sobota, 27 kwietnia 2013

Światem rządzi Goldman Sachs, a nie rządy

To nie rządy rządzą światem, ale bank Goldman Sachs - stwierdził w jednym z wywiadów dla BBC Alessio Rastani w 2011 roku, przedstawiający się jako niezależny makler.
Rastani mówił też, że obecny kryzys jest jak rak i wszyscy ludzie muszą podjąć odpowiednie działania, bo politycy za nich tego nie zrobią. - Rządy nie rządzą światem. Światem rządzi Goldman Sachs - mówił. - Goldman Sachs nie dba o plan ratunkowy, podobnie jak wielkie fundusze inwestycyjne - dodał.
Dlatego ludzie powinni zadbać o swoje aktywa, bo - w ocenie Rastaniego - za 12 miesięcy "oszczędności milionów ludzi wyparują, a to dopiero początek".
Kryzys - wielka okazja
Jak sam podkreśla, przez ostatnie trzy lata śnił o kolejnej recesji, bo na recesji też świetnie można zarobić. Przypominał w tym kontekście Wielki Kryzys z lat 30 XX wieku, na którym wiele osób zarobiło krocie.
- To jest okazja. Gdy rynek się załamuje, gdy euro i wielkie giełdy się załamują, jeśli wiesz co robić, jeśli masz odpowiedni plan, możesz na tym dużo zarobić - przekonywał.

Goldman Sachs to jeden z największych banków świata, który przez lata uchodził za instytucję zbyt wielką, by cokolwiek mogło nadszarpnąć jej pozycję i reputację.

W 2008 roku pojawiły się jednak informacje dotyczące negatywnej roli, odegranej przez Goldman Sachs w szalejącym kryzysie ekonomicznym. Eksperci przekonywali, że bank był w stanie przewidzieć skalę nadchodzących problemów, zamiast jednak ostrzec przed nimi polityków, wykorzystał poufne informacje, by zarobić na praktykach spekulacyjnych.
Jean-Luc Léon, autor dokumentu „Nowi władcy świata: bank Goldman Sachs", próbuje odpowiedzieć na pytanie, czy przedsiębiorstwo rzeczywiście starało się wzbogacić na kryzysie kosztem własnych klientów? Twórca rozmawiał z bankierami, senatorami i ekonomistami, dowodząc, że GS podsycał kryzys, jednocześnie czerpiąc z niego krociowe zyski. Założony w 1869 roku przez niemieckiego imigranta Marcusa Goldmana, Goldman Sachs należy do czołówki światowych banków inwestycyjnych. Działając jako doradca finansowy, świadczy także usługi dla największych firm, rządów i biznesowych rodów. Zatrudnia ponad 35 tysięcy ludzi w 32 krajach.
Kazimierz Marcinkiewicz pracował dla Goldman Sachs od lipca 2008 r.
W roku 2009 bank ogłosił, że wycofuje się ze spekulacji kursem złotego, na którego osłabieniu zarobił osiem procent, choć zaprzeczył, by to osłabienie było wynikiem jego działań.
Oliwy do ognia dolał były menedżer GS, który stwierdził, że działania jego niedawnego pracodawcy są destrukcyjne i że stara się on wycisnąć jak najwięcej pieniędzy ze swoich klientów, którzy nazywani są w poufnych rozmowach „muppetami".
W 2011 roku GS otworzył także biuro w Warszawie.

Tak własnie międzynarodowe hieny finansowe niszczą biedne kraje. Należy bronić się przed fałszywymi przyjaciółmi, zdrajcami takimi jak Marcinkiewicz, którzy tylko czekają aby wbić Polakom nóż w plecy i zniszczyć.

czwartek, 4 kwietnia 2013

Parlament w POlsce

Niemożliwie możliwe wybory w POlsce:
 - Radek, masz tutaj miliard dolarów i kup mi Parlament w POlsce.
- Budynek?
- Nie jełopie. Parlament. Budynek to ja mogę mieć taki jaki chcę i nie za taką kasę.
- Ale jak to zrobić?
 - W POlsce ciekawie jest wybierany parlament. Zgodnie z prawem! Masz w partii A 500 naszych "kandydatów". Przekonaj prezesa jakimiś 200 milionami, żeby wpisał ich wszystkich na listę wyborczą na najlepszych miejscach. A najlepiej jakby byli sami na listach bez żadnych dodatkowych ciamciaramciów.
 - Dobra. A co z partią B?
 - To samo baranie. W B mamy 300 naszych ludzi, w C 200, w D kolejnych 150. Pograj z nimi tak samo. Zostanie ci jeszcze 200 milionów na reklamę, ale to z prezesami uzgodnisz co i jak. No i bądź przygotowany na jakieś drobne przesunięcia kandydatów, żeby to miało "wygląd". Rób to z każdym prezesem osobno, żeby się nie krygowali i myśleli, że zostali wyróżnieni. Wtedy zrobią to co chcemy i jeszcze będą z tego dumni..
- Myślisz szefie, że będziemy mieć Parlament?
- Umiesz liczyć? Będziemy mieć całość, albo pozwolimy ewentualnie żeby weszła jakaś myszka. No bo z kogoś czasem nawet w Parlamencie warto porobić jaja, żeby hołocie cyrku dostarczyć.
- No ale przecież te partie są opozycyjne wobec siebie.
- Radek i o to chodzi. O to właśnie chodzi. Bez względu na to kto będzie w koalicji, a kto będzie w opozycji, to i tak będzie nasz. Nasi zrobią tak jak im każemy. A to że przy okazji będą pod publikę wrzeszczeć na siebie, to i dobrze. Bo co to za parlament, w którym koalicja zawsze zgadza się z opozycją?
- Genialne szefie. Ale że też tak można...
- Można. Nie po to jest jak jest, żeby było bez nas.
- No a jak jakiś prezes się nie zgodzi? Albo szeregowi członkowie partii będą się burzyć?
- To się go wymieni.... a szeregowymi przejmować się nie należy. Oni są do płacenia składek i robienia nieświadomej pozoracji. I nic więcej. Mają tyle do powiedzenia, co im się każe powiedzieć. I ani słowa więcej.
- No tak... a jak już listy przyszłych parlamentarzystów będą gotowe, i na każdej będą tylko nasi ludzie, zawsze będą wybrani tylko nasi. A ludzie się nie zorientują?
 - Ludzie? Przecież żaden motłoch w grupie nie ma lidera, jest skłócony, w czym można mu też pomóc i musi robić, to co mu prawo każe. A prawo to my. A jeśli chodzi o kasę, to kasę sobie odbierzemy z procentami. Wprowadzi się dla hołoty jakiś podatek... A przez całą kadencję jeszcze na tym zarobimy tyle, że inwestycja zwróci się kilka razy. A jeśli pojawią się kłopoty, to damy im szybkie pożyczki z MFW, BŚ czy EBC. Hołota je spłaci... Przecież nawet POlską ktoś rządzić musi! Istało sie jak szef kazał.