już zdradzony i sprzedany i, że jest jedynie narzędziem, mięsem armatnim, dla tak zwanej „opozycji”, która rzekomo walczy o jego interesy. LUDZIE! PRZEBUDŹCIE SIĘ!
Dzięki amerykańskim pieniądzom „Udar” rozkręca się teraz z pełną szybkością. Zachód traktuje mistrza świata jako „swojego”. Kliczko to nowy „Juszczienko”!.
Tym bardziej, że w sztabie lidera „Udaru” pracują specjaliści z USA, którzy pracowicie zajmują się promocją boksera. Przy takim „Udarowym” przeładunku wraz ze zbliżaniem się wyborów prezydenckich, w Radzie Najwyższej znacznie zwiększyła się liczba „skoczków” (dezerterów) i możliwe, że pojawią się nowe poselskie grupy wpływu. Prawdopodobnie Etinzon-Kliczko, pod sprawnym kierownictwem USA, dostał zadanie sformowania większości parlamentarnej na bazie partii „Udar”. Czy powiodą się inwestycje w nowe „zakupy”, czy będą dla Etinzona-Kliczki jakieś polityczne dywidendy z zakupionych partyjnych „skoczków”, tego na razie nie wiadomo. Z całą pewnością wiadomo tylko tyle, że zjednoczona opozycja już nie jest zjednoczona i już aktywnie zaczęła dzielić się prezydenckim fotelem.
A prosty, oszukany lud marznie na Majdanie-2013, nawet nie podejrzewając, że jest on już zdradzony i sprzedany i, że jest jedynie narzędziem, mięsem armatnim, dla tak zwanej „opozycji”, która rzekomo walczy o jego interesy. LUDZIE! PRZEBUDŹCIE SIĘ!
sobota, 9 listopada 2013
Co jest w POlsce trendy i cool a co żałosne?
Szczególnie za rządów POlszewickiej bandy polonofobów (antypolaków) trendy jest opluwanie śp. Prezydenta Kaczyńskiego, wysublimowana uroda, aksamitny głosik , pedalstwo, wyśmiewanie kościoła szczególnie katolickiego. Udawanie, że autostrady budowane są w terminie. A "bankructwa", niepłacenie podwykonawcom, nepotyzm i inne wałki jest COOL..
Niemodne jest natomiast przywiązanie do wartości narodowych, historii i coś co niektórzy znają tylko z nazwy a mianowicie PATRIOTYZM.
A więc mamy jakiś rząd czyli zorganizowaną grupę w białych rękawiczkach, która pasożytuje na kraju i, po prostu kradnie tworząc prawo, które można wykorzystywać i naginać, skradzione pieniądze rozdaje swoim członkom.
I teraz zaczyna się wojna psychologiczna
- zestawia się na zasadzie skojarzeń -
złodziej przewalający grube pieniądze na lewych prywatyzacjach - ubiera się go w ładny garnitur i powtarza słowa klucze kodujące podświadomość
- Europa, styl, szyk, elegancja.
Czyli koduje nam się takie zestawienie i teraz wystarczy pokazać w telewizji uśmiechniętego złodzieja w garniturze od Versace i podświadomość reaguje zwracając nam sugestię, zalewając nas miłymi uczuciami które zostały tam wprowadzone.
Potem się zestawia uczciwego człowieka, np. który chce odsunąć od władzy ludzi którzy donosili na kolegów, kradli, itd i rzuca się hasła typu - nienawiść, oszołomstwo, pieniactwo, kłótnie, jątrzenie, złość, bieda, smutek, brzydota.
Gdy pokazują Kaczyńskiego w telewizji, POlszewików zalewają uczucia gniewu, zakłopotania, zażenowania.
To się nazywa uwarunkowanie i odruch Pawłowa.
Wie o tym każdy spec od reklamy. Zasada psychotechniki sprawdza się w polityce doskonale, tak samo jak kodowanie ludziom zachwytu do proszków do prania.
Nie wierzycie? Myślicie ze jakby te metody nie działały, to firmy płaciłyby miliardy dolarów na reklamę?
Sprawdźcie sami, spytajcie przeciętnego wyznawce PO czemu tak bardzo nienawidzi Kaczyńskiego.
Odpowie; – ZOBACZ CO ONI ROBIĄ, -JAK PODZIELILI LUDZI,- JAK JĄTRZĄ!
Każdy z tych zarzutów jest śmieszny i wyssany z palca, no chyba że zamykanie morderców w więzieniach można uznać za dzielenie ludzi a pogonienie klanów prawniczych, notariuszy i zniesienie składki rentowej, zniesienie podatków od spadków i wiele, wiele innych uznamy za nienawiść.
Gdy zacznie się dopytywać o szczegóły, wyznawca PO hfy wpadnie w furię, zaśmieje się, ziewnie, uda, że nie słyszy i ,że nie jest zainteresowany Twoją wypowiedzią - ignoruje,
gdy jesteś w grupie ironizuje, udaje że jest cool.
Powtarzanie i zasada skojarzeń, to typowe narzędzie do zmiany osobowości człowieka.
Cały dramat polega na tym, że nawet gdy człowiek uświadomi sobie ze został oszukany, tkwi w tym.
Zostało to dokładnie opisane przez psychologów społecznych, podam przykład - świadkowie Jehowy kilka razy mieli ogłaszany koniec świata.
Wyprzedawali wszystko co mieli i gdy się okazywało, że koniec świata jednak nie nadszedł a oni zostali golasami, ich wiara jeszcze się zwiększała
- guru mówił, że wyprosił u Boga żeby nie robił końca świata i im to wystarczało by wierzyć jeszcze mocniej.
Dziwicie się, że wykształceni mądrzy ludzie okazali się TEŻ aż tak naiwni?
Tu nie o wykształcenie jednak chodzi,
chodzi o to że taki człowiek przyznając się sam przed sobą jak bardzo został wykorzystany i oszukiwany, straciłby do siebie szacunek - więc brnie dalej jeszcze mocniej.
Podobnie wyznawca PO, nawet jak zacznie sobie zadawać pytania, patrzeć co się dzieje wokoło niego, rzadko kiedy przyzna, że został oszukany. (przykład, budowa autostrad w cenie ŚREDNIEJ unijnej na których pracownicy nie zarabiają nawet 30% średniej unijnej pomimo że materiały i grunty mamy tańsze ))
Wtedy zaczyna działać mechanizm projekcji i za własną naiwność i upodlenie obarcza innych. Np PiS, którego zaczyna nienawidzić, za swoje upokorzenie. W PiSie widzę masę wad i błędów w polityce, mają też rzeczy na sumieniu,
jednakże nie ma w Polskiej polityce ludzi którzy byliby od nich uczciwsi i profesjonalni jako politycy.
Natomiast PO to zupełne dno i trzeba być naprawdę mocno zmanipulowanym żeby tego nie widzieć
Jakiś czas temu sam tusk przyznał że oprócz BYCIA przy władzy NIC NAS NIE ŁĄCZY
Odruch Pawłowa - pokazujesz wyznawcy PO hfy zdjęcie Kaczyńskiego, wpada w furię, źle się czuje, kręci mu się z jadu zalewającego całe ciało w głowie.
Pokazujesz zdjęcie Tuska z siatką jabłek, w samolocie z gospodarską wizytą, Noawaka na autostradzie z zegarkami - wpada w ekstazę, w przyjemny stan umysłu, odpręża się..
Takiej agresji jak u wyznawców PO nie widać nawet u naturalnych przeciwników Pis-u ,
SLD (nagonka medialna TVN, GW i INNYCH POLSKOJĘZYCZNYCH MEDIÓW )
- CI UCZCIWI - CZEGO TAK SIĘ BOJĄ?
A teraz ta agresja wzrasta, ponieważ ceny wszystkiego szybują w górę,paliwo drogie.. pensje stoją w miejscu, autostrady nie wybudowane, zapaść na giełdzie, inwestorzy uciekają, dziura budżetowa rośnie w zastraszającym tempie, nadciąga huragan VINCENT. Gdzie jest obiecywana nam Irlandia !?
PO to tylko pijar, manipulacja, mistyfikacja, reklama i marketing. Czyli świadomie przekazywanie nam kłamstw i półprawd.
A co z GOSPODARKĄ !? Ludzie ekscytują się wypowiedziami biznesmena od wódek - czy speca od MUSZEK - damskim bokserem zwanego albo gościa co obciął sobie genitalia a nie dostrzegają rażących deformacji i korupcji na szczytach władzy już nie mówiąc o szczeblu samorządowym.
Przykład idzie z góry. Większość środków masowego przekazu zajmują się trzecio- lub nawet czwartorzędnymi sprawami (np. afera dorszowa za 8.16gr z VAT!!) a poza tym przyzwyczają nas do kłamstwa.
A jaki jest cel ograniczenia nauki historii w szkolnictwie ? (decyzja minister Katarzyny Hall z 23 grudnia 2008r).
Każdy kto chociaż trochę zetknął się socjologią wie, że jeśli młody człowiek nie zna dobrze dziejów własnego narodu, wówczas łatwiej można manipulować jego światopoglądem.
Taki człowiek nie zna kluczowych wzorców patriotyzmu, nie ma okazji prowadzić nad nimi samodzielnej refleksji.
W czasach PRL-u kościół, tradycja i rodzina chroniły nas przed propagandą komunistyczną. A cała wówczas machina nie miała dodatkowo wsparcia w towarach kuszących z witryn sklepów. Obecnie dynamika życia osłabia więzy rodzinne, sąsiedzkie i przywiązanie historii do swego narodu.
DLACZEGO !??
W takiej sytuacji młody człowiek, który nie ma zakorzenienia w wartościach religijnych, rodzinnych czy narodowych (wmawia się, że przeszłość jest nieważna), nie ma też fundamentu, dzięki któremu mógłby oprzeć się manipulacji. Jest pozbawiony pancerza chroniącego go przed szumem informacyjnym, który leje się z Internetu, telewizji, radia, reklam, z gazet.
Wmawia się nam, iż podejmujemy suwerenne, własne decyzje.
Tymczasem myślenie większości Polaków, głównie młodych, poprzez oddziaływanie mediów elektronicznych jest tak sformatowane, że mają tylko złudzenie własnej podmiotowość i kierowania się własnym wyborem.
Czy można z tego wyjść? Jest to trudne, chyba trudniejsze nawet od wielu nałogów ale możliwe...
Wystarczy TYLKO szczere otwarcie oczu i uszu na argumenty ludzi mądrych, SAMODZIELNE MYŚLENIE i jak we wszystkim silna wola dochodzenia samemu do prawdy..
W życiu codziennym mądry człowiek wyraża się prostotą myślenia i mówienia oraz szczerością zachowania i postępowania w stosunku do innych. Człowiek szczery TO człowiek naturalny w swoim zachowaniu, nieskomplikowany w swoich intencjach i wyrażający całkowitą zgodność pomiędzy tym, co się mówi, a tym, co się robi
czwartek, 31 października 2013
Kraje kolonialne takie jak Polska mają być eksploatowane, lecz nie niszczone - to polityka zachodu.
Nie mogę się oprzeć wrażeniu, iż za tym wszystkim kryje się plan takiego osłabienia tego kraju, by wreszcie przestał przeszkadzać wielkim sąsiadom. I dziś tylko to leży mi na sercu: żeby Polacy się przebudzili. To ostatni moment!- mówi w rozmowie z tygodnikiem “wSieci” prof. Witold Kieżun, ekonomista, były ekspert ONZ i żołnierz AK.
Władza robi wszystko, aby rodacy nie dyskutowali o bezrobociu, o narastającej nędzy, o wyludnianiu się kraju, o umieraniu bez należytej pomocy, o braku bezpieczeństwa na ulicy i w szkole i tym wszystkim, czego jesteśmy w coraz większym stopniu pozbawiani. Zmusza się nas poprzez zmanipulowane media do wsłuchiwania się w kłamstwa płynące z dostępnych mediów, w których od lat brylują przygotowani celebryci z naukowymi tytułami. Zawsze znajdzie się news, którym przygniata się widza, aby tylko zapomniał i nie stawiał kłopotliwych pytań. Dziennikarze tygodniami mogą dyskutować o zmaganiach między Tuskiem i Gowinem, nazwisku piłkarskiego selekcjonera, czy wynikach sondażowych, zaletach raportu Anodiny i Millera, aby tylko nie dopuścić do rozmowy o Polsce i Polakach.
Dlatego, gdy na jednostronnej gazetowej sieczce ukazuje się odrobina prawdy, obrazująca przyczyny i mechanizmy doprowadzające do upadku naszego kraju, nie możemy tylko ze względów ekonomicznych być pozbawieni takiej informacji. Mimo, że bez echa, czemu się nie dziwię przeszedł wywiad z profesorem Kieżunem w tygodniku „W sieci” , to na mojej witrynie zawsze znajdzie się miejsce dla takiego tematu.
OKRADLI NAS JAK OKRADALI AFRYKĘ
Straciliśmy własny potencjał gospodarczy, Polska wymiera i emigruje. Dziś tylko jedno leży mi na sercu: żeby Polacy się przebudzili. Bo nie o taką Polskę walczyłem
Jacek i Michał Karnowscy rozmawiają z prof. WITOLDEM KIEŻUNEM, wybitnym ekonomistą, byłym ekspertem ONZ, żołnierzem AK, uczestnikiem powstania warszawskiego, więźniem sowieckich łagrów /Tygodnik „ W sieci” /
Wielu Polaków może szokować teza, którą głosi pan od ładnych paru lat: Polska jest krajem skolonizowanym dokładnie tak samo jak kraje afrykańskie, mimo że leży w środku Europy i należy do struktur zachodnich.
Moje doświadczenie jest dość unikalne. Na własne oczy, pracując dla ONZ, widziałem ostry atak neokolonizatorów na młode państwa afrykańskie. Widziałem to w Burundi, widziałem w Rwandzie. Widziałem brak jakiejkolwiek etyki, brak skrupułów, niesłychaną brutalność.
Na czym to polegało?
Miało to związek z rozwojem globalizacji, którą z kolei wywołały gwałtowny skok technologiczny, komputery, rozwój transportu lotniczego. I z początkami panowania liberalizmu ekonomicznego, ideologii pełnej swobody. Nagle, jak na rozkaz, pod koniec lat 80. zaczął się najazd setek przedsiębiorców. Z przerażeniem zacząłem dostrzegać, że Burundi, kraj, który zaczynał się pięknie rozwijać, z mądrym prezydentem, któremu doradzałem, traci swoją szansę. Widziałem, że wyceny przedsiębiorstw,
np. fabryk świetnej kawy, przeprowadzają specjaliści z Zachodu, bez żadnej kontroli, bez żadnej gwarancji, że zależy im na losie kraju.
Towarzyszą temu zapewne łapówki.
Oczywiście. Widziałem ten mechanizm, bo chodziłem do klubów dla elity, gdzie przyjezdni mieszali się z przedstawicielami lokalnej władzy. Wiedziałem, kto komu daje łapówki, jak się łamie opór, jak się przejmuje majątek. I w pewnym momencie doznałem szoku, bo znajomy do mnie mówi: „Jesteś Polakiem?”. „Tak” – odpowiadam. „To co ty tu robisz? Tutaj to nic, eldorado to jest Polska!”.
Eldorado do szybkiego, łatwego zarobku?
Tak. Radzą mi: zorganizuj trochę pieniędzy i jedź.
I co pan zrobił?
Napisałem list do Aleksandra Gieysztora i Witolda Trzeciakowskiego z ostrzeżeniem, co się szykuje. Ale oczywiście zostałem. I powołałem tajną komisję, która oceniała zachodnie wyceny burundyjskich firm. I szybko się okazało się, że sprzedawano firmy za 15 proc. wartości. A więc praktycznie za tyle samo, ile później w Polsce.
Co pan zrobił z tą wiedzą?
Udało się nam podnieść cenę sprzedaży trzy krotnie. Później jednak, pod naciskiem Banku Światowego, wprowadzono w kraju demokrację w miejsce łagodnych rządów monopartii. I to już zdemolowało ten kraj. Potem doszło tam jak wiemy, do rzezi, w których zginęło 800 tys ludzi. Źródła tej tragedii także leżą w walce kapitału o wpływy.
Jakie wnioski wyciągnął pan z tej afrykańskiej obserwacji w odniesieniu do przyszłość Polski?
Nie ma żadnej etyki biznesu. Ona jest wykładana, ale ona nie obowiązuje. Parafrazując Lenina, etyczne jest to, co służy uzyskaniu większego zysku. O tym się głośno nie mówi jednak tak jest, dotyczy do zwłaszcza wielkich koncernów, które są świetnie zorganizowane i silniejsze od wielu państw.
Polska poszła na pierwszy ogień w naszym regionie. Dlaczego?
Po pierwsze, była kolebką zmian, po drugie, była krajem z dużym sektorem prywatnym: rolnictwem, rzemiosłem, pierwszymi firmami. To nas wybrał George Soros, który uważa siebie za mesjasza i który już w maju 1988 r. przyjechał do Polski.
Po co przyjechał?
Kontaktował się z Wojciechem Jaruzelskim i Mieczysławem F. Rakowskim, a także z ludźmi, którzy później zostali doradcami ekonomicznymi Tadeusza Mazowieckiego. I postawił konkretną propozycję: szybkie i gwałtowne przejście na system gospodarki rynkowej. Efekt jest taki, że 23 grudnia 1988 r. Biuro Polityczne PZPR wprowadza tzw. ustawę Wilczka. Polska staje się krajem gospodarki wolnorynkowej, ale liberalnej. Zupełna swoboda i dwa podstawowe założenia: otwarte granice i prywatyzacja.
Większość Polaków powie: wreszcie normalność!
Operetka, nie normalność. Mówimy przecież o losach wówczas prawie 40-milionowego kraju. Kraju, który według wszystkich niezależnych statystyk jest wówczas na 12. miejscu w świecie pod względem produkcji. Nie zamożności, ale produkcji. Mamy wiele przedsiębiorstw wysokiej techniki, sporo licencji, duży przemysł zbrojeniowy oraz doświadczenie w budowie dróg i fabryk za granicą. Mamy duży potencjał, osiągnięty kosztem niesłychanej biedy całych pokoleń, kosztem wielkiego wysiłku społeczeństwa. Oceniam obiektywnie, choć mam powody nie lubić PRL.
Co mogliśmy z tym zasobem zrobić w 1989 r.?
Mądre elity powinny powtórzyć drogę Chin. A więc eksport produktów może nie zawsze najwyższej jakości, zapewne niesupernowoczesnych, lecz dużo tańszych. Mogliśmy być na rynkach światowych obok Chińczyków. To była fantastyczna okazja, niestety już stracona
My o tej szansie nie wiedzieliśmy, ale Zachód wiedział?
Wiedział i dlatego natychmiast ruszyła wielka ofensywa sprowadzająca się do likwidacji konkurencji. A więc kupują przedsiębiorstwa i je likwidują. Klasyczny przykład Zakładów Wytwórczych Urządzeń Telefonicznych – Warszawa, Węgrów, Bydgoszcz. Zakłady, które zaopatrywały cały Związek Radziecki w aparaty. Przyjechał więc Siemens, kupił, i sprytnie dał załodze 9-miesięczną pensję na pożegnanie. Po czym produkcję przeniósł do Niemiec, budynki zburzył, a ziemię sprzedał.
Te aparaty telefoniczne ZWUT naprawdę można było dostosować do otwartego rynku ?
Pamiętajmy o jednym: gdy polski inżynier wyjeżdżał za granicę, wszędzie na świecie, w bardzo krótkim czasie, stawał się jednym z najlepszych. Myśl techniczna była, ludzie byli, potencjał był. Gdybyśmy mądrze to poprowadzili, dziś bylibyśmy potęgą.
Kto mógł tym pokierować?
Trzeba było sięgnąć po świetnych polskich ekonomistów, którzy porobili kariery na Zachodzie. W samym Montrealu było pięciu polskich uczonych, z których każdy znajdował się w pierwszej piątce najlepszych na swojej uczelni. Trzeba było skorzystać z rad ludzi, którzy wiedzieli, czym jest kolonizacja.
Ci, którzy wówczas rządzili, także w latach 90-tych, nie chcieli słuchać cudzych rad?
Żadnych. W efekcie 90 proc. sprzedanych polskich przedsiębiorstw zostało wycenionych przez zagranicznych ekspertów, grubo opłacanych. Wyceny były, jak już powiedziałem, takie jak w Afryce: 15 proc. realnej wartości. A zwykli Polacy byli jak dzieci, nic nie rozumieli, na wszystko się zgadzali. Nie było żadnego planu, żadnej myśli.
Czy możemy się z tej pułapki wyrwać? Możemy przełamać mechanizm kolonizacji?
. Moglibyśmy wyrwać się przy silnej władzy. Tu musimy przypomnieć II Rzeczpospolitą. Tamta Polska zginęłaby dużo szybciej, gdyby nie zamach majowy. Te pierwsze lata II RP to było to samo co teraz. Po 1926 r. jednak ruszyliśmy do przodu, a tuż przed wojną rozwijaliśmy się wspaniale. Gdyby nie wojna, Polska w 1955 r. dogoniłaby Francję pod względem poziomu rozwoju.
Bez demokracji można się rozwijać?
Generalna zasada zarządzania brzmi: jest parę szczególnych sytuacji, w których należy zrezygnować z przesadnej demokracji. To sytuacja zagrożenia wojennego, to sytuacja dramatycznej reorganizacji. Gdy przechodzimy duży zakręt, trzeba mieć plan i go realizować.
Jak Orban?
Węgry to dziś dla nas wzór. Ale widzimy też, jak wielką trzeba mieć odporność, by coś zmienić. Przecież na Orbana ruszyła nawała. Jednak on się trzyma. I robi to, co proponowałem, przede wszystkim podatek obrotowy dla przedsiębiorstw.
Teraz mamy kolejną niespodziewaną szansę na skok rozwojowy: łupki. I co?
Dobrze, że panowie poruszyli tę sprawę. Bo tę szansę już praktycznie straciliśmy! Rozmawiałem niedawno z kolegą z Filadelfii, który pracuje dla jednego z koncernów w tej branży. I powiedział mi: rezygnujemy. Od dwóch lat nie ma podstawowego prawa geologicznego i oni z każdym drobiazgiem muszą biegać po zgodę władzy. Więc przenoszą się do Rosji. Bo Rosjanie proponują im prosty układ: 60 proc. zysku dla nas, 40 proc. dla was. A my od dwóch lat zajmujemy się pytaniem, czy geje mogą zawierać małżeństwa, czy nie.
