wtorek, 29 stycznia 2013

Najdroższy Stadion Narodowy

Ministerstwo Sportu chwali się, że Stadion Narodowy zaczął już na siebie zarabiać, a okazuje się, że na jego budowie stracić mogliśmy miliony! Świadczą o tym dokumenty i rozliczenia dotyczące jednego z kontraktów, do których dotarł „Super Express”. Pokazują one jasno, w jaki sposób realizujące go firmy wydoiły państwo. Dokumenty dotyczą kontraktu na wykonanie i wyposażenie powierzchni gastronomicznych na stadionie. W sumie blisko 4 tys. mkw., na których znajdują się między innymi strefy dostaw, dwie kuchnie główne, zaplecza kuchenne, klubowe i konferencyjne. Zamówienie zawarte po negocjacjach ofertowych bez ogłoszenia zgarnęła lubelska firma Henpol, która miała zarobić na tym ponad 26 mln zł. Z wyliczeń, wynika, że sześciu podwykonawców firmy, którzy fizycznie budowali te kuchnie, dostało za to ponad 17 mln zł. Zatem główny wykonawca, nie wykonując żadnych robót, zarobił na tym ponad 8 mln zł! Na tym wcale nie koniec: Podwykonawcy też nie mogą narzekać. Cieszyć może się zwłaszcza opisywana już przez „SE” firma Aluglass należąca do warszawskiego radnego PO Piotra Kalbarczyka, która dostała za to zlecenie – bagatela – 8,8 mln zł. Z tabeli kalkulacyjnej, w której wyceniono wszystkie roboty w ramach tego zlecenia, wynika, że Aluglass zarobił krocie na samych kafelkach! Ułożenie 1 metra kwadratowego gresu firma wyceniła bowiem na 429 zł, podczas gdy w Warszawie za taką robotę, już z materiałem bierze się nie więcej niż 150-200 zł. 429 zł to zabójcza cena! Nawet połowa tej kwoty to za dużo – mówi glazurnik z Warszawy.

sobota, 12 stycznia 2013

Już grabią polska ziemię

Rolnicy protestujący od 5 grudnia w Szczecinie  zaostrzyli protest.
Niestety media milczą. Milczą, są głuche na problem wyprzedaży polskiej ziemi.




Rolnicy krytykowali bierność rządu Donalda Tuska, jak również chcieli uświadomić Polakom zagrożenia, jakie niesie ze sobą wysprzedawanie ziemi cudzoziemcom.

Posłuchajamy, co mówią sami rolnicy.

- Domagamy się rządowej decyzji, która powstrzyma wysprzedaż polskiej ziemi. W chwili obecnej w Polsce nie mamy wolnego obrotu ziemią w ramach Unii Europejskiej. Przynajmniej do 2016 roku nie wolno sprzedawać ziemi bez zgody Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Tymczasem dochodzą do nas niepokojące informacje. Już nie tylko na terenie szczecińskim, zielonogórskim, czy w woj. pomorskim, ale także w Wielkopolsce pojawiają różne firmy – niekoniecznie zajmujące się rolnictwem – które dopytują i penetrują wsie w celu wykupienia jakichkolwiek części ziemi. Nasza demonstracja nie jest jedynie wyrażeniem sprzeciwu wobec rządu PO – PSL. Chcemy także uświadomić Polakom, w tym wypadku poznaniakom, jak również rolnikom z Wielkopolski zagrożenie jakie niesie ze sobą wysprzedaż polskiej ziemi. Wskazujemy na ten niebezpieczny proceder, który już ma miejsce – powiedział w rozmowie z NaszymDziennikiem.pl Wieńczysław Nowacki, jeden ze współorganizatorów pikiety.
- Nasza demonstracja to nie tylko kwestia poparcia dla Szczecina. Chcemy pokazać problem w troszeczkę innym wymiarze. W wymiarze zakazu wysprzedaży ziemi obcokrajowcom. Taki zakaz musi być wykonany przez polski rząd. Mamy 2013 roku do 2016 mamy jeszcze czas, ale trzeba pokazywać jak „kulawe” mamy obecne prawo. Obecnie nowelizacja ustawy o nieruchomościach rolnych na dzień dzisiejszy dopuszcza wykupowanie państwowej ziemi przez obcokrajowców. Nam zależy na tym, by pokazać problem i uczulić na niego – wyjaśnił Wieńczysław Nowacki.
Rolnicy mają w planach różne formy protestów na terenie całej Polski.
Pikietę w Poznaniu przeciwko wyprzedaży polskiej ziemi cudzoziemcom zorganizowali Stronnictwo Ludowe „Ojcowizna” RP, NSZZ Rolników Indywidualnych „Solidarność” Wielkopolska oraz Stowarzyszenie „Placówka”. Po godzinnej demonstracji manifestanci złożyli za pośrednictwem wojewody wielkopolskiego petycję do premiera Donalda Tuska.
[NaszDziennik.pl/Europejczycy.net]