A dziejowa szansa ucieka. I doczekaliśmy się prawa unijnego, które zablokuje cały ten sektor. Mogło być inaczej?
Mogło być jak w Stanach. Tam firmy wracają z produkcją z Chin. Bo choć koszty pracy są w USA wyższe, to dzięki łupkom energia znów zaczęła być tania. I to pozwala odbudować przemysł. Nic dziwnego, że Rosja rzuciła miliardy, żeby zablokować łupki w naszej części Europy. Europejska lewica już jej uległa.
Jaka jest rola mediów w boju o Polskę?
Kluczowa. Ludzie nie wiedzą, co się dzieje. Dostają propagandę i pozwalają się oszukiwać. Nie znają podstawowych faktów. Np. takich, że zagraniczne banki zarabiają w Polsce 15 mld zł rocznie. A myśmy sprzedali wszystkie nasze banki za 25 mld, choć były warte 200 mld zł! I dziś nie mamy bankowości. To jak nie mieć broni, idąc na front. Całe szczęście, że są SKOK, też zresztą atakowane. To instytucje, które świetnie działają.
Ludzie mają jednak poczucie, że w niektórych sferach idziemy do przodu. Miliony Polaków żyją na przyzwoitym poziomie.
W Afryce też miliony żyją nieźle. Kraje kolonialne mają być eksploatowane, lecz nie niszczone. Polacy mają mieć samochody, ale stare. Mają pracować za grosze, bo to niskie koszty pracy, a nie np. myśl techniczna, mają być naszym jedynym atutem. No i mamy się zadłużać na potęgę. W swojej książce „Patologia transformacji” wyliczyłem polskie zadłużenie, razem z tym ukrytym, na 3,5 bln zł. Zarzucano mi, że to liczby wzięte z powietrza. A teraz, kilka dni temu, Leszek Balcerowicz wyliczył, że nasze zadłużenie to 4 bln zł.
W jakiej mierze to dług odziedziczony po komunistach?
W 1989 r. mieliśmy 45 mld doi. długu. Relatywnie niedużo. I co więcej, mogliśmy, korzystając z fantastycznej atmosfery wokół Polski, doprowadzić do pełnego anulowania tego zadłużenia.
Tusk znacznie przyspieszył zadłużanie Polski
Więcej niż znacznie. Zaczął rządzić, gdy był ok. 500 mld zł oficjalnego zadłużenia. Teraz jest ponad 300 mld więcej.
Często porównuje się Tuska do Gierka: obaj zadłużają kraj. Co pan o tym sądzi?
Gierek, generalnie rzecz biorąc, wydawał pożyczki dużo lepiej. Zbudował 500 zakładów’ pracy, budował drogi, szpitale. To inwestycje, z których korzystamy do dziś. A dzisiejsze wydatki budzą wiele wątpliwości. Jak można budować drogi, które kilometrami otoczone są ekranami akustycznymi? To miliony wyrzucone w błoto. Tego nie ma nigdzie na świecie.
Biedny kraj, który w niektórych obszarach sypie bez sensu złotem?
Jeszcze będąc w Kanadzie, zacząłem walczyć z największymi nonsensami, a więc z rozbudową administracji w epoce informatycznej. Wchodzą komputery, a my odbudowujemy powiaty! I to takie, które średnio liczą 80 ty mieszkańców. Dla porównania: średni szczebel samorządu w takim kraju jak Francja to jednostki liczące 400-500 tys. mieszkańców. To była zbrodnia, tego nie ma nigdzie na świeci Tak jak nigdzie nie ma dwóch struktur szczebla wojewódzkiego
Dlaczego nie słuchano pana alarmów?
Chodziło o to, żeby obsadzić swoimi ludźmi więcej stanowisk. Ludzie, których nazwisk nie mogę podać wprost, mówili mi to całkiem otwarcie. Po to są też te biura polityczne w mi- nisterstwach, po to powołuje się po 9-10 wiceministrów. Powtarzam: w epoce cyfryzacji!
Trend powinien być odwrotny?
Oczywiście. Idźmy dalej: kto zostaje w Polsce ministrem? Czy cyfryzacją rządzi wybitny specjalista od cyfryzacji? Nie, ministrem zostaje Michał Boni. Powołujemy niepotrzebne fachowe ministerstwa, choć wystarczyłyby urzędy kierowane przez fachowców w danej dziedzinie. Np. Urząd Transportu wieloletnio kierowany przez specjalistę po politechnicznych studiach w tym zakresie.
Chaos.
Także prawny. Podstawowe dla państwa ustawy były zmieniane 40,60, a nawet 120 razy. Dziesiątki posłów zmieniają swoją przynależne partyjną. Nawet partie się mnożą. Mieliśmy jedno PiS, a teraz z tego PiS mamy cztery ugrupowania. Jako specjalista w dziedzinie zarządzania czuję się w tym okropnie. To wszystko przeczy najbardziej elementarnym zasadom sprawnego działania.
Tusk chciał to zmienić, choć próbował?
Jego filozofia działania przeraża. Pamiętał słowa, że liczy się „tu i teraz”, czy też stwierdzenie, iż „ludzie są, jacy są, i nie jest sprawą rządu, żeby ich zmieniać”. Nie, jest sprawą- rządu zmienianie ludzi! Społeczeństwo trzeba wychowywać, trzeba podsuwać dobre wzorce. Zwłaszcza w kraju, gdzie nie ma praktyki społeczeństwa demokratycznego.
To „tu i teraz” bardzo pasuje naszym potężnym sąsiadom: Niemcom i Rosjanom.
Finał tej polityki już widać, powiedział o tym otwarcie ostatnio Lech Wałęsa, wzywając do przyłączenia Polski do Niemiec. Myślałem, że z krzesła spadnę, gdy to usłyszałem!
Absurd?
Nie, kierunek. Przecież wcześniej w Berlinie był minister Radosław Sikorski, który kłaniając się Niemcom, oferował polską niepodległość. Można powiedzieć: Hitler zwyciężył. W tej chwili rządzą Niemcy. Amerykańscy dyplomaci nie dzwonią do Brukseli, dzwonią do Berlina.
Mówi pan: Hitler zwyciężył. Jak to rozumieć?
Hitler chciał zdobyć Europę. I ta idea niemieckiej dominacji, przy wszystkich różnicach, jest dziś zrealizowana. Nie ma już w niemieckim hymnie słów „Deutschland, Deutschland uber alles”. Ale symbolicznie melodia pozostała ta sama. Niemiecka karność i łatwość podporządkowania się znów przynoszą temu narodowi sukces. Na tym tle wypadamy źle, bo tam, gdzie trzech Polaków, tam są cztery opinie. Tak się nie da konkurować.
Pan jest powstańcem warszawskim, odznaczonym Virtuti Militari. Gdy słyszy pan Wałęsę mówiącego: "Nie mieścimy się w naszych krajach. Musimy rozszerzyć ekonomiczne, obronne i różne inne struktury, stworzyć z Polski i Niemiec jedno państwo: Europa" ma pan poczucie, że to zdrada? Likwidowanie państwowości polskiej musi budzić sprzeciw.
A propos powstania. Co pan myśli, kiedy słyszy, że ten wielki zryw to był „obłęd”?
To nieprzyzwoite. Powstanie to była grecka tragedia. Powstanie nie mogło nie wybuchnąć.
Dlaczego?
Trzeba się trochę cofnąć. Musimy stale powtarzać, jak potwornym doświadczeniem była okupacja niemiecka. Wychodziło się na ulicę, żegnało się z matką, która mówiła: „Uważaj!”. Jechało się tramwajem w wielkim strachu. Nagle ktoś krzyczał: „Łapanka! Łapanka!”. Tramwaj zatrzymuje się, a Niemcy już biegną i już strzelają. Od razu strzelają! Podam kilka zdarzeń. 16 grudnia 1939 r. jadę tramwajem z Żoliborza do miasta. Tramwaj staje na przystanku nad Dworcem Gdańskim. Pod górę idzie oficer niemiecki, piękny mężczyzna, elegancki. Z drugiej strony idzie polski pijaczek i tak zawadiacko do Niemca zagaduje: „Heil Hitler! Heil Hitler!”. Niemiec wyciąga pistolet i na miejscu tego pijaczka zabija.
Bestie.
19 września 1940 r. Wehrmacht o piątej rano otacza Żoliborz. Wchodzą z karabinami maszynowymi do każdego mieszkania. Kto nie pracuje dla Niemców, kto nie ma papieru, do Oświęcimia. Tak to wyglądało. Prywatek nie było, bo to oznaczało ryzyko, że zainteresuje się gestapo. Radia nie było, do kina się nie chodziło
. Tylko świnie siedziały w kinie?
Tak. Ciągłe napięcie. Jesteśmy na plaży nad Wisłą i nagle widzimy idący patrol. Rzucamy się do rzeki, płyniemy na drugą stronę. Uratowaliśmy się, ale dwóch moich kolegów utonęło.
Na tym tle wręcz zabawnie brzmią słowa Władysława Bartoszewskiego, który twierdzi, że bardziej bał się polskich sąsiadów niż niemieckich oficerów. Jak pan to odebrał?
Całkowita nieprawda. Polacy byli w czasie okupacji solidarni, byli jednością. To nie do wiary, że ktoś na Żoliborzu bał się sąsiadów, a nie bał się oficera niemieckiego
. Skąd w Niemcach wzięło się tyle barbarzyństwa?
Mieli to w sobie. Ja w czasie wojny nie spotkałem ani jednego przyzwoitego Niemca. Na pewno gdzieś byli, ale ja ich nie spotkałem. Pamiętam za to niebywałą butę i pogardę w codziennych kontaktach. I ciągły krzyk. Oni zawsze krzyczeli. „Schneller! Schneller! Halt! Halt!”. Niemiec to był wrzask
Tak przeżyliście, do powstania, prawie pięć lat. Aż do 1944 roku.
Tak. I w lipcu 1944 r. widzimy tych panów świata, jak w brudnych mundurach, piechotą i na furmankach uciekają na Zachód. Co za radość! Tak mijają 22, 23, i 24 lipca. Jest powszechne przekonanie, że Rosjanie wejdą lada dzień. Nastroje takie, że żołnierze AK oskarżają dowództwo o zdradę, bo my nie ruszamy do walki. U mnie w mieszkaniu, gdzie był magazyn broni, odbyło się nawet głosowanie, czy uderzać na Niemców samodzielnie. Było nas pięciu i to mój głos zdecydował, żeby jednak czekać na rozkazy
I czekacie?
Powoli jest coraz mniej cofających się Niemców. Nadchodzi 27 lipca. Niemcy przez szczekaczki ogłaszają, że 100 tys. mężczyzn ma się zgłosić do budowy fortyfikacji, Warszawa ma być fortecą. Kto się nie zgłosi, będzie „ukarany”, a wiemy, że Niemcy znali jedną karę: śmierć.
Do budowy fortyfikacji nie zgłosił się nikt.
Dlatego 28 lipca wieczorem jest rozkaz dowództwa AK mobilizacji, gromadzimy się z bronią w punktach zbiórki. Całą noc czekamy, rano rozkaz: broń przechować i wracać do domu Tragedia: nie rozumiemy tego rozkazu. Nikt go dotychczas dokładnie nie wyjaśnił. A jednocześnie widzimy, że zaczyna wracać niemiecka administracja, w tym gestapo. I wiemy, że Nieme będą chcieli ukarać Warszawę za zignorowanie rozkazu. Wiemy, że będzie to wyglądało tak jak później, w czasie powstania na Woli. Gdyby ostatecznie powstanie nie wybuchło, taka akcja miałaby miejsce zaraz na początku sierpnia, ludność by wypędzono, a miasto zamieniono w twierdzę. Wówczas Rosjanie rzeczywiście by ruszyli. Miasto byłoby i tak całkowicie zniszczone. A pamiętajmy, że po powstaniu centrum miasta było zburzone w 25 proc. To po zakończeniu walk Niemcy nie zostawili cegły na cegle. Nie było dobrego wyjścia
Niedawno w wywiadzie dla programu „Bliżej” Jana Pospieszalskiego powiedział pan: dobiega końca moje życie, a ja nie o taką Polskę walczyłem. Skąd tak gorzkie słowa?
Nie o taką. Straciliśmy własny potencjał gospodarczy, Polska wymiera i emigruje. Nie mogę się oprzeć wrażeniu, iż za tym wszystkim kryje się plan takiego osłabienia tego kraju, by wreszcie przestał przeszkadzać wielkim sąsiadom. I dziś tylko to leży mi na sercu: żeby Polacy się przebudzili. To ostatni moment! Jeszcze można Polskę uratować. Jeszcze możemy, ale tylko jednością.
sobota, 21 września 2013
Kolonizacja Polski według schematu G. Sorosa poprzez Balcerowicza i J. K. Bieleckiego za czasów prezydentury Bolka
- Pakiet klimatyczny jest korzystny dla zachodu Europy, który kombinuje, by eksploatować kraje Europy Środkowej. To mają być neo-kolonie. Temu służy likwidacja polskich banków, ciężkiego przemysłu i handlu – z profesorem Witoldem Kieżunem rozmawia Krzysztof Świątek.
- Głosi Pan pogląd, że Polska podlega rekolonizacji. Na czym ona polega, kto realizuje tę koncepcję i jakie będą jej skutki?
- Problem rekolonizacji znam o tyle dobrze, że przez 10 lat prowadziłem jeden z największych programów ONZ modernizacji krajów Afryki Centralnej. I miałem możliwość zorientowania się jak wygląda polityka wielkiego kapitału w stosunku do dawnych krajów kolonialnych. Kiedy stawały się wolne, z reguły odzyskiwały dostęp do źródeł surowców, a także przedsiębiorstw znajdujących się wcześniej w rękach kolonizatorów. W II połowie lat 80. rozpoczęła się olbrzymia akcja rekolonizacji. Kapitał międzynarodowy „oświadczył” mieszkańcom Afryki: macie niepodległość, swoje państwa, natomiast my wykupimy wasze przedsiębiorstwa, głównie zajmujące się eksploatacją złóż minerałów, ale także uprawą kawy, herbaty czy egzotycznych owoców. Wy będziecie prowadzić małe i średnie firmy, pracować na roli i oczywiście kupować nasze towary, bo sami, niewiele produkując, zostaniecie zmuszeni do importu.
Na przełomie lat 70 i 80. rozpoczyna się rewolucja informatyczna. Pojawia się możliwość tworzenia potężnych imperiów gospodarczych, które zyskują szansę oddziaływania na cały świat. To stworzyło kapitalną okazję do rekolonizacji. Jedna grupa kapitałowa mogła przejąć np. kopalnie w Kongo, Rwandzie i Ugandzie. Przerażająca stopa korupcji w Afryce ułatwiała niezwykle tani zakup. Ta akcja, akceptowana przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy i Bank Światowy, niesłychanie się rozwinęła.
- Skutki polityki wielkiego kapitału widział Pan w Rwandzie.
- Znam podłoże konfliktu rwandyjskiego. W moim projekcie pracowało 56 osób, w tym 45 Murzynów, z których tylko dwóch przeżyło. Resztę zamordowano. Cały konflikt był olbrzymią akcją kapitału amerykańskiego. Kiedy na początku lat 60. Rwanda i Burundi odzyskały niepodległość, władzę opanowali Tutsi. Później w Rwandzie doszło do rewolucji i władzę przejęli Hutu, a większość Tutsi uciekła do Ugandy. Okazało się, że uciekinierzy z Rwandy reprezentowali wyższy poziom, niż ludność miejscowa, opanowali więc władzę w wojsku. I wtedy doszło do porozumienia z amerykańskim kapitałem zbrojeniowym – dacie nam na kredyt broń, a my uderzymy na Rwandę, a potem przez Burundi dojdziemy do Zairu, który jest najbogatszym krajem zasobnym w minerały, diamenty i uran. Zair był wtedy opanowany przez kapitał belgijski i francuski, a chciał tam wejść kapitał amerykański. Wszystko rozgrywało się na moich oczach. Amerykanie przekazali sprzęt do Ugandy i ta rozpoczęła wojnę. Rwanda miała gorsze uzbrojenie radzieckie. Ewakuowano mnie w momencie, kiedy mój zastępca został zamordowany, a armia ugandyjska była 20 km od stolicy Rwandy. Hutu, w odwecie zaczęli mordować miejscowych Tutsi. Tutsi z Ugandy zdobyli Rwandę, przeszli pokojowo przez Burundi – cały czas opanowane przez Tutsi – i ruszyli na Zair. W tym kraju wymordowano 500-600 tys. ludzi i region został opanowany przez kapitał amerykański i brytyjski. Dziś kontroluje on całą Afrykę centralną.
- W jaki sposób przeniesiono pomysł na rekolonizację Afryki tak, by objęła naszą część Europy?
- Sytuacja Afryki była interesująca ze względu na surowce, ale przedstawiciele kapitału światowego zdawali sobie sprawę, że tam robotnik, a nawet inżynier jest słabo wykwalifikowany. Kocham Murzynów, są sympatyczni, mili, ale mają jedną wadę – brakuje im zmysłu do systematycznej pracy. Kultura afrykańska zrodziła się nie z pracy, a z zabawy. W Burundi są np. lasy bananów, z których można zrobić zupę, piwo czy chleb. Jeszcze w latach 30. po ulicach Bużumbury biegały daniele, wystarczyło z łuku strzelić, nie trzeba było pracować. Mieszkańcy wyżywali się w zabawie i to zostało do dziś. Uroczystości zaręczyn i ślubu trwają wiele dni.
Tymczasem Polska dysponowała kadrą wykwalifikowanych inżynierów i robotników. Wedle źródeł amerykańskich, w 1980 roku znajdowała się na 12. miejscu jeśli chodzi o wielkość produkcji. Pojawia się więc kolejna fantastyczna okazja dla światowego kapitału zdobycia atrakcyjnego rynku. I rusza George Soros. To jeden z 10 najbogatszych ludzi na świecie, dorobił się na spekulacjach giełdowych.
Polska jest otwartym krajem, w którym znaczna część młodszej kadry przywódczej przebywała w USA na stypendiach. Jest wielu Cimoszewiczów, Kwaśniewskich, Rosatich, Balcerowiczów. Leszek Balcerowicz uzyskał tytuł MBA na Saint John’s University . Decyzja – zaczynamy w Polsce. Wielki reprezentant światowego kapitału George Soros przyjeżdża w maju ’88. Spotyka się z Rakowskim i Jaruzelskim. Natychmiast tworzy za miliony Fundację Batorego stawiając jako cele: otwarte społeczeństwo i otwarty rynek. Niedługo później NBP tworzy 9 banków komercyjnych z partyjnym kierownictwem. Zaczyna się I etap tworzenia tzw. przedsiębiorstw nomenklaturowych. Soros opracowuje program w oparciu o tzw. konsensus waszyngtoński. Zakłada on otwarcie granic, możliwość dużego importu i jak najdalej idącą prywatyzację. Bazuje na koncepcji neoliberalizmu Miltona Friedmana, absolutyzującą wolny rynek, w której państwo nie ma nic do gadania. Soros sprowadza Sachsa, który jest finansowany przez Fundację Batorego.
- Sachs spotyka się ze strategami Solidarności.
- W maju ’89 roku idzie do Geremka. Geremek przyznaje, że nie ma zielonego pojęcia o ekonomii. Jadą do Kuronia na Żoliborz. Kuroń nie zna angielskiego, więc zapraszają Liptona, który pracuje w Międzynarodowym Funduszu Walutowym, a jednocześnie w redakcji „Gazety Wyborczej”. Kuroń powtarza, że wszystko na pewno wyjdzie i poleca Sachsowi opracowanie programu. Jadą do „Gazety Wyborczej”, gdzie jest komputer i do rana Lipton z Sachsem opracowują program. Biegną do Michnika, który też wyznaje, że nie ma zielonego pojęcia o ekonomii. Ale decyduje się napisać artykuł: „Wasz prezydent, nasz premier” i zobowiązać rząd do realizacji programu. Nie odkrywam niczego nowego. Wszystko jest w książce Jeffreya Sachsa: „Koniec z nędzą. Zadanie dla naszego pokolenia”. Później Sachs spotyka się z OKP w sejmie…
- …większość posłów też nie ma wiedzy ekonomicznej…
- Aleksander Małachowski przyznał później: „Byliśmy jak barany”. Powstaje pytanie: kto ma realizować tę koncepcję? Jako pierwszy brany jest pod uwagę Trzeciakowski, który odmawia. Nie zgadzają się także Józefiak i Szymański. Wtedy Stefan Bratkowski stawia moją kandydaturę. Ja jestem w Burundi, gdzie nie ma ambasady, dlatego dzwoni ambasador z Kenii, ale nie umie sprecyzować o jaką propozycję chodzi. Brakowało mi roku do zakończenia realizacji 10-letniego programu, stąd odmawiam. Wtedy Kuczyński ni stąd, ni zowąd łapie Balcerowicza. Co ciekawe, Balcerowicz robi doktorat w ’75 roku, a w ’89 nie ma jeszcze habilitacji. Kiedy pracowałem w Wydziale Zarządzania UW to nasi adiunkci musieli w ciągu pięciu lat zrobić habilitację. W przeciwnym razie byli zwalniani. Sprawa druga – Balcerowicz nie brał udziału w pracach Okrągłego Stołu. Po trzecie – nigdy w życiu niczym nie kierował. Dobór więc bardzo dyskusyjny. W tym czasie OKP tworzy komisję do stworzenia programu gospodarczego pod przewodnictwem prof. Janusza Beksiaka. I wtedy Mazowiecki stawia sprawę na ostrzu noża – albo oni, albo my. Zostaje Balcerowicz.
- Dlaczego inni nie chcieli jej realizować?
- Bo poza zdławieniem inflacji, skutkowała zniszczeniem państwowych przedsiębiorstw, likwidacją PGR-ów, masowym bezrobociem, a jednocześnie zalewem importu – importowaliśmy wówczas nawet spinki do włosów i makulaturę. Przyjeżdżam wtedy do Polski i widzę mleko francuskie na półkach. Kuzynka mówi mi, że jest propaganda, by nie kupować polskiego mleka, bo rzekomo butelki myje się proszkiem IXI. Pytam o „Mazowszankę”, którą zawsze lubiłem. Okazuje się, że nie ma. Można za to nabyć niemieckie wody mineralne. Chcę kupić krem do golenia Polleny. A trzeba pamiętać, że Szwedzi specjalnie przyjeżdżali do Polski po wódkę i polskie kosmetyki. Polleny też nie ma, jest Colgate. W końcu ekspedientka znajduje Pollenę w magazynie. Widzę, że jest trzy razy tańsza. Kobieta tłumaczy, że bardziej opłaca jej się sprzedawać droższy towar, więc polskiego nie wystawia. Krótko mówiąc, rozpoczyna się świadoma likwidacja konkurencji. Siemens kupuje polski ZWUT, który dysponuje wówczas monopolem na telefony w Związku Radzieckim. Niemcy dają pracownikom dziewięciomiesięczną odprawę. Wszyscy są zadowoleni. Po czym burzą budynek, całą aparaturę przenoszą do Niemiec i przejmują wszystkie relacje z Rosją. Likwiduje się „Kasprzaka”, produkcję układów scalonych, diod, tranzystorów, a nawet naszego wynalazku, niebieskiego lasera. Wykupuje się polskie cementownie, cukrownie, zakłady przemysłu bawełnianego, świetną wytwórnię papieru w Kwidzyniu. A my uzyskane pieniądze „przejadamy”.
- Największy skandal to jednak sprawa Narodowych Funduszy Inwestycyjnych.
- Kupiłem wtedy świadectwo NFI za 20 zł, wychodzę z banku i zatrzymuje mnie mężczyzna oferując za nie 140 zł. Okazało się, że posiadacz 35 proc. akcji miał prawo do podejmowania decyzji sprzedaży. NFI tworzyło ponad 500 najlepszych przedsiębiorstw. Wszystkie upadły albo zostały za grosze sprzedane. I potem te świadectwa były po 5 zł. Toczyły się procesy, m. in. Janusza Lewandowskiego, zakończony w zeszłym roku uniewinnieniem. Wszyscy porobili kariery, a Balcerowicz dostał Order Orła Białego i był kandydatem do Nagrody Nobla. To nie do wiary!
- Polska oddała banki, a sektor energetyczny przejmują firmy narodowe innych państw, np. szwedzki Vatenfall.
- Wcześniej TP SA przejął państwowy France Telecom. Podobnie działo się w Afryce. Wszystkie towary eksportowane z Europy albo Ameryki były bez porównania droższe. Kupiłem w Afryce volkswagena za 15 tys. dolarów, przyjechałem do Berlina, patrzę – kosztuje tylko 8 tys. Teraz także ceny artykułów przemysłowych są w Polsce dużo wyższe, zaś płace nieporównywalnie niższe. Na tym polega interes firm zagranicznych. Gdyby płace, żądaniem związków zawodowych, doprowadzono do poziomu wynagrodzeń za granicą, to koncerny przeniosłyby się do Rumunii, Bułgarii, na Białoruś, do Chin, a nawet do Afryki. Przecież Ford zlikwidował fabrykę pod Warszawą i otworzył ją w St. Petersburgu.
- Czy podobnie rekolonizowano inne kraje, które wychodziły z komunizmu?
- Tak, tę koncepcję zrealizowano w całej Europie Środkowej.
- Jak ocenia Pan aktualną sytuację Polski?
- Jest tragiczna. Suma długu państwa i długu prywatnego przekracza poziom dochodu narodowego. A dług rośnie, bo całe te 20 lat mamy ujemny bilans w handlu zagranicznym. Żyjemy wedle filozofii sformułowanej przez premiera Tuska – „tu i teraz”. Nie ma żadnego planu strategicznego.
- Czy limity emisji Co2 to pomysł na doprowadzenie do upadku polskiego przemysłu?
- Pakiet klimatyczny jest korzystny dla zachodu Europy, który kombinuje, by eksploatować kraje Europy Środkowej. To mają być neo-kolonie. Temu służy likwidacja polskich banków, ciężkiego przemysłu i handlu. To są ostatnie lata polskiego handlu. Tylko w tym roku Carrefour i Biedronka zamierzają otworzyć paręset nowych placówek.
- Czyli Polacy nie mają być właścicielami dużych firm?
- Taki jest cel. Polsce grozi poważny kryzys finansowy. Zagrożony jest system ubezpieczeń społecznych. Jak można było stworzyć OFE – kilkanaście zagranicznych firm, które biorą po 7,5 proc. prowizji? Należało powołać jedno polskie towarzystwo emerytalne, które tworzy fundusz inwestujący tylko w budowę wieżowców, duże przedsiębiorstwa i na tym zarabia. Tak jak ONZ, którego fundusz emerytalny jest właścicielem wieżowców w Nowym Jorku, których wartość idzie co roku w górę. Ale zagranicznym firmom ubezpieczeniowym dawać takie zarobki?!
- Dlaczego Niemcy zdecydowali się otworzyć swój rynek pracy?
- Jest zapotrzebowanie na konkretne zawody, m. in. informatyków, lekarzy oraz osoby do opieki nad ludźmi starszymi. Zarazem Niemcy prowadzą konsekwentną politykę. W latach 70. wyemigrowało paręset tysięcy Polaków, którzy mieli rodziny w Niemczech. Oni się zgermanizowali. Także część mieszkańców Dolnego Śląska ma już obywatelstwo niemieckie i praktycznie tylko wakacje spędza w Polsce, a pracuje w Niemczech. Zakładamy, że po 1 maja wyjedzie kolejne 400 tys. Polaków.
- Za granicą pracuje już 1,5 mln Polaków. Jakie będą konsekwencje masowej emigracji zarobkowej?
- Tragiczne. Zabraknie nam specjalistów i robotników wykwalifikowanych, a to ograniczy możliwości rozwoju. Najzdolniejsi wyjeżdżają i tylko niewielki procent z nich wróci. W tej chwili przysyłają jeszcze pieniądze do Polski, ale to się skończy, kiedy ściągną rodziny. A przecież wymieramy jako naród, bo statystyczna Polka rodzi 1,23 dziecka. W rekordowym tempie rośnie mocarstwowość i rola Niemiec, które już są 4. potęgą świata i ściągają najlepszych specjalistów, również z Polski.
Program Solidarności sformułowany na I zjeździe w Oliwie to była koncepcja samorządności – tworzenia samorządów przedsiębiorstw i samorządów zawodowych. Po ’89 roku udało się utworzyć 1500 spółek pracowniczych, które dziś świetnie prosperują. Ale na poziomie państwa projekt „S” odrzucono.
———- Prof. Witold Kieżun – teoretyk zarządzania, uczeń Tadeusza Kotarbińskiego, wykłada w Akademii Leona Koźmińskiego w Warszawie; był żołnierzem AK i powstańcem warszawskim
- Głosi Pan pogląd, że Polska podlega rekolonizacji. Na czym ona polega, kto realizuje tę koncepcję i jakie będą jej skutki?
- Problem rekolonizacji znam o tyle dobrze, że przez 10 lat prowadziłem jeden z największych programów ONZ modernizacji krajów Afryki Centralnej. I miałem możliwość zorientowania się jak wygląda polityka wielkiego kapitału w stosunku do dawnych krajów kolonialnych. Kiedy stawały się wolne, z reguły odzyskiwały dostęp do źródeł surowców, a także przedsiębiorstw znajdujących się wcześniej w rękach kolonizatorów. W II połowie lat 80. rozpoczęła się olbrzymia akcja rekolonizacji. Kapitał międzynarodowy „oświadczył” mieszkańcom Afryki: macie niepodległość, swoje państwa, natomiast my wykupimy wasze przedsiębiorstwa, głównie zajmujące się eksploatacją złóż minerałów, ale także uprawą kawy, herbaty czy egzotycznych owoców. Wy będziecie prowadzić małe i średnie firmy, pracować na roli i oczywiście kupować nasze towary, bo sami, niewiele produkując, zostaniecie zmuszeni do importu.
Na przełomie lat 70 i 80. rozpoczyna się rewolucja informatyczna. Pojawia się możliwość tworzenia potężnych imperiów gospodarczych, które zyskują szansę oddziaływania na cały świat. To stworzyło kapitalną okazję do rekolonizacji. Jedna grupa kapitałowa mogła przejąć np. kopalnie w Kongo, Rwandzie i Ugandzie. Przerażająca stopa korupcji w Afryce ułatwiała niezwykle tani zakup. Ta akcja, akceptowana przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy i Bank Światowy, niesłychanie się rozwinęła.
- Skutki polityki wielkiego kapitału widział Pan w Rwandzie.
- Znam podłoże konfliktu rwandyjskiego. W moim projekcie pracowało 56 osób, w tym 45 Murzynów, z których tylko dwóch przeżyło. Resztę zamordowano. Cały konflikt był olbrzymią akcją kapitału amerykańskiego. Kiedy na początku lat 60. Rwanda i Burundi odzyskały niepodległość, władzę opanowali Tutsi. Później w Rwandzie doszło do rewolucji i władzę przejęli Hutu, a większość Tutsi uciekła do Ugandy. Okazało się, że uciekinierzy z Rwandy reprezentowali wyższy poziom, niż ludność miejscowa, opanowali więc władzę w wojsku. I wtedy doszło do porozumienia z amerykańskim kapitałem zbrojeniowym – dacie nam na kredyt broń, a my uderzymy na Rwandę, a potem przez Burundi dojdziemy do Zairu, który jest najbogatszym krajem zasobnym w minerały, diamenty i uran. Zair był wtedy opanowany przez kapitał belgijski i francuski, a chciał tam wejść kapitał amerykański. Wszystko rozgrywało się na moich oczach. Amerykanie przekazali sprzęt do Ugandy i ta rozpoczęła wojnę. Rwanda miała gorsze uzbrojenie radzieckie. Ewakuowano mnie w momencie, kiedy mój zastępca został zamordowany, a armia ugandyjska była 20 km od stolicy Rwandy. Hutu, w odwecie zaczęli mordować miejscowych Tutsi. Tutsi z Ugandy zdobyli Rwandę, przeszli pokojowo przez Burundi – cały czas opanowane przez Tutsi – i ruszyli na Zair. W tym kraju wymordowano 500-600 tys. ludzi i region został opanowany przez kapitał amerykański i brytyjski. Dziś kontroluje on całą Afrykę centralną.
- W jaki sposób przeniesiono pomysł na rekolonizację Afryki tak, by objęła naszą część Europy?
- Sytuacja Afryki była interesująca ze względu na surowce, ale przedstawiciele kapitału światowego zdawali sobie sprawę, że tam robotnik, a nawet inżynier jest słabo wykwalifikowany. Kocham Murzynów, są sympatyczni, mili, ale mają jedną wadę – brakuje im zmysłu do systematycznej pracy. Kultura afrykańska zrodziła się nie z pracy, a z zabawy. W Burundi są np. lasy bananów, z których można zrobić zupę, piwo czy chleb. Jeszcze w latach 30. po ulicach Bużumbury biegały daniele, wystarczyło z łuku strzelić, nie trzeba było pracować. Mieszkańcy wyżywali się w zabawie i to zostało do dziś. Uroczystości zaręczyn i ślubu trwają wiele dni.
Tymczasem Polska dysponowała kadrą wykwalifikowanych inżynierów i robotników. Wedle źródeł amerykańskich, w 1980 roku znajdowała się na 12. miejscu jeśli chodzi o wielkość produkcji. Pojawia się więc kolejna fantastyczna okazja dla światowego kapitału zdobycia atrakcyjnego rynku. I rusza George Soros. To jeden z 10 najbogatszych ludzi na świecie, dorobił się na spekulacjach giełdowych.
Polska jest otwartym krajem, w którym znaczna część młodszej kadry przywódczej przebywała w USA na stypendiach. Jest wielu Cimoszewiczów, Kwaśniewskich, Rosatich, Balcerowiczów. Leszek Balcerowicz uzyskał tytuł MBA na Saint John’s University . Decyzja – zaczynamy w Polsce. Wielki reprezentant światowego kapitału George Soros przyjeżdża w maju ’88. Spotyka się z Rakowskim i Jaruzelskim. Natychmiast tworzy za miliony Fundację Batorego stawiając jako cele: otwarte społeczeństwo i otwarty rynek. Niedługo później NBP tworzy 9 banków komercyjnych z partyjnym kierownictwem. Zaczyna się I etap tworzenia tzw. przedsiębiorstw nomenklaturowych. Soros opracowuje program w oparciu o tzw. konsensus waszyngtoński. Zakłada on otwarcie granic, możliwość dużego importu i jak najdalej idącą prywatyzację. Bazuje na koncepcji neoliberalizmu Miltona Friedmana, absolutyzującą wolny rynek, w której państwo nie ma nic do gadania. Soros sprowadza Sachsa, który jest finansowany przez Fundację Batorego.
- Sachs spotyka się ze strategami Solidarności.
- W maju ’89 roku idzie do Geremka. Geremek przyznaje, że nie ma zielonego pojęcia o ekonomii. Jadą do Kuronia na Żoliborz. Kuroń nie zna angielskiego, więc zapraszają Liptona, który pracuje w Międzynarodowym Funduszu Walutowym, a jednocześnie w redakcji „Gazety Wyborczej”. Kuroń powtarza, że wszystko na pewno wyjdzie i poleca Sachsowi opracowanie programu. Jadą do „Gazety Wyborczej”, gdzie jest komputer i do rana Lipton z Sachsem opracowują program. Biegną do Michnika, który też wyznaje, że nie ma zielonego pojęcia o ekonomii. Ale decyduje się napisać artykuł: „Wasz prezydent, nasz premier” i zobowiązać rząd do realizacji programu. Nie odkrywam niczego nowego. Wszystko jest w książce Jeffreya Sachsa: „Koniec z nędzą. Zadanie dla naszego pokolenia”. Później Sachs spotyka się z OKP w sejmie…
- …większość posłów też nie ma wiedzy ekonomicznej…
- Aleksander Małachowski przyznał później: „Byliśmy jak barany”. Powstaje pytanie: kto ma realizować tę koncepcję? Jako pierwszy brany jest pod uwagę Trzeciakowski, który odmawia. Nie zgadzają się także Józefiak i Szymański. Wtedy Stefan Bratkowski stawia moją kandydaturę. Ja jestem w Burundi, gdzie nie ma ambasady, dlatego dzwoni ambasador z Kenii, ale nie umie sprecyzować o jaką propozycję chodzi. Brakowało mi roku do zakończenia realizacji 10-letniego programu, stąd odmawiam. Wtedy Kuczyński ni stąd, ni zowąd łapie Balcerowicza. Co ciekawe, Balcerowicz robi doktorat w ’75 roku, a w ’89 nie ma jeszcze habilitacji. Kiedy pracowałem w Wydziale Zarządzania UW to nasi adiunkci musieli w ciągu pięciu lat zrobić habilitację. W przeciwnym razie byli zwalniani. Sprawa druga – Balcerowicz nie brał udziału w pracach Okrągłego Stołu. Po trzecie – nigdy w życiu niczym nie kierował. Dobór więc bardzo dyskusyjny. W tym czasie OKP tworzy komisję do stworzenia programu gospodarczego pod przewodnictwem prof. Janusza Beksiaka. I wtedy Mazowiecki stawia sprawę na ostrzu noża – albo oni, albo my. Zostaje Balcerowicz.
- Dlaczego inni nie chcieli jej realizować?
- Bo poza zdławieniem inflacji, skutkowała zniszczeniem państwowych przedsiębiorstw, likwidacją PGR-ów, masowym bezrobociem, a jednocześnie zalewem importu – importowaliśmy wówczas nawet spinki do włosów i makulaturę. Przyjeżdżam wtedy do Polski i widzę mleko francuskie na półkach. Kuzynka mówi mi, że jest propaganda, by nie kupować polskiego mleka, bo rzekomo butelki myje się proszkiem IXI. Pytam o „Mazowszankę”, którą zawsze lubiłem. Okazuje się, że nie ma. Można za to nabyć niemieckie wody mineralne. Chcę kupić krem do golenia Polleny. A trzeba pamiętać, że Szwedzi specjalnie przyjeżdżali do Polski po wódkę i polskie kosmetyki. Polleny też nie ma, jest Colgate. W końcu ekspedientka znajduje Pollenę w magazynie. Widzę, że jest trzy razy tańsza. Kobieta tłumaczy, że bardziej opłaca jej się sprzedawać droższy towar, więc polskiego nie wystawia. Krótko mówiąc, rozpoczyna się świadoma likwidacja konkurencji. Siemens kupuje polski ZWUT, który dysponuje wówczas monopolem na telefony w Związku Radzieckim. Niemcy dają pracownikom dziewięciomiesięczną odprawę. Wszyscy są zadowoleni. Po czym burzą budynek, całą aparaturę przenoszą do Niemiec i przejmują wszystkie relacje z Rosją. Likwiduje się „Kasprzaka”, produkcję układów scalonych, diod, tranzystorów, a nawet naszego wynalazku, niebieskiego lasera. Wykupuje się polskie cementownie, cukrownie, zakłady przemysłu bawełnianego, świetną wytwórnię papieru w Kwidzyniu. A my uzyskane pieniądze „przejadamy”.
- Największy skandal to jednak sprawa Narodowych Funduszy Inwestycyjnych.
- Kupiłem wtedy świadectwo NFI za 20 zł, wychodzę z banku i zatrzymuje mnie mężczyzna oferując za nie 140 zł. Okazało się, że posiadacz 35 proc. akcji miał prawo do podejmowania decyzji sprzedaży. NFI tworzyło ponad 500 najlepszych przedsiębiorstw. Wszystkie upadły albo zostały za grosze sprzedane. I potem te świadectwa były po 5 zł. Toczyły się procesy, m. in. Janusza Lewandowskiego, zakończony w zeszłym roku uniewinnieniem. Wszyscy porobili kariery, a Balcerowicz dostał Order Orła Białego i był kandydatem do Nagrody Nobla. To nie do wiary!
- Polska oddała banki, a sektor energetyczny przejmują firmy narodowe innych państw, np. szwedzki Vatenfall.
- Wcześniej TP SA przejął państwowy France Telecom. Podobnie działo się w Afryce. Wszystkie towary eksportowane z Europy albo Ameryki były bez porównania droższe. Kupiłem w Afryce volkswagena za 15 tys. dolarów, przyjechałem do Berlina, patrzę – kosztuje tylko 8 tys. Teraz także ceny artykułów przemysłowych są w Polsce dużo wyższe, zaś płace nieporównywalnie niższe. Na tym polega interes firm zagranicznych. Gdyby płace, żądaniem związków zawodowych, doprowadzono do poziomu wynagrodzeń za granicą, to koncerny przeniosłyby się do Rumunii, Bułgarii, na Białoruś, do Chin, a nawet do Afryki. Przecież Ford zlikwidował fabrykę pod Warszawą i otworzył ją w St. Petersburgu.
- Czy podobnie rekolonizowano inne kraje, które wychodziły z komunizmu?
- Tak, tę koncepcję zrealizowano w całej Europie Środkowej.
- Jak ocenia Pan aktualną sytuację Polski?
- Jest tragiczna. Suma długu państwa i długu prywatnego przekracza poziom dochodu narodowego. A dług rośnie, bo całe te 20 lat mamy ujemny bilans w handlu zagranicznym. Żyjemy wedle filozofii sformułowanej przez premiera Tuska – „tu i teraz”. Nie ma żadnego planu strategicznego.
- Czy limity emisji Co2 to pomysł na doprowadzenie do upadku polskiego przemysłu?
- Pakiet klimatyczny jest korzystny dla zachodu Europy, który kombinuje, by eksploatować kraje Europy Środkowej. To mają być neo-kolonie. Temu służy likwidacja polskich banków, ciężkiego przemysłu i handlu. To są ostatnie lata polskiego handlu. Tylko w tym roku Carrefour i Biedronka zamierzają otworzyć paręset nowych placówek.
- Czyli Polacy nie mają być właścicielami dużych firm?
- Taki jest cel. Polsce grozi poważny kryzys finansowy. Zagrożony jest system ubezpieczeń społecznych. Jak można było stworzyć OFE – kilkanaście zagranicznych firm, które biorą po 7,5 proc. prowizji? Należało powołać jedno polskie towarzystwo emerytalne, które tworzy fundusz inwestujący tylko w budowę wieżowców, duże przedsiębiorstwa i na tym zarabia. Tak jak ONZ, którego fundusz emerytalny jest właścicielem wieżowców w Nowym Jorku, których wartość idzie co roku w górę. Ale zagranicznym firmom ubezpieczeniowym dawać takie zarobki?!
- Dlaczego Niemcy zdecydowali się otworzyć swój rynek pracy?
- Jest zapotrzebowanie na konkretne zawody, m. in. informatyków, lekarzy oraz osoby do opieki nad ludźmi starszymi. Zarazem Niemcy prowadzą konsekwentną politykę. W latach 70. wyemigrowało paręset tysięcy Polaków, którzy mieli rodziny w Niemczech. Oni się zgermanizowali. Także część mieszkańców Dolnego Śląska ma już obywatelstwo niemieckie i praktycznie tylko wakacje spędza w Polsce, a pracuje w Niemczech. Zakładamy, że po 1 maja wyjedzie kolejne 400 tys. Polaków.
- Za granicą pracuje już 1,5 mln Polaków. Jakie będą konsekwencje masowej emigracji zarobkowej?
- Tragiczne. Zabraknie nam specjalistów i robotników wykwalifikowanych, a to ograniczy możliwości rozwoju. Najzdolniejsi wyjeżdżają i tylko niewielki procent z nich wróci. W tej chwili przysyłają jeszcze pieniądze do Polski, ale to się skończy, kiedy ściągną rodziny. A przecież wymieramy jako naród, bo statystyczna Polka rodzi 1,23 dziecka. W rekordowym tempie rośnie mocarstwowość i rola Niemiec, które już są 4. potęgą świata i ściągają najlepszych specjalistów, również z Polski.
Program Solidarności sformułowany na I zjeździe w Oliwie to była koncepcja samorządności – tworzenia samorządów przedsiębiorstw i samorządów zawodowych. Po ’89 roku udało się utworzyć 1500 spółek pracowniczych, które dziś świetnie prosperują. Ale na poziomie państwa projekt „S” odrzucono.