Jacek Rostowski agent międzynarodowego terrorysty finansowego Georga Sorosa ministrem finansów w POlsce

Minister Rostowski nie jest profesorem - tvp.info, wp.pl | dodane 2009-07-01 (15:29)

Jan Antony Vincent-Rostowski (Jacek Rostowski) ur. 30 kwietnia 1951 w Londynie, wnuk Jakuba Rothfelda-Rostowskiego (syna Mojżesza Rotfelda i Lei z domu Broder) w momencie otrzymania teki ministra finasów nie miał obywatelstwa polskiego i był obywatelem brytyjskim! Wyszło to przypadkiem, gdy się okazało, że nie posiada on ani numeru pesel, ani NIP-u.
Z notki biograficznej ministra finansów na stronie internetowej kancelarii premiera powinna zniknąć informacja, że Jan Vincenty-Rostowski jest profesorem.
- Jan Vincent-Rostowski jest kiepskim ministrem, więc Platforma Obywatelska używa tytułu profesora, by poprawić jego notowania. Uważam, że z tą obłudą należy skończyć i nie dodawać akademickiego splendoru temu nieudacznikowi - mówi portalowi tvp.info poseł Zbigniew Girzyński, który jest jednocześnie nauczycielem akademickim (doktoryzował się z zakresu historii najnowszej).

Skąd cała awantura? W oficjalnej notce biograficznej Rostowskiego na stronie Kancelarii Prezesa Rady Ministrów znajduje się informacja, że jest on profesorem ekonomii. Umieszczono ją w eksponowanym miejscu biogramu, tuż za datą urodzin ministra. Tytułu profesora używają też w stosunku do niego niektórzy politycy PO (np. Zbigniew Chlebowski podczas niedawnej debaty nad wnioskiem PiS o odwołanie ministra).
Tymczasem Jan Vincent-Rostowski profesorem jest, ale tylko tzw. mianowanym. Tytuł ten nadała mu mieszcząca się Budapeszcie prywatna amerykańska uczelnia Central European University założona w 1992 roku przez międzynarodowego spekulanta walutowego Georga Sorosa. Sławę największego spekulanta przyniosła mu akcja przeciw angielskiemu funtowi szterlingowi. Uważając, że jest on przewartościowany, 22 września 1992 roku dokonał operacji przeciw tej walucie, która w efekcie zmusiła Bank Anglii do wycofania funta z europejskiego rynku walutowego. Operacja ta przyniosła Sorosowi miliard dolarów zysku. Sorosa oskarżano także o wywołanie kryzysu finansowego w krajach azjatyckich w 1997 r. Zatem Soros jest bardzo niebezpiecznym terrorystą finansowym świata a Rostowski pilnuje jego interesów w PO-lsce.
Jak na ten zarzut odpowiadają służby prasowe ministra finansów?
- Minister Rostowski posiada stopień naukowy magistra ekonomii. Nie posiada tytułu naukowego ani stopnia naukowego doktora - przyznaje rzeczniczka Ministerstwa Finansów Magdalena Kobos. - Central European University jest uczelnią amerykańską, a w Stanach Zjednoczonych uzyskanie doktoratu nie jest warunkiem koniecznym otrzymania tytułu profesora. Minister mógł zostać mianowany profesorem ze względu na bardzo dużą liczbę publikacji.

Nasuwa się pytanie – jeżeli Polskim Ministrem może być osoba posiadająca inne obywatelstwo (tak jak obecnie w przypadku Rostowskiego), to czyje interesy on reprezentuje? Posiada mnóstwo mieszkań na wynajem, ale próżno szukać tam jakiegoś polskiego adresu, jakby szykował się z góry do desantu, Taki pojawiam się i znikam.

Trzeba przyznać, że odkąd został ministrem Finansów w Polsce nie mamy problemów z pozyskaniem kolejnych kredytów z MFW. Jeśli jednak przeczytamy na jakich warunkach te pożyczki są udzielane i widzimy, że w Polsce te warunki są skrupulatnie wypełniane, to możemy się domyślać, że ministra Rostowskiego dostaliśmy niejako w pakiecie od międzynarodowej finansjery.

To nie polski rząd zdecydował, że Polacy mają pracować dłużej, a najlepiej do śmierci (biorąc pod uwagę, że najkrócej żyjemy w Europie), o tym zdecydowali bogaci bankierzy.

Za czasów ministra J. V. Rostowskiego:

– dwukrotnie wyprowadzono z Polski nawet setki miliardów złotych poprzez spekulacyjna grę na polskim złotym prowadzona m.in. przez Goldman Sachs oraz dodatkowo “wyssano” polskie finanse za pomocą tzw. asymetrycznych opcji walutowych

– dług publiczny Polski wzrósł do 800 mld zł a łącznie z zobowiązaniami emerytalnymi szacunki mówią nawet 3 bilionów?, deficyt do 100 mld zł a zadłużenie zagraniczne do 250 mld USD – obecny stan finansów Polski jest stanem “przedzawałowym”, “przed upadłościowym”, a minister finansów zyskuje miano “mistrza kreatywnej księgowości”

– finalizuje się być może ostateczną destabilizację i grabież prywatyzacyjną Polski.