———- Prof. Witold Kieżun – teoretyk zarządzania, uczeń Tadeusza Kotarbińskiego, wykłada w Akademii Leona Koźmińskiego w Warszawie; był żołnierzem AK i powstańcem warszawskim
poniedziałek, 12 sierpnia 2013
Pachoł MFW Rostowski okrada Polaków
Wcześniej MFW - Międzynarodowy Fundusz Walutowy chciał okraść Cypryjczyków z ich oszczędności złożonych na kontach bankowych. Teraz namówili swego pachoła Vincenta R. samozwańczego profesora ekonomii, aby otumanił Polaków, że OFE jest złe i w ten sposób okradł nas z oszczędności. Ten do spółki wziął kolejnego "wielkiego mądrego hysteryka" Donalda, który nie znał historii własnej rodziny, nie wiedział, że dziadek służył w Wermachcie i próbują zrobić nam wodę z mózgu. Niech najpierw policzą koszty ZUS-u a potem porównają je z kosztami OFE i wyjdzie, że te są nieporównywalnie niższe. To ZUS należy odchudzić z armii nierobów o 50% albo go zlikwidować. Dlaczego jakiś Gargamel ma decydować o tym czy ja mam mieć indywidualne konto w OFE i czy jest to złe rozwiązanie? Ja nie chcę mieć konta w ZUS - zakładzie utylizacji składek, a wolę mieć całość odkładane w OFE. Przy danych historycznych średnia stopa zwrotu z inwestycji w OFE w okresie 14 lat wynosi od 8,5% do 11% rocznie ( patrz ranking OFE od początku działalności ). Takie wyniki dają nadzieję, że emerytura naprawdę może być wysoka.
Zakładając, że średnie wynagrodzenie w gospodarce narodowej według GUS wynosi 3 803 zł mies brutto, więc na ubezpieczenie emerytalne przeznaczonych jest 733 zł, na ubezpieczenie rentowe 304 zł, na ubezpieczenie chorobowe 93 zł, na ubezpieczenie wypadkowe 73 zł, na ubezpieczenie zdrowotne 342 zł, na fundusz pracy 93 zł.
Podsumowując:
na ubezpieczenia społeczne przeciętny Kowalski przeznacza 1 203 zł,
na służbę zdrowia 342 zł,
na fundusz pracy 93 zł.
Przyjmując tylko, że przeciętny Polak zaczyna pracę mając 20 lat i będzie pracował do 67 roku życia czyli 47 lat pracy - 564 miesiące - wynika, że wpłaci 564 x 903 ( pozostałe z 1203 zł - 300 zł niech idzie na ubezpieczenie rentowe) = 509 292 zł. Jeśli przyjmiemy stopę zwrotu ( 8,5 ) jaką wypracowały OFE to na koncie przeciętnego Kowalskiego znajdzie się 5 609 783 zł. Dzieląc to przez średnią długość życia kobiet po osiągnięciu wieku emerytalnego - 13 lat ( mężczyźni żyją średnio tylko 5 lat na emeryturze) to otrzymujemy 35 960 zł miesięcznie emerytury.
Zatem niech Rostowski i Tusk nie opowiadają nam głupot.
Nie potrafią zarządzać finansami państwa i kłamią podłe oszusty.
Zakładając, że średnie wynagrodzenie w gospodarce narodowej według GUS wynosi 3 803 zł mies brutto, więc na ubezpieczenie emerytalne przeznaczonych jest 733 zł, na ubezpieczenie rentowe 304 zł, na ubezpieczenie chorobowe 93 zł, na ubezpieczenie wypadkowe 73 zł, na ubezpieczenie zdrowotne 342 zł, na fundusz pracy 93 zł.
Podsumowując:
na ubezpieczenia społeczne przeciętny Kowalski przeznacza 1 203 zł,
na służbę zdrowia 342 zł,
na fundusz pracy 93 zł.
Przyjmując tylko, że przeciętny Polak zaczyna pracę mając 20 lat i będzie pracował do 67 roku życia czyli 47 lat pracy - 564 miesiące - wynika, że wpłaci 564 x 903 ( pozostałe z 1203 zł - 300 zł niech idzie na ubezpieczenie rentowe) = 509 292 zł. Jeśli przyjmiemy stopę zwrotu ( 8,5 ) jaką wypracowały OFE to na koncie przeciętnego Kowalskiego znajdzie się 5 609 783 zł. Dzieląc to przez średnią długość życia kobiet po osiągnięciu wieku emerytalnego - 13 lat ( mężczyźni żyją średnio tylko 5 lat na emeryturze) to otrzymujemy 35 960 zł miesięcznie emerytury.
Zatem niech Rostowski i Tusk nie opowiadają nam głupot.
Nie potrafią zarządzać finansami państwa i kłamią podłe oszusty.
sobota, 27 lipca 2013
Państwo Tuska zmarnowało 19 mld zł!
Kontrolerzy NIK nie wykryli nigdy wcześniej tak ogromnych strat. 18,7 mld zł - to cena za błędy w instytucjach państwowych w 2012 r.
Tak duże pieniądze zmarnowano na różnego rodzaju błędy w księgach rachunkowych, które miały wpływ na roczne sprawozdania finansowe. 1,7 mld zł to pieniądze wydane niezgodnie z prawem. Pozostałe środki zostały zmarnowane przez niegospodarność, m.in. niepotrzebne zakupy i zawyżone ceny.
Podobne straty były na polskich kolejach. Finansowe skutki nieprawidłowości wyceniono w tej spółce na 165,3 mln zł. - NIK negatywnie oceniła działania PKP Polskie Linie Kolejowe S. A. w zakresie realizacji inwestycji infrastrukturalnych w okresie objętym kontrolą. Zarządca infrastruktury kolejowej, tj. PLK S. A., zbadane przez Izbę zadania wykonywał nieterminowo, niegospodarnie, nielegalnie i nierzetelnie - czytamy w sprawozdaniu.
Źle oceniono też Główną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad, m.in. za rozstrzyganie przetargów głównie w oparciu o oferowaną cenę. Zdaniem Izby doprowadziło to do serii upadłości firm, które oferowały cenę poniżej kosztów wykonania inwestycji. W konsekwencji wiele dróg pozostało niedokończonych, a podwykonawcy dużych firm zostali doprowadzeni do upadłości.
Podobnej degradacji ulega infrastruktura przeciwpowodziowa. Jak twierdzi NIK, w dorzeczu Odry zabezpieczenia przeciwpowodziowe nie poprawiły się znacząco od 1997 r., gdy woda zalała 2,5 tys. miejscowości. W wielu miejscach sytuacja wygląda coraz gorzej.
Co działo się ze środkami powierzonymi polskiej policji? Mimo że funkcjonariusze każdego dnia odczuwają, jak bardzo ograniczone są środki finansowe ich instytucji, policja lekką ręką wydaje miliony złotych na zupełnie niepotrzebne inwestycje, których nie można w żaden sposób wykorzystać.
Lista nieprawidłowości jest bardzo długa. Znajdują się na niej m.in. projekty naukowe, zlecanie niepotrzebnych usług doradczych, organizacji konferencji i innych wydatków w państwowych spółkach i dziurawy system ubezpieczeń społecznych.
Większość tych przestępstw nie ma żadnych konsekwencji. Doniesienia NIK do prokuratury dotyczyły najczęściej przekroczenia uprawnień lub niedopełnienia obowiązków przez urzędników, fałszowania dokumentów lub błędów w księgowości. Izba podaje, że ze 136 spraw zgłoszonych w 2012 r. organom ścigania znany jest już finał 49 z nich. Jedno zgłoszenie zakończyło się wyrokiem sądu, a trzy aktem oskarżenia. W pozostałych przypadkach prokuratura odmówiła wszczęcia postępowania lub je umorzyła.
Artykuł pochodzi z http://niezalezna.pl/42906-raport-nik-pograza-po-psl-panstwo-tuska-zmarnowalo-19-mld-zl
Tak duże pieniądze zmarnowano na różnego rodzaju błędy w księgach rachunkowych, które miały wpływ na roczne sprawozdania finansowe. 1,7 mld zł to pieniądze wydane niezgodnie z prawem. Pozostałe środki zostały zmarnowane przez niegospodarność, m.in. niepotrzebne zakupy i zawyżone ceny.
Jednym z najgorszych sektorów działalności państwa jest ochrona zdrowia. Co trzeci szpital nie wykorzystywał odpowiednio sprzętu zakupionego dzięki środkom z Unii Europejskiej. Powód to niedbale przygotowane projekty - np. sprzęt, którego brakowało w niektórych szpitalach, stał nieużywany w innych.
Podobne straty były na polskich kolejach. Finansowe skutki nieprawidłowości wyceniono w tej spółce na 165,3 mln zł. - NIK negatywnie oceniła działania PKP Polskie Linie Kolejowe S. A. w zakresie realizacji inwestycji infrastrukturalnych w okresie objętym kontrolą. Zarządca infrastruktury kolejowej, tj. PLK S. A., zbadane przez Izbę zadania wykonywał nieterminowo, niegospodarnie, nielegalnie i nierzetelnie - czytamy w sprawozdaniu.
Źle oceniono też Główną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad, m.in. za rozstrzyganie przetargów głównie w oparciu o oferowaną cenę. Zdaniem Izby doprowadziło to do serii upadłości firm, które oferowały cenę poniżej kosztów wykonania inwestycji. W konsekwencji wiele dróg pozostało niedokończonych, a podwykonawcy dużych firm zostali doprowadzeni do upadłości.
Podobnej degradacji ulega infrastruktura przeciwpowodziowa. Jak twierdzi NIK, w dorzeczu Odry zabezpieczenia przeciwpowodziowe nie poprawiły się znacząco od 1997 r., gdy woda zalała 2,5 tys. miejscowości. W wielu miejscach sytuacja wygląda coraz gorzej.
Co działo się ze środkami powierzonymi polskiej policji? Mimo że funkcjonariusze każdego dnia odczuwają, jak bardzo ograniczone są środki finansowe ich instytucji, policja lekką ręką wydaje miliony złotych na zupełnie niepotrzebne inwestycje, których nie można w żaden sposób wykorzystać.
Lista nieprawidłowości jest bardzo długa. Znajdują się na niej m.in. projekty naukowe, zlecanie niepotrzebnych usług doradczych, organizacji konferencji i innych wydatków w państwowych spółkach i dziurawy system ubezpieczeń społecznych.
Większość tych przestępstw nie ma żadnych konsekwencji. Doniesienia NIK do prokuratury dotyczyły najczęściej przekroczenia uprawnień lub niedopełnienia obowiązków przez urzędników, fałszowania dokumentów lub błędów w księgowości. Izba podaje, że ze 136 spraw zgłoszonych w 2012 r. organom ścigania znany jest już finał 49 z nich. Jedno zgłoszenie zakończyło się wyrokiem sądu, a trzy aktem oskarżenia. W pozostałych przypadkach prokuratura odmówiła wszczęcia postępowania lub je umorzyła.
Artykuł pochodzi z http://niezalezna.pl/42906-raport-nik-pograza-po-psl-panstwo-tuska-zmarnowalo-19-mld-zl
sobota, 13 lipca 2013
Czy Tusk nie wie czy udaje głupka co Rostowski robił na spotkaniu Grupy Bilderberga?
Jeśli nie wie to proponuję mu poczytać wikipedię:
Grupa Bilderberg albo Klub Bilderberg – nieformalne międzynarodowe stowarzyszenie wpływowych osób ze świata polityki i gospodarki. Spotkania grupy odbywają się raz do roku. Podczas nich omawiane są najważniejsze w danym czasie dla świata sprawy dotyczące bezpieczeństwa, polityki i gospodarki.
Niejawność spotkań i znaczne wpływy posiadane przez zaproszone osoby spowodowały, że niektórzy komentatorzy przypisują członkom Grupy Bilderberga tworzenie nieformalnego rządu światowego, a w konsekwencji zamiar wprowadzania rozwiązań ekonomiczno-politycznych sprzecznych z wolą społeczeństwa. Zwolennicy teorii spiskowej dotyczącej nowego porządku świata wskazują Klub Bilderberg jako bezpośrednich kontynuatorów idei zakonu iluminatów.
Warto, by Rostowski powiedział Polakom, co robił na tym spotkaniu, o czym rozmawiał, z kim, jak nas reprezentował, czy coś obiecał, czy o coś prosił, co tam mówiono o Polsce. Mogłoby się okazać, że najważniejsze decyzje o polskiej przyszłości zapadają poza Polską. Takie są reguły demokratycznego państwa prawa. Rostowski nie jest prywatnym biznesmenem, jest ministrem RP. Być może to spotkanie ma jakiś związek z pogłębiającymi się problemami finansowymi państwa polskiego. One są widoczne na każdym kroku, mamy totalne załamanie w finansach publicznych, szczególnie w dochodach budżetu państwa. Problemy z wpływem dochodów z podatku VAT, akcyzy, podatków od dochodów osobistych oraz CiTu. Sytuacja jest niepokojąca. Dlaczego rośnie opresja skarbowa państwa? Łupienie przedsiębiorców, podatników, kierowców, pieszych, jest tak opresyjne, że Polacy od dawna czegoś takiego nie doświadczyli. Ostatnio doszło do niemal 200 zmian w ordynacji podatkowej, a dodatkowo Ministerstwo Finansów rozważa możliwość wprowadzenia blokady konta bankowego podatnika prewencyjnie na trzy miesiące. Zwiększa się elastyczność, uznaniowość w stosowaniu przepisów. To niezwykle niebezpieczne, mamy budowę fiskalnego totalitaryzmu.
Grupa Bilderberg albo Klub Bilderberg – nieformalne międzynarodowe stowarzyszenie wpływowych osób ze świata polityki i gospodarki. Spotkania grupy odbywają się raz do roku. Podczas nich omawiane są najważniejsze w danym czasie dla świata sprawy dotyczące bezpieczeństwa, polityki i gospodarki.
Niejawność spotkań i znaczne wpływy posiadane przez zaproszone osoby spowodowały, że niektórzy komentatorzy przypisują członkom Grupy Bilderberga tworzenie nieformalnego rządu światowego, a w konsekwencji zamiar wprowadzania rozwiązań ekonomiczno-politycznych sprzecznych z wolą społeczeństwa. Zwolennicy teorii spiskowej dotyczącej nowego porządku świata wskazują Klub Bilderberg jako bezpośrednich kontynuatorów idei zakonu iluminatów.
Warto, by Rostowski powiedział Polakom, co robił na tym spotkaniu, o czym rozmawiał, z kim, jak nas reprezentował, czy coś obiecał, czy o coś prosił, co tam mówiono o Polsce. Mogłoby się okazać, że najważniejsze decyzje o polskiej przyszłości zapadają poza Polską. Takie są reguły demokratycznego państwa prawa. Rostowski nie jest prywatnym biznesmenem, jest ministrem RP. Być może to spotkanie ma jakiś związek z pogłębiającymi się problemami finansowymi państwa polskiego. One są widoczne na każdym kroku, mamy totalne załamanie w finansach publicznych, szczególnie w dochodach budżetu państwa. Problemy z wpływem dochodów z podatku VAT, akcyzy, podatków od dochodów osobistych oraz CiTu. Sytuacja jest niepokojąca. Dlaczego rośnie opresja skarbowa państwa? Łupienie przedsiębiorców, podatników, kierowców, pieszych, jest tak opresyjne, że Polacy od dawna czegoś takiego nie doświadczyli. Ostatnio doszło do niemal 200 zmian w ordynacji podatkowej, a dodatkowo Ministerstwo Finansów rozważa możliwość wprowadzenia blokady konta bankowego podatnika prewencyjnie na trzy miesiące. Zwiększa się elastyczność, uznaniowość w stosowaniu przepisów. To niezwykle niebezpieczne, mamy budowę fiskalnego totalitaryzmu.
sobota, 29 czerwca 2013
Obudź się Polsko, czas na koniec jurgieltu
To co widzę i słyszę spotykając się z wyborcami Platformy Obywatelskiej jest jak matrix. Z moich obserwacji społeczeństwa wynika, że wyborcy Platformy Obywatelskiej to przeważnie ludzie nie potrafiący samodzielnie dokonywać analizy zdarzeń politycznych, łatwo ulegający propagandzie rozsiewanej cynicznie w obronie starego układu i nie orientujący się w zagadnieniach własnego kraju. Widzą wybudowane m.in za pieniadze z UE drogi, stadiony i cieszą się jak małpy w ZOO, że jesteśmy w UE. Poza ogólnikami, nie umieją uzasadnić swego stanowiska wyborczego. Podobnie dominująca obecnie w Polsce inteligencja wspierająca Platforę Obywatelską, to zazwyczaj osoby dobrze wykształcone, kończące prestiżowe uczelnie, natomiast nie mają wykształconej w sobie umiejętności własnego myślenia i analizowania rzeczywistości w szerszym aspekcie. Widzą wąski obszar, który jest tylko zasłoną dymną tego co działo się i dzieje w Polsce. Mają wielkie niedobory od strony historycznej i etyczno - moralnej. Bardzo często brak im też elementarnych atrybutów honoru. Obecnie zarówno moralność, etyka jak i honor to dla nich jakaś abstrakcja, a przede wszystkim nieżyciowe pojęcia. Politycy PO zamiast dbać o sprawy i dobro państwa polskiego głównie dbają o dobro państw obcych. A głównym motorem ich wszelkich działań polityczno - gospodarczych była i jest działalność na szkodę kraju co bardzo precyzyjnie pokazały niegdyś elity J. K. Bielecki, Jerzy Buzek, Janusz Lewandowski, Jacek Rostowski. Czy żebractwo o pieniądze z UE to walka o Polskę czy obowiązek w związku z tym co w przeszłosci zrobili rozdając UE za darmo całą naszą gospodarkę? Oczywiście, że to ich obowiązek a UE nie robi łaski płacąc niewiekie odszkodowanie za zniszczenie Polski. Tak jak przed rozbiorami będąc opłacana przez państwa ościenne ( jurgielt ) tzw. elita będąc ślepa na zamiary zaborców i pozwalając na zniszczenie Polski, tak i teraz POlszewiki ( PO, PSL i SLD ) pozwolili pokojowo rozgrabić naszą gospodarkę. Jedynym lekarstwem na te rządy jest odsunięcie ich od władzy w wyborach i WYSŁANIE NA BEZROBOCIE, gdyż pośród swych w/w zdolności najlepiej wychodzi im powiększanie bezrobocia i długu publicznego w Polsce. Dbając o interesy państw obcych, wypędzili miliony młodych Polaków w poszukiwaniu pracy za granicą, co oczywiście ogłaszają jako kolejny swój sukces w zwalczaniu bezrobocia, jednocześnie niszcząc i zamykając w Polsce kolejne zakłady zapewniające pracę tysiącom pracowników. Dowodem jest spektakularne zniszczenie 500 zakładów produkcyjnych w tym stoczni szumnie ogłaszane jako prywatyzacja przez katarskich inwestorów strategicznych. Za rządów J. K. Bieleckiego, Jerzego Buzka właśnie takimi chwytami propagandowymi zniszczono, wyprzedano i rozdano nawet za dopłatą wszystko co tylko można było wówczas zniszczyć w Polsce. Klasyką takiej szemranej prywatyzacji jest choćby rozdawnictwo polskich banków, czy telekomunikacji na rzecz państw obcych, gdyż jak tłumaczono gromadzenie i liczenie naszych pieniędzy najlepiej wychodzi zagranicznym inwestorom strategicznym. A nam pozostało jedynie wpłacać tymże inwestorom nasze pieniądze Można wymieniać długą listę nagród z zagranicy jakimi obdarowywano liderów obecnej PO czy wcześniej UW i KLD (także SLD) za taką właśnie politykę finansowo-gospodarczą prowadzoną w Polsce od czasu Okrągłego Stołu, nie bez racji nazywanym Okrągłym Korytem. Wyślijmy PO na bezrobocie!!! To niech oni hurtowo wyjeżdżają z Polski w poszukiwaniu pracy i na własnej skórze niech spróbują tej wspaniałości pracy za granicą do jakiej od lat ekonomicznie zmuszają Polaków. Ale nie w Parlamencie Europejskim tylko na szmacie w UE, gdyż tylko to mogą robić nie rujnując niczego.
sobota, 25 maja 2013
Tajna kartoteka ludności PRL 1984 rok.
Dane tajne kartoteki ludności Polski przy Centralnym Biurze Adresów MSW (nr arch. 1/6526/1 - data archiwacji 9.07.1984, nr rejestracyjny 14750-99 - data rejestracji Wydz. III-2, SUSW Warszawa).
1. Jerzy Albrecht - Finkelstein
2. Amsterdamski - Saul Henrykowski
3. Stanislaw Arski - Apfelbaum
4. Stefan Arski - Artur Salman
5. Bronislaw Baczko - Gideon
6. Leszek Balcerowicz - Aaron Bucholtz
7. Ryszard Bender - Fajwisch Berenstein
8. Jan Krzysztof Bielecki - Izaak Blumenfeld
9. Boleslaw Bierut - Rotenschwanz
10. Alef Bolkowiak - Alef Gutman
11. Michal Boni - Jakub Bauer
12. Jerzy Borejsza - Beniamin Goldberg
13. Wiktor Borowicki - Aaron Berman
14. Marek Borowski - Szymon Berman
15. Stefan Bratkowski - Blumstejn
16. Stanislaw Brodzki - Bronstejn
17. Jan Brzechwa - Jan Worobiec
18. Ryszard Bugaj - Izaak Blumfeld
19. Zbigniew Bujak - lewy syn rabina Malachowskiego
20. August Chelkowski - Dawid Cnajbaum
21. red. Kamila Chilinska - Halpern
22. Wieslaw Chrzanowski - Szymon Knopfstejn
23. Adam Cichocki - Aaron Zigenbaum
24. Włodzimierz Cimoszewicz - Dawid Goldstein
25. Bernard Cukier - Kolski
26. Józef Cyrankiewicz - Izaak Cukerman
27. Marek Czekalski (prezydent Lodzi) - Wachter
28. Tadeusz Daniszewski - Dawid Kirschbaum
29. Ostap Dluski - Adolf Langer
30. Jan Dobraczynski (pisarz) - Gutmacher
31. Ludwik Dorn - Dornbaum
32. Andrzej Drzycimski - Abraham Engel
33. Lech Falandysz - Aaron Fleischman
34. Arkady Fidler - Efroim Trusker
35. Pawel Finder - Pinkus
36. Aleksander Ford - Liwczyc
37. Wladyslaw Frasyniuk - Rotenschwanz
38. Jerzy Frydberg - Izrael Frydberg
39. Bronislaw Geremek - Berele Lewartow
40. Zofia Gomulkowa - Liwa Szoken
41. Henryk Goryszewski - Jakub Glikman
42. Jan Górecki - Muhlrad, dyr. gen. Min. Finansów
43. Wiktor Górecki - Muhlrad, "komandos" z 1968
44. Maria Górowska (sedzia) - Sand lub Berger
45. Halina Górska - Sara Kugelschwanz
46. Alina Grabowska - Sara Rotenfisch
47. Hanna Gronkiewicz-Waltz - Hajka Grundbaum
48. Ryszard Marek Gronski - Goldberger
49. Wiktor Grosz - Izaak Medres 
50. Jacek Groszkowski - Hersz Herszkowicz
51. Leon Halban - Blumenstok, prof. KUL-u
52. Aleksander Hall - Miron Hurman
53. Marian Hemar - jan Marian Herscheles
54. Józefa Hennelowa - Zyta Goldmond
55. Szymon Hirszowski - Szymon Hirsz
56. Józef Hubner - Dawid Szwarc
57. Piotr Ikonowicz - Dawid Goldsmith
58. Henryk Jablonski - Apfelbaum
59. Jerzy Jakubowski - Miszkatenblit
60. Ludwika Jankowska - Luba Kowienska
61. Andrzej Jaroszewicz - Aron Samet
62. Piotr Jasienica - Lech Benar
63. Jerzy Jaskiernia - Aaron Aksman
64. Mieczyslaw Jastrun - Agatstein
65. Tomasz Jastrun s. Mieczyslawa - Agatstein
66. Kalina Jedrusik - Makusfeld
67. Roman Jurys - Chaim Szacht
69. Ida Kaminska - Rachel, dyr. Teatru Zyd. w W-wie
70. Jan Karski (kurier AK) - J. Kozielewski
71. Andrzej Kern - Dawid Ginsberg
72. Jan Kobuszewski - Weisleder
73. adm. Piotr Kolodziejczyk - Robert Cajmer
74. Grzegorz Kolodko - Samuel Hanerman
75. Maria Komar (generalowa) - Riwa Zukerman
76. Janusz Korczak - Henryk Goldszmit
77. Janusz Korwin-Mikke - Ozjasz Goldberg
78. Jerzy Kosinski - Josek Lewinkopf
79. Janina Kotarbinska - Dina Steinberg, z. prof. Kotarbinskiego
80. Mikolaj Kozakiewicz - Jakub Kleinman
81. Helena Kozlowska - Bela Frisch
82. Stanislaw Krajewski - Abel Kaimer
83. Hanna Krall - Hajka Rejchgold
84. Krzysztof Król - Aaron Rosenbaum
85. Marian Krzaklewski - Dawid Zimmerman
86. Lucyna Krzemieniecka - Wiera Zeidenberg
87. Edward Krzemien (dziennikarz GW) - Wolf
88. Kunicki - Goldfinger
89. Kazimierz Kuratowski - Kuratow
90. Zofia Kuratowska-Jaszunska - Goldman
91. Jacek Kuron - Icek Kordblum
92. Aleksander Kwasniewski - Izaak Stoltzman
93. Jolanta Kwasniewska -Konty - Kohn
94. Stanislaw Jerzy Lec - Letz de Tusch
95. Janusz Lewandowski - Aaron Langman
96. Olga Lipinska - Fajga Lippman
97. Teresa Liszcz - Sara Lankamer
98. Jan Litynski - Jakub Leman
99. Lubiejski - Zygielman
100. Lozowski - Salomon Abramowicz
101. Aleksander Luczak - Dawid Lachman
102. Helena Luczywo - Chaber (ojciec), Guter (matka)
103. Antoni Macierewicz - Izaak Singer
104. Aleksander Malachowski - Jakub Goldsmith
105. Marek Markiewicz - Samuel Moritz
106. Tadeusz Mazowiecki - Icek Dikman
107. Jacek Merkel - Samuel Nelken
108. Adam Michnik - Aaron Szechter
109. Andrzej Milczanowski - Aaron Edelman
110. Jerzy Milewski - Dawid Machonbaum
111. Leszek Moczulski - Robert Berman
112. Karol Modzelewski - Samuel Mendel
113. Zygmunt Modzelewski - Fischer
114. Jerzy Morawski - Izaak Szloma
115. Stanislaw Nadzin - Gutman
116. Stefan Niesiolowski - Aaron Nusselbaum
117. Jerzy Robert Nowak (prof.) - Moritz Neuman
118. Piotr Nowina-Konopka - Haim Kromer
119. Róza Ochabowa - Grunbaum
120. Andrzej Olechowski - Mosze Brandwein
121. Józef Oleksy - Szymon Buchwio (Lemek)
122. Jan Olszewski - Izaak Oksner
123. Janusz Onyszkiewicz - Jojne Grynberg
124. Jerzy Osiatynski - Szymon Weinbach
125. Janina Paradowska - Rachela Busch
126. Jan Parys - Haim Pufahl
127. Aleksander Paszynski - Finkelstein
128. Miroslawa Pazynska - Srula Kundelman
129. Leslaw Podkanski - Izaak Freinkel
130. Ezdra Podlaski - Rotenschwanz
131. Kazimierz Pomian - Furman lub Rotenschwanz
132. Radkiewiczowa, zona min. - Ruta Teitsch
133. Helena Radlinska, prof.- Rajchman, Akad.Organ.Sl. Spol.
134. Mieczyslaw Rakowski - Mojzesz Rak
135. Jan Regula - Josek Mützenmacher
136. Jan Maria Rokita - Izaak Goldwicht
137. Andrzej Rosiewicz - A. Jarosiewicz
138. Adolf Rudnicki (pisarz) - Schneider
139. Jan Rulewski - Fikelman
140. Rutkowski - Botwin
141. Hanka Sawicka - Szapiro
142. Ryszard Setnik - Szymon Bauman
143. Izabela Sierakowska - Rebeka Sommer
144. Janusz Sitynski - Jakub Leman
145. Ernest Skalski - Wilker lub Nimen
146. Skrzeszewski - Fokenman
147. Krzysztof Skubiszewski - Szymon Schimel
148. Wladyslaw Slawny - Rosenberg
149. Antoni Slonimski - Stomma
150. Zenon Smolarek - Izaak Zimmerman
151. Ewa Spychalska - Salome Stein
152. Marian Starownik - Symeon Steinman
153. Stefan Starzewski - Gustaw Szusterman
154. Stanislaw Stomma - Szaja Sommer
155. Michal Strak - Baruch Steinberg
156. Julian Stryjkowski (pisarz) - Pesah Stark
157. Jerzy Stuhr (aktor) - Josek Feingold
158. Hanna Suchocka - Hajka Silberstein
159. Boleslaw Sulik - Jakub Steinberg
160. Kalman Sultanik - Chaim Studniberg
161. Irena Szewinska (sportowiec) - I. Kirszenstein
162. Stefan Szwedowicz (brat Michnika) - Szechter
163. Roman Szydlowski - Szancer
164. Wieslawa Szymborska - Rottermund
165. Pawel Spiewak - Stinger
166. Boleslaw Tejkowski - Benio Tejkower
167. Jerzy Turowicz - Jakow Turnau
168. Stanislaw Tuszewski - Salomon Hardnik
169. Magda Umer (piosenkarka) - Humer
(córka zbrodniarza UB)
170. Jerzy Urban - Josek Urbach
171. Mieczyslaw Wachowski - Jakub Windman
172. Henryk Walczak - Zukerman
173. Lech Walesa - Lejba Kohne
174. Dawid Warszawski - Konstanty Gebert
175. Adam Wazyk (poeta) - Wagman
176. Andrzej Werblan - Aaron Werblicht
177. Andrzej Wieczorkiewicz - Hirsz Gelpern
178. Aleksander Wirpsza - Leszek Szaruga
179. Dariusz Wójcik - Dawid Wisental
180. Andrzej Wróblewski - Andrzej Ibislauer
181. Ludmila Wujec - Okrent
182. Jan Wyka - Leopold Wessman
183. Roman Zambrowski - Rubin Nusbaum
184. Janusz Zaorski - Jakub Bauman
185. Andrzej Zoll - Rojeschwanz, b. prezes Tryb. Konst.
186. Janusz Ziólkowski - Izaak Zemler Wojskowi (Army)
187. gen. Edward Braniewski - Brandsteter
188. gen. Jan Drzewiecki - Holzer
189. gen. Marian Graniewski - Gutaker
190. gen. Wiktor Grosz - Izaak Medres
191. gen. Artur Jastrzebski - Artur Ritter (Niemiec)
192. gen. Grzegorz Korczynski - Kalinowski
193. gen. Leszek Krzemien - Maksymilian Wolf
194. gen. Matejewski - Kugelschwanz
195. gen. Marian Naszkowski - Wasser
196. gen. St. Poplawski - Siergiej Grochow (Rosjanin)
197. gen. Karol Swierczewski - Walter Goltz lub Tenenbaum
198. gen. Leon Turski - Tennenbaum
199. gen. Mieczyslaw Wagrowski - Izaak Pustelman
200. gen. Tadeusz Wilecki - Wallach
201. gen. Zarako-Zarakowski - Zarako, Nacz. Prok. WP
202. gen. Janusz Zarzycki - Neugebauer
203. plk Michal Bron - Bronstein, prac. MSZ
204. plk dr Charbicz - Marek Heberman, kom.Szpit.Woj.,Warszawa
205. plk Otto Finski - Finkenstein, szef sztabu "Sluzba Polsce"
206. plk Garbowski - Caber lub Gruber, d-ca dyw.
207. plk Gradlewski - Goldberg, GZP WP
208. plk Mieczyslaw Kowalski - Kohn
209. plk Anatol Liniewski - Liberman, prac. ASG
210. plk Rosinski - Rosenberg, DOW
211. plk Rotowski - Rotholtz, szef Zarz. Sl. Techn. WP
212. plk St. Sokolowski - Szabat, prac. WAP
213. plk Pawel Solski - Pinkus, szef Sl. Samoch. WP
214. plk Szulczynski - Szulcynger, d-ca pulku
215. plk Wl. Tykocinski - Tikotiner, attache wojsk.
216. plk Wadlewski - Waldman, dyr. Dep. Wojsk. w Min. Zdrowia
217. plk Zarski - Silberstein, prac. WAP
218. pplk Jerzy Bryn - Izrael Alter, prac. MSZ
219. pplk Jan Dolanowski - Dollinger, DOW
220. pplk Adam Laski - Gutbrot, prac. ASG
221. pplk Henryk Zieman - Zysman, DOW
222. mjr Roman Domanski - Rosenstand, DOW
223. mjr Marcel Kot - Abram Sterenzys
224. mjr Józef Sliwinski - Flaumenbaum, szef Wyd. "Sluzba Polsce"
225. mjr Henryk Uminski - Keff
226. Filip Berski - Badner, prokurator wojskowy
227. Kazimierz Golczewski - Bauman, Nacz. Prok. Wojsk.
228. sedzia Franciszek Kapczuk - Natanel Frau, Sad Wojsk. Wroclaw
229. Maksymilian Litinski - Lifszyc, Nacz. Prok. Wojsk.
230. Lubiejski - Zygielman, II Zarzad
231. Jakub Lubowski - Chase Smen, prok. Dep. Sl. Spraw.
232. Jan Orlinski - Unterweiser, Prok. Wojsk.
233. Henryk Podlaski - Fink, Nacz. Prok. Wojsk.
234. Rajski - Rajgrodzki, II Zarzad
235. Roman Rawicz - Vogel, Najw. Sad Wojsk.
236. Henryk Trojan - Adler, II Zarzad
237. Henryk Walczak - Zukerman
238. Zagórski - Winter, II Zarzad
239. Arnold Zaleski - Zalkind, prac. Prok. Wojsk. Pracownicy MSW
240. gen. Józef Hübner - Dawid Szwarc
241. gen. Matejewski - Kugelschwanc
242. gen. Miecz. Moczar - Mykola Demko (Ukrainiec)
243. Gen. Julian Polan - Harasim, morderca sadowy
244. gen. Roman Romkowski - Natan Grinspan-Kikiel
245. gen. Józef Maria Rózanski - Rosenzweig
246. plk Leon Andrzejewski - Ajzen Lejb-Wolff, dyr. Gabin. Ministra
247. plk Bielecki - Moniek Buchman, szef WUBP Kraków
248. plk Julia Brystiger - Prajs
249. plk Górecki - Goldberg, dyr. Depart. IX
250. plk Mieczyslaw Mietkowski - Mojzesz Borowicki, doradca MSW
251. plk Orlowski - Kugelschwanz
252. plk Marian Reniak - Marian Struzynski
253. plk Józef Rózanski - Josek Goldberg, dyr. dep. MBP
254. plk Sienkiewicz - Lewi, dyr. depart.
255. plk Szerynski - Szhnkman, prac. MBP
256. plk Józef Swiatlo - Izaak Fleischfarb, z-ca dyr. depart. X
257. pplk Helena Wolinska-Brus - Ochsmann
258. mjr Adam Kornecki - Dawid Kornhendler, szef WUBP Kielce
259. Antoni Alster - Nauman, v-ce szef MBP
260. Barbara Giller - Basze Lea, prac. MBP Duchowni (Religion)
1. Jerzy Albrecht - Finkelstein
2. Amsterdamski - Saul Henrykowski
3. Stanislaw Arski - Apfelbaum
4. Stefan Arski - Artur Salman
5. Bronislaw Baczko - Gideon
6. Leszek Balcerowicz - Aaron Bucholtz
7. Ryszard Bender - Fajwisch Berenstein
8. Jan Krzysztof Bielecki - Izaak Blumenfeld
9. Boleslaw Bierut - Rotenschwanz
10. Alef Bolkowiak - Alef Gutman
11. Michal Boni - Jakub Bauer
12. Jerzy Borejsza - Beniamin Goldberg
13. Wiktor Borowicki - Aaron Berman
14. Marek Borowski - Szymon Berman
15. Stefan Bratkowski - Blumstejn
16. Stanislaw Brodzki - Bronstejn
17. Jan Brzechwa - Jan Worobiec
18. Ryszard Bugaj - Izaak Blumfeld
19. Zbigniew Bujak - lewy syn rabina Malachowskiego
20. August Chelkowski - Dawid Cnajbaum
21. red. Kamila Chilinska - Halpern
22. Wieslaw Chrzanowski - Szymon Knopfstejn
23. Adam Cichocki - Aaron Zigenbaum
24. Włodzimierz Cimoszewicz - Dawid Goldstein
25. Bernard Cukier - Kolski
26. Józef Cyrankiewicz - Izaak Cukerman
27. Marek Czekalski (prezydent Lodzi) - Wachter
28. Tadeusz Daniszewski - Dawid Kirschbaum
29. Ostap Dluski - Adolf Langer
30. Jan Dobraczynski (pisarz) - Gutmacher
31. Ludwik Dorn - Dornbaum
32. Andrzej Drzycimski - Abraham Engel
33. Lech Falandysz - Aaron Fleischman
34. Arkady Fidler - Efroim Trusker
35. Pawel Finder - Pinkus
36. Aleksander Ford - Liwczyc
37. Wladyslaw Frasyniuk - Rotenschwanz
38. Jerzy Frydberg - Izrael Frydberg
39. Bronislaw Geremek - Berele Lewartow
40. Zofia Gomulkowa - Liwa Szoken
41. Henryk Goryszewski - Jakub Glikman
42. Jan Górecki - Muhlrad, dyr. gen. Min. Finansów
43. Wiktor Górecki - Muhlrad, "komandos" z 1968
44. Maria Górowska (sedzia) - Sand lub Berger
45. Halina Górska - Sara Kugelschwanz
46. Alina Grabowska - Sara Rotenfisch
47. Hanna Gronkiewicz-Waltz - Hajka Grundbaum
48. Ryszard Marek Gronski - Goldberger
49. Wiktor Grosz - Izaak Medres 
50. Jacek Groszkowski - Hersz Herszkowicz
51. Leon Halban - Blumenstok, prof. KUL-u
52. Aleksander Hall - Miron Hurman
53. Marian Hemar - jan Marian Herscheles
54. Józefa Hennelowa - Zyta Goldmond
55. Szymon Hirszowski - Szymon Hirsz
56. Józef Hubner - Dawid Szwarc
57. Piotr Ikonowicz - Dawid Goldsmith
58. Henryk Jablonski - Apfelbaum
59. Jerzy Jakubowski - Miszkatenblit
60. Ludwika Jankowska - Luba Kowienska
61. Andrzej Jaroszewicz - Aron Samet
62. Piotr Jasienica - Lech Benar
63. Jerzy Jaskiernia - Aaron Aksman
64. Mieczyslaw Jastrun - Agatstein
65. Tomasz Jastrun s. Mieczyslawa - Agatstein
66. Kalina Jedrusik - Makusfeld
67. Roman Jurys - Chaim Szacht
69. Ida Kaminska - Rachel, dyr. Teatru Zyd. w W-wie
70. Jan Karski (kurier AK) - J. Kozielewski
71. Andrzej Kern - Dawid Ginsberg
72. Jan Kobuszewski - Weisleder
73. adm. Piotr Kolodziejczyk - Robert Cajmer
74. Grzegorz Kolodko - Samuel Hanerman
75. Maria Komar (generalowa) - Riwa Zukerman
76. Janusz Korczak - Henryk Goldszmit
77. Janusz Korwin-Mikke - Ozjasz Goldberg
78. Jerzy Kosinski - Josek Lewinkopf
79. Janina Kotarbinska - Dina Steinberg, z. prof. Kotarbinskiego
80. Mikolaj Kozakiewicz - Jakub Kleinman
81. Helena Kozlowska - Bela Frisch
82. Stanislaw Krajewski - Abel Kaimer
83. Hanna Krall - Hajka Rejchgold
84. Krzysztof Król - Aaron Rosenbaum
85. Marian Krzaklewski - Dawid Zimmerman
86. Lucyna Krzemieniecka - Wiera Zeidenberg
87. Edward Krzemien (dziennikarz GW) - Wolf
88. Kunicki - Goldfinger
89. Kazimierz Kuratowski - Kuratow
90. Zofia Kuratowska-Jaszunska - Goldman
91. Jacek Kuron - Icek Kordblum
92. Aleksander Kwasniewski - Izaak Stoltzman
93. Jolanta Kwasniewska -Konty - Kohn
94. Stanislaw Jerzy Lec - Letz de Tusch
95. Janusz Lewandowski - Aaron Langman
96. Olga Lipinska - Fajga Lippman
97. Teresa Liszcz - Sara Lankamer
98. Jan Litynski - Jakub Leman
99. Lubiejski - Zygielman
100. Lozowski - Salomon Abramowicz
101. Aleksander Luczak - Dawid Lachman
102. Helena Luczywo - Chaber (ojciec), Guter (matka)
103. Antoni Macierewicz - Izaak Singer
104. Aleksander Malachowski - Jakub Goldsmith
105. Marek Markiewicz - Samuel Moritz
106. Tadeusz Mazowiecki - Icek Dikman
107. Jacek Merkel - Samuel Nelken
108. Adam Michnik - Aaron Szechter
109. Andrzej Milczanowski - Aaron Edelman
110. Jerzy Milewski - Dawid Machonbaum
111. Leszek Moczulski - Robert Berman
112. Karol Modzelewski - Samuel Mendel
113. Zygmunt Modzelewski - Fischer
114. Jerzy Morawski - Izaak Szloma
115. Stanislaw Nadzin - Gutman
116. Stefan Niesiolowski - Aaron Nusselbaum
117. Jerzy Robert Nowak (prof.) - Moritz Neuman
118. Piotr Nowina-Konopka - Haim Kromer
119. Róza Ochabowa - Grunbaum
120. Andrzej Olechowski - Mosze Brandwein
121. Józef Oleksy - Szymon Buchwio (Lemek)
122. Jan Olszewski - Izaak Oksner
123. Janusz Onyszkiewicz - Jojne Grynberg
124. Jerzy Osiatynski - Szymon Weinbach
125. Janina Paradowska - Rachela Busch
126. Jan Parys - Haim Pufahl
127. Aleksander Paszynski - Finkelstein
128. Miroslawa Pazynska - Srula Kundelman
129. Leslaw Podkanski - Izaak Freinkel
130. Ezdra Podlaski - Rotenschwanz
131. Kazimierz Pomian - Furman lub Rotenschwanz
132. Radkiewiczowa, zona min. - Ruta Teitsch
133. Helena Radlinska, prof.- Rajchman, Akad.Organ.Sl. Spol.
134. Mieczyslaw Rakowski - Mojzesz Rak
135. Jan Regula - Josek Mützenmacher
136. Jan Maria Rokita - Izaak Goldwicht
137. Andrzej Rosiewicz - A. Jarosiewicz
138. Adolf Rudnicki (pisarz) - Schneider
139. Jan Rulewski - Fikelman
140. Rutkowski - Botwin
141. Hanka Sawicka - Szapiro
142. Ryszard Setnik - Szymon Bauman
143. Izabela Sierakowska - Rebeka Sommer
144. Janusz Sitynski - Jakub Leman
145. Ernest Skalski - Wilker lub Nimen
146. Skrzeszewski - Fokenman
147. Krzysztof Skubiszewski - Szymon Schimel
148. Wladyslaw Slawny - Rosenberg
149. Antoni Slonimski - Stomma
150. Zenon Smolarek - Izaak Zimmerman
151. Ewa Spychalska - Salome Stein
152. Marian Starownik - Symeon Steinman
153. Stefan Starzewski - Gustaw Szusterman
154. Stanislaw Stomma - Szaja Sommer
155. Michal Strak - Baruch Steinberg
156. Julian Stryjkowski (pisarz) - Pesah Stark
157. Jerzy Stuhr (aktor) - Josek Feingold
158. Hanna Suchocka - Hajka Silberstein
159. Boleslaw Sulik - Jakub Steinberg
160. Kalman Sultanik - Chaim Studniberg
161. Irena Szewinska (sportowiec) - I. Kirszenstein
162. Stefan Szwedowicz (brat Michnika) - Szechter
163. Roman Szydlowski - Szancer
164. Wieslawa Szymborska - Rottermund
165. Pawel Spiewak - Stinger
166. Boleslaw Tejkowski - Benio Tejkower
167. Jerzy Turowicz - Jakow Turnau
168. Stanislaw Tuszewski - Salomon Hardnik
169. Magda Umer (piosenkarka) - Humer
(córka zbrodniarza UB)
170. Jerzy Urban - Josek Urbach
171. Mieczyslaw Wachowski - Jakub Windman
172. Henryk Walczak - Zukerman
173. Lech Walesa - Lejba Kohne
174. Dawid Warszawski - Konstanty Gebert
175. Adam Wazyk (poeta) - Wagman
176. Andrzej Werblan - Aaron Werblicht
177. Andrzej Wieczorkiewicz - Hirsz Gelpern
178. Aleksander Wirpsza - Leszek Szaruga
179. Dariusz Wójcik - Dawid Wisental
180. Andrzej Wróblewski - Andrzej Ibislauer
181. Ludmila Wujec - Okrent
182. Jan Wyka - Leopold Wessman
183. Roman Zambrowski - Rubin Nusbaum
184. Janusz Zaorski - Jakub Bauman
185. Andrzej Zoll - Rojeschwanz, b. prezes Tryb. Konst.
186. Janusz Ziólkowski - Izaak Zemler Wojskowi (Army)
187. gen. Edward Braniewski - Brandsteter
188. gen. Jan Drzewiecki - Holzer
189. gen. Marian Graniewski - Gutaker
190. gen. Wiktor Grosz - Izaak Medres
191. gen. Artur Jastrzebski - Artur Ritter (Niemiec)
192. gen. Grzegorz Korczynski - Kalinowski
193. gen. Leszek Krzemien - Maksymilian Wolf
194. gen. Matejewski - Kugelschwanz
195. gen. Marian Naszkowski - Wasser
196. gen. St. Poplawski - Siergiej Grochow (Rosjanin)
197. gen. Karol Swierczewski - Walter Goltz lub Tenenbaum
198. gen. Leon Turski - Tennenbaum
199. gen. Mieczyslaw Wagrowski - Izaak Pustelman
200. gen. Tadeusz Wilecki - Wallach
201. gen. Zarako-Zarakowski - Zarako, Nacz. Prok. WP
202. gen. Janusz Zarzycki - Neugebauer
203. plk Michal Bron - Bronstein, prac. MSZ
204. plk dr Charbicz - Marek Heberman, kom.Szpit.Woj.,Warszawa
205. plk Otto Finski - Finkenstein, szef sztabu "Sluzba Polsce"
206. plk Garbowski - Caber lub Gruber, d-ca dyw.
207. plk Gradlewski - Goldberg, GZP WP
208. plk Mieczyslaw Kowalski - Kohn
209. plk Anatol Liniewski - Liberman, prac. ASG
210. plk Rosinski - Rosenberg, DOW
211. plk Rotowski - Rotholtz, szef Zarz. Sl. Techn. WP
212. plk St. Sokolowski - Szabat, prac. WAP
213. plk Pawel Solski - Pinkus, szef Sl. Samoch. WP
214. plk Szulczynski - Szulcynger, d-ca pulku
215. plk Wl. Tykocinski - Tikotiner, attache wojsk.
216. plk Wadlewski - Waldman, dyr. Dep. Wojsk. w Min. Zdrowia
217. plk Zarski - Silberstein, prac. WAP
218. pplk Jerzy Bryn - Izrael Alter, prac. MSZ
219. pplk Jan Dolanowski - Dollinger, DOW
220. pplk Adam Laski - Gutbrot, prac. ASG
221. pplk Henryk Zieman - Zysman, DOW
222. mjr Roman Domanski - Rosenstand, DOW
223. mjr Marcel Kot - Abram Sterenzys
224. mjr Józef Sliwinski - Flaumenbaum, szef Wyd. "Sluzba Polsce"
225. mjr Henryk Uminski - Keff
226. Filip Berski - Badner, prokurator wojskowy
227. Kazimierz Golczewski - Bauman, Nacz. Prok. Wojsk.
228. sedzia Franciszek Kapczuk - Natanel Frau, Sad Wojsk. Wroclaw
229. Maksymilian Litinski - Lifszyc, Nacz. Prok. Wojsk.
230. Lubiejski - Zygielman, II Zarzad
231. Jakub Lubowski - Chase Smen, prok. Dep. Sl. Spraw.
232. Jan Orlinski - Unterweiser, Prok. Wojsk.
233. Henryk Podlaski - Fink, Nacz. Prok. Wojsk.
234. Rajski - Rajgrodzki, II Zarzad
235. Roman Rawicz - Vogel, Najw. Sad Wojsk.
236. Henryk Trojan - Adler, II Zarzad
237. Henryk Walczak - Zukerman
238. Zagórski - Winter, II Zarzad
239. Arnold Zaleski - Zalkind, prac. Prok. Wojsk. Pracownicy MSW
240. gen. Józef Hübner - Dawid Szwarc
241. gen. Matejewski - Kugelschwanc
242. gen. Miecz. Moczar - Mykola Demko (Ukrainiec)
243. Gen. Julian Polan - Harasim, morderca sadowy
244. gen. Roman Romkowski - Natan Grinspan-Kikiel
245. gen. Józef Maria Rózanski - Rosenzweig
246. plk Leon Andrzejewski - Ajzen Lejb-Wolff, dyr. Gabin. Ministra
247. plk Bielecki - Moniek Buchman, szef WUBP Kraków
248. plk Julia Brystiger - Prajs
249. plk Górecki - Goldberg, dyr. Depart. IX
250. plk Mieczyslaw Mietkowski - Mojzesz Borowicki, doradca MSW
251. plk Orlowski - Kugelschwanz
252. plk Marian Reniak - Marian Struzynski
253. plk Józef Rózanski - Josek Goldberg, dyr. dep. MBP
254. plk Sienkiewicz - Lewi, dyr. depart.
255. plk Szerynski - Szhnkman, prac. MBP
256. plk Józef Swiatlo - Izaak Fleischfarb, z-ca dyr. depart. X
257. pplk Helena Wolinska-Brus - Ochsmann
258. mjr Adam Kornecki - Dawid Kornhendler, szef WUBP Kielce
259. Antoni Alster - Nauman, v-ce szef MBP
260. Barbara Giller - Basze Lea, prac. MBP Duchowni (Religion)
wtorek, 21 maja 2013
sobota, 27 kwietnia 2013
Światem rządzi Goldman Sachs, a nie rządy
To nie rządy rządzą światem, ale bank Goldman Sachs - stwierdził w jednym z wywiadów dla BBC Alessio Rastani w 2011 roku, przedstawiający się jako niezależny makler.
Rastani mówił też, że obecny kryzys jest jak rak i wszyscy ludzie muszą podjąć odpowiednie działania, bo politycy za nich tego nie zrobią. - Rządy nie rządzą światem. Światem rządzi Goldman Sachs - mówił. - Goldman Sachs nie dba o plan ratunkowy, podobnie jak wielkie fundusze inwestycyjne - dodał.
Dlatego ludzie powinni zadbać o swoje aktywa, bo - w ocenie Rastaniego - za 12 miesięcy "oszczędności milionów ludzi wyparują, a to dopiero początek".
Kryzys - wielka okazja
Jak sam podkreśla, przez ostatnie trzy lata śnił o kolejnej recesji, bo na recesji też świetnie można zarobić. Przypominał w tym kontekście Wielki Kryzys z lat 30 XX wieku, na którym wiele osób zarobiło krocie.
- To jest okazja. Gdy rynek się załamuje, gdy euro i wielkie giełdy się załamują, jeśli wiesz co robić, jeśli masz odpowiedni plan, możesz na tym dużo zarobić - przekonywał.
Goldman Sachs to jeden z największych banków świata, który przez lata uchodził za instytucję zbyt wielką, by cokolwiek mogło nadszarpnąć jej pozycję i reputację.
W 2008 roku pojawiły się jednak informacje dotyczące negatywnej roli, odegranej przez Goldman Sachs w szalejącym kryzysie ekonomicznym. Eksperci przekonywali, że bank był w stanie przewidzieć skalę nadchodzących problemów, zamiast jednak ostrzec przed nimi polityków, wykorzystał poufne informacje, by zarobić na praktykach spekulacyjnych.
Jean-Luc Léon, autor dokumentu „Nowi władcy świata: bank Goldman Sachs", próbuje odpowiedzieć na pytanie, czy przedsiębiorstwo rzeczywiście starało się wzbogacić na kryzysie kosztem własnych klientów? Twórca rozmawiał z bankierami, senatorami i ekonomistami, dowodząc, że GS podsycał kryzys, jednocześnie czerpiąc z niego krociowe zyski. Założony w 1869 roku przez niemieckiego imigranta Marcusa Goldmana, Goldman Sachs należy do czołówki światowych banków inwestycyjnych. Działając jako doradca finansowy, świadczy także usługi dla największych firm, rządów i biznesowych rodów. Zatrudnia ponad 35 tysięcy ludzi w 32 krajach.
Kazimierz Marcinkiewicz pracował dla Goldman Sachs od lipca 2008 r.
W roku 2009 bank ogłosił, że wycofuje się ze spekulacji kursem złotego, na którego osłabieniu zarobił osiem procent, choć zaprzeczył, by to osłabienie było wynikiem jego działań.
Oliwy do ognia dolał były menedżer GS, który stwierdził, że działania jego niedawnego pracodawcy są destrukcyjne i że stara się on wycisnąć jak najwięcej pieniędzy ze swoich klientów, którzy nazywani są w poufnych rozmowach „muppetami".
W 2011 roku GS otworzył także biuro w Warszawie.
Tak własnie międzynarodowe hieny finansowe niszczą biedne kraje. Należy bronić się przed fałszywymi przyjaciółmi, zdrajcami takimi jak Marcinkiewicz, którzy tylko czekają aby wbić Polakom nóż w plecy i zniszczyć.
Rastani mówił też, że obecny kryzys jest jak rak i wszyscy ludzie muszą podjąć odpowiednie działania, bo politycy za nich tego nie zrobią. - Rządy nie rządzą światem. Światem rządzi Goldman Sachs - mówił. - Goldman Sachs nie dba o plan ratunkowy, podobnie jak wielkie fundusze inwestycyjne - dodał.
Dlatego ludzie powinni zadbać o swoje aktywa, bo - w ocenie Rastaniego - za 12 miesięcy "oszczędności milionów ludzi wyparują, a to dopiero początek".
Kryzys - wielka okazja
Jak sam podkreśla, przez ostatnie trzy lata śnił o kolejnej recesji, bo na recesji też świetnie można zarobić. Przypominał w tym kontekście Wielki Kryzys z lat 30 XX wieku, na którym wiele osób zarobiło krocie.
- To jest okazja. Gdy rynek się załamuje, gdy euro i wielkie giełdy się załamują, jeśli wiesz co robić, jeśli masz odpowiedni plan, możesz na tym dużo zarobić - przekonywał.
Goldman Sachs to jeden z największych banków świata, który przez lata uchodził za instytucję zbyt wielką, by cokolwiek mogło nadszarpnąć jej pozycję i reputację.
W 2008 roku pojawiły się jednak informacje dotyczące negatywnej roli, odegranej przez Goldman Sachs w szalejącym kryzysie ekonomicznym. Eksperci przekonywali, że bank był w stanie przewidzieć skalę nadchodzących problemów, zamiast jednak ostrzec przed nimi polityków, wykorzystał poufne informacje, by zarobić na praktykach spekulacyjnych.
Jean-Luc Léon, autor dokumentu „Nowi władcy świata: bank Goldman Sachs", próbuje odpowiedzieć na pytanie, czy przedsiębiorstwo rzeczywiście starało się wzbogacić na kryzysie kosztem własnych klientów? Twórca rozmawiał z bankierami, senatorami i ekonomistami, dowodząc, że GS podsycał kryzys, jednocześnie czerpiąc z niego krociowe zyski. Założony w 1869 roku przez niemieckiego imigranta Marcusa Goldmana, Goldman Sachs należy do czołówki światowych banków inwestycyjnych. Działając jako doradca finansowy, świadczy także usługi dla największych firm, rządów i biznesowych rodów. Zatrudnia ponad 35 tysięcy ludzi w 32 krajach.
Kazimierz Marcinkiewicz pracował dla Goldman Sachs od lipca 2008 r.
W roku 2009 bank ogłosił, że wycofuje się ze spekulacji kursem złotego, na którego osłabieniu zarobił osiem procent, choć zaprzeczył, by to osłabienie było wynikiem jego działań.
Oliwy do ognia dolał były menedżer GS, który stwierdził, że działania jego niedawnego pracodawcy są destrukcyjne i że stara się on wycisnąć jak najwięcej pieniędzy ze swoich klientów, którzy nazywani są w poufnych rozmowach „muppetami".
W 2011 roku GS otworzył także biuro w Warszawie.
Tak własnie międzynarodowe hieny finansowe niszczą biedne kraje. Należy bronić się przed fałszywymi przyjaciółmi, zdrajcami takimi jak Marcinkiewicz, którzy tylko czekają aby wbić Polakom nóż w plecy i zniszczyć.
czwartek, 4 kwietnia 2013
Parlament w POlsce
Niemożliwie możliwe wybory w POlsce:
- Radek, masz tutaj miliard dolarów i kup mi Parlament w POlsce.
- Budynek?
- Nie jełopie. Parlament. Budynek to ja mogę mieć taki jaki chcę i nie za taką kasę.
- Ale jak to zrobić?
- W POlsce ciekawie jest wybierany parlament. Zgodnie z prawem! Masz w partii A 500 naszych "kandydatów". Przekonaj prezesa jakimiś 200 milionami, żeby wpisał ich wszystkich na listę wyborczą na najlepszych miejscach. A najlepiej jakby byli sami na listach bez żadnych dodatkowych ciamciaramciów.
- Dobra. A co z partią B?
- To samo baranie. W B mamy 300 naszych ludzi, w C 200, w D kolejnych 150. Pograj z nimi tak samo. Zostanie ci jeszcze 200 milionów na reklamę, ale to z prezesami uzgodnisz co i jak. No i bądź przygotowany na jakieś drobne przesunięcia kandydatów, żeby to miało "wygląd". Rób to z każdym prezesem osobno, żeby się nie krygowali i myśleli, że zostali wyróżnieni. Wtedy zrobią to co chcemy i jeszcze będą z tego dumni..
- Myślisz szefie, że będziemy mieć Parlament?
- Umiesz liczyć? Będziemy mieć całość, albo pozwolimy ewentualnie żeby weszła jakaś myszka. No bo z kogoś czasem nawet w Parlamencie warto porobić jaja, żeby hołocie cyrku dostarczyć.
- No ale przecież te partie są opozycyjne wobec siebie.
- Radek i o to chodzi. O to właśnie chodzi. Bez względu na to kto będzie w koalicji, a kto będzie w opozycji, to i tak będzie nasz. Nasi zrobią tak jak im każemy. A to że przy okazji będą pod publikę wrzeszczeć na siebie, to i dobrze. Bo co to za parlament, w którym koalicja zawsze zgadza się z opozycją?
- Genialne szefie. Ale że też tak można...
- Można. Nie po to jest jak jest, żeby było bez nas.
- No a jak jakiś prezes się nie zgodzi? Albo szeregowi członkowie partii będą się burzyć?
- To się go wymieni.... a szeregowymi przejmować się nie należy. Oni są do płacenia składek i robienia nieświadomej pozoracji. I nic więcej. Mają tyle do powiedzenia, co im się każe powiedzieć. I ani słowa więcej.
- No tak... a jak już listy przyszłych parlamentarzystów będą gotowe, i na każdej będą tylko nasi ludzie, zawsze będą wybrani tylko nasi. A ludzie się nie zorientują?
- Ludzie? Przecież żaden motłoch w grupie nie ma lidera, jest skłócony, w czym można mu też pomóc i musi robić, to co mu prawo każe. A prawo to my. A jeśli chodzi o kasę, to kasę sobie odbierzemy z procentami. Wprowadzi się dla hołoty jakiś podatek... A przez całą kadencję jeszcze na tym zarobimy tyle, że inwestycja zwróci się kilka razy. A jeśli pojawią się kłopoty, to damy im szybkie pożyczki z MFW, BŚ czy EBC. Hołota je spłaci... Przecież nawet POlską ktoś rządzić musi! Istało sie jak szef kazał.
- Radek, masz tutaj miliard dolarów i kup mi Parlament w POlsce.
- Budynek?
- Nie jełopie. Parlament. Budynek to ja mogę mieć taki jaki chcę i nie za taką kasę.
- Ale jak to zrobić?
- W POlsce ciekawie jest wybierany parlament. Zgodnie z prawem! Masz w partii A 500 naszych "kandydatów". Przekonaj prezesa jakimiś 200 milionami, żeby wpisał ich wszystkich na listę wyborczą na najlepszych miejscach. A najlepiej jakby byli sami na listach bez żadnych dodatkowych ciamciaramciów.
- Dobra. A co z partią B?
- To samo baranie. W B mamy 300 naszych ludzi, w C 200, w D kolejnych 150. Pograj z nimi tak samo. Zostanie ci jeszcze 200 milionów na reklamę, ale to z prezesami uzgodnisz co i jak. No i bądź przygotowany na jakieś drobne przesunięcia kandydatów, żeby to miało "wygląd". Rób to z każdym prezesem osobno, żeby się nie krygowali i myśleli, że zostali wyróżnieni. Wtedy zrobią to co chcemy i jeszcze będą z tego dumni..
- Myślisz szefie, że będziemy mieć Parlament?
- Umiesz liczyć? Będziemy mieć całość, albo pozwolimy ewentualnie żeby weszła jakaś myszka. No bo z kogoś czasem nawet w Parlamencie warto porobić jaja, żeby hołocie cyrku dostarczyć.
- No ale przecież te partie są opozycyjne wobec siebie.
- Radek i o to chodzi. O to właśnie chodzi. Bez względu na to kto będzie w koalicji, a kto będzie w opozycji, to i tak będzie nasz. Nasi zrobią tak jak im każemy. A to że przy okazji będą pod publikę wrzeszczeć na siebie, to i dobrze. Bo co to za parlament, w którym koalicja zawsze zgadza się z opozycją?
- Genialne szefie. Ale że też tak można...
- Można. Nie po to jest jak jest, żeby było bez nas.
- No a jak jakiś prezes się nie zgodzi? Albo szeregowi członkowie partii będą się burzyć?
- To się go wymieni.... a szeregowymi przejmować się nie należy. Oni są do płacenia składek i robienia nieświadomej pozoracji. I nic więcej. Mają tyle do powiedzenia, co im się każe powiedzieć. I ani słowa więcej.
- No tak... a jak już listy przyszłych parlamentarzystów będą gotowe, i na każdej będą tylko nasi ludzie, zawsze będą wybrani tylko nasi. A ludzie się nie zorientują?
- Ludzie? Przecież żaden motłoch w grupie nie ma lidera, jest skłócony, w czym można mu też pomóc i musi robić, to co mu prawo każe. A prawo to my. A jeśli chodzi o kasę, to kasę sobie odbierzemy z procentami. Wprowadzi się dla hołoty jakiś podatek... A przez całą kadencję jeszcze na tym zarobimy tyle, że inwestycja zwróci się kilka razy. A jeśli pojawią się kłopoty, to damy im szybkie pożyczki z MFW, BŚ czy EBC. Hołota je spłaci... Przecież nawet POlską ktoś rządzić musi! Istało sie jak szef kazał.
sobota, 23 marca 2013
Radek Sikorski - agent CIA w Polsce
R.Sikorski, narodowość żydowska, jest posiadaczem obywatelstw USA i Wlk.Brytanii. Wyjechał z Polski jeszcze jako uczeń szkoły średniej w 1981r. do Wlk. Brytanii. W czasie studiów na Oxford University (Wlk.Brytania), gdzie po trzech lach nauki w 1985r. otrzymał świadectwo licencjata, został członkiem elitarnego Klubu Bullingdona. Przynależność do tego klubu wymagała od ich członków wysokiej pozycji społecznej i materialnej. Żyd z Polski (R.Sikorski) nie posiadał ani jednego, ani drugiego, ale wcześniej został członkiem masonerii (ryt szkocki), co otworzyło przed nim drzwi nie tylko elitarnych organizacji, ale także agencji wywiadowczych Zachodu. W ramach agenturalnego szkolenia, zapewne chodziło o sprawdzian zdobytych umiejętności, został wysłany w 1986r. do walczącego Afganistanu.
Młody, dobrze zapowiadający się agent ożenił się z A.Applebaum z rodziny nowojorskich syjonistów. Jego synowie uczęszczają do szkoły rabinackiej.
W swoim pałacyku w Chobielinie zawiesił obraz gen. W.Sikorskiego i z dumą pokazywał gościom swego znamienitego przodka, z którym miał być skoligacony. Pech chciał, że W.Sikorski nie miał stryjecznego, męskiego rodzeństwa, na co zwrócił uwagę jeden z gości R.Sikorskiego i obraz stryjecznego dziadka wylądował na strychu. Zresztą to kuzynostwo wyklucza fakt zasadniczy: ani W.Sikorski, ani nikt z jego rodziny nigdy nie mieli nic wspólnego z żydowską mycką, czy mykwą.
W 1992r. świetnie przygotowany syjonistyczny agent, R.Sikorski został vice-ministrem obrony w rządzie J.Olszewskiego. W 2005r. był już ministrem obrony w rządzie PiS, a od 2007r. pełni funkcję ministra MSZ w rządzie PO.
Jak widać jego działalność polityczna przebiega ponad wszelkimi podziałami i jest nakierowana na walkę ze wszystkim, co narodowe, co słowiańskie, a więc i co polskie także, zgodnie z wytycznymi takich wybitnych syjonistów jak H.Kissinger i Z.Brzeziński.
A oto, jakimi standardami politycznymi demokratycznego Zachodu, o polskiej racji stanu nawet wstyd wspominać w obliczu „wysokich” aspiracjach tegoż Zachodu, kieruje się min. R.Sikorski.
Czy już wiecie jakimi metodami poprzedni agenci również w Polsce w 1989 roku wprowadzali "demokrację" zachodu? I już nie dziwcie się, że komuniści mając gwarancję nietykalności mogli nadal siedzieć przy korycie. Te same metody wprowadzania demokracji pod przykrywką wyzwalania z rąk reżimu w imię finansowego zniewolenia okupowanego ekonomicznie narodu chcą zastosować na Białorusi, Ukrainie i innych. Co Państwa zdaniem jest lepsze: socjalistyczny reżim czy finansowa okupacja zachodniego zaborcy? Zastanawia mnie też, jakim prawem Sikorski uzurpuje sobie mówienie w imieniu Polski? Kiedyś TW Bolek powiedział: my naród, teraz Sikorski mówi – (my) Polska. Ciekawe, kiedy Polacy będą wreszcie mieli prawo mówić we własnym imieniu. 2.02.2011r. w TVN24 wyjaśniając sytuację na Białorusi i opowiadając o swoim spotkaniu z prezydentem Białorusi, minister podkreślił, że Łukaszenka będzie teraz “musiał żyć z konsekwencjami wyboru”. „Ale dzięki wizycie miał wybór. Miał wybór kogoś, kto zaczyna przeprowadzać swój kraj przez transformację albo kogoś, kto będzie musiał trzymać odrzutowiec z ciepłymi silnikami” – uważa R.Sikorski.
W czerwcu 2011r. był już mniej eufemistyczny, gdy w publicznej TV powiedział jednoznacznie, że w czasie wspólnej wizyty z min. MSZ NRF u prezydenta A.Łukaszenki złożył mu propozycję rezygnacji z urzędu w zamian za gwarancje bezpieczeństwa i dostatniego życia dla niego i jego rodziny.
To jest tzw. propozycja nie do odrzucenia, jak z filmu o mafii i gangsterach. Syjonistyczny agent i min. MSZ RP, R.Sikorski uprawia, zatem polityczny bandytyzm i inaczej określić tego się nie da. Można tylko zapytać, w czyim imieniu uprawia swój proceder, bo na pewno nie w interesie polskiej narodowej polityki. Tylko, dlaczego ja, polski podatnik mam opłacać cudzego gangstera?
Takie są właśnie demokratyczne standardy ubezwłasnowolnionego zachodniego świata.
Młody, dobrze zapowiadający się agent ożenił się z A.Applebaum z rodziny nowojorskich syjonistów. Jego synowie uczęszczają do szkoły rabinackiej.
W swoim pałacyku w Chobielinie zawiesił obraz gen. W.Sikorskiego i z dumą pokazywał gościom swego znamienitego przodka, z którym miał być skoligacony. Pech chciał, że W.Sikorski nie miał stryjecznego, męskiego rodzeństwa, na co zwrócił uwagę jeden z gości R.Sikorskiego i obraz stryjecznego dziadka wylądował na strychu. Zresztą to kuzynostwo wyklucza fakt zasadniczy: ani W.Sikorski, ani nikt z jego rodziny nigdy nie mieli nic wspólnego z żydowską mycką, czy mykwą.
W 1992r. świetnie przygotowany syjonistyczny agent, R.Sikorski został vice-ministrem obrony w rządzie J.Olszewskiego. W 2005r. był już ministrem obrony w rządzie PiS, a od 2007r. pełni funkcję ministra MSZ w rządzie PO.
Jak widać jego działalność polityczna przebiega ponad wszelkimi podziałami i jest nakierowana na walkę ze wszystkim, co narodowe, co słowiańskie, a więc i co polskie także, zgodnie z wytycznymi takich wybitnych syjonistów jak H.Kissinger i Z.Brzeziński.
A oto, jakimi standardami politycznymi demokratycznego Zachodu, o polskiej racji stanu nawet wstyd wspominać w obliczu „wysokich” aspiracjach tegoż Zachodu, kieruje się min. R.Sikorski.
Czy już wiecie jakimi metodami poprzedni agenci również w Polsce w 1989 roku wprowadzali "demokrację" zachodu? I już nie dziwcie się, że komuniści mając gwarancję nietykalności mogli nadal siedzieć przy korycie. Te same metody wprowadzania demokracji pod przykrywką wyzwalania z rąk reżimu w imię finansowego zniewolenia okupowanego ekonomicznie narodu chcą zastosować na Białorusi, Ukrainie i innych. Co Państwa zdaniem jest lepsze: socjalistyczny reżim czy finansowa okupacja zachodniego zaborcy? Zastanawia mnie też, jakim prawem Sikorski uzurpuje sobie mówienie w imieniu Polski? Kiedyś TW Bolek powiedział: my naród, teraz Sikorski mówi – (my) Polska. Ciekawe, kiedy Polacy będą wreszcie mieli prawo mówić we własnym imieniu. 2.02.2011r. w TVN24 wyjaśniając sytuację na Białorusi i opowiadając o swoim spotkaniu z prezydentem Białorusi, minister podkreślił, że Łukaszenka będzie teraz “musiał żyć z konsekwencjami wyboru”. „Ale dzięki wizycie miał wybór. Miał wybór kogoś, kto zaczyna przeprowadzać swój kraj przez transformację albo kogoś, kto będzie musiał trzymać odrzutowiec z ciepłymi silnikami” – uważa R.Sikorski.
W czerwcu 2011r. był już mniej eufemistyczny, gdy w publicznej TV powiedział jednoznacznie, że w czasie wspólnej wizyty z min. MSZ NRF u prezydenta A.Łukaszenki złożył mu propozycję rezygnacji z urzędu w zamian za gwarancje bezpieczeństwa i dostatniego życia dla niego i jego rodziny.
To jest tzw. propozycja nie do odrzucenia, jak z filmu o mafii i gangsterach. Syjonistyczny agent i min. MSZ RP, R.Sikorski uprawia, zatem polityczny bandytyzm i inaczej określić tego się nie da. Można tylko zapytać, w czyim imieniu uprawia swój proceder, bo na pewno nie w interesie polskiej narodowej polityki. Tylko, dlaczego ja, polski podatnik mam opłacać cudzego gangstera?
Takie są właśnie demokratyczne standardy ubezwłasnowolnionego zachodniego świata.
Program PO 2015
Zarówno w momencie powstawania Platformy Obywatelskiej w 2001 roku, jak i podczas kolejnych kampanii wyborczych liderzy tej partii obiecywali wiele dobrego: uzdrowienie finansów publicznych, obniżenie podatków, prywatyzację, deregulację gospodarki, reformy systemu socjalnego czy ograniczenie biurokracji. Co z tego spełnili w ciągu ostatnich lat, podczas których PO ma niemal pełnię władzy – zarówno ustawodawczej, jak i wykonawczej ? - NIC !!!
Polskojęzyczne media w kraju wybitnie maskują przekręty obecnego rządu nagłaśniając same "sukcesy". Tym czasem wszystko po cichu drożeje: czynsze, energia, paliwo, potężnie wzrasta zadłużenie kraju i rośnie wskaźnik bezrobocia, a to dopiero początek problemów w kraju. Gorsze czasy dopiero nadejdą w 2013-2014 r, ceny pofruną do góry i przyjdzie za wszytko słono płacić . Wiele osób które podczas kampanii wyborczej dało się nabrać na popularne chwyty dobrobytu ( "druga Irlandia", "by żyło się lepiej", "niższe podatki") – niebawem przekona się na kogo oddali swój głos.
O tym że jest dobrze czy nawet bardzo dobrze, możemy dowiedzieć się z prorządowych, stronniczych mediów, a opozycji "knebluje" się usta. O gigantycznych wałkach i przekrętach rządowych popleczników cisza jak makiem zasiał ,wolą serwować głodne kawałki i karmić społeczeństwo np."mamą Madzi" lub straszyć J.Kaczyńskim, odciągając uwagę od prawdziwych problemów Polaków.
Program wyborczy [P]artii [O]szustów (2015) ??:
1.Straszenie Polaków J.Kaczyńskim i PiS-em przy pomocy stronniczych mediów.
2.Uległość i podporządkowanie się Brukselskim i Moskiewskim władzom wzamian za poklepywanie po plecach.
3.Zmniejszenie bezrobocia poprzez wyjazdy Polaków do pracy w Anglii.
4.Utrudnienie dostępu do lekarzy oraz wydłużenie wieku emerytalnego do 90 lat, tym samym wielu Polaków zakończy swój marny, niewolniczy żywot i odciąży ZUS od wypłaty emerytur i rent.
5.Chwilowo darmowy "szczaw i mirabelki" dla wszystkich biednych aby uniknąć głodu.
6.Wypłacanie nieuzasadnionych nagród, premii dla wszystkich posłów i "kolesi".
7.Zwalczanie patriotyzmu i wartości takich jak Bóg, Honor, Ojczyzna.
8.Zamiatanie wszystkich afer i przekrętów pod dywan, które szkodzą jedynie słusznej partii władzy.
9.Walka z kościołem i ustawowe wprowadzanie dewiacji i zboczenia jako normy społecznej.
10.Zwiększenie biurokracji (czyt.urzędniczych pasożytów) aby rodziny, przyjaciele i znajomi mieli podady, tym samym zwiększając sobie poparcie w wyborach.
11.Uległość i podporządkowanie sobie władzy wykonawczej, sądowniczej i mediów.
12.Eliminacja przeciwników politycznych (czyt."Seryjny Samobójca"), którzy mogą bardzo zaszkodzić całej partii lub jej członkom.
13.Nadużywanie pojęcia "Sprawiedliwość Społeczna",która nie ma nic wspólnego ze SPRAWIEDLIWOŚCIĄ, w celu naginania, a nawet łamania prawa.
14.Współpraca i legalizacja: NWO, GMO, Przymusowe Szczepienia, Chemtrails, Codex Alimentarius, Monsanto, Inwigilacja społeczeństwa ...
"BY ŻYŁO SIĘ LEPIEJ" ,,, ZŁODZIEJOM, OSZUSTOM I PASOŻYTOM !!
Polskojęzyczne media w kraju wybitnie maskują przekręty obecnego rządu nagłaśniając same "sukcesy". Tym czasem wszystko po cichu drożeje: czynsze, energia, paliwo, potężnie wzrasta zadłużenie kraju i rośnie wskaźnik bezrobocia, a to dopiero początek problemów w kraju. Gorsze czasy dopiero nadejdą w 2013-2014 r, ceny pofruną do góry i przyjdzie za wszytko słono płacić . Wiele osób które podczas kampanii wyborczej dało się nabrać na popularne chwyty dobrobytu ( "druga Irlandia", "by żyło się lepiej", "niższe podatki") – niebawem przekona się na kogo oddali swój głos.
O tym że jest dobrze czy nawet bardzo dobrze, możemy dowiedzieć się z prorządowych, stronniczych mediów, a opozycji "knebluje" się usta. O gigantycznych wałkach i przekrętach rządowych popleczników cisza jak makiem zasiał ,wolą serwować głodne kawałki i karmić społeczeństwo np."mamą Madzi" lub straszyć J.Kaczyńskim, odciągając uwagę od prawdziwych problemów Polaków.
Program wyborczy [P]artii [O]szustów (2015) ??:
1.Straszenie Polaków J.Kaczyńskim i PiS-em przy pomocy stronniczych mediów.
2.Uległość i podporządkowanie się Brukselskim i Moskiewskim władzom wzamian za poklepywanie po plecach.
3.Zmniejszenie bezrobocia poprzez wyjazdy Polaków do pracy w Anglii.
4.Utrudnienie dostępu do lekarzy oraz wydłużenie wieku emerytalnego do 90 lat, tym samym wielu Polaków zakończy swój marny, niewolniczy żywot i odciąży ZUS od wypłaty emerytur i rent.
5.Chwilowo darmowy "szczaw i mirabelki" dla wszystkich biednych aby uniknąć głodu.
6.Wypłacanie nieuzasadnionych nagród, premii dla wszystkich posłów i "kolesi".
7.Zwalczanie patriotyzmu i wartości takich jak Bóg, Honor, Ojczyzna.
8.Zamiatanie wszystkich afer i przekrętów pod dywan, które szkodzą jedynie słusznej partii władzy.
9.Walka z kościołem i ustawowe wprowadzanie dewiacji i zboczenia jako normy społecznej.
10.Zwiększenie biurokracji (czyt.urzędniczych pasożytów) aby rodziny, przyjaciele i znajomi mieli podady, tym samym zwiększając sobie poparcie w wyborach.
11.Uległość i podporządkowanie sobie władzy wykonawczej, sądowniczej i mediów.
12.Eliminacja przeciwników politycznych (czyt."Seryjny Samobójca"), którzy mogą bardzo zaszkodzić całej partii lub jej członkom.
13.Nadużywanie pojęcia "Sprawiedliwość Społeczna",która nie ma nic wspólnego ze SPRAWIEDLIWOŚCIĄ, w celu naginania, a nawet łamania prawa.
14.Współpraca i legalizacja: NWO, GMO, Przymusowe Szczepienia, Chemtrails, Codex Alimentarius, Monsanto, Inwigilacja społeczeństwa ...
"BY ŻYŁO SIĘ LEPIEJ" ,,, ZŁODZIEJOM, OSZUSTOM I PASOŻYTOM !!
niedziela, 10 marca 2013
Unia Europejska jest zgubą dla Polski
Pewien pan z wąsikiem POprawia włoski i mówi sam do siebie:"Że bez wojny tyle mogło się osiągnąć".
Fragment książki Jarosława Barskiego i Kazimierza Lipkowskiego “Unia Europejska jest zgubą dla Polski”.
Książka została wydana w 1996 roku i obecnie ma znaczenie głównie historyczne oraz jest dowodem na to, że już wtedy niektórzy wiedzieli, co się stanie. Ale kto by tam ich słuchał.
POWODY BUNTU
“Żadna niewola nie jest haniebniejsza od dobrowolnej” – Seneka, “Epistulae morales”
Czy Polska musi umrzeć, aby Polacy żyli?
Pierwszy rozbiór Polski został uchwalony głosami polskiego Sejmu, przekupionego przez Rosjan i Prusaków. Odbył się zgodnie z polskim prawem. Po raz drugi w tysiącletniej historii, znaleźliśmy się w podobnej sytuacji, nie będąc nawet tego świadomi.
Książka ta powstała wskutek rodzącego się poczucia buntu i gniewu.
- Buntu dlatego, że Traktat o Unii Europejskiej, zwany jeszcze Traktatem z Maastricht, zawiera wszystkie elementy zmierzające do skreślenia Polski z mapy.
- Gniewu dlatego, że świadomie ukrywa się przed narodem polskim prawdę.
Ostatecznym bodźcem dla napisania tej książki była dla nas wiadomość, że Stałe Przedstawicielstwo RP w Strasburgu – stolicy przecież Europy – jeszcze w sierpniu 1995 r. nie posiadało tekstu Traktatu o Unii Europejskiej w języku polskim. Zaznaczyć trzeba, że Polska oficjalnie złożyła w Atenach swoją kandydaturę do Unii Europejskiej 8go kwietnia 199 4r., czyli… 16 miesięcy wcześniej!
Zbierając informacje na ten temat, dowiedzieliśmy się, że:
- MSZ w kwietniu 1994 r. dysponował tylko jednym egzemplarzem Traktatu w języku polskim;
- Stałe Przedstawicielstwo RP w Brukseli otrzymało swoje pierwsze egzemplarze na przełomie sierpnia i września 1994r., czyli prawie pół roku po wystąpieniu Polski o członkostwo w Unii;
- Stałe Przedstawicielstwo RP w Strasburgu w sierpniu 1995 r. nadal czeka… szesnaście miesięcy były najwidoczniej za krótkim okresem, aby zrobić kilka odbitek tekstu i dostarczyć je tej chyba zainteresowanej placówce dyplomatycznej.
Nasuwają się automatycznie następne pytania:
- jak to jest, że polskie Przedstawicielstwo przy Radzie Europy w Strasburgu nie posiada żadnego egzemplarza Traktatu w języku polskim? Przecież prawie 4 lata minęły od jego definitywnego zredagowania w językach Dwunastki. Fakt, że Rada Europy nie należy do instytucji Unii Europejskiej nie jest żadną wystarczającą wymówką. Powiązania między Radą Europy a organami Unii są bowiem wielorakie a wzajemne ich kontakty ścisłe;
- jak to jest, że MSZ nie posiada więcej, niż jeden egzemplarz Traktatu w języku polskim w chwili, kiedy Polska oficjalnie występuje z prośbą o członkostwo? Albo jeżeli to nie prawda, jak to jest, że MSZ nie jest w stanie ich dostarczyć natychmiast tym, którzy na placówkach dyplomatycznych o nie proszą?
Wnioski, które możemy wyciągnąć z tego stanu rzeczy są zarazem proste i straszne:
- nikt nie interesuje się poważnie treścią Traktatu i nie uznaje nawet za stosowne udostępnić ją na czas placówkom dyplomatycznym, a także posłom, senatorom i narodowi polskiemu;
- Polska złożyła swoją kandydaturę do Unii Europejskiej bez przestudiowania warunków. Jak bowiem wierzyć, że konieczne przebadanie trzystuparustronnego tekstu przez dziesiątki ekspertów różnych dziedzin prawa i ekonomii mogły mieć miejsce, gdy Traktat nie był dostępny w języku polskim? Można wierzyć w zdolności językowe Polaków, ale bez przesady.
Polska, jak często ostatnio bywa, ślepo wykonuje to, co jej każą inni. Bez myślenia. Bez zastanowienia. Bez przestudiowania warunków. Bez udzielania narodowi najmniejszej cząsteczki informacji o śmiertelnym dla niego Traktacie.
Zapytajmy się wokół siebie: kto zapoznał się z treścią Traktatu? Nikt. Absolutnie nikt. Wiemy tylko tyle, że wstąpienie do Unii Europejskiej jest tak samo konieczne, jak oddychanie tlenem. To jednak trochę mało. Zrozumiemy niedługo, dlaczego ta ignorancja nie jest wcale przypadkowa. Naród jest celowo niedoinformowany.
Dlatego też powstała ta książka: aby tę lukę wypełnić.
Czytelnik spotka się z kilkoma powtórkami. Są one nieuniknione z powodu konstrukcji książki. Mają poza tym wielką zaletę: pozwalają podkreślić najważniejsze poruszone zagadnienia. Zanim podejmiemy się zadania, koniecznością jest uzmysłowienie czytelnikowi, że “Unia Europejska” nie jest ogólnym określeniem równoznacznym z współpracą, przyjaźnią między narodami. Określenie “Unia Europejska” oznacza bardzo dokładny program, jedną spośród wielu możliwych opcji budowania przyszłej Europy. Najgorszą opcję.
JAK SIĘ POLAKÓW INFORMUJE?
Mówiąc o przyszłej Unii Wolności, pani Hanna Suchocka orzekła w Poznaniu 19-go lutego 1994 r.:
“Musi to być ugrupowanie, które prowadząc Polskę do europejskiej wspólnoty narodów, nie zażąda w zamian od społeczeństwa porzucenia poczucia narodowej suwerenności”
To jedno zdanie zawiera w sobie aż trzy błędy:
- nie będzie żadnej wspólnoty narodów, gdyż narody, zwłaszcza tak małe jak Polska, poprzez przyjęte mechanizmy, skazane są na zniknięcie. Najlepszym tego dowodem jest fakt, że słowo “naród” ani raz nie występuje w całym tekście Traktatu, co bynajmniej nie jest przypadkowe (w polskiej – roboczej jak dotychczas – wersji Traktatu słowo “naród” pojawia się… wynikiem strasznych błędów w tłumaczeniu. Patrz: str. 184)
- Narodowej suwerenności także nie będzie wcale i to z tych samych przyczyn (głosowanie większościowe, zniesienie granic, wolny przepływ kapitału i osób, pozwolenie na osiedlenie się w Polsce każdemu, który tego zapragnie, prawo głosowania dla obcokrajowców zamieszkałych w Polsce, itd).
- Najgorszym błędem – gdyż nie podejrzewamy Hannę Suchocką o celową wypowiedź – jest wzmianka o “nie zażądaniu porzucenia poczucia narodowej suwerenności”. Wszakże mogłoby to oznaczać, że świadomie, wiedząc doskonale, że tak nie będzie, pragnie się Polaków wprowadzać w błąd, dając im poczucie, że pozostaną suwerenni.
Dużo błędów w jednym zdaniu. Niesłusznie zwano czasami panią Suchocką “Polską Thatcher”. Istnieje bowiem między tymi dwiema kobietami zasadnicza różnica: pani Thatcher broni suwerenności swojego kraju. Napisała ona niedawno o Unii Europejskiej, że odpowiadała “wczorajszemu sposobowi spoglądania na przyszłość” (“Yesterday’s vision of the future”).
W oficjalnej, wydanej przez Wspólnotę broszurce “Od jednolitego rynku do Unii Europejskiej”, pani Suchocka przeczytałaby: “z powodu licznych próśb o przystąpienie, Wspólnota nie ma innego wyboru, jak kroczyć dalej drogą Unii, według zasad jedności federalnej. Bez racjonalizacji mechanizmów podejmowania decyzji
- chodzi tutaj oczywiście o całkowite pozbycie się wymogu jednomyślności w głosowaniach – Wspólnota nie będzie magla przekształcić się w prawdziwą Unię (…) Rządy państw członkowskich wiedzą, ze epoka absolutnych narodowych suwerenności minęła”.
Pani Suchocka nie ma jednak monopolu na podobne wypowiedzi.
Prezydent Lech Wałęsa przy każdej okazji powtarza, że wkraczamy do Europy wolnych narodów, co jest podwójnym błędem, ponieważ stracimy i naszą narodowość i naszą wolność, Dnia 18-go maja 1994 r. na cmentarzu w Monte-Cassino, Lech Wałęsa powiedział j raz jeszcze, że Polska jest wolna i suwerenna. Wypowiedział te słowa kilka zaledwie dni po złożeniu polskiej kandydatury do Unii. Minister Spraw Zagranicznych Andrzej Olechowski również powiedział 8-go kwietnia 1994r., że “Europa (Unia) to rynek wolność, demokracja.” A poza Unią, nie może być rynku, wolności, demokracji? Czy nie jesteśmy w stanie zbudować u siebie demokracji sami i czy zawsze do wszystkiego potrzebujemy innych? Czy zastanowiliśmy się z resztą nad tym, jak ta demokracja będzie w Unii Europejskiej funkcjonować, kiedy jej zwolennicy sami przyznają się do jej “deficytu demokratycznego” (patrz dalej: “Deficyt demokratyczny”) i kiedy przyjęcie nowych członków do Unii ten “deficyt” tylko pogłębi?
Krzysztof Skubiszewski wypowiedział się rok temu na łamach gazety mniejszości niemieckiej na Śląsku, że “Unia Europejska była stworzona dla średnich i małych państw” Jest to kolejny poważny błąd, zaprzeczający rzeczywistości. Luksemburg liczy obecnie 29% obcokrajowców (oficjalnie). Procent ten wzrasta z roku na rok. Czy Luksemburg w takich warunkach zachowa swoją tożsamość, swoją odrębność?
A czego mogą się spodziewać takie państwa jak: Polska, Czechy, Słowacja i Węgry, po wstąpieniu do Unii?
Zostaną one doszczętnie wykupione przez bogatych sąsiadów. Występująca obecnie likwidacja naszego majątku narodowego na korzyść obcego kapitału jest drobnostką w porównaniu do tego, co nas czeka w Unii Europejskiej.
Miejmy nadzieję, że przykład Norwegów, którzy niedawno odrzucili przyłączenie się do niej, otworzy nam oczy (patrz: str. 167).
WPROWADZENIE
Traktat z Maastricht przygotowany bez udziału parlamentów narodowych zawiera przeszło 300 stron. Dopełniony 17 Protokołami i 33 Deklaracjami, Traktat, prawie nieczytelny, częściowo sprzeczny, może pozwolić na wszelkie wypaczenia, przesady i interpretacje. Stąd stanowi on zagrożenie dla naszej przyszłości. Traktat w szczególności miesza zagadnienia pierwszoplanowe z drugorzędnymi. Jest np. dziwne, że Deklaracja Nr 13, dotycząca roli parlamentów narodowych i licząca “aż” 11 wierszy, niemalże sąsiaduje z Deklaracją Nr 24 dotyczącą ochrony zwierząt i liczącą 5 wierszy.
Wyjątkowo centralistyczny duch Traktatu powoduje zwiększenie kompetencji Unii Europejskiej w odniesieniu do wszystkich dziedzin życia ekonomiczno- społecznego państw członkowskich, w sytuacji gdy zasada “subsydiarności” z art. 3B przewiduje zachowanie jak największych uprawnień przez poszczególne państwa. Ten wzrost kompetencji, bez żadnych barier, pogłębia jeszcze deficyt demokratyczny (niedostatek demokracji) Unii, o którym będzie mowa dalej.
Jeżeli chodzi o nas, Polaków, za często szukamy gdzie indziej rozwiązania naszych problemów. Nie rozwiązujemy ich sami, albo udajemy, że ich nie ma. A one przez ten czas pogłębiają się coraz bardziej. Na naszą słabość, niej znajdujemy innego wyjścia, jak liczenie wyłącznie na cudzą siłę. Gorzkie to stwierdzenie.
Jeżeli chodzi o klasę polityczną i decydentów, mylą się oni dlatego, że nie potrafią dojrzeć w człowieku tej mieszanki życia zewnętrznego i wewnętrznego, tradycji i nowoczesności, zakorzenienia i mobilności. Od harmonii tego układu zależy osobista równowaga i stabilność społeczeństwa. Nowoczesność, która tego czynnika ludzkiego nie bierze pod uwagę, skazana jest na niepowodzenie, a niekiedy skazuje społeczeństwo na poważny regres,
Oceny, którymi operują nasi decydenci i eksperci, to wzrost gospodarczy i Produkt Narodowy Brutto (PNB). Te oceny wprowadzają nas w błąd dlatego, że biorą one pod uwagę wyłącznie obieg pieniędzy w społeczeństwie, a nie rzeczywistą j sytuację, w której się to społeczeństwo znajduje. Na przykład miasto amerykańskie, gdzie panuje dzicz, ma wysoki udział w PNB, ponieważ przestępczość pociąga za sobą wydatki na policję, szpitalnictwo, budowę więzień, naprawę wyrządzonych szkód, co wszystko daje pracę różnym przedsiębiorstwom. Czy takie miasto jest wzorem stabilności? Nie. Ale dla technokratów i ich zimnej księgowości, takie miasto rozwija się. Tymczasem według tych samych kryteriów, miasto, gdzie życie płynie spokojnie, ku szczęściu swoich mieszkańców, może uchodzić za zacofane. Musimy więc radykalnie zmienić nasz dwudziestowieczny sposób myślenia i zainteresować się człowiekiem, zamiast tylko giełdami i kursami walut. Cala inspiracja Maastricht to znoszenie barier. Wszystkich. Szczególnie tych, które chronią biednych przed bogatymi. Tych, które chronią młode pokolenia przed destrukcyjnymi falami narkomanii, przestępczości w nieznanej dotąd skali i ogólnej i demoralizacji. Maastricht jest w gruncie rzeczy zwycięstwem świata finansów, spekulacji i zysku nad człowiekiem, który w ogóle przestał się liczyć. Maastricht jest zwycięstwem dzikiego materializmu nad potrzebami duchowymi. Najgorszym stwierdzeniem jest chyba to, że Maastricht udaje, że wszystko robi dla człowieka i że jest jedynym wzorem dla świata. Przypomina nam to bardzo inną ideologię, która jeszcze nie tak dawno panowała w Polsce.
Podpisanie Traktatu z Maastricht i wejście do Unii Europejskiej równałoby się z samobójstwem Polski.
Czy każdy Polak wie, że w Unii Europejskiej,
Polska straci na zawsze całą swoją suwerenność, a nie jakąś jej cząsteczkę?
Że zniknie nasza waluta, Złotówka, i że zastąpi ją ECU lub może teraz EURO?
Że nasze rolnictwo zostanie zniszczone i podporządkowane Brukseli?
Że dwa satelity Spot i Lansat będą nadzorowały czy odłogujemy posłusznie zaplanowaną nam liczbę hektarów użytków rolnych?
Że obcokrajowcy będą mogli głosować i kandydować w wyborach w Polsce?
Że będą mogli bez najmniejszego ograniczenia nabywać nieruchomości, grunty i osiedlać się u nas?
Że Bruksela – nie Warszawa – będzie decydowała, kto spoza Unii ma prawo do “polskiej strefy Unii” wjeżdżać, a kto nie?
Że celowo będzie faworyzowała mobilność pracowników, niszcząc w ten sposób nasze korzenia i życie rodzinne?
Że będzie decydowała o 80% naszego ustawodawstwa?
Że Polska będzie podlegała karom pieniężnym w przypadku niedostosowania się do Traktatu?
Że prawo wspólnotowe będzie automatycznie miało pierwszeństwo nad prawem polskim, nawet rangi konstytucyjnej?
Że ochrona społeczna spadnie, a bezrobocie wzrośnie?
Że otworzy się raj dla przestępczości, narkomanii i korupcji?
Że żadne odstąpienie z Unii nie jest przewidziane i nie będzie dozwolone?
Codzienne zmartwienia Polaków, to przede wszystkim bezrobocie, brak bezpieczeństwa na ulicach i w domach, drożyzna i narkomania. Wszystkie te problemy się tylko nasilą wewnątrz Unii Europejskiej, a dodatkowo zginiemy jako państwo.
Traktat z Maastricht, służący światu finansów, znoszący ślepo wszystkie bariery w imieniu ultra-liberalnego pojęcia świata, ustali dominację bogatych nad biednymi w superpaństwie federalnym. Polska zostanie bezpowrotnie wykupiona, a polski naród, z jego tradycyjnymi wartościami, zginie.
Czy Polska musi umrzeć, aby Polacy żyli?
Andrzej Lepper o Unii Europejskiej
Fragment książki Jarosława Barskiego i Kazimierza Lipkowskiego “Unia Europejska jest zgubą dla Polski”.
Książka została wydana w 1996 roku i obecnie ma znaczenie głównie historyczne oraz jest dowodem na to, że już wtedy niektórzy wiedzieli, co się stanie. Ale kto by tam ich słuchał.
POWODY BUNTU
“Żadna niewola nie jest haniebniejsza od dobrowolnej” – Seneka, “Epistulae morales”
Czy Polska musi umrzeć, aby Polacy żyli?
Pierwszy rozbiór Polski został uchwalony głosami polskiego Sejmu, przekupionego przez Rosjan i Prusaków. Odbył się zgodnie z polskim prawem. Po raz drugi w tysiącletniej historii, znaleźliśmy się w podobnej sytuacji, nie będąc nawet tego świadomi.
Książka ta powstała wskutek rodzącego się poczucia buntu i gniewu.
- Buntu dlatego, że Traktat o Unii Europejskiej, zwany jeszcze Traktatem z Maastricht, zawiera wszystkie elementy zmierzające do skreślenia Polski z mapy.
- Gniewu dlatego, że świadomie ukrywa się przed narodem polskim prawdę.
Ostatecznym bodźcem dla napisania tej książki była dla nas wiadomość, że Stałe Przedstawicielstwo RP w Strasburgu – stolicy przecież Europy – jeszcze w sierpniu 1995 r. nie posiadało tekstu Traktatu o Unii Europejskiej w języku polskim. Zaznaczyć trzeba, że Polska oficjalnie złożyła w Atenach swoją kandydaturę do Unii Europejskiej 8go kwietnia 199 4r., czyli… 16 miesięcy wcześniej!
Zbierając informacje na ten temat, dowiedzieliśmy się, że:
- MSZ w kwietniu 1994 r. dysponował tylko jednym egzemplarzem Traktatu w języku polskim;
- Stałe Przedstawicielstwo RP w Brukseli otrzymało swoje pierwsze egzemplarze na przełomie sierpnia i września 1994r., czyli prawie pół roku po wystąpieniu Polski o członkostwo w Unii;
- Stałe Przedstawicielstwo RP w Strasburgu w sierpniu 1995 r. nadal czeka… szesnaście miesięcy były najwidoczniej za krótkim okresem, aby zrobić kilka odbitek tekstu i dostarczyć je tej chyba zainteresowanej placówce dyplomatycznej.
Nasuwają się automatycznie następne pytania:
- jak to jest, że polskie Przedstawicielstwo przy Radzie Europy w Strasburgu nie posiada żadnego egzemplarza Traktatu w języku polskim? Przecież prawie 4 lata minęły od jego definitywnego zredagowania w językach Dwunastki. Fakt, że Rada Europy nie należy do instytucji Unii Europejskiej nie jest żadną wystarczającą wymówką. Powiązania między Radą Europy a organami Unii są bowiem wielorakie a wzajemne ich kontakty ścisłe;
- jak to jest, że MSZ nie posiada więcej, niż jeden egzemplarz Traktatu w języku polskim w chwili, kiedy Polska oficjalnie występuje z prośbą o członkostwo? Albo jeżeli to nie prawda, jak to jest, że MSZ nie jest w stanie ich dostarczyć natychmiast tym, którzy na placówkach dyplomatycznych o nie proszą?
Wnioski, które możemy wyciągnąć z tego stanu rzeczy są zarazem proste i straszne:
- nikt nie interesuje się poważnie treścią Traktatu i nie uznaje nawet za stosowne udostępnić ją na czas placówkom dyplomatycznym, a także posłom, senatorom i narodowi polskiemu;
- Polska złożyła swoją kandydaturę do Unii Europejskiej bez przestudiowania warunków. Jak bowiem wierzyć, że konieczne przebadanie trzystuparustronnego tekstu przez dziesiątki ekspertów różnych dziedzin prawa i ekonomii mogły mieć miejsce, gdy Traktat nie był dostępny w języku polskim? Można wierzyć w zdolności językowe Polaków, ale bez przesady.
Polska, jak często ostatnio bywa, ślepo wykonuje to, co jej każą inni. Bez myślenia. Bez zastanowienia. Bez przestudiowania warunków. Bez udzielania narodowi najmniejszej cząsteczki informacji o śmiertelnym dla niego Traktacie.
Zapytajmy się wokół siebie: kto zapoznał się z treścią Traktatu? Nikt. Absolutnie nikt. Wiemy tylko tyle, że wstąpienie do Unii Europejskiej jest tak samo konieczne, jak oddychanie tlenem. To jednak trochę mało. Zrozumiemy niedługo, dlaczego ta ignorancja nie jest wcale przypadkowa. Naród jest celowo niedoinformowany.
Dlatego też powstała ta książka: aby tę lukę wypełnić.
Czytelnik spotka się z kilkoma powtórkami. Są one nieuniknione z powodu konstrukcji książki. Mają poza tym wielką zaletę: pozwalają podkreślić najważniejsze poruszone zagadnienia. Zanim podejmiemy się zadania, koniecznością jest uzmysłowienie czytelnikowi, że “Unia Europejska” nie jest ogólnym określeniem równoznacznym z współpracą, przyjaźnią między narodami. Określenie “Unia Europejska” oznacza bardzo dokładny program, jedną spośród wielu możliwych opcji budowania przyszłej Europy. Najgorszą opcję.
JAK SIĘ POLAKÓW INFORMUJE?
Mówiąc o przyszłej Unii Wolności, pani Hanna Suchocka orzekła w Poznaniu 19-go lutego 1994 r.:
“Musi to być ugrupowanie, które prowadząc Polskę do europejskiej wspólnoty narodów, nie zażąda w zamian od społeczeństwa porzucenia poczucia narodowej suwerenności”
To jedno zdanie zawiera w sobie aż trzy błędy:
- nie będzie żadnej wspólnoty narodów, gdyż narody, zwłaszcza tak małe jak Polska, poprzez przyjęte mechanizmy, skazane są na zniknięcie. Najlepszym tego dowodem jest fakt, że słowo “naród” ani raz nie występuje w całym tekście Traktatu, co bynajmniej nie jest przypadkowe (w polskiej – roboczej jak dotychczas – wersji Traktatu słowo “naród” pojawia się… wynikiem strasznych błędów w tłumaczeniu. Patrz: str. 184)
- Narodowej suwerenności także nie będzie wcale i to z tych samych przyczyn (głosowanie większościowe, zniesienie granic, wolny przepływ kapitału i osób, pozwolenie na osiedlenie się w Polsce każdemu, który tego zapragnie, prawo głosowania dla obcokrajowców zamieszkałych w Polsce, itd).
- Najgorszym błędem – gdyż nie podejrzewamy Hannę Suchocką o celową wypowiedź – jest wzmianka o “nie zażądaniu porzucenia poczucia narodowej suwerenności”. Wszakże mogłoby to oznaczać, że świadomie, wiedząc doskonale, że tak nie będzie, pragnie się Polaków wprowadzać w błąd, dając im poczucie, że pozostaną suwerenni.
Dużo błędów w jednym zdaniu. Niesłusznie zwano czasami panią Suchocką “Polską Thatcher”. Istnieje bowiem między tymi dwiema kobietami zasadnicza różnica: pani Thatcher broni suwerenności swojego kraju. Napisała ona niedawno o Unii Europejskiej, że odpowiadała “wczorajszemu sposobowi spoglądania na przyszłość” (“Yesterday’s vision of the future”).
W oficjalnej, wydanej przez Wspólnotę broszurce “Od jednolitego rynku do Unii Europejskiej”, pani Suchocka przeczytałaby: “z powodu licznych próśb o przystąpienie, Wspólnota nie ma innego wyboru, jak kroczyć dalej drogą Unii, według zasad jedności federalnej. Bez racjonalizacji mechanizmów podejmowania decyzji
- chodzi tutaj oczywiście o całkowite pozbycie się wymogu jednomyślności w głosowaniach – Wspólnota nie będzie magla przekształcić się w prawdziwą Unię (…) Rządy państw członkowskich wiedzą, ze epoka absolutnych narodowych suwerenności minęła”.
Pani Suchocka nie ma jednak monopolu na podobne wypowiedzi.
Prezydent Lech Wałęsa przy każdej okazji powtarza, że wkraczamy do Europy wolnych narodów, co jest podwójnym błędem, ponieważ stracimy i naszą narodowość i naszą wolność, Dnia 18-go maja 1994 r. na cmentarzu w Monte-Cassino, Lech Wałęsa powiedział j raz jeszcze, że Polska jest wolna i suwerenna. Wypowiedział te słowa kilka zaledwie dni po złożeniu polskiej kandydatury do Unii. Minister Spraw Zagranicznych Andrzej Olechowski również powiedział 8-go kwietnia 1994r., że “Europa (Unia) to rynek wolność, demokracja.” A poza Unią, nie może być rynku, wolności, demokracji? Czy nie jesteśmy w stanie zbudować u siebie demokracji sami i czy zawsze do wszystkiego potrzebujemy innych? Czy zastanowiliśmy się z resztą nad tym, jak ta demokracja będzie w Unii Europejskiej funkcjonować, kiedy jej zwolennicy sami przyznają się do jej “deficytu demokratycznego” (patrz dalej: “Deficyt demokratyczny”) i kiedy przyjęcie nowych członków do Unii ten “deficyt” tylko pogłębi?
Krzysztof Skubiszewski wypowiedział się rok temu na łamach gazety mniejszości niemieckiej na Śląsku, że “Unia Europejska była stworzona dla średnich i małych państw” Jest to kolejny poważny błąd, zaprzeczający rzeczywistości. Luksemburg liczy obecnie 29% obcokrajowców (oficjalnie). Procent ten wzrasta z roku na rok. Czy Luksemburg w takich warunkach zachowa swoją tożsamość, swoją odrębność?
A czego mogą się spodziewać takie państwa jak: Polska, Czechy, Słowacja i Węgry, po wstąpieniu do Unii?
Zostaną one doszczętnie wykupione przez bogatych sąsiadów. Występująca obecnie likwidacja naszego majątku narodowego na korzyść obcego kapitału jest drobnostką w porównaniu do tego, co nas czeka w Unii Europejskiej.
Miejmy nadzieję, że przykład Norwegów, którzy niedawno odrzucili przyłączenie się do niej, otworzy nam oczy (patrz: str. 167).
WPROWADZENIE
Traktat z Maastricht przygotowany bez udziału parlamentów narodowych zawiera przeszło 300 stron. Dopełniony 17 Protokołami i 33 Deklaracjami, Traktat, prawie nieczytelny, częściowo sprzeczny, może pozwolić na wszelkie wypaczenia, przesady i interpretacje. Stąd stanowi on zagrożenie dla naszej przyszłości. Traktat w szczególności miesza zagadnienia pierwszoplanowe z drugorzędnymi. Jest np. dziwne, że Deklaracja Nr 13, dotycząca roli parlamentów narodowych i licząca “aż” 11 wierszy, niemalże sąsiaduje z Deklaracją Nr 24 dotyczącą ochrony zwierząt i liczącą 5 wierszy.
Wyjątkowo centralistyczny duch Traktatu powoduje zwiększenie kompetencji Unii Europejskiej w odniesieniu do wszystkich dziedzin życia ekonomiczno- społecznego państw członkowskich, w sytuacji gdy zasada “subsydiarności” z art. 3B przewiduje zachowanie jak największych uprawnień przez poszczególne państwa. Ten wzrost kompetencji, bez żadnych barier, pogłębia jeszcze deficyt demokratyczny (niedostatek demokracji) Unii, o którym będzie mowa dalej.
Jeżeli chodzi o nas, Polaków, za często szukamy gdzie indziej rozwiązania naszych problemów. Nie rozwiązujemy ich sami, albo udajemy, że ich nie ma. A one przez ten czas pogłębiają się coraz bardziej. Na naszą słabość, niej znajdujemy innego wyjścia, jak liczenie wyłącznie na cudzą siłę. Gorzkie to stwierdzenie.
Jeżeli chodzi o klasę polityczną i decydentów, mylą się oni dlatego, że nie potrafią dojrzeć w człowieku tej mieszanki życia zewnętrznego i wewnętrznego, tradycji i nowoczesności, zakorzenienia i mobilności. Od harmonii tego układu zależy osobista równowaga i stabilność społeczeństwa. Nowoczesność, która tego czynnika ludzkiego nie bierze pod uwagę, skazana jest na niepowodzenie, a niekiedy skazuje społeczeństwo na poważny regres,
Oceny, którymi operują nasi decydenci i eksperci, to wzrost gospodarczy i Produkt Narodowy Brutto (PNB). Te oceny wprowadzają nas w błąd dlatego, że biorą one pod uwagę wyłącznie obieg pieniędzy w społeczeństwie, a nie rzeczywistą j sytuację, w której się to społeczeństwo znajduje. Na przykład miasto amerykańskie, gdzie panuje dzicz, ma wysoki udział w PNB, ponieważ przestępczość pociąga za sobą wydatki na policję, szpitalnictwo, budowę więzień, naprawę wyrządzonych szkód, co wszystko daje pracę różnym przedsiębiorstwom. Czy takie miasto jest wzorem stabilności? Nie. Ale dla technokratów i ich zimnej księgowości, takie miasto rozwija się. Tymczasem według tych samych kryteriów, miasto, gdzie życie płynie spokojnie, ku szczęściu swoich mieszkańców, może uchodzić za zacofane. Musimy więc radykalnie zmienić nasz dwudziestowieczny sposób myślenia i zainteresować się człowiekiem, zamiast tylko giełdami i kursami walut. Cala inspiracja Maastricht to znoszenie barier. Wszystkich. Szczególnie tych, które chronią biednych przed bogatymi. Tych, które chronią młode pokolenia przed destrukcyjnymi falami narkomanii, przestępczości w nieznanej dotąd skali i ogólnej i demoralizacji. Maastricht jest w gruncie rzeczy zwycięstwem świata finansów, spekulacji i zysku nad człowiekiem, który w ogóle przestał się liczyć. Maastricht jest zwycięstwem dzikiego materializmu nad potrzebami duchowymi. Najgorszym stwierdzeniem jest chyba to, że Maastricht udaje, że wszystko robi dla człowieka i że jest jedynym wzorem dla świata. Przypomina nam to bardzo inną ideologię, która jeszcze nie tak dawno panowała w Polsce.
Podpisanie Traktatu z Maastricht i wejście do Unii Europejskiej równałoby się z samobójstwem Polski.
Czy każdy Polak wie, że w Unii Europejskiej,
Polska straci na zawsze całą swoją suwerenność, a nie jakąś jej cząsteczkę?
Że zniknie nasza waluta, Złotówka, i że zastąpi ją ECU lub może teraz EURO?
Że nasze rolnictwo zostanie zniszczone i podporządkowane Brukseli?
Że dwa satelity Spot i Lansat będą nadzorowały czy odłogujemy posłusznie zaplanowaną nam liczbę hektarów użytków rolnych?
Że obcokrajowcy będą mogli głosować i kandydować w wyborach w Polsce?
Że będą mogli bez najmniejszego ograniczenia nabywać nieruchomości, grunty i osiedlać się u nas?
Że Bruksela – nie Warszawa – będzie decydowała, kto spoza Unii ma prawo do “polskiej strefy Unii” wjeżdżać, a kto nie?
Że celowo będzie faworyzowała mobilność pracowników, niszcząc w ten sposób nasze korzenia i życie rodzinne?
Że będzie decydowała o 80% naszego ustawodawstwa?
Że Polska będzie podlegała karom pieniężnym w przypadku niedostosowania się do Traktatu?
Że prawo wspólnotowe będzie automatycznie miało pierwszeństwo nad prawem polskim, nawet rangi konstytucyjnej?
Że ochrona społeczna spadnie, a bezrobocie wzrośnie?
Że otworzy się raj dla przestępczości, narkomanii i korupcji?
Że żadne odstąpienie z Unii nie jest przewidziane i nie będzie dozwolone?
Codzienne zmartwienia Polaków, to przede wszystkim bezrobocie, brak bezpieczeństwa na ulicach i w domach, drożyzna i narkomania. Wszystkie te problemy się tylko nasilą wewnątrz Unii Europejskiej, a dodatkowo zginiemy jako państwo.
Traktat z Maastricht, służący światu finansów, znoszący ślepo wszystkie bariery w imieniu ultra-liberalnego pojęcia świata, ustali dominację bogatych nad biednymi w superpaństwie federalnym. Polska zostanie bezpowrotnie wykupiona, a polski naród, z jego tradycyjnymi wartościami, zginie.
Czy Polska musi umrzeć, aby Polacy żyli?
Andrzej Lepper o Unii Europejskiej