Nie wiemy także, jak wygląda sprawa obietnicy złożonej przez Donalda Tuska zwrotu środowiskom żydowskim 60 miliardów złotych, można tylko wyciągać wnioski z tego, że nasze zadłużenie rośnie dramatycznie, a Żydzi przestali ostatnio upominać się o pieniądze (może tylko z litości w związku z naszą podłą sytuacją gospodarczą).

W sierpniu 2012 roku odbyło się spotkanie tajemniczej i wpływowej Grupy Bilderberg. Na liście uczestników tegorocznego spotkania jest polski minister finansów Jan Antony Vincent-Rostowski. Grupa Bilderberg jest uważana przez niektórych za ponadnarodową organizację próbującą tworzyć rząd światowy.

Jest to nieformalne międzynarodowe stowarzyszenie wpływowych ludzi wywodzących się ze świata wielkiego biznesu, globalnych korporacji i polityki. Jej spotkania odbywają się raz do roku, począwszy od 1954 r. Podczas nich omawiane są najważniejsze sprawy dotyczące bezpieczeństwa, polityki i gospodarki.

Uczestnicy spotkań są zobowiązani do całkowitej dyskrecji.
Nazwiska związane z Bilderberg to m.in. prezes Banku Światowego James Wolfensohn, żona byłego prezydenta Stanów Zjednoczonych Hillary Rodham Clinton, były premier Wielkiej Brytanii Tony Blair, żona Billa Gatesa – Melinda Gates.
Jedynym znanym Polakiem, który dotychczas brał udział w spotkaniach jest jeden z założycieli Platformy Obywatelskiej, współpracownik komunistycznego wywiadu Andrzej Olechowski.
Chociaż obradującym towarzyszą dziennikarze to jest to starannie wyselekcjonowana grupa zobowiązana do dyskrecji. Tym samym media nie relacjonują ani przebiegu, ani treści rozmów.
Niejawność spotkań i ogromne wpływy posiadane przez zaproszone osoby spowodowały, że niektórzy komentatorzy przypisują członkom Grupy Bilderberga tworzenie nieformalnego rządu światowego, a w konsekwencji zamiar wprowadzania rozwiązań ekonomiczno - politycznych sprzecznych z wolą społeczeństwa.

Ko­mu słu­ży Ro­stow­ski?
Przy­na­leż­ność mi­ni­stra Ro­stow­skie­go do gru­py Bil­der­berg spra­wia, że po­li­ty­ka fi­nan­so­wa w je­go wy­ko­na­niu nie jest i być nie mo­że po­li­ty­ką su­we­ren­ne­go pań­stwa. Si­łą rze­czy mu­si ona być wkom­po­no­wa­na w stra­te­gicz­ne ce­le gru­py Bil­der­berg. Mu­si stać się czę­ścią dzia­łań zmie­rza­ją­cych do stwo­rze­nia No­we­go Świa­to­we­go Ła­du i Jed­ne­go Świa­to­we­go Rzą­du. I wca­le nie jest to już dzi­siaj po­li­tycz­na mrzon­ka. O tym co­raz czę­ściej za­czy­na­ją mó­wić zna­ni po­li­ty­cy. Jed­nym z nich był nie kto in­ny, jak sam Zbi­gniew Brze­ziń­ski – w prze­szło­ści do­rad­ca Pre­zy­den­ta USA Jim­mie­go Car­te­ra ds. bez­pie­czeń­stwa na­ro­do­we­go.  W ma­ju 2010r. na po­sie­dze­niu Ra­dy Sto­sun­ków Za­gra­nicz­nych Brze­ziń­ski  po­wie­dział wprost: „Po raz pierw­szy ca­ły świat jest świa­do­my, że pre­zy­den­ci i pre­mie­rzy to ma­rio­net­ki w rę­kach praw­dzi­wej eli­ty wła­dzy” . Mó­wiąc to Brze­ziń­ski miał na my­śli wła­śnie Gru­pę Bil­der­berg.
Z tej per­spek­ty­wy po­stać Ja­na Vin­cen­ta Ro­stow­skie­go sta­wia co­raz wię­cej py­tań, ale jed­no z nich po­zo­sta­je naj­waż­niej­sze – to py­ta­nie lo­jal­ność mi­ni­stra fi­nan­sów wo­bec pol­skie­go pań­stwa i o to, czy rze­czy­wi­ście je­go po­li­ty­ka fi­nan­so­wa jest w in­te­re­sie pol­skich oby­wa­te­li